Die Form - Schaulust
Zróżnicowana i bogata, jeśli chodzi o wpływy, muzyka Die Form zasłużyła na przestrzeni lat na wiele bardziej wyrafinowanych określeń niż industrial, darkwave czy neoklasyka. Z jednej strony rozerotyzowane, wibrujące fetish, z drugiej eksperymentalne art electro z gotyckim klimatem, uzupełnione przetworzonymi wokalami założyciela, Philippe’a Fichota i klasycznym, sakralnym głosem Éliane. Całościowe spojrzenie na twórczość projektu, od niepokojących, zapierających dech w piersiach fotografii i prac graficznych po intrygujące teledyski i występy na żywo, przy całej charakterystycznej unikalności kompozytorskiej, której do tej pory nikt nie odważył się powielać, pozwala w pełni zrozumieć, jak potrzebne było stworzenie nowych terminów lepiej opisujących duet.
"Schaulust", pierwszy materiał wydany po pięciu latach od ostatniego albumu "Noir Magnétique", dostarcza dwóch miksów utworu tytułowego oraz remiksów dwóch kompozycji, które w oryginalnych wersjach znajdą się na zapowiadanym studyjnym dziele "Rayon X". Rozkosznie rozbrzmiewa po długim okresie rozłąki połączeniem tego, co od początków projektu najbardziej charakterystyczne, łącząc to ze świeżością wniesioną wraz z wejściem pod skrzydła Out Of Line w 2008 roku.
Zespół czerpie z tradycji swoich industrialnych hitów, stawiając w kontraście wokale członków duetu na tle tanecznej i chwytliwej muzyki, ale jednocześnie zaskakuje lekkością. Nie ma tu aż tyle brudu czy ciężaru jak na rozpoznawalnym "Bite Of God" (z którym utwór się kojarzy), w czym zasługa bardziej złożonego tekstu, a przy tym większego znaczenia śpiewu, przystępnej produkcji kojarzącej się z ostatnią płytą, a w końcu tego, że niemal w całości używa się tu języka francuskiego. To zresztą jedna z zalet "Schaulust". Ojczysty dialekt twórców dodaje więcej erotycznej duszności do chłodnej, acz naładowanej napięciem nerwów elektroniki (wiadomo powszechnie, że drażnienie skóry lodem podczas miłosnej gry na zasadzie szoku może wzmacniać doznania – tak jest w tym przypadku). Kompozycja ma niejako demoniczny potencjał – rozumiany dwojako: mówi o tej cząstce człowieka, która nakazuje mu z zafascynowaniem patrzeć na piękne, ale również przerażające akty, z drugiej strony sama, jak cyrograf, zobowiązuje do nieustannego jej przesłuchiwania w głodzie dźwięków, powiększając jedynie "Hörlust".
Wpędzeniu fanów w nieustanny diabelski niedosyt zapobiega klubowa, dwukrotnie dłuższa wersja. Większe wyróżnienie sekcji basowej, czystość miksu oraz liczne spowolnienia wywołujące napięcie, działające jak wielokrotny spadek i wzrost podniecenia, zaabsorbują całą waszą energię, nieważne, czy rzecz odbędzie się na parkiecie czy w domowym zaciszu.
Mniej glamour brzmi "From Dreams To Machines", które kojarzy się z albumem "Confessions". Mechaniczny, trochę brudny miks przypomina połączenie "Lolita Love" lub innych pozycji wspomnianej płyty z ostatnimi dokonaniami. Szaleńcze, ale przede wszystkim autystyczne.
Niezależnie jednak od tego, jak przebojowy wydaje się utwór tytułowy lub jak zamknięte w ścianach mózgu "From Dreams to Machines", żadne z nich nie jest w stanie przebić dźwiękowej zorzy "Zoanthropia". Przejmująca smutkiem, "organiczna", przypomina "L'Âme Électrique" i "InHuman" (tytuł również wskazuje właśnie na tę płytę, która podejmowała temat relacji człowiek-zwierzę) zarazem. Głęboko emocjonalna kompozycja mimo kilku fraz Philippe’a opiera się na atmosferycznych, melancholijnych wokalizach Éliane współgrających z biciem dzwonów i skrzypcami (echa "Noir Magnétique"), gdy umiarkowany, monotonny beat schodzi na dalszy plan. Kolejny dowód, że Die Form to również mistrzowie depresyjnego darkwave.
W świetle tego materiału "Rayon X" może stać się następnym opus magnum Francuzów. Rozszerzcie źrenice, nadstawcie uszu – Die Form powróciło.
Tracklista:
01. Schaulust (Scopic Pulsion)
02. Schaulust (Extended Remix)
03. From Dreams To Machines (Remix)
04. Zoanthropia (Remix)
Inne artykuły:
"Schaulust", pierwszy materiał wydany po pięciu latach od ostatniego albumu "Noir Magnétique", dostarcza dwóch miksów utworu tytułowego oraz remiksów dwóch kompozycji, które w oryginalnych wersjach znajdą się na zapowiadanym studyjnym dziele "Rayon X". Rozkosznie rozbrzmiewa po długim okresie rozłąki połączeniem tego, co od początków projektu najbardziej charakterystyczne, łącząc to ze świeżością wniesioną wraz z wejściem pod skrzydła Out Of Line w 2008 roku.
Zespół czerpie z tradycji swoich industrialnych hitów, stawiając w kontraście wokale członków duetu na tle tanecznej i chwytliwej muzyki, ale jednocześnie zaskakuje lekkością. Nie ma tu aż tyle brudu czy ciężaru jak na rozpoznawalnym "Bite Of God" (z którym utwór się kojarzy), w czym zasługa bardziej złożonego tekstu, a przy tym większego znaczenia śpiewu, przystępnej produkcji kojarzącej się z ostatnią płytą, a w końcu tego, że niemal w całości używa się tu języka francuskiego. To zresztą jedna z zalet "Schaulust". Ojczysty dialekt twórców dodaje więcej erotycznej duszności do chłodnej, acz naładowanej napięciem nerwów elektroniki (wiadomo powszechnie, że drażnienie skóry lodem podczas miłosnej gry na zasadzie szoku może wzmacniać doznania – tak jest w tym przypadku). Kompozycja ma niejako demoniczny potencjał – rozumiany dwojako: mówi o tej cząstce człowieka, która nakazuje mu z zafascynowaniem patrzeć na piękne, ale również przerażające akty, z drugiej strony sama, jak cyrograf, zobowiązuje do nieustannego jej przesłuchiwania w głodzie dźwięków, powiększając jedynie "Hörlust".
Wpędzeniu fanów w nieustanny diabelski niedosyt zapobiega klubowa, dwukrotnie dłuższa wersja. Większe wyróżnienie sekcji basowej, czystość miksu oraz liczne spowolnienia wywołujące napięcie, działające jak wielokrotny spadek i wzrost podniecenia, zaabsorbują całą waszą energię, nieważne, czy rzecz odbędzie się na parkiecie czy w domowym zaciszu.
Mniej glamour brzmi "From Dreams To Machines", które kojarzy się z albumem "Confessions". Mechaniczny, trochę brudny miks przypomina połączenie "Lolita Love" lub innych pozycji wspomnianej płyty z ostatnimi dokonaniami. Szaleńcze, ale przede wszystkim autystyczne.
Niezależnie jednak od tego, jak przebojowy wydaje się utwór tytułowy lub jak zamknięte w ścianach mózgu "From Dreams to Machines", żadne z nich nie jest w stanie przebić dźwiękowej zorzy "Zoanthropia". Przejmująca smutkiem, "organiczna", przypomina "L'Âme Électrique" i "InHuman" (tytuł również wskazuje właśnie na tę płytę, która podejmowała temat relacji człowiek-zwierzę) zarazem. Głęboko emocjonalna kompozycja mimo kilku fraz Philippe’a opiera się na atmosferycznych, melancholijnych wokalizach Éliane współgrających z biciem dzwonów i skrzypcami (echa "Noir Magnétique"), gdy umiarkowany, monotonny beat schodzi na dalszy plan. Kolejny dowód, że Die Form to również mistrzowie depresyjnego darkwave.
W świetle tego materiału "Rayon X" może stać się następnym opus magnum Francuzów. Rozszerzcie źrenice, nadstawcie uszu – Die Form powróciło.
Tracklista:
01. Schaulust (Scopic Pulsion)
02. Schaulust (Extended Remix)
03. From Dreams To Machines (Remix)
04. Zoanthropia (Remix)
Inne artykuły:
- Die Form - Rayon X - 2019-05-27 (Recenzje muzyki)