AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Dark Live Fest 3


Czytano: 8121 razy


Wykonawca:

Galerie:

Ostatnie tematy na forum:

Praga 13.01.2007 Rock Cafe

Trzecia edycja Dark Live Fest odbyła się w podziemiach Rock Cafe. Klub ulokowany jest blisko centrum, tak więc nie ma problemu z dojściem na miejsce, jest dwupoziomowy, a na dole gdzie odbywały się koncerty są dwie sale – jedna typowo dla potrzeb festiwalu, druga z telebimem, dla odpoczynku i regeneracji.
Dark Live Fest odbył się po raz trzeci i po tym co mieliśmy okazję zaobserwować pozostaje nam życzyć sobie, aby Festiwal się rozwijał.

Pierwszym projektem, który zagrał tego wieczoru był Electronic Substance Abuse (ESA). Projekt powstał w 2004 roku. Celem jaki stawia sobie autor – J. Blacker jest stworzenie muzyki będącej wypadkową skrajnych gatunków muzycznych a także jak sam twierdzi – sprawienie aby parkiet wydał się nieco mniej miłym a bardziej mrocznym miejscem:) Inspirowany takimi artystami jak Converter i Sonar tworzy własną wersję muzyki ostrej acz inteligentnej....Jego pomysły zawarte są na albumie wydanym przez Hive Records w 2006 roku 'Devotion Discipline and Denial'.
W Pradze miałam okazję zobaczyć jak ta maszyna działa na koncercie. Muzyka ESA jest zaskakująca: to kombinacja delikatnych jakby skradających (Satan is Real) się przyczajonych pasaży i następnie uderzającej dawki huku, zgrzytliwych dźwięków i dudniących bitów. Muszę przyznać, ze festiwale rzadko rozpoczynają się tak dobrymi koncertami – ten był wyjątkiem – obok Displacera i S.K.E.T'a najlepszy koncert festu. Tempo bardzo szybkie, zmieniające się, jakby jazda szybkim samochodem, który co chwilę hamuje i zmienia kierunek. Po takiej szalonej wycieczce zwykle następuje złagodzenie, zwolnienie tempa, ale w tle ciągle pobrzmiewa jakby groźba. Większość utworów, jak np "We all know the world is wrong" ma super tempo, taneczne wręcz, ujawnia się na nich przemieszanie dźwięków jakby ktoś jeździł papierem ściernym po szkle (ale nie to żeby człowiek po tym odczuwał ból, a jeśli nawet to słodki) z tymi dobrze znanymi z electro uderzeniami regulującymi rytm – całość po prostu genialna! Wokal pojawia się z rzadka, jest to kontestowanie, skandowanie trochę. W pewnym momencie w gąszczu maszynowego dźwięku pojawia się kobiecy wokal – niezwykle delikatny co stanowi świetny kontrast między gwałtownością dźwięku a delikatnością głosu.
J.Blacker grał ostro i dynamicznie, całość sceny była skąpana w mroku i jedynie zielone światła padały na twarze słuchających i przecinały powietrze. Doskonały koncert!

Setlista:
1.How pure would your utopia be? 2. Belief Conversion 3. We all know the world is wrong 4. Nerve Pattern 5. Say no to Emo 6. Satan is Real 7. Undernourished Halo 8. Fruits of Self Loathing 9. Randomly selected drawbacks of the human condition.

Jako następni na scenie zameldowali się Rorschard Garden – wokalista plus dwie panie które stały za sterami i muzycznie trzymały koncert. Była to dość mocna zmiana klimatu musze przyznać, znaczne załagodzenie klimatu muzycznego z jazgotliwego, uderzającego i bezlitosnego na bardziej płynny, taneczny i pogodny. W odpowiedzi na charakterystyczne popiskiwania i melodyjki analogowe niczym ze staromodnych komórek albo kosmicznego laboratorium wiele osób ruszyło też do tańca, RG to mieszanka electro-pop, wiadomo – musiało wyjrzeć słoneczko i tak też się stało, zdecydowanie bardziej optymistycznie melodyjniej i płynniej, ale co kto lubi – ja wolę muzyczne obrywanie a nie głaskanie głów:)
Co mi również przyszło do głowy na temat koncertu to muzyka melancholijnych robotów – chyba takie coś mi świtało w głowie, tylko czekałam kiedy na scenie pojawi się R2D2 albo C3PO:) (zwłaszcza przy numerze "Click click"). Całość stanowiła rodzaj disco na statku kosmicznym, mimo to koncert był bardzo dobry – muzyka RG jest świetna do tańca. Oczywiście, trzeba mi jeszcze wybaczyć skojarzenia z "Da da da" Trio kiedy usłyszałam początek "State protection" - nawiasem mówiąc jeden z najlepszych kawałków na koncercie.

Setlista:
01 Isolation (The Toy Factory, 2007) 02 Binary Love (Omega Compilation, 2007) 03 Le Jour dernière (Our Japanese Friends, 2005) 04 State Protection (s/t, 2004) 05 Solarize (Motorcircle EP, 2003) 06 Modern (Our Japanese Friends, 2005) 07 The inner Screen (The Toy Factory, 2007) 08 Excuses (s/t, 2004) 09 Metropolis (The Toy Factory, 2007) 10 Catch your Fall (The Toy Factory, 2007) 11 The Suitcase (Our Japanese Friends, 2005) 12 Private Games (Our Japanese Friends, 2005) 13 Society (The Toy Factory, 2007) 14 Click Click (The Toy Factory, 2007) 15 25 Years (s/t, 2004) 16 Holiday Site (The Toy Factory, 2007) 17 Surgeon Song (Our Japanese Friends, 2005)

Przyznaję od razu, że obejrzałam tylko fragment koncertu Gregory – niestety podróż do Pragi to nie jest krótka wyprawa i zmęczenie dopadło mnie potworne. Gregory to dwuosobowy projekt, a ich muzyka to dynamicznie ustawione dźwięki niczym z muzycznego roller coastera z wieloma zaskakującymi wstawkami z zupełnie innej kategorii – np. jazzowymi. To także pędząca, niekontrolowana maszyna produkująca szalone dźwięki, które albo wirują albo kapryśnie zwalniają aby pozostać na chwilę w jedynym torze i po chwili przeskoczyć w inny. Rejestr muzyczny zmienia się dość często, tak jakby jedna linia muzyczna biegła cały czas naprzód, a inne poboczne bądź odbiegały od niej bądź przecinały ją z nagła. Z twórczością projektu można się zapoznać bliżej słuchając ich wydawnictwa "Restart now"

Daniel Myer, który zjawił się na scenie w następnej kolejności, nie oszczędza swoich fanów ni fizycznie ni mentalnie, tak więc nie zdziwi zapewne nikogo, że po tym koncercie cześć ludzi odpadła natychmiastowo i raz na zawsze. Destroid to jak wiadomo solidna firma produkująca energetyczne, niszczące kawałki z wyraźnie zaznaczonym rytmem, szybkim tempem i błyskawicznie wpadające w ucho. Chwytliwość tychże wzrasta z każdą kolejną minuta spędzaną na koncercie i trzeba przyznać, że Destroid steruje dynamiką koncertu w sposób zadziwiający. Pod sceną zakotłowało się – po części z racji muzyki, po części tytułem rozdawnictwa żubrówki jaką Myer uskuteczniał ze sceny (i tutaj ukłon w stronę polskiej publiczności – stwierdził on bowiem, że Polacy pić zdecydowanie umieją). Z innych radosnych tekstów, które padły tego wieczoru, to zachęta: "bawcie się, w końcu jest was tu tylu, chyba nawet 15" - czy coś w tym stylu, możliwe, ze nie dosłyszałam dobrze. Muzyka była jak już wspominałam siłą niszczącą, wprawiającą w drgania chyba nawet najbardziej otępionego piwem osobnika przebywającego na sali – wystarczyło "Soul asylum " i "Bonewhite light" żeby co poniektórzy przypomnieli sobie po co do Pragi przyjechali:)
Podsumowując – chyba wszyscy bawili się dobrze na omawianym koncercie – publika tańcowała bardzo przyjemnie, a na scenie tempo wzrastało z każdą chwilą, zwłaszcza gdy do akcji wkroczył Seb Rydell i podczas bisów, które były bardzo entuzjastyczne. Tak więc Destroid jak zwykle pokazał klasę, kto nie widział, niech żałuje:)

Setlista:
Client. ..,I still continue, broken and abused, contamination, into the deepest dark, judgement throne, bonewhite light, sir william, soul asylum

bis: als waers das letzte mal, revolution

Po tym jakże wybuchowym przedsięwzięciu scenicznym zagrał kanadyjski Displacer, jednoosobowy projekt, który ściągnął mnie do Pragi w pierwszym rzędzie. Rozczarowania nie było w żadnym razie. Było za to ukojenie muzyczne, hipnotyczny transowy stan i niezwykłe zauroczenie muzyczne. Muzyka Displacer ma wspaniała właściwość, która sprawia, ze słuchając jej można się całkowicie wyłączyć i poddać odczuwaniu dźwięków, które są poskładane w iście mistrzowski sposób. Nie są to jakieś tam kołysanki czy "dźwięki natury" i inne tam muzyki relaksacyjne(chociaż można i tak je potraktować) – to raczej powolny, medytacyjny industrial, który od czasu do czasu zmienia się w bardziej energetyczne granie o jakości electro. Przytłumione świata, które towarzyszyły koncertowi wzmocniły jeszcze atmosferę zasłuchania i zahipnotyzowania. Może powinnam napisać Michael Morton – the Mesmerizer (hipnotyzer), tak genialny koncert zagrał w Pradze.

Setlista:
1.testtwo 2. communication breakdown 3. high anxiety 4. broken sword 5. natural selection 6. atrophied 7. cage fighter's lullaby 8. flying snow 9. club dread 10. arroyo 11. idling

Jeśli ktoś byłby w stanie wyrwać mózgi i ciała ze skupienia, transu i odpłynięcia w szczęśliwe krainy, to zdecydowanie był to duet S.K.E.T, który zagrał na koniec festiwalu. Już pierwsze takty wystarczyły, aby ludzie poczuli, że nie całkiem życie z nich jeszcze uszło. Po prostu na scenie pojawiły się dwa czynniki stymulujące: unit299_09 i unit298_09 i zaraz krew zaczęła szybciej krążyć, a energia na synapsach iskrzyć. Ze S.K.E.T'em miałam do czynienia pierwszy raz na WGT gdzie panowie dali świetny koncert: jest to duet z Rostoku, który powstał w 1994 roku jako rezultat wielu inspiracji płynących z innych projektów EBM, Electro, Noise, Ska czy Neo-Classical. W 2003 roku wzięli udział w konkursie dla zespołów organizowanym przez magazyn Sonic Seducer i zdobyli uznanie czytelników. W 2006 roku wystąpili podczas Wave Gotik Treffen w Lipsku. Ich najnowsze płyta wydana w czerwcu 2006 to "Baikonur".
S.K.E.T to najogólniej mówiąc energetycznie rozwijający się industrial z masą komputerowo-maszynowych wstawek, dynamicznym bitem i charyzmatycznie prowadzone występy na żywo. Dudniące uderzenia, szybko biegnąca melodia (bardzo szybko, zaiste jest to tempo, które co prawda pozwala jeszcze sercu bić, ale oddech już się delikatnie mówiąc spłyca:)
S.K.E.T to także mistrzowsko zestawione dźwięki tworzące melodie, które niesamowicie pobudzają i sprawiają, że każda komórka ciała drga do rytmu – bardzo pozytywne odczucie. Oprócz sampli nie ma tam w zasadzie wokalu, cała odpowiedzialność spoczywa na sprzęcie i pomysłowości muzyków, a tej im nie brakuje jak widać. Jak sami twierdzą otwartość umysłu to podstawa, a oni sami nie chcą stwarzać granic, lecz je przekraczać. Muzyka S.K.E.T jest jak najbardziej tego wyrazem.

I tak oto Dark Live Fest zakończył się. Wydaje mi się, że industrial przemieszany z innymi gatunkami jako siła kreatywna jest obecnie nie do przebicia – sposób tworzenia jak i swoboda doboru narzędzi pozwala artystom na tworzenie muzyki niepowtarzalnej, odbijającej ich indywidualne inspiracje i zainteresowania, a efekt jaki powstaje z ich pracy jest niebanalny, częstokroć bardziej zadziwiający i nowatorski niż w jakichkolwiek innych rodzajach muzycznych. Tak więc podsumowując – podczas Dark Live Fest 3 maszyny i ludzkie umysły miały głos i ten głos jest jak najbardziej uwodzący.

http://www.myspace.com/darklivefest
http://www.darklivefest.com

http://www.electronicsubstanceabuse.com
http://www.myspace.com/electronicsubstanceabuse

http://www.myspace.com/therorschachgarden
http://www.bazooka-joe.com

http://www.myspace.com/gregoryzone
http://www.gregoryzone.net

http://www.myspace.com/displacer
http://www.dsplcr.com

http://www.myspace.com/18253202
http://www.sket-hq.de

Tekst opublikowany za zgodą yesternight.pl


Strony:
Autor:
Tłumacz: khocico
Data dodania: 2007-01-18 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: