"Cztery Pory Mroku" - wywiad z Pawłem Ptaszyńskim
Czytano: 6775 razy
Ostatnie tematy na forum:
"Cztery Pory Mroku"- wywiad z Pawłem Ptaszyńskim.
Pewien francuski humanista dopuścił się niegdyś stwierdzenia, iż "Muzyka, cokolwiek by mówić, nie jest językiem zrozumiałym ogólnie, konieczny jest łuk słowa, by strzała dźwięku mogła wniknąć do wszystkich serc".. i choć każdy z nas-zagorzałych melomanów- usłyszawszy podobne stwierdzenia z miejsca nabiera dystansu, to radziłabym jednak uważniej rozejrzeć się wokół, gdzie śmiało możemy odnaleźć potwierdzenie ich słuszności.
W dobie wszechobecnego plastiku, rozprzestrzeniania się masowej kultury, obdzierającej z wartości wszelkie dotychczas nią przepełnione aspekty naszego życia, pojawiają się także nieliczni ludzie, którzy siła swej perswazji usiłują walczyć o to, co tak naprawdę w życiu jest cenne. Zapewne nie jest Wam obca osoba Tomasza Beksinskiego, który tak usilnie wszczepiał w nas chęć zapuszczania się w muzyczne podróże. Zapewne też każdemu z Was przynajmniej raz w życiu było dane odsłuchać audycji Piotra Kaczkowskiego, zarażającego muzyczną pasją setki 'trójkowych słuchaczy'.. A czy zastanawialiście się kiedyś jak to miało miejsce w Waszym przypadku? Czyż nie sięgnęliście po jakąś pozycję (skąd inąd teraz dla Was bardzo ważną) za sprawą jakiegoś 'Przewodnika'? Bo takim mianem możnaby określić osoby, otwierające innym oczy na to co piękne, a czego na codzień nie potrafimy dostrzec. To właśnie oni operują 'łukiem słowa' przeszywając nas 'strzałami dźwięku', jak mówi wspomniany już cytat.... i takiego Zapaleńca chce właśnie dziś przedstawić - a raczej owoc jego pracy- który jakkolwiek by dopiero nie dojrzewał, to już za młodu zdaje się być bardzo smacznym kąskiem!
Oto rozmowa z Pawłem Ptaszyńskim, twórcą audycji "Cztery Pory Mroku", która emitowana jest w każdą niedzielę od godziny 23.00 w –ściśle współdziałającym z magazynem "Alternation"- internetowym radiu "Streamelite / YourRadioLine".
Zapraszam!
Jak powstał pomysł na konwencję audycji, w której jest utrzymana? Czy mógłbyś przybliżyć i wyjaśnić schemat podziału na tytułowe 'cztery pory'?
W zasadzie konwencja ta jest bardzo prosta. Oparta jest na założeniu, że w ciągu roku nie ma żadnej innej pory roku niż zima. Ja myślę, że zima jest piękna tylko na obrazkach. Nie znoszę tego okresu w roku, krótkich dni, wszechogarniającego chłodu i przybijającej ciemności. W filmie Harolda Ramisa "Dzień świstaka", główny bohater Phil Connors po upływie wielu "zamkniętych cykli" mówi sarkastycznie do tłumu: "Oto jak będzie wyglądała zima: będzie długa, będzie szara i będzie trwała do końca waszego życia". Zwyczajnie wyobraziłem sobie jak wyglądałoby życie gdyby to stało się faktem. Wyobraziłem sobie mróz, śnieg, wiatr i przerażającą ciemność – wieczną zimę. Dlatego też mój program to rodzaj odpowiedzi na postawione wyżej pytanie. Muzyka w nim idealnie pasuje do klimatu tego wyobrażonego świata.
W roku są cztery pory. Każda z nich jest charakterystyczna. Wiosna i lato są pełne szczęścia, jesień nieco smutna, a zima depresyjna. W moim stworzonym świecie w zasadzie są cztery zimy – cztery pory mroku. Różnicę pomiędzy nimi oddaje klimat muzyki, którą odtwarzam. Pierwsza pora mroku jest czymś w rodzaju zimnej wiosny – pierwsze trzy utwory rzadko są instrumentalne, mają słowa, wyraźny rytm, nawet szybkie tempo, czasami słychać w nich ciężkie gitary. Druga pora mroku reprezentuje coś w stylu mroźnego lata – kolejne trzy numery czasem są instrumentalne, czasem wokalne, ale wszystkie są nieco wolniejsze i bardziej niezwykłe od poprzedniej trójki. Trzecia pora mroku to ciemna jesień – zawsze w trzeciej porze gram trzy fragmenty różnych filmowych ścieżek dźwiękowych. No i w końcu – czwarta pora mroku… ta najciemniejsza… Jest to czas najbardziej mroźnych chwil, najbardziej emocjonalnych utworów, tych najbardziej poruszających. Posłuchajcie sami.
Czym kierujesz się wybierając muzykę do programu? Czy te utwory mają dla ciebie osobiste znaczenie? Czy chcesz pokazać coś swoim słuchaczom tymi dźwiękami, wywołać określony stan emocjonalny?
Całe to przedstawienie nie miałoby żadnego sensu gdybym nie chciał czegokolwiek pokazywać, gdybym nie chciał wprowadzać ludzi w pewne stany umysłu. Oczywiście – niektóre z tych utworów są bardziej unikatowe i osobiste dla mnie, ale nie wszystkie. Za to wszystkie je łączy jedna wspólna cecha. Są piękne. Wybieram je z uwagą i pasją, cierpliwie sortuję. Każda playlista jest przygotowana nie w dziesięć minut, ale w dziesięć godzin. Czasem toczę ze sobą wojenki o to, który utwór przesunąć do następnego programu, który odrzucić w ogóle.
Co chcę pokazać? Że jest alternatywa dla tego komercyjnego badziewia otaczającego nas. Że gdy słuchasz tych piosenek możesz się zanurzyć w czysty dźwięk. Że rzeczywiście mógł nam się trafić świat z wieczną zimą, gdzie wszystko jest trudniejsze i znacznie smutniejsze niż w codziennym życiu. Może chcę pokazać ludziom, że powinni doceniać to co mają dokoła siebie? Dlatego wybieram muzykę idealną do refleksji, muzykę która uruchamia umysł, myśli, nie tylko za pomocą słów ale również dzięki dźwiękom.
Skąd w twoich audycjach tyle muzyki filmowej? Proszę o wyczerpującą odpowiedź.
Dobre pytanie – żeby na nie odpowiedzieć muszę wrócić do przeszłości. W moim przypadku muzyka filmowa to gatunek którego słucham najdłużej bo już 15 lat. Przez ten czas niezmiennie jestem fanem muzyki niemieckiego kompozytora – Hansa Zimmera. Jego utwory zawsze robiły na mnie wielkie wrażenie. Owszem, są lepsze i gorsze albumy, ale sposób w jaki aranżuje on partie poszczególnych sekcji, zwłaszcza chór, to po prostu arcydzieło muzyki filmowej. Oprócz samej muzyki uwielbiam też filmy – zawsze zwracam uwagę na ścieżkę dźwiękową, bo ona jest dopełnieniem obrazu.
To chyba najbardziej specyficzny gatunek muzyki. Często jest ona pozbawiona melodii, stanowi tło dla wydarzeń w filmie, innym razem słyszymy i zapamiętujemy charakterystyczny dla danego filmu motyw muzyczny, tak jak na przykład słynny riff z Mission Impossible (nota bene Hans Zimmer świetnie zaaranżował ten motyw do sequelu). Muzyka filmowa jest bardzo zmienna, czasem bardzo rozbudowana, czasem banalnie prosta. Wszystko zależy od tego co chcemy zilustrować muzyką. Dzięki niej możemy wytworzyć atmosferę grozy ale również i radości, możemy opisać dynamikę ale i coś statycznego, możemy oddać podniosły klimat, lub też coś nudnego. Bez takiej muzyki filmy byłyby strasznie ubogie. To, że ludzie płaczą oglądając filmy zawdzięcza się właśnie muzyce. To że wychodzą z kina ‘naładowani’ gdy obejrzą film sensacyjny – również.
Nie powiedziałbym za to, że w moim programie tej muzyki jest "tyle", bo fragmenty ścieżek dźwiękowych to zaledwie 25% tego, co prezentuję – trzecia część audycji zawsze poświęcona jest właśnie muzyce filmowej, a to tylko trzy utwory z dwunastu. A dlaczego muzyka filmowa w ogóle się w programie znalazła? Bo czasem nawet najpiękniejsze słowa piosenki nie są w stanie wyrazić tych uczuć, które można dzięki muzyce filmowej.
Mógłbyś przybliżyć nam swoje muzyczne preferencje?
Uuuuaa…Czy mamy tyle czasu by o tym pogadać? (śmiech) Nie potrafię wyliczyć wszystkich gatunków, które lubię, bo trudno mi spamiętać te wszystkie rzeczy, które już słyszałem. Słucham niemalże każdego rodzaju muzyki, która ma pewne unikatowe wartości, która jest innowacyjna. Nie lubię chaosu w muzyce. Nie łapię na przykład niektórych gatunków muzyki, takich jak grindcore czy noisecore – po jaką cholerę oni ‘śpiewają’ słowa, których nie sposób zrozumieć choćby nie wiem co? Nie ma piękna w takiej muzyce. Utwory, które gram w "Czterech porach mroku" są wyjątkowe, ale oprócz tego programu, lubię ponadto bardziej energetyczne nagrania… Progresywny rock Dream Theater, piosenki popowe, zwłaszcza z lat osiemdziesiątych, synth- i electropop. Ale żeby szeroko opisać moje preferencje muzyczne, potrzebujemy kolejnego wywiadu.
Jak powstają twoje audycje od strony typowo technicznej? Czy możesz opisać proces ich rejestracji?
Wszystko zaczyna się od pomysłu – czy ma to być program zwykły czy też wydanie specjalne (jak na przykład CPM #8 – same soundtracki). Wówczas wybieram muzykę. Sporo czasu spędzam właśnie nad tym. Czasem wykorzystuję nagrania, które już mam w posiadaniu, ale ostatnio w większości przypadków sporo czasu schodzi na eksplorowanie Internetu w poszukiwaniu nowych projektów, wokalistów i zespołów. Gdy playlista jest gotowa zaczynam się zastanawiać co będę mówił na antenie podczas programu, i zapisuję to, co również zabiera mi dużo czasu. Szukam jakichś informacji, ciekawostek o piosence lub zespole, spisuję to, to też trochę trwa. Po tym jak to kończę – przygotowuję wszystkie wypowiedzi do nagrania. Potem już tylko szybkie cięcie, wklejanie, normalizacja, kompresja, wstawianie wypowiedzi między piosenki. I tyle. A, właściwie jeszcze nie… Spędzam również jakiś czas na produkowaniu spotów otwierających i kończących program, dżingli i sweeperów. Ciągle staram się wymieniać stare dźwięki z nowymi. Usłyszycie zmiany na pewno.
Jak wielki współudział w 'Czterech porach mroku' mają słuchacze? Czego od nich oczekujesz, a co za tym idzie – czego oni mogą się spodziewać?
No więc tak długo dopóki ja żyję, mogą się spodziewać absolutnie wszystkiego (śmiech). Ale poważnie – rzeczywiście proszę słuchaczy o ich wkład w tworzenie tego programu. Zawsze przypominam mój adres e-mail, ludzie do mnie piszą, wysyłają sugestie muzyczne, na temat mojego prowadzenia, mogą pisać krytyczne notki, zadawać mi pytania, obiecuję że nikt nie zostanie spławiony. Ponadto jeżeli są wśród słuchaczy muzycy – czekam na Wasze utwory, po prostu wyślijcie to mi – i gdy ja uznam, że Wasza muzyka pasuje do muzycznego klimatu programu – zagram ją, zadzwonię by przeprowadzić wywiad, będę promował to, co robicie. Zwyczajnie czujcie się zaproszeni, piszcie do mnie, to jest po to, by programy były jeszcze lepsze. Ostatnio zauważyłem, że chętniej piszą do mnie osoby nawet nieznajome, bardzo to doceniam i dziękuję wszystkim za komentarze. Dla mnie to sygnał, że jesteście zainteresowani tym, co dla was robię i dzięki temu myślę o wprowadzeniu do programu "Cztery pory mroku" więcej elementów interaktywnych
Mam nadzieje. Dziękuję za rozmowę.
"Cztery Pory Mroku' - wydanie specjalne - ku pamięci Tomasza Beksińskiego.
Fotografia: Agnieszka Der
Pewien francuski humanista dopuścił się niegdyś stwierdzenia, iż "Muzyka, cokolwiek by mówić, nie jest językiem zrozumiałym ogólnie, konieczny jest łuk słowa, by strzała dźwięku mogła wniknąć do wszystkich serc".. i choć każdy z nas-zagorzałych melomanów- usłyszawszy podobne stwierdzenia z miejsca nabiera dystansu, to radziłabym jednak uważniej rozejrzeć się wokół, gdzie śmiało możemy odnaleźć potwierdzenie ich słuszności.
W dobie wszechobecnego plastiku, rozprzestrzeniania się masowej kultury, obdzierającej z wartości wszelkie dotychczas nią przepełnione aspekty naszego życia, pojawiają się także nieliczni ludzie, którzy siła swej perswazji usiłują walczyć o to, co tak naprawdę w życiu jest cenne. Zapewne nie jest Wam obca osoba Tomasza Beksinskiego, który tak usilnie wszczepiał w nas chęć zapuszczania się w muzyczne podróże. Zapewne też każdemu z Was przynajmniej raz w życiu było dane odsłuchać audycji Piotra Kaczkowskiego, zarażającego muzyczną pasją setki 'trójkowych słuchaczy'.. A czy zastanawialiście się kiedyś jak to miało miejsce w Waszym przypadku? Czyż nie sięgnęliście po jakąś pozycję (skąd inąd teraz dla Was bardzo ważną) za sprawą jakiegoś 'Przewodnika'? Bo takim mianem możnaby określić osoby, otwierające innym oczy na to co piękne, a czego na codzień nie potrafimy dostrzec. To właśnie oni operują 'łukiem słowa' przeszywając nas 'strzałami dźwięku', jak mówi wspomniany już cytat.... i takiego Zapaleńca chce właśnie dziś przedstawić - a raczej owoc jego pracy- który jakkolwiek by dopiero nie dojrzewał, to już za młodu zdaje się być bardzo smacznym kąskiem!
Oto rozmowa z Pawłem Ptaszyńskim, twórcą audycji "Cztery Pory Mroku", która emitowana jest w każdą niedzielę od godziny 23.00 w –ściśle współdziałającym z magazynem "Alternation"- internetowym radiu "Streamelite / YourRadioLine".
Zapraszam!
Jak powstał pomysł na konwencję audycji, w której jest utrzymana? Czy mógłbyś przybliżyć i wyjaśnić schemat podziału na tytułowe 'cztery pory'?
W zasadzie konwencja ta jest bardzo prosta. Oparta jest na założeniu, że w ciągu roku nie ma żadnej innej pory roku niż zima. Ja myślę, że zima jest piękna tylko na obrazkach. Nie znoszę tego okresu w roku, krótkich dni, wszechogarniającego chłodu i przybijającej ciemności. W filmie Harolda Ramisa "Dzień świstaka", główny bohater Phil Connors po upływie wielu "zamkniętych cykli" mówi sarkastycznie do tłumu: "Oto jak będzie wyglądała zima: będzie długa, będzie szara i będzie trwała do końca waszego życia". Zwyczajnie wyobraziłem sobie jak wyglądałoby życie gdyby to stało się faktem. Wyobraziłem sobie mróz, śnieg, wiatr i przerażającą ciemność – wieczną zimę. Dlatego też mój program to rodzaj odpowiedzi na postawione wyżej pytanie. Muzyka w nim idealnie pasuje do klimatu tego wyobrażonego świata.
W roku są cztery pory. Każda z nich jest charakterystyczna. Wiosna i lato są pełne szczęścia, jesień nieco smutna, a zima depresyjna. W moim stworzonym świecie w zasadzie są cztery zimy – cztery pory mroku. Różnicę pomiędzy nimi oddaje klimat muzyki, którą odtwarzam. Pierwsza pora mroku jest czymś w rodzaju zimnej wiosny – pierwsze trzy utwory rzadko są instrumentalne, mają słowa, wyraźny rytm, nawet szybkie tempo, czasami słychać w nich ciężkie gitary. Druga pora mroku reprezentuje coś w stylu mroźnego lata – kolejne trzy numery czasem są instrumentalne, czasem wokalne, ale wszystkie są nieco wolniejsze i bardziej niezwykłe od poprzedniej trójki. Trzecia pora mroku to ciemna jesień – zawsze w trzeciej porze gram trzy fragmenty różnych filmowych ścieżek dźwiękowych. No i w końcu – czwarta pora mroku… ta najciemniejsza… Jest to czas najbardziej mroźnych chwil, najbardziej emocjonalnych utworów, tych najbardziej poruszających. Posłuchajcie sami.
Czym kierujesz się wybierając muzykę do programu? Czy te utwory mają dla ciebie osobiste znaczenie? Czy chcesz pokazać coś swoim słuchaczom tymi dźwiękami, wywołać określony stan emocjonalny?
Całe to przedstawienie nie miałoby żadnego sensu gdybym nie chciał czegokolwiek pokazywać, gdybym nie chciał wprowadzać ludzi w pewne stany umysłu. Oczywiście – niektóre z tych utworów są bardziej unikatowe i osobiste dla mnie, ale nie wszystkie. Za to wszystkie je łączy jedna wspólna cecha. Są piękne. Wybieram je z uwagą i pasją, cierpliwie sortuję. Każda playlista jest przygotowana nie w dziesięć minut, ale w dziesięć godzin. Czasem toczę ze sobą wojenki o to, który utwór przesunąć do następnego programu, który odrzucić w ogóle.
Co chcę pokazać? Że jest alternatywa dla tego komercyjnego badziewia otaczającego nas. Że gdy słuchasz tych piosenek możesz się zanurzyć w czysty dźwięk. Że rzeczywiście mógł nam się trafić świat z wieczną zimą, gdzie wszystko jest trudniejsze i znacznie smutniejsze niż w codziennym życiu. Może chcę pokazać ludziom, że powinni doceniać to co mają dokoła siebie? Dlatego wybieram muzykę idealną do refleksji, muzykę która uruchamia umysł, myśli, nie tylko za pomocą słów ale również dzięki dźwiękom.
Skąd w twoich audycjach tyle muzyki filmowej? Proszę o wyczerpującą odpowiedź.
Dobre pytanie – żeby na nie odpowiedzieć muszę wrócić do przeszłości. W moim przypadku muzyka filmowa to gatunek którego słucham najdłużej bo już 15 lat. Przez ten czas niezmiennie jestem fanem muzyki niemieckiego kompozytora – Hansa Zimmera. Jego utwory zawsze robiły na mnie wielkie wrażenie. Owszem, są lepsze i gorsze albumy, ale sposób w jaki aranżuje on partie poszczególnych sekcji, zwłaszcza chór, to po prostu arcydzieło muzyki filmowej. Oprócz samej muzyki uwielbiam też filmy – zawsze zwracam uwagę na ścieżkę dźwiękową, bo ona jest dopełnieniem obrazu.
To chyba najbardziej specyficzny gatunek muzyki. Często jest ona pozbawiona melodii, stanowi tło dla wydarzeń w filmie, innym razem słyszymy i zapamiętujemy charakterystyczny dla danego filmu motyw muzyczny, tak jak na przykład słynny riff z Mission Impossible (nota bene Hans Zimmer świetnie zaaranżował ten motyw do sequelu). Muzyka filmowa jest bardzo zmienna, czasem bardzo rozbudowana, czasem banalnie prosta. Wszystko zależy od tego co chcemy zilustrować muzyką. Dzięki niej możemy wytworzyć atmosferę grozy ale również i radości, możemy opisać dynamikę ale i coś statycznego, możemy oddać podniosły klimat, lub też coś nudnego. Bez takiej muzyki filmy byłyby strasznie ubogie. To, że ludzie płaczą oglądając filmy zawdzięcza się właśnie muzyce. To że wychodzą z kina ‘naładowani’ gdy obejrzą film sensacyjny – również.
Nie powiedziałbym za to, że w moim programie tej muzyki jest "tyle", bo fragmenty ścieżek dźwiękowych to zaledwie 25% tego, co prezentuję – trzecia część audycji zawsze poświęcona jest właśnie muzyce filmowej, a to tylko trzy utwory z dwunastu. A dlaczego muzyka filmowa w ogóle się w programie znalazła? Bo czasem nawet najpiękniejsze słowa piosenki nie są w stanie wyrazić tych uczuć, które można dzięki muzyce filmowej.
Mógłbyś przybliżyć nam swoje muzyczne preferencje?
Uuuuaa…Czy mamy tyle czasu by o tym pogadać? (śmiech) Nie potrafię wyliczyć wszystkich gatunków, które lubię, bo trudno mi spamiętać te wszystkie rzeczy, które już słyszałem. Słucham niemalże każdego rodzaju muzyki, która ma pewne unikatowe wartości, która jest innowacyjna. Nie lubię chaosu w muzyce. Nie łapię na przykład niektórych gatunków muzyki, takich jak grindcore czy noisecore – po jaką cholerę oni ‘śpiewają’ słowa, których nie sposób zrozumieć choćby nie wiem co? Nie ma piękna w takiej muzyce. Utwory, które gram w "Czterech porach mroku" są wyjątkowe, ale oprócz tego programu, lubię ponadto bardziej energetyczne nagrania… Progresywny rock Dream Theater, piosenki popowe, zwłaszcza z lat osiemdziesiątych, synth- i electropop. Ale żeby szeroko opisać moje preferencje muzyczne, potrzebujemy kolejnego wywiadu.
Jak powstają twoje audycje od strony typowo technicznej? Czy możesz opisać proces ich rejestracji?
Wszystko zaczyna się od pomysłu – czy ma to być program zwykły czy też wydanie specjalne (jak na przykład CPM #8 – same soundtracki). Wówczas wybieram muzykę. Sporo czasu spędzam właśnie nad tym. Czasem wykorzystuję nagrania, które już mam w posiadaniu, ale ostatnio w większości przypadków sporo czasu schodzi na eksplorowanie Internetu w poszukiwaniu nowych projektów, wokalistów i zespołów. Gdy playlista jest gotowa zaczynam się zastanawiać co będę mówił na antenie podczas programu, i zapisuję to, co również zabiera mi dużo czasu. Szukam jakichś informacji, ciekawostek o piosence lub zespole, spisuję to, to też trochę trwa. Po tym jak to kończę – przygotowuję wszystkie wypowiedzi do nagrania. Potem już tylko szybkie cięcie, wklejanie, normalizacja, kompresja, wstawianie wypowiedzi między piosenki. I tyle. A, właściwie jeszcze nie… Spędzam również jakiś czas na produkowaniu spotów otwierających i kończących program, dżingli i sweeperów. Ciągle staram się wymieniać stare dźwięki z nowymi. Usłyszycie zmiany na pewno.
Jak wielki współudział w 'Czterech porach mroku' mają słuchacze? Czego od nich oczekujesz, a co za tym idzie – czego oni mogą się spodziewać?
No więc tak długo dopóki ja żyję, mogą się spodziewać absolutnie wszystkiego (śmiech). Ale poważnie – rzeczywiście proszę słuchaczy o ich wkład w tworzenie tego programu. Zawsze przypominam mój adres e-mail, ludzie do mnie piszą, wysyłają sugestie muzyczne, na temat mojego prowadzenia, mogą pisać krytyczne notki, zadawać mi pytania, obiecuję że nikt nie zostanie spławiony. Ponadto jeżeli są wśród słuchaczy muzycy – czekam na Wasze utwory, po prostu wyślijcie to mi – i gdy ja uznam, że Wasza muzyka pasuje do muzycznego klimatu programu – zagram ją, zadzwonię by przeprowadzić wywiad, będę promował to, co robicie. Zwyczajnie czujcie się zaproszeni, piszcie do mnie, to jest po to, by programy były jeszcze lepsze. Ostatnio zauważyłem, że chętniej piszą do mnie osoby nawet nieznajome, bardzo to doceniam i dziękuję wszystkim za komentarze. Dla mnie to sygnał, że jesteście zainteresowani tym, co dla was robię i dzięki temu myślę o wprowadzeniu do programu "Cztery pory mroku" więcej elementów interaktywnych
Mam nadzieje. Dziękuję za rozmowę.
"Cztery Pory Mroku' - wydanie specjalne - ku pamięci Tomasza Beksińskiego.
Fotografia: Agnieszka Der