Midge Ure
Czytano: 2538 razy
Galerie:
- Amphi Festival 2014 - 2014-08-01 (Festiwale)
Ostatnie tematy na forum:
- MIDGE URE - koncert w Krakowie - 2009-08-11
17 maja 2014 r – temperatura i klimat panujący w Progresji należą do przyjemnych.
Nawet gdy z głośników rozbrzmiewa muzyka robiąca za tło przed koncertem, czuć tam odpowiednią atmosferę i rosnące z każdą chwilą napięcie.
Nie będę ukrywał, że czekając na występ nuciłem cichutko za wielkim Davidem "This is not America, sha la la la la… this is not…".
Ale to nie On miał być gwiazdą wieczoru.
Start nastąpił z niewielkim, kilkunastominutowym opóźnieniem – na moim zegarku była 20:18.
Temperatura panująca w Progresji była odpowiednia, wręcz komfortowa…
Jednak z każdym granym przez zespół utworem wyraźnie się podnosiła, choć mógłbym przysiąc, że słupek rtęci na termometrze nawet nie drgnął. A to wszystko za sprawą bardzo dobrze wykonywanych utworów, nie napisze że perfekcyjnie, bo moim zdaniem kilka potknięć się jednak zdarzyło.
Był to jednak znakomity koncert.
Można się tylko przyczepić do niemałej ceny, 120 PLN to jednak spora kwota.
Uczestnicy koncertu, a było nas około 600 osób zostali przez Midge Ure przeprowadzeni przez historię Utravox oraz jego solowych dokonań.
Zaczeło się od "I See Hope In The Morning Light" z solowej płyty Midge Ure – Pure.
No i popłyneliśmy szlakiem Ultarvox/Midge Ure. Zespół nie cofnął się jednak dalej niż do znakomitej płyty i tytułowego "Vienna" z 1980 roku.
Nawet jeśli początek był ze strony publiki dość spokojny to czwarty na liście utwór wywołał żywiołową reakcję. Trudno się dziwić, tytuł mówi wszystko. Był to znakomity "Fade to gray" zespołu Visage. Od tej chwili byliśmy już w rękach zespołu i magii Midge Ure.
Kolejne utwory to zarówno dokonania Ultravox jak i solowe Midge Ure. Ciekawym przerywnikiem popisów wokalnych był instrumentalny Supernatural. Kolejna fala szaleństwa ogarnęła publikę w czasie kultowego "Vienna". Wydawało się, że już nic nie podniesie temperatury sali. Jednak stało się inaczej…
18 utwór zaczęła bardzo dobrze zagrana i interesująca gitarowa solówka.
I chyba nikt nie domyślił się, po trwającym niemal półtorej minucie popisie samego Midge Ure, że tak zaskakująco rozpoczął się finał koncertu.
Nikt również nie pozostał obojętny wobec refrenu do tej finalnej piosenki – tj. wspaniałego "Dancing With Tears In My Eyes".
Wszyscy dołączyli się do chóralnego śpiewu szczególnie, gdy sam wokalista milkł w refrenach zachęcając publikę do interakcji.
Po wspaniałym tańcu ze łzami w oczach dostaliśmy jeszcze dwa bisy. "Just For You" (Midge Ure – Answers To Nothing) oraz "Cold, Cold Heart" (Midge Ure – Pure).
I tak po nieco dwu godzinach wspomnień przeplatanych nowym materiałem z płyty "Briliant" nastąpił powrót do rzeczywistości.
No i pozostało tak charakterystyczne dla dobrych koncertów uczucie niedosytu … czemu tak szybko?
Ciekawe było dobranie bisów.
Dobór piosenek był zagadką nawet dla pani realizującej dźwięk i oświetleniowca.
Widziałem ich reakcję – stojąc tuż obok ich konsoli.
Patrzyli to na siebie to na scenę próbując domyślić się co zostanie zagrane.
Pierwsze dźwięki skwitowali wzruszeniem ramion i wzajemnym uśmiechem.
SETLISTA
1. I See Hope In The Morning Light. (Midge Ure – Pure)
2. Dear god. (Midge Ure – Answers To Nothing)
3. Call of the wild. (Midge Ure – Call Of The Wild)
4. Fade to gray. (płyta Visage – zespół Visage)
5. Passing starnger. (Vienna - 1980)
6. Live. (Brilliant)
7. No regrets. (Midge Ure – No Regrets)
8. One small day. (Lament) Troszkę słabiej – grał – SPIEWAŁ – jakby nieco nie nadążał
9. New Europens. (Vienna - 1980)Troszkę słabiej – grał – SPIEWAŁ – jakby nieco nie nadążał
10. Supernatural. (Midge Ure – Cold Cold Heart) Instrumentalny
11. Breathre. (Midge Ure – Breathe)
12. Briliant. (Brilliant)
13. Flow. (Brilliant)
14. If I Was. (Midge Ure – The Gift)
15. Vienna. (Vienna)
16. Loves go to adventure (Love's Great Adventure)
17. Hymn. (Quartet)
18. Dancing With Tears In My Eyes. (Lament)
BISY
1. Just For You (Midge Ure – Answers To Nothing)
2. Cold, Cold Heart (Midge Ure – Pure)
Nawet gdy z głośników rozbrzmiewa muzyka robiąca za tło przed koncertem, czuć tam odpowiednią atmosferę i rosnące z każdą chwilą napięcie.
Nie będę ukrywał, że czekając na występ nuciłem cichutko za wielkim Davidem "This is not America, sha la la la la… this is not…".
Ale to nie On miał być gwiazdą wieczoru.
Start nastąpił z niewielkim, kilkunastominutowym opóźnieniem – na moim zegarku była 20:18.
Temperatura panująca w Progresji była odpowiednia, wręcz komfortowa…
Jednak z każdym granym przez zespół utworem wyraźnie się podnosiła, choć mógłbym przysiąc, że słupek rtęci na termometrze nawet nie drgnął. A to wszystko za sprawą bardzo dobrze wykonywanych utworów, nie napisze że perfekcyjnie, bo moim zdaniem kilka potknięć się jednak zdarzyło.
Był to jednak znakomity koncert.
Można się tylko przyczepić do niemałej ceny, 120 PLN to jednak spora kwota.
Uczestnicy koncertu, a było nas około 600 osób zostali przez Midge Ure przeprowadzeni przez historię Utravox oraz jego solowych dokonań.
Zaczeło się od "I See Hope In The Morning Light" z solowej płyty Midge Ure – Pure.
No i popłyneliśmy szlakiem Ultarvox/Midge Ure. Zespół nie cofnął się jednak dalej niż do znakomitej płyty i tytułowego "Vienna" z 1980 roku.
Nawet jeśli początek był ze strony publiki dość spokojny to czwarty na liście utwór wywołał żywiołową reakcję. Trudno się dziwić, tytuł mówi wszystko. Był to znakomity "Fade to gray" zespołu Visage. Od tej chwili byliśmy już w rękach zespołu i magii Midge Ure.
Kolejne utwory to zarówno dokonania Ultravox jak i solowe Midge Ure. Ciekawym przerywnikiem popisów wokalnych był instrumentalny Supernatural. Kolejna fala szaleństwa ogarnęła publikę w czasie kultowego "Vienna". Wydawało się, że już nic nie podniesie temperatury sali. Jednak stało się inaczej…
18 utwór zaczęła bardzo dobrze zagrana i interesująca gitarowa solówka.
I chyba nikt nie domyślił się, po trwającym niemal półtorej minucie popisie samego Midge Ure, że tak zaskakująco rozpoczął się finał koncertu.
Nikt również nie pozostał obojętny wobec refrenu do tej finalnej piosenki – tj. wspaniałego "Dancing With Tears In My Eyes".
Wszyscy dołączyli się do chóralnego śpiewu szczególnie, gdy sam wokalista milkł w refrenach zachęcając publikę do interakcji.
Po wspaniałym tańcu ze łzami w oczach dostaliśmy jeszcze dwa bisy. "Just For You" (Midge Ure – Answers To Nothing) oraz "Cold, Cold Heart" (Midge Ure – Pure).
I tak po nieco dwu godzinach wspomnień przeplatanych nowym materiałem z płyty "Briliant" nastąpił powrót do rzeczywistości.
No i pozostało tak charakterystyczne dla dobrych koncertów uczucie niedosytu … czemu tak szybko?
Ciekawe było dobranie bisów.
Dobór piosenek był zagadką nawet dla pani realizującej dźwięk i oświetleniowca.
Widziałem ich reakcję – stojąc tuż obok ich konsoli.
Patrzyli to na siebie to na scenę próbując domyślić się co zostanie zagrane.
Pierwsze dźwięki skwitowali wzruszeniem ramion i wzajemnym uśmiechem.
SETLISTA
1. I See Hope In The Morning Light. (Midge Ure – Pure)
2. Dear god. (Midge Ure – Answers To Nothing)
3. Call of the wild. (Midge Ure – Call Of The Wild)
4. Fade to gray. (płyta Visage – zespół Visage)
5. Passing starnger. (Vienna - 1980)
6. Live. (Brilliant)
7. No regrets. (Midge Ure – No Regrets)
8. One small day. (Lament) Troszkę słabiej – grał – SPIEWAŁ – jakby nieco nie nadążał
9. New Europens. (Vienna - 1980)Troszkę słabiej – grał – SPIEWAŁ – jakby nieco nie nadążał
10. Supernatural. (Midge Ure – Cold Cold Heart) Instrumentalny
11. Breathre. (Midge Ure – Breathe)
12. Briliant. (Brilliant)
13. Flow. (Brilliant)
14. If I Was. (Midge Ure – The Gift)
15. Vienna. (Vienna)
16. Loves go to adventure (Love's Great Adventure)
17. Hymn. (Quartet)
18. Dancing With Tears In My Eyes. (Lament)
BISY
1. Just For You (Midge Ure – Answers To Nothing)
2. Cold, Cold Heart (Midge Ure – Pure)