AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Combichrist, Reaper i Northborne


Czytano: 12485 razy


Wykonawca:

Galerie:

Ostatnie tematy na forum:

Combichrist, Reaper i Northborne w Sheffield, 10-03-2007.

Northborne nie przysłuchiwałam się szczególnie, walcząc z kwestiami technicznymi, jak szatnia, sklepik itp. Generalnie było przyjemne, choć mało widowiskowe. Tłum bardzo spontanicznie zareagował na zagrany przez chłopców z Norwegii cover Icon of Coil.

Reaper- tych panów nie trzeba chyba przedstawiać. Koncert bardzo energetyczny -rozbudził nawet słynny angielski temperament tutejszej publiczności (jednak zazdroszczę Wam, że będziecie bawić się wśród bardziej entuzjastycznych Polaków). Wokalista wykazuje coraz większą charyzmę i ma coraz lepszy kontakt z publicznością (porównując do sierpnia 2006, gdy widziałam ich ostatnio).

Combichrist- niestety, z góry uprzedzam, że w stosunku do tych panów nie potrafię być obiektywna (taka podstarzała wersja syndromu szesnastolatki ;)). Od pierwszych sekund tłum szalał. Andy to urodzony showman i wie co robić, aby widownia go kochała. Zarażał wszystkich swoją ogromną energią. Świetny kontakt z publicznością - dosłownie i w przenośni (często schodził ze sceny, dzieląc się z fanami mikrofonem, elementami instrumentów, czy nawet napojami wyskokowymi).
Chłopcy zaczęli energetycznie od ‘Today I woke to the rain of blood’, potem ‘This is my rifle’ i ‘Blut royale’, następnie ‘Electroheads’. W sumie zagrali wszystkie ‘gratest hits’, niestety, pominęli parę perełek z nowej płyty (na przykład ‘What the fuck is wrong with you’, czy mój typ - ‘romantyczną balladę’: ‘Shut up and swallow’). Według mnie ogólne szaleństwo osiągnęło apogeum podczas ‘Are you connected’ (z zabawnym samplem z filmu ‘Suicide circle’, który polecam) - dwa żywe zestawy perkusyjne i cztery chodzące bomby energetyczne sprawiły, ze ‘to gówno wszystkich roz.......ło’. Przewidywalnie, jako drugi bis zagrali ‘This shit will fuck you up’.
Poszczególni członkowie zespołu wyglądali na bardzo ‘rozimprezowanych’ (perkusista na przykład gubił pałeczki, wywracał elementy swojego zestawu i miał chwilę ‘łapania poziomu’ gdy wstawał..., a klawiszowiec prawie wchodził na klawisze). Andy, tradycyjnie dopytywał o after party. I rzeczywiście, zarówno chłopcy z Reapera, jak i CC zjawili się na after, sympatyczni, chętnie rozdawali autografy, robili zdjęcia, bawili się i... podrywali laski (a raczej dawali się podrywać).
Z nieznanych mi przyczyn na koncercie zabrakło Mr Petersena...
Troszkę bardziej sceptycznie dodam, że Combichrist staje się chyba niezłą maszynką do robienia pieniędzy- w sklepiku można dostać mnóstwo bluz, koszulek, badziejek, smyczy itp. (zastanawiam się, na czym jeszcze wkrótce znajdzie się logo z czachulką, które naprawdę przyciąga klientów). Z ciekawostek sklepiku- można w nim dostać limitowaną (trzysta kilkadziesiąt sztuk) wersję ostatniej płyty Reapera- dostępna tylko podczas tournee (z tego co wiem, różni się od zwykłej wersji tym, że jest w metalowym pudełeczku, coś dla kolekcjonerów).

Te koncerty to tegoroczne ‘must see’, a raczej powiedziałabym ‘must experience’, bo tu nie chodzi tylko o stronę audio, czy nawet wizualną, lecz o całokształt doświadczenia i niesamowitą dawkę energii... Nie oceniam tu ani wokalu, ani umiejętności technicznych muzyków, mówię o wrażeniu ogólnym, które sprawia, że CC jest takie jakie je kocham- energetyczne i agresywne.
Autor:
Tłumacz: Agressiva
Data dodania: 2007-03-23 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: