AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Crippled Black Phoenix i Liquid Landscape w Gdańsku


Czytano: 3180 razy


Wykonawca:

Galerie:

10 maja do gdańskiego klubu B90 zawitały dwa zespoły z kręgu rocka progresywnego: brytyjski Crippled Black Phoenix i holenderski A Liquid Landscape. Supergrupa z Wielkiej Brytanii ma w Polsce dużą grupę fanów, więc wiele osób od dawna oczekiwało na ten koncert.

Tego wieczoru rolę supportu pełnił A Liquid Landscape grający alternatywnego rocka progresywnego. Holendrzy rozpoczęli swój koncert o 20:15 i od razu nawiązali kontakt z publicznością. Zagrali utwory ze swojej debiutanckiej płyty "Nightingale Express" oraz część materiału z albumu, który dopiero się ukaże, m. in. "The Largest Fire" i "Open Wounds". Słuchacze pozytywnie przyjęli 45-minutowy występ, a zespól wykonał miły gest dziękując nie tylko przybyłym na koncert, ale i całej obsłudze. Holenderska grupa na koniec wykonała "The Secret Isle".



Crippled Black Phoenix wyszedł na scenę o 21:20, a publiczność zaczęła spontanicznie klaskać już podczas pierwszej piosenki. Brytyjski zespół został założony w 2004 roku m. in. przez Justina Greavesa i obecnie składa się z 7 osób. Jest nazywany supergrupą, ponieważ w jego składzie występowało wielu uznanych muzyków związanych z zespołami Iron Monkey, Gonga, Mogwai czy Electric Wizard. Crippled Black Phoenix zagrał w Trójmieście po raz drugi, dwa lata temu wystąpił w Sopocie. Krytycy muzyczni mają problem z jednoznacznym zaszufladkowaniem ich muzyki. Crippled Black Phoenix łączą rocka progresywnego z psychodelią, a nawet folkiem. Sami muzycy nazywają swoje utwory "balladami końca świata". Dekoracje sceniczne przedstawiały postaci w maskach przeciwgazowych, co budziło skojarzenia z bohaterami filmów post-apo. W Gdańsku grupa zagrała utwory ze swojego ostatniego albumu, wydanego w tym roku "White Light Generator", a także z poprzednich wydawnictw. Podczas 2,5-godzinnego koncertu można było usłyszeć m. in. "We forgotten who we are" ("I, Vigilante"), "Jonestone Martin" ("No Sadness Or Farewell") czy "NO!" i "Let’s Have An Apocalypse Know" ("White Light Generator").



Bardzo dobre nagłośnienie klubu B90 umożliwiło pełne obcowanie z niesamowitym, potężnym brzmieniem, złożonymi kompozycjami i pięknymi, melancholijnymi melodiami zaprezentowanymi przez Crippled Black Phoenix. Podczas występu panowała pozytywna i rozluźniona atmosfera, wykonawcy docinali sobie wzajemnie, żartowali razem z publicznością, a broda Justina Greavesa okazała się niekompatybilna z mikrofonem, co rozbawiało słuchaczy i cały zespół. Mimo długiego trwania koncert nie mógł nużyć, ponieważ na scenie wiele się działo. Na kilka utworów do muzyków dołączył gość specjalny - Belinda Kordic (Killing Mood). Chociaż główna część występu Crippled Black Phoenix trwała ponad dwie godziny i tak zagrali na bis. Po odegraniu "Burt Reynolds" muzycy zeszli ze sceny, jednak publiczność śpiewała dalej i zespół pojawili się na niej ponownie. Następnie wykonali jeszcze kilka utworów, a wieczór zakończyła rock’n’rollowa wersja włoskiej piosenki "Bella Ciao".

Koncert Crippled Black Phoenix był prawdziwą ucztą dla fanów ambitnych dźwięków, a kolejny wieczór spędzony w B90 okazał się być wyjątkowo udany. Dodatkowo przestrzenie tego klubu świetnie skomponowały się z apokaliptycznymi balladami Crippled Black Phoenix.
Autor:
Tłumacz: voigtkampff
Data dodania: 2014-05-13 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: