AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Spiritual Front - Rotten Roma Casino


Czytano: 6502 razy

75%


Wykonawca:

Galerie:

Katalog płyt:
Ostatnie tematy na forum:

Pop ma tę właściwość, że w miażdżącej swej większości, w sposób mniej lub bardziej niezamierzony kumuluje wszelkie patologiczne zjawiska w muzyce. Miałkość, banał, tandetę i oszukiwanie słuchacza, żerowanie na najniższych gustach muzycznych (a właściwie ich braku) i wyrywanie kasy z kieszeni otępiałych mas konsumenckich. Lwia część nagrań z tej dziedziny, to wzorcowe przykłady muzycznych knotów - nie wiadomo po co nagranych (poza tzw. skokiem na kasę) i nie wiadomo do kogo adresowanych. Chyba jedynie do troglodytów, których jedynym sensem życia wydaje się dociekanie, czy to Lady Doda kopiuje Lady Gagę, czyli też odwrotnie... Problem jest chyba podstawowy - dobre, ambitne piosenki nie rosną na drzewach i trzeba się trochę natrudzić, by je stworzyć. A z tym jest już trudniej i pewnie po części dlatego termin "muzyka pop" stał się synonimem papki, tandety, muzyki bezbarwnej oraz pozbawionej elementarnej dawki ekspresji. W bardziej wyrobionych słuchaczach powoduje reakcje od skrzywienia ust w niesmaku, do nieopanowanej serii bolesnych wymiotów z utratą przytomności włącznie. A często niesłusznie.
Tak długo jak będą nagrywać takie kapele jak Spiritual Front, choćby tylko w pewnych rejonach, pop będzie muzyką ambitną, ekspresyjną, ciekawą i przede wszystkim wartościową. Nazwijmy to nihilist suicide pop, mafia pop, jakkolwiek, bo nie ma to większego znaczenia, mamy tu bowiem do czynienia z czerpaniem pełnymi garściami ze wszystkiego, co dobre w tej szeroko pojętej stylistyce. Knajpiane tango, "meksykańskie" trąbki i westernowe gitary a'la Ennio Moricone (z ukłonami dla Hanka Marvina) czy zgoła "zdegenerowane" ballady w stylu Nicka Cave'a - a wszystko to cudownie przyrządzone i doprawione podaje nam mistrz ceremonii - kucharz, kelner, krupier i żigolak w jednym - Simone Salvatori.
Wszyscy wiedzą z czego robi się pizzę, ale nie wszyscy potrafią to wykorzystać i stworzyć coś, co będzie się pamiętało dłużej niż do ranka dnia następnego i porannej wizyty w toalecie ;-) Naprawdę ciekawe rzeczy tworzy się nieustannie poszukując, ryzykując i stawiając wszystko na jedną kartę, a nie zachowawczo odcinając kupony od mniejszych lub większych skucesów. Simone Salvatori potwierdził, że stać go na bardzo wiele. "Rotten Roma Casino" porywa do szaleńczego tańca, puszcza oko do słuchacza i bawi do łez. Znakomita warstwa liryczna albumu to znany już gęsty mix erotyki, autodestrukcji, odważnych wyznań i pragnień, gorzkich refleksji i ironii. Czyli samo życie w wersji instant. Może tylko w odrobinę bardziej przystępnej formie niż na "Armageddon Gigolo".
Najnowsza płyta Spiritual Front jest jak kurczak Scarpariello, po trosze włoska, po trosze amerykańska (tak, wiem, Nick Cave jest Australijczykiem nie Amerykaninem:-), taki muzyczny spaghetti western, który wciąga się nitka po nitce z wielką radością, bowiem smakuje wyśmienicie. Nie sposób nie nucić razem z Simone takich hitów jak "Darkroom Friendships", "The Days of Anger" czy "Song for Johnny". Nic nie poradzę na to, że z najnowszym albumem Włochów kojarzy mi się kuchnia typu fresh-casual - potrawy przygotowywane z produktów naturalnych oraz serwowane w swobodnej atmosferze. Tak to słychać na "Rotten Roma Cassino". Bardzo się cieszę, że Spiritual Front nie uwędził się w przyciężkim dymie neofolkowego ogniska, tylko wypracował własny, lekki i zwiewny, a tym samym naturalny i szalenie pociągający styl, dołączając do tych artystów, którzy przekładają zwrotnice muzyki popularnej na bardziej ambitne tory. Bo pop też musi coś z sobą nieść. Cokolwiek... I chociaż dueciku z Sonją Kraushofer (L'Âme Immortelle) nie da się nijak porównać do "Where The Wild Roses Grow", bo to zupełnie inne danie, to i tak jest ono bardzo, ale to bardzo smakowite.
Przyznam szczerze - oczekiwałem czegoś innego, dostałem coś innego, ale absolutnie nie jestem rozczarowany. Umiem się cieszyć różnymi rzeczami.
Gdy jestem spragniony mocniejszych wrażeń, wrzucam do otwarzacza "Armageddon Gigolo" gryzę pepperoncini i zapijam grappą, jednak po tym samobójczym geście moja natura błaga o powrót do równowagi. A wtedy mogę zrobić tylko jedno - podelektować się deserem panna cotta, pijąc małymi łyczkami asti spumante i słuchając "Rotten Roma Casino". Ej, tylko czy naprawdę jest tu aż tak miło i słodko...? Zdecydowanie nie. Posłuchajcie uważnie tej płyty. Wiele razy. I przyznacie mi rację - gdyby Jezus nie umarł wcześniej w Las Vegas, bez wątpienia zrobiłby to teraz w Rzymie...

Tracklista:

01. Darkroom Friendship
02. Sad Almost a Winner
03. My Erotic Sacrifice
04. Kiss the Girls and Make the Die
05. The Days of Anger
06. German Boys
07. Odete
08. Black Dogs of Mexico
09. Song for Johnny
10. Bare Knuckle Boy
11. Cold Love (In a cold Coffin)
12. Overkilled Heart
Autor:
Tłumacz: jivka
Data dodania: 2011-03-24 / Recenzje muzyki


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: