AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Covenant - Skyshaper


Czytano: 5003 razy

95%


Wykonawca:

Galerie:

Katalog płyt:
Ostatnie tematy na forum:

Pochodzący ze Szwecji Covenant jest pop/EBM/synth-popową grupą powstałą w połowie lat '80, działającą pod szyldem wytwórni 21st Circuitry Records. W związku z ukazaniem się ich nowego albumu postanowiłam przyjrzeć się starszym wydawnictwom i zrozumieć ten fenomen. Zespół wciąż koncertuje, zaliczając wiele festiwali muzycznych i własne trasy koncertowe, a Eskil Simonsson wciąż udowadnia publiczności jego znaczenie i prestiż na tle całej sceny.
Album zaczyna się świetnym "Ritual Noise", w którym synthowe dźwięki budują znakomity klimat, będąc kapitalnym początkiem całego krążka. Zręcznie skomponowany, jest idealny do zabawy w klubie. Wyznacza styl albumu, który w dalszym słuchaniu tylko zyskuje. Jeden z moich ulubionych numerów, "Pulse", jest bardzo chwytliwy – nic nie mogę poradzić, za każdym razem, gdziekolwiek bym nie była, mam ochotę do niego tańczyć. Jest radosny i łatwy do zapamiętania, by móc śpiewać go razem z zespołem. Zdecydowanie utwór godny zaznaczenia na tle całej płyty.
"Happy Man" znacznie różni się od poprzednich kompozycji – ma lekki, żywy styl w klimacie retro, który kontrastuje z zupełnie odwrotną stroną tekstową. To obraz człowieka, który mimo wszystko wmawia sobie, że jest szczęśliwy, pozostawiając gorzką refleksję. Znakomity utwór. Kolejny numer, "Brave new world", jest optymistyczną, radosną i melodyjną kompozycją. Dzięki pięknym synthom za każdym razem wywołuje u mnie gęsią skórkę. Uwielbiam tę piosenkę, posłuchajcie a z pewnością zrozumiecie, co czuję.
"The Men" startuje energetycznym beatem i jest jednym z moich faworytów na tym albumie. Bardzo chwytliwy, taneczny i tradycyjnie idealny do śpiewania z wokalistą. To kolejny utwór, który sprawia, że mam ciarki na plecach i jednocześnie wywołuje wielki uśmiech na mojej twarzy. Nie potrafię znaleźć słów zachwytu!
"Sweet And Salty" jest z kolei dość dziwnym utworem. Trafione jest zróżnicowanie synthów i efektów, numer zdecydowanie odróżnia się od reszty, jednak coś mnie w nim odrzuca, choć nie do końca wiem, co. Trzeba jednak przyznać, że dobrze nastraja przed następnym, bardziej mrocznym "Greater Than The Sun". Wrażenie jest dodatkowo spotęgowane przez efekty, przez co wokal wydaje się złowieszczy i upiorny.
"20hz" od razu przyciąga uwagę, zwłaszcza znakomitą linią basu. Zdecydowanie taneczny numer, przynoszący na myśl klimat Depeche Mode, lecz z oryginalnym charakterem (to samo można właściwie powiedzieć o "The Pulse"). Równie chwytliwy jest "Spindrift", z mocnym beatem i niesamowitym wokalem. Fantastyczne, lecz zupełnie inne jest "Development", które klimatem bliższe jest muzyce tribal, a dzięki połączeniu z klawiszami przywodzi na myśl obrządek pogrzebu plemiennego, wiary w reinkarnację i życie po życiu.
Album kończy się wspaniałym, także w sferze tekstowej, "The world is growing loud". Łagodny i niemal wzbudzający podziw utwór jest idealny na wyciszenie.

To znakomity album i zdecydowany musthave dla każdego fana klimatu EBM/synth/pop/future pop. Porwie cię do tańca i śpiewu, sprawi, że się w nim zakochasz. Jest niesamowity pod wieloma względami, zwłaszcza dzięki swojej różnorodności oraz pięknym lirycznym tekstom.

Tracklista:

01. Ritual Noise
02. Pulse
03. Happy Man
04. Brave New World
05. The Men
06. Sweet And Salty
07. Greater Then The Sun
08. 20hz
09. Spindrift
10. The world is growing loud
Autor:
Tłumacz: Eileene
Data dodania: 2011-09-07 / Recenzje muzyki


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: