Blindead w Krakowie
Czytano: 3654 razy
Wykonawca:
Galerie:
- Castle Party 2016 - 2016-08-05 (Festiwale)
- Tides From Nebula + Blindead + God's Own Prototype - 2012-11-21 (Koncerty)
- Behemoth + Blindead + Morowe - 2011-10-18 (Koncerty)
- Castle Party 2011 - 2011-07-27 (Festiwale)
- Blindead + support - 2011-03-27 (Koncerty)
8.11 w krakowskiej Fabryce odbył się koncert zespołu Blindead. Mimo iż aura tego dnia nie zachęcała do opuszczenia mieszkania, warto było podjąć ten wysiłek, gdyż energia i niezwykła moc tego koncertu podniosłaby z grobu umarłych.
Jako pierwsi na scenie pojawili się muzycy z zespołu Moanaa promujący akuratnie swoje najnowsze wydawnictwo, album Descent. Zaczęli dość niepozornie, nastrojowo, stopniowo budząc klimat, by chwilę później zmienić się w wulkan energii. Wokalista wyłania się nagle z ciemności i paraliżuje bardzo głębokim, mocnym głosem. Chwilę później dołącza do niego drugi wokal i rozpoczyna się swoisty taniec na dwa głosy. Uzupełniają się, dopowiadają, wypełniają dźwiękową przestrzeń. Światło, momentami dość ostre, współgra z muzyką, tak jak wizualizacje w tle i na bocznych ścianach. Całość daje potężny, masywny efekt. Ostatni utwór brzmi wręcz majestatycznie.
Przerwa techniczna i na scenie pojawia się drugi support, zespół Moaft. Tutaj dla odmiany wokalisty brak. Możnaby rzec, że niejako gitara pełni tutaj taką funkcję, dyktuje, prowadzi. Niewyczerpany zasób energii.
I wreszcie gwiazda wieczoru, zespół Blindead i niesamowity, magiczny koncert, który na chwilę przeniósł zgromadzonych w zupełnie inny wymiar świadomości i doświadczania. Urzeczona publiczność jak zahipnotyzowana chłonęła dźwięki płynące ze sceny. Blindead buduje nieziemską atmosferę, tworzy ogromne dźwiękowe przestrzenie, które jednocześnie wpędzają w introwersyjny nastrój dodatkowo spotęgowany kiedy za plecami zespołu i na bocznych ścianach pojawiło się wielkie oko. Miało się wrażenie jakby zaglądało w najmroczniejsze zakamarki duszy. Oko jak i pozostałe monochromatyczne wizualizacje wyświetlane w czasie koncertu dopełniały psychodeliczny klimat, na który zresztą wpływało też przecinające gęste powietrze i zwijające się w dziwne wzory światło. Koncert rozpoczyna się od "Phaze I: Abyss" i to zupełnie wystarczy, aby zupełnie zatracić poczucie rzeczywistości. Saksofon, za sprawą Rafała Waszkiewicza, dodaje egzotycznej nuty, intryguje, a zatem opadamy wirując w jakąś niezbadaną otchłań. Dalej "S1" i "E5". Zespół aktualnie promuje płytę "Live at Radio Gdańsk", tak więc część utworów można było usłyszeć w wersji akustycznej, siedzącej, niby z podpięciem do prądu, ale jednak. Podczas "My New Playground Became" i "Dark & Gray" wrażenie całkowitego zahipnotyzowania zgromadzonych nie ustępowało i słusznie, nie sposób było się oprzeć. Na scenie oprócz standardowego składu pojawiali się goście, wspomniany już Rafał Waszkiewicz (Merkabah), Michał Banasik oraz Michał Zimorski. Kolejno "B6", "A7bsence" "Self-consciousness Is Desire and" "So,It Feels Like Misunderstanding When", "Affliction XXVII II MMIX" wciągały publiczność coraz głębiej, prowadząc przez meandry tego zniewalającego muzycznego świata. I to wszystko. I zupełnie nagle okazało się, że to już koniec. Uczucie nagłego wybudzenia się z niepokojącego, ale fascynującego snu. Warto było, polecam. Dziękuję.
Inne artykuły:
Jako pierwsi na scenie pojawili się muzycy z zespołu Moanaa promujący akuratnie swoje najnowsze wydawnictwo, album Descent. Zaczęli dość niepozornie, nastrojowo, stopniowo budząc klimat, by chwilę później zmienić się w wulkan energii. Wokalista wyłania się nagle z ciemności i paraliżuje bardzo głębokim, mocnym głosem. Chwilę później dołącza do niego drugi wokal i rozpoczyna się swoisty taniec na dwa głosy. Uzupełniają się, dopowiadają, wypełniają dźwiękową przestrzeń. Światło, momentami dość ostre, współgra z muzyką, tak jak wizualizacje w tle i na bocznych ścianach. Całość daje potężny, masywny efekt. Ostatni utwór brzmi wręcz majestatycznie.
Przerwa techniczna i na scenie pojawia się drugi support, zespół Moaft. Tutaj dla odmiany wokalisty brak. Możnaby rzec, że niejako gitara pełni tutaj taką funkcję, dyktuje, prowadzi. Niewyczerpany zasób energii.
I wreszcie gwiazda wieczoru, zespół Blindead i niesamowity, magiczny koncert, który na chwilę przeniósł zgromadzonych w zupełnie inny wymiar świadomości i doświadczania. Urzeczona publiczność jak zahipnotyzowana chłonęła dźwięki płynące ze sceny. Blindead buduje nieziemską atmosferę, tworzy ogromne dźwiękowe przestrzenie, które jednocześnie wpędzają w introwersyjny nastrój dodatkowo spotęgowany kiedy za plecami zespołu i na bocznych ścianach pojawiło się wielkie oko. Miało się wrażenie jakby zaglądało w najmroczniejsze zakamarki duszy. Oko jak i pozostałe monochromatyczne wizualizacje wyświetlane w czasie koncertu dopełniały psychodeliczny klimat, na który zresztą wpływało też przecinające gęste powietrze i zwijające się w dziwne wzory światło. Koncert rozpoczyna się od "Phaze I: Abyss" i to zupełnie wystarczy, aby zupełnie zatracić poczucie rzeczywistości. Saksofon, za sprawą Rafała Waszkiewicza, dodaje egzotycznej nuty, intryguje, a zatem opadamy wirując w jakąś niezbadaną otchłań. Dalej "S1" i "E5". Zespół aktualnie promuje płytę "Live at Radio Gdańsk", tak więc część utworów można było usłyszeć w wersji akustycznej, siedzącej, niby z podpięciem do prądu, ale jednak. Podczas "My New Playground Became" i "Dark & Gray" wrażenie całkowitego zahipnotyzowania zgromadzonych nie ustępowało i słusznie, nie sposób było się oprzeć. Na scenie oprócz standardowego składu pojawiali się goście, wspomniany już Rafał Waszkiewicz (Merkabah), Michał Banasik oraz Michał Zimorski. Kolejno "B6", "A7bsence" "Self-consciousness Is Desire and" "So,It Feels Like Misunderstanding When", "Affliction XXVII II MMIX" wciągały publiczność coraz głębiej, prowadząc przez meandry tego zniewalającego muzycznego świata. I to wszystko. I zupełnie nagle okazało się, że to już koniec. Uczucie nagłego wybudzenia się z niepokojącego, ale fascynującego snu. Warto było, polecam. Dziękuję.
Inne artykuły:
- Castle Party 2016 - 2016-08-04 (Relacje)