AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Polcon 2012: 23-26 sierpnia Wrocław


Czytano: 4596 razy


Galerie:

Kolejna edycja ogólnopolskiego konwentu miłośników fantastyki spod szyldu POLCON odbyła się we Wrocławiu. To jedna z najważniejszych imprez poświęconych tematom fantastycznym w kraju. Jak poradzili sobie organizatorzy, czy Wrocław poszczycił się kolejnym udanym eventem?

O tym, że Wrocław starał się o organizację Polconu od lat wiadomo nie od dziś – rokrocznie przystępowali do głosowania fandomu, zazwyczaj przegrywając z nieco lepiej dostępnymi komunikacyjnie i popularniejszymi w świecie fantastyki miastami. Tym razem jednak się udało i w mojej skromnej opinii, wcale nie gorzej od konkurencyjnych miejsc.

Po pierwsze, promocja. Z jednej strony logicznie skonstruowana, pełna wyczerpujących i na bieżąco zamieszczanych aktualizacji strona internetowa stanowiła dobry punkt informacyjny dla wszystkich zainteresowanych konwentem. Jak w wypadku każdego wydarzenia tego typu, mogliśmy się zapoznać z trailerem zachęcającym do przybycia (dostępny pod linkiem: http://www.youtube.com/watch?v=g1ATlP2jMw8)... który, jak widać, spotkał się z dyskusyjnym odbiorem, w tym wypadku bardziej na zasadzie 'haters gonna hate', z zupełnie niewiadomych przyczyn. Może rzeczywiście jest utrzymany w dosyć staromodnym stylu, ale klimat apokaliptyczny (wszak mamy "ostatni" rok 2012) wydaje się dobrze wpisywać w konwencję, jaką założyli sobie organizatorzy.
Jedyne, czego brakuje mi na każdym Polconie, obojętnie w jakim mieście byłyby organizowany, to banner tuż nad wejściem głównym do miejsca konwentu. Wiem, że to dodatkowe koszta, na które nie każdy może sobie pozwolić, tym niemniej to przecież forma dodatkowej promocji, zapraszająca ludzi dosłownie z ulicy. Może warto byłoby nad czymś podobnym pomyśleć następnym razem?
Skoro już jesteśmy w temacie lokacji, budynki Uniwersytetu Przyrodniczego wydały się całkiem dobrym pomysłem – duże sale wykładowe i multimedialne, sporo miejsca dla wystawców... Mimo iż konwent mogło odwiedzić blisko trzy tysiące osób, dzięki przestrzeni nie sposób było poczuć się jak w tłumie. Każdy mógł znaleźć dla siebie miejsce.

Oprócz wystawców wydawnictw różnych, poza salami wykładowymi mogliśmy pograć na bloku gier planszowych lub posilić w Polcon Grill Barze – dodam, całkiem zacnym jedzonkiem. Dało się słyszeć ciche mamrotania z rodzaju: "ej, BROWARA dlaczego nie można?!" Kochani moi piwosze. Toż to budynek Uniwersytetu, nie Międzynarodowe Targi jak w Poznaniu. To, że odbywa tam się konwent, nie musi skłaniać UP do zmiany kilkusetletnich przyzwyczajeń ;) To należałoby również przetłumaczyć jednej z czołowych polskich pisarek fantasy, która koniecznie chciała wejść z takowym na Galę Zajdla.

A propos, konwenty fantastyczne to dobra okazja do spotkania wielu pisarzy i twórców, których dziełami zachwycamy się bardziej lub mniej każdego dnia. Tu zaś organizatorzy pokazali prawdziwą klasę – wśród zaproszonych gości znaleźli się m.in. Erich von Daniken i Andrzej Sapkowski. Ten drugi, jak łatwo było się domyśleć, pobawił się w pogromcę mitów dotyczących siebie samego. Ci, którzy nie słyszeli pogłosek o osobowości pana Sapkowskiego, na własne oczy mogli się przekonać, kim jest autor Wiedźmina oraz Trylogii Husyckiej. Każdy miał możliwość wyrobienia sobie własnego zdania, za co serdecznie i osobiście jestem wdzięczna. Im większa gwiazda zstępuje z piedestału i pochyla nad nami, skromnymi fanami fantastyki, tym wyraźniej widzimy, że ci "na górze" to też ludzie. Ze swymi wadami i zaletami.

Jeśli zaś chodzi o Danikena, szwajcarskiego pisarza i "paleoastronautę" - zaproszenie go okazało się niebywałym sukcesem, który na pewno zapunktuje w przyszłości na poczet ponownej organizacji Polconu we Wrocławiu. Ta dosyć kontrowersyjna nawet jak na świat fantastyki postać okazała się być przemiłym człowiekiem, gotowym cierpliwie odpowiadać na każde, nawet najbardziej błahe lub szydercze pytania. Być może idee o wpływie Kosmitów na losy świata, ich współżycie z Ziemiankami i wzmianki w Biblii i innych starożytnych podaniach wydają się na granicy absurdu lub śmieszności, ale pan Daniken szczerze wierzy w głoszone przez siebie poglądy i chętnie dzielił się tą wiarą. Nie starał się nikogo "nawracać" ani narzucać swojego punktu widzenia, tylko spokojnie tłumaczył. To człowiek z klasą, której brak niektórym z zaproszonych gości - najwyraźniej pojęcie "pokora" jest całkiem obce i ledwo istnieje na kartach ich powieści. Nazwisk nie podam... zaproszę na konwenty ;)

Sieć przepełniona jest mniej lub bardziej szczegółowymi relacjami z Polconu 2012, a zakładam (być może niesłusznie, chociaż mam ku temu podstawy), że znakomita część naszych Czytelników wie, na czym polegają konwenty fantastyczne. Prelekcje naukowe, paranaukowe, blok Star Wars, koncerty, pokazy artystyczne... Pod tym względem wrocławski Polcon spisał się na piąteczkę z plusem. Fani fantastyki nie mogli się nudzić – co najbardziej wprawieni w konwentowych bojach mogli zapełnić sobie każdą godzinę pobytu bez narażenia na nudę. Zapraszam do oglądnięcia naszej galerii zdjęć.

Zdecydowanie najważniejszym punktem każdego Polconu jest rozdanie nagród Zajdla, wyróżnienia dla najlepszego pisarza za ubiegły rok. W tym roku zwycięzcami zostali Maja Lidia Kossakowska za powieść "Grillbar Galaktyka" oraz Jakub Ćwiek za opowiadanie "Bajka o trybach i powrotach". Nagroda jest o tyle ważna, że o werdykcie decydują Czytelnicy – a to nie jest aż tak często spotykane jak mogłoby w świecie sztuki.

Nowinką w formie Polconu jako konwentu była fuzja "klasycznej" fantastyki, rozumianej jako całokształt dorobku wyrodzony z wszelkiej formy myśli alternatywnej i bogatej wyobraźni, oraz paranauki spod znaku Danikena i pasjonatów zjawisk UFO. Niektórych miks ten cieszył i bawił, innych zaś – zniesmaczył, jednak pomysł ten wydawał się być strzałem w dziesiątkę. Wprawdzie "ufolodzy" upierali się przy prawdziwości swoich założeń, jednak dla większości bywalców ich prelekcji to wciąż była część fantastyki. Kto wie, być może kilku sceptyków dało się przekonać? Mogło tak być, chociaż pytane przeze mnie osoby raczej reagowały pobłażliwym spojrzeniem.



Nie byłoby porządnego konwentu bez akcentu muzycznego, które z wiadomych przyczyn najbardziej interesują naszą redakcję:) Niestety, pierwszy z nich chciałabym przemilczeć – ani muzyka, ani projekcja multimedialna zwyczajnie nie powinny być komentowane przez jakość, jaką zaserwował nam artysta. Muzyka nie budowała napięcia, nie działała na emocje, nie skłaniała do tworzenia idei... Nie zadam pytania, czy twórca zna takich artystów jak chociażby Pierre Henry. Projekcje multimedialne okazały się nieskładne i tworzone jakby naprędce w programie, który nie mógł być nawet popularnym wideoedytorem z komputerów osobistych. Na szczęście późniejsze okazywały się lepsze, dojrzalsze i nie straszyły nieprofesjonalizmem... Troszkę szkoda, że zaprezentowano nam jedynie wersje elektroniczne muzyki – bywały konwenty o koncertach na żywo i za nimi tęskno uczestnikom. Mimo wszystko muzyka była, ba, nawet jedna prelekcja jej poświęcona – i ten aspekt nie został potraktowany po macoszemu.

Tegoroczną edycję Polconu zdecydowanie można zaliczyć do udanych. Kompetentna kadra organizatorów i gżdżaczy gotowa była pomóc na miarę swojej wiedzy i możliwości. Mimo małych niedociągnięć, takich jak chociażby przełożenie prelekcji bez wyraźnej informacji o zmianie, wszystko poszło prawdopodobnie dokładnie tak, jak powinno, dzięki czemu konwent cieszył się pozytywnym odbiorem uczestników. Jeśli Wrocław po raz kolejny wygra konkurs na organizację Polconu, możemy być spokojni – stowarzyszenie Wratislavia Fantastica będzie wiedziało, co zrobić, by było dobrze. Brawo Wrocław!

Strony:
Autor:
Tłumacz: morrigan
Data dodania: 2012-09-03 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: