Kratong - The Bees of Psychic Province
Kratong... The Bees o Psychic Province... Ambient... Ten rodzaj muzyki jest dosyć - specyficzny, więc pozwolę sobie przedłożyć do porównania kilka utworów zaczerpniętych ze swojej pamięci, jako iż rzadko obcuję z muzyką tego typu. Ale do sedna. Trafił mi się do recenzji album, który jest bardzo nudny. Wspominam z przyjemnością moje pierwsze chwile z muzyką skomponowaną przez Akira Yamaoka do drugiej części gry komputerowej Silent Hill. Niektóre utwory nie dawały się łatwo zaszufladkować do konkretnego Gatunku. Nie będąc jednocześnie ambientem dobrze współgrały ze sobą, mimo iż pozostała część albumu to była właśnie muzyka klimatyczna/elektroniczna/gitarowa co tworzyło spójne pełne magii grozy i przejęcia, utwory opowiadające bardzo często historię - bez słów. Czułem że podróżuję pomiędzy dwoma światami - światem muzyki i światem magii. Po przesłuchaniu tego albumu, doszedłem do wniosku, że zespół nie miał żadnego pomysłu na kawałki zamieszczone na nim. Pierwsza piosenka którą opiszę i ostatnia zarazem - gdyż wszystkie są niemal jednakowe (jednakowo nudne ) zwie się "about dissonance and some sidereal dreams". Niektórzy mogą teraz stwierdzić "Co on porównuje? Przecież to ambitny album, który nijak ma się do muzyki tworzonej przez Akira Yamaoka.". Na pewno jakaś bliżej nieokreślona racja w takim rozumowaniu jest, jednak wystarczy posłuchać takich kawałków jak "Innocent Moon" czy "Lost Carol" by przekonać się że to jest ambient w pełnym tego słowa znaczeniu. W przypadku Kratonga mam wrażenie, że zostaję "porwany" do swiata nudy, monotonności, sennych dźwięków, wydawanych przez struny głosowe raz wokalisty, a raz wokalistki. Ci państwo śpiewają od święta, częściej mówiąc coś kiepską angielszczyzną. Tematyka piosenek: "Czy jest to piosenka dla mnie czy dla Ciebie" lub "Jesienny deszcz". Utwór "Province" trwający ponad 21 minut (!) jest monotonny, nudny, bez słów (!), bez żadnych zwrotów muzycznych. Jeśli próbuje się coś odbiorcy opowiedzieć samymi dźwiękami, to trzeba to zrobić umiejętnie. Wywołując różne stany emocjonalne słuchacza można uzyskać zaskakujący efekt. Od złości, przez smutek i niepokój, aż po błogostan. Takiego podejścia do tematu zabrakło przy realizacji tego materiału i prawdopodobnie dlatego spotkała go taka, a nie inna ocena. Słuchanie tego dzieła było dla mnie koszmarem, tym bardziej, że chciało mi się spać, gdy pisałem tę recenzję. Jeśli lubisz nudną, usypiająca i łatwą w odbiorze muzykę, do zrozumienia której nie trzeba angażować ani jednej szarej komórki - to ten album został stworzony właśnie z myślą o tobie. P.S. Na tym albumie jest jedna dobra ścieżka - "Hypnotic Attraction" i... to jest tzw. "Bonus track"... No comment...
Tracklista:
1. About dissonance and some sidereal dreams
2. Red River/Virginia
3. Fair Margareth and Sweet William
4. A Dream of the faded summer
5. TD Experience
6. Ode2Dee
7. An Outward spiral
8. Province
9. The Hypnotic Attraction (bonus)
Tracklista:
1. About dissonance and some sidereal dreams
2. Red River/Virginia
3. Fair Margareth and Sweet William
4. A Dream of the faded summer
5. TD Experience
6. Ode2Dee
7. An Outward spiral
8. Province
9. The Hypnotic Attraction (bonus)