AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Kartagon uzdrowiony, czyli parę słów o „In the Clinic” i nie tylko


Czytano: 10116 razy

85%


Galerie:

Moje recenzje są zazwyczaj bardzo osobiste, z uwagi zapewne iż albumy oceniane są bardzo subiektywnie i personalnie – jakżeby inaczej! Ta nie będzie żadnym wyjątkiem. Odważyłam się również napisać parę słów o Kartagonie, bo jak ktoś zna to dla przypomnienia, a jak ktoś nie zna to warto się zainteresować.

Kartagon, to jedna z grup z którą miałam okazję się zapoznać około roku 2003, na początku moich fascynacji muzyką szeroko rozumianą, jako future-dark-electro. W 2003 panowie Johannes Barnes i Thomas Daverio z Bazylei ze Szwajcarii, pod nazwą Kartagon wydali absolutnie fantastyczny singiel Pure Love, promujący ich debiutnacki krążek Natural Instinct. Choć sami muzycy wcale debiutantami nie byli. Wcześniej znani jako Panic On The Titanic, z trzema wydanymi LP.

Jednakże zaraz po wydaniu Natural Instinct, zespół jakby ucichł. Thomas skupił się na robieniu remixów dla różnych artystów (niektóre są dostępne na kompilacji CD "Eine Nacht im Bergwerk – Dj Francois vs Kartagon/ The Remix Collection") oraz intensywnie współpracował ze szwajcarskim bandem FAQ (2003-2009) włączając w to produkcje 2 albumów. Wrócił do studia z uzdrowionym Kartagonem dopiero na początku 2011, by zacząć pracę nad nowym materiałem, który finalnie ukazał się 7.06.2013 pod tytułem "In the Clinic".

Natomiast już w maju tego roku podczas pre-opening WGT party w Lipsku, Kartagon zaprezentował nowy materiał. Byłam jednym z tych szczęśliwców mających okazję uczestniczyć w tym godnym evencie. Co prawda fajerwerków podczas występu bandu nie było, bo schemat nam już znany: czyli klawiszowiec, którego ruchy są dosyć mocno ograniczone, więc kontakt z publiką prawie żaden oraz wokalista na którego spada cała odpowiedzialność uzyskania i utrzymania tegoż kontaktu, no i jeszcze musi śpiewać ;) Johannesowi naprawdę świetnie udało się z tak wysoko postanowionego zadania wywiązać: błysk w oku, onieśmielający uśmiech plus męski niski mocny wokal – tym wszystkim owszem pozyskał moją skromną uwagę. Dodam, szczególnie dla tej damskiej strony publiczności, iż jest na czym oko zawiesić ;) Byłam zachwycona!

Wisienką na torcie było przypadkowe niezwykle miłe spotkanie z Panami z Kartagona pod sceną podczas koncertu Decoded Feedback dnia następnego. Wydało się - mamy podobny gust muzyczny ha! Po paru przychylnych komentarzach do ich wczorajszego występu, w ramach zapewne wdzięczności, albo co bardziej prawdopodobne – płyty im w kieszeniach nie mieściły ;) otrzymaliśmy nowiusieńki pachnący album "In the Clinic" i to prawie miesiąc przed premierą!! Możecie sobie tylko wyobrazić banana na mojej twarzy. Od tamtej pory płyta prawie nie wysuwa się z samochodowego CD-playara. Nie tylko z uwagi na przypadkowe niezmiernie miłe jej pozyskanie, ale dlatego iż jest naprawdę dobra! A przede wszystkim to doskonała produkcja. Nic dziwnego, ponieważ odpowiedzialny za produkcję i zmixowanie krążka, był sam jeden wszędobylski ostatnio Daniel Myer!

No więc do rzeczy.
Album zawiera dwie płyty CD i ciekawego w swoim zombie-matrixowym klimacie layouta, popełniony przez Mischa Kammermann, artystę komiksowego z Bazylei. Niestety nad czym ubolewam, bo lubię wiedzieć dokładnie o czym śpiewają moi ulubieńcy, książeczka nie zawiera lyriców, tylko ich fragmenty. No cóż, trzeba będzie się mocno wsłuchiwać. Okładka zobowiązuje, więc nikt tu nie śpiewa o kwiatkach, tęczach i uniesieniach miłosnych. Jest za to tęsknota, gniew, bezsilność, niezrozumienie, izolacja i trudna miłość– czyli wszystko co dzieci z ciemnej strony księżyca rozumieją i lubią najbardziej. ;)

Charakterystyczny głęboki wokal Hannesa, doskonale zresztą zmontowany przez samego Paula Kendalla. Wokal bardzo męski i pociągający, świetnie wypadający na żywo. Zwracam na to uwagę, gdyż bardzo on różni się na poprzedniej płycie, w której wokal był nieco zachrypnięty i nie taki ‘czysty’. Dla mnie to najmocniejsza strona całej produkcji! Oprócz wspomnianego Daniela Myera, do współpracy nad nowym albumem Panowie zaprosili parę interesujących gości: Tilo Wolff (Lacrimosa) jako gościnny wokal w utworze Messiah, szwajcarską pop-soulową piosenkarkę NUBYA do wykonania utworu One Day, a przykładowo do zremixowania tego ostatniego Patenbrigade Wolff.

Absolutnie fantastyczny początek albumu, gdzie pierwsze 4 utwory tworzą swoistą całość przechodząc jeden za drugim bezszelestnie lecz dynamicznie. Dopiero od One Day album tak jakby tracił spójność, ale nie jakość. My Sanity to mój absolutny faworyt! W remixie Daniela Myera jest on nawet bardziej energetyczny - floorkiller zaprawdę powiadam Wam. Niski czysty głos Hannesa, chwytliwy gniewny refren – wciąga i wgryza się w mózg, by później chodzić pół dnia to nucąc i wcale nie mam ochoty zmieniać płyty. Co więcej do utworu został nakręcony świetny klip, przez znanego już nam dobrze Borisa May (Klangstabil)

https://www.youtube.com/watch?v=1VhTTqxrYyY

Doskonale wyprodukowany future-dark-popowy album, zawierający syntetyczne utwory podbite dynamicznym, klubowym bitem. Nie znajdziemy tu niczego nowego, ale zapewniam iż pomiędzy mogłoby się wydawać nudnymi podobnymi pętlami i liniami basowymi znajdują się porządne kawałki, do których z przyjemnością będzie się wracać.

Tracklist:
CD1
1. Believer (Intro)
2. Believer
3. My Sanity (Hotline)
4. My Sanity
5. One Day
6. Rescue Me
7. Messiah
8. Sons Of Bleeding Skies
9. I Am The One
10. 37°C
11. Enemy Inside
12. My Own World
13. Red Tears

CD2
1. My Sanity (DANIEL MYER Remix)
2. Red Teards (ROTERSAND Remix)
3. One Day (Album Version)
4. One Day (Alternative Version)
5. One Day (PATENBRIGADE WOLFF Remix)
6. One Day (IRRLICHT Remix)
7. One Day (Dark Disco Mix by DSX)

Dystrybucja: thexoomo.net / Broken Silence
Autor:
Tłumacz: LeNa_
Data dodania: 2013-07-15 / Recenzje muzyki


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: