AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Diary Of Dreams
Dyskografia:

Ostatnie tematy na forum:

Zobacz zdjęcia:

Podobni wykonawcy:

Diary Of Dreams
Adrian Hates

Diary Of Dreams
Diary Of Dreams



Kraj:
Niemcy / Germany

Data powstania:
1989

Gatunek muzyczny:
darkwave, electronic, Gothic

WWW:
http://diaryofdreams.de
https://web.facebook.com/officialdiaryofdreams/

Skład zespołu:

Adrian Hates,
Gaun:A,
Dejan,
Max,
Hilger,
Flex.

 

Biografia:

Niemiecki zespół Diary Of Dreams lokujący się w swej stylistyce gdzieś w górnych warstwach gothic/darkwave został założony w 1989 roku przez Adriana Hatesa i Alistaira Kane'a. Rezultaty współpracy obu muzyków można było podziwiać już 1994 roku kiedy został wydany ich pierwszy album “Cholymelan”.

Dwa lata później duet powrócił wydając “End of Flowers”, który został wydany już przez label należący do Hatesa, mianowicie przez Accession Records. W 1997 pojawił się album “Birds Without Wings”, a sława i uznanie dla zespołu wśród coraz liczniejszej grupy fanów rosły nieprzerwanie.

Rok 1998 przyniósł wydanie albumu “Psychoma?” i powiększenie składu zespołu o dwóch nowych członków: Olafa Schaninga i Christiana Berghoffa . W 1999 roku DoD wydali “Moments of Bloom”- składankę najlepszych utworów zespołu, a zarazem pierwszą płytę wydaną bezpośrednio w Stanach. Rok później w dorobku zespołu pojawił się album “One of 18 Angels” , a dwa lata później kolejno “Freak Perfume” i EPka “Panic Manifesto”.

W ciągu kolejnych lat pojawiły sie odpowiednio albumy zespołu: “Dream Collector” (2003), Nigredo (2004), Menschfeind i Alive (2005). Utwory zespołu znalazły się także na wielu składankach. Czas nie stał w miejscu, lata mijały, częściowo Diary Of Dreams personalnie zmieniał swój skład, jednak ani na chwilę nie osłabiło to twórczej i wydawniczej dobrej kondycji frontmana Adriana Hatesa i współpracujących z nim muzyków. Poparciem tych słów są tytuły kolejnych wydawnictw MCD‘’The Plague’’, ‘’Nekrolog 43’’ (2007), (if) i MCD ‘’King of Nowhere’’ (2009).

Średnio co dwa lata Diary Of Dreams częstuje nas nową pozycją w swojej dyskografii. I tak na początku 2011 ukazuje się dobrze rokujące 'dziecko' zespołu o tajemniczym tytule ‘’Ego:X’’.

Koncerty Diary of Dreams to prawdziwy popis charyzmy i sztuki oczarowywania publiczności a twórczość zespołu, którego istotnej roli w muzyce dark/gothic trudno dziś zaprzeczyć, łączy muzyczne mistrzostwo z enigmatycznymi, niejednokrotnie poetyckimi tekstami i stanowi prawdziwą perełkę dla wielbicieli gatunku.

Półtora roku po niezwykle udanym "Elegies in Darkness", Diary Of Dreams powraca z zupełnie nowym, 12 utworowym albumem! Ogólne wrażenie jakie robi "Grau im Licht" jest niezwykle znajome – zupełnie jakby był on nierozerwalnie związany z ludzkością. A jednak, w ostatnich kilku latach wydaje się być jak najbardziej na miejscu. Jeśli spojrzycie na świat, wydaje się, że jest tylko jedna sensowna reakcja – stać się nieczułym emocjonalnie lub obumarłym, czy też pogrążyć się w rozpaczy. Wojna, zniszczenie, fanatyzm, egoizm, cierpienie i żałoba gdzie tylko sięgnąć okiem. Każdy walczy tylko o siebie i dla swoich własnych interesów, nikt nie patrzy na szerszy obraz rzeczy. Tak jak zwykle. To jest mniej więcej główny cel "Grau im Licht", tak jak media ze swoją manipulacją, zdominowane przez kwestie narodowe. Stąd, 12 utworów na 12-tym albumie Diary Of Dreams jest tak mrocznych i brutalnych jak można się było spodziewać. Nie brakuje wielkich gestów – bastiony posępnego rytmu rzucają się naprzeciw potężnych twierdz gitar, podczas gdy elektroniczne ściany dźwięku niosą przez kompozycje charyzmatyczny głos Adriana. I oczywiście wydawnictwo zawiera również typowe melodyjno-melancholijne hymny syntezatorów i głęboko wnikające ballady. Stąd, nowe dzieło jest takie, jaki zawsze powinien być idealny album Diary Of Dreams: mocny, melancholijny, wzburzony, pobudzający i prowokujący do myślenia! Oprócz tego, "Grau im Licht" stało się stanowiskiem – przeciw epidemii szaleństwa i na rzecz empatii i życzliwości…

Surowe, rwane z ostrymi krawędziami. Utrzymujące wibracje i autentyczność koncertowego brzmienia bez poprawek, czy też eksploatacji do samego końca. Jest dokładnie tym czym jest, i czym od zawsze było: graniem na żywo. Materiał nie został zniekształcony przez dogrywanie pewnych partii, cięcia czy też nowe elementy, ale jest utrzymany w pierwotnej postaci. Stąd też można poczuć moc obejmującą i porywającą twoje zmysły. Twarzą w twarz z energią i magią prawdziwego doświadczenia koncertowego – jest to prawdopodobnie najlepszy opis tego, jak powstał ten album, nagrany podczas trasy Diary Of Dreams Grau im Licht w Hamburgu, Leipzig i Berlinie w listopadzie 2015. "reLive" jest również idealny do (ponownego) odkrywania energii tego niezłomnego zespołu mrocznej sceny. Grając na żywo muzycy tej grupy sprawiają, że melancholijny ładunek ożywa na nowo, niczym świeże, a czasem zupełnie odmienne doświadczenie. Jeśli dotąd nie mieliście okazji zobaczyć Diary Of Dreams na żywo, jest to najlepszy sposób aby cieszyć się ich muzyką.