AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Nine Inch Nails


Czytano: 10368 razy


Wykonawca:

Galerie:

Ostatnie tematy na forum:

Nine Inch Nails (Zimni Stadion, czyli lodowisko…) 18.08.07 PRAGA

Z Wrocławia wyjechałyśmy rano. Atmosfera w autobusie była rewelacyjna (‘może byśmy włączyli jakąś muzykę? Taaaak! Ten zespół na ‘n’ najlepiej! Taaak! Nelly Furtado!’). Na miejscu byliśmy ok. 16.00. Przy stadionie czekali od rana jedynie członkowie fanklubu, którzy wchodzą wcześniej niż reszta. Muszę przyznać, że byłam zaskoczona zachowaniem publiczności – pełna kultura (czego nie można powiedzieć o publice na części polskich koncertów). Supportem było The Dandy Warhols. Wszyscy stali spokojnie, nikt się nie pchał, nie było ścisku, każdy miał czym oddychać. Zagrali może 40minut, po czym sobie poszli. No, ale przejdźmy do konkretów:

Zaczęło się od ‘Hyperpower!’, ludzi aż roznosiło. Zespół sobie grał, a my i tak czekaliśmy na tego jednego - na Reznora. ‘The Beggining of The End’ – krzyk, pisk, wrzask; wszyscy poszli do przodu. Set lista była jak koncert życzeń: ‘Closer’, ‘Burn’, ‘Wish’, ‘Gave Up’ i wiele, wiele innych. W sumie 23kawałki (co z tego, że takie same jak w Bratysławie – trzeba brać jak dają!), a nam i tak było mało.

Młyn, jaki panował na płycie jest nie do opisania. Walka o przetrwanie się opłaciła – 4 rząd i Reznor na ‘wyciągnięcie ręki’. Na ‘March of The Pigs’ Aaron poleciał w publiczność, oprócz niego można było także chwycić: 2 tamburyny, mikrofon i gigantyczne ilości wody (czego na rodzimych koncertach ciężko jest uświadczyć). Zespół był zaskoczony tak żywą reakcją publiczności (w pewnym momencie przesunęliśmy barierki o blisko 2m w stronę sceny, ochroniarze nie dawali rady).

Widać, że im się podobało. Trent kazał zapalić światła, chciał jak to określił, przyjrzeć się nam, no i zaczął, jak to się on cieszy, że tu jest i że to jest ich jeden z lepszych koncertów na trasie.

Musze przyznać, że ‘The Great Destroyer’ brzmi na żywo o niebo lepiej niż na płycie – nie raził, ani nie rzucał po ścianach.

Średnia wieku publiczności to 30+, a bywały też 60letnie babcie (jedna stała koło mnie i po prostu zamiatała). Trent robił z nami, co chciał, reagowaliśmy na wszystkie polecenia jak dobrze wytresowane psy – zabawa po prostu była przednia. Nawet poleciała na scenę koszulka, którą Reznor z namaszczeniem rozłożył, po czym schował. Koncert zakończył się popisowym ‘Hurt’ w wykonaniu samego Michała Anioła Reznora.

Warto zwrócić uwagę na efekty świetlne (jak zawsze zresztą na wysokim poziomie) – wielki spuszczany ekran, kolorowe reflektory itp. Nie było przypadków zadeptania kogoś, jeśli ktoś się przewrócił, to mógł liczyć na pomoc innych. Wyżsi przepuszczali do przodu niższych. Sporą część publiki stanowili Polacy – w końcu może się kiedyś doczekamy NIN u nas (tak tak - byli także nasi z polską flaga i z odpowiednim napisem). Mimo siniaków na ciele i prawie podbitego oka, był to koncert mojego życia.

Pełna setlista:

Hyperpower!
The Beginning of the End
Sin
March of the Pigs
The Frail
The Wretched
Closer
Survivalism
Burn
Gave Up
Me, I'm Not
The Great Destroyer
Eraser
Only
Wish
The Good Soldier
No, you Don't
Suck
The Day The Whole World Went Away
Dead Souls
The Hand That Feeds
Head Like A Hole
Hurt
Autor:
Tłumacz: happyjunkie
Data dodania: 2007-11-22 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: