AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Mocne uderzenie


Czytano: 10456 razy


Wykonawca:

Galerie:

Do klubu dotarłem około 19, mniej więcej 3 po byłem już w środku. Na „dzień dobry” uderzyła mnie miła atmosfera panująca w klubie, począwszy od bileterów, przez ochronę, a skończywszy na publice, wszyscy byli jacyś podejrzanie sympatyczni ;) Gdy wszedłem pod scenę już na niej królował pierwszy zespół jakim był Morion. Trzeba dodać, iż był to ich pierwszy duży występ przed szerszą publiką, zespół młodziutki, ale widać ze maja coś do powiedzenia i do pokazania, pomimo że pierwsi mają zawsze najgorzej żeby rozruszać publikę to jednak Morion’owi udało się to w stopniu bardziej niż zadowalającym. Muzycy z tego powodu powinni być dumni, ale co się dziwić wypadli naprawdę dobrze. Ukoronowaniem ich występu był bis, którego nawet sami muzycy nie się nie spodziewali (wyszło to na jaw podczas rozmowy za kulisami;)). 
Po króciutkiej przerwie na scenę zawitał poznański zespół Lilith. Kontakt z publiką troszkę słabszy niż u Morion’a, ale jednak mimo wszystko Agnieszka (wokalistka) nie odpuszczała i zespół dawał z siebie wszystko. Miło było posłuchać kawałków z nowej płyty zespołu, moim skromnym zdaniem uważam ze prezentują się one znacznie ciekawiej niż starszy materiał, ale to dobrze ponieważ widać, że zespół ewoluuje z muzyką jaką tworzy a nie stoi w miejscu. Zastanawia mnie tylko jedno, po wykonaniu zdjęć stanąłem kilka metrów od sceny tak aby dobrze widzieć co się na niej dzieje (i żeby pooglądać satynową suknię Agnieszki ;) i zastanawiało mnie jedno, czemu spory odsetek ludzi cały czas usiłował w jakiś sposób dopiec zespołowi rzucają (czy nawet wykrzykując) jakieś złośliwe uwagi. Cóż ludzie są dziwni... a może to ja jestem dziwny... 
Dalej na scenie pojawia się zespół którego dawno w Poznaniu nie było czyli Lebenssteuer. Nie ukrywajmy faktów to był killer wieczora. Publika została wykończona ostrymi kawałkami, a niektórym to mało co głowy poodpadały od machania włosami ;) Kawałek za kawałkiem temperatura parkietu i sceny wzrastała do tego stopnia że w końcu wokalista i jeden z gitarzystów, ku radości płci pięknej przeszli ze standardowego ubioru, do tak zwanego topless’u, sugerując ten sam zabieg płci pięknej (hehe, no co? w końcu jest równouprawnienie nie?). Niestety, żadna z pań nie skorzystała z propozycji i koncert trwał w niezmąconej aurze szybkiego brzmienia jeszcze długi czas. 
Ostatecznym punktem wieczora był występ legendarnej grupy Moonlight. Jak można się domyśleć nie ma co dużo pisać, zespół pokazał klasę i poziom jaki zdążył wyrobić w ciągu dobrych kilku lat podczas których występowali na scenie. Choć z nieukrywana satysfakcją zespół wspomniał, iż jest to ich pierwszy koncert od ponad pół roku, ponieważ przez ten czas Moonlight pracował w studio nad nowym materiałem, który w najbliższym czasie ma zostać wydany. Zespół oczywiście zabisował i koncert skończył się w naprawdę miłej atmosferze. Musze przyznać, ze dawno nie byłem na tak dobrym koncercie. Oby było takich więcej.
Autor:
Tłumacz: Dobermann
Data dodania: 2005-10-09 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: