AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Między harmonią a chaosem - wywiad z Bad Sector


Czytano: 4013 razy


Wykonawca:

Galerie:

Katalog płyt:
Wywiad pierwotnie ukazał się w Santa Sangre Magazine

Pierwsze oficjalne wydawnictwo BAD SECTOR, czyli taśma "Ze" wydana została w 1994 roku. Czy podejrzewałeś wtedy, te ponad 15 lat temu, że uda Ci się osiągnąć taki status jak dzisiaj? Że BAD SECTOR będzie uważany za projekt unikalny, jedyny w swoim rodzaju?

Zupełnie o tym nie myślałem, Zapoczątkowałem projekt tylko po to, aby mieć swego rodzaju odmianę od moich muzycznych badań akademickich. Aby móc pobawić się mniej wyrafinowanym sprzętem innym od tych drogich urządzeń używanych przeze mnie w mojej regularnej pracy.

Słuchasz czasami swoich starych dokonań? Jak je dzisiaj odbierasz? Wciąż jesteś z nich zadowolony, czy zdarza Ci się mieć odczucia typu: "Cholera, to czy tamto powinno być zrobione lepiej lub inaczej"?

Zdarza się, choć niezbyt często. Oczywiście późniejsze wydawnictwa charakteryzują się lepszą jakością produkcji, co dostrzec można właściwie od razu, aczkolwiek surowe brzmienie "Ampos" wciąż uważam za bardzo interesujące.

Opowiedz proszę o erze przed BAD SECTOR, Jakie jest źródło Twoich zainteresowań wszystkimi tymi niekonwencjonalnymi, elektronicznymi źródłami dźwięku?

Zacząłem eksperymentować z dźwiękiem gdzieś około 13 roku życia tworząc domowej roboty obwody elektroniczne. Tworzyłem muzykę za pomocą oscylatorów łączonych ze sobą w losowy sposób (dziś nazwalibyśmy to "circuit bendingiem"!). Kilka lat później zbudowałem swój pierwszy syntezator analogowy, na którym nagrywałem swoje pierwsze kasety rozprowadzane wśród przyjaciół. Następnie, za kolejne parę lat założyłem swego rodzaju post-punkowy projekt mieszający elektronikę, gitary i automat perkusyjny. Nasze brzmienie mocno przypominało wczesny Killing Joke. W tym samym czasie rozpocząłem studia informatyczne i zacząłem interesować się "poważną" muzyką elektroniczną. Kiedy skończyłem uniwersytet, podjąłem pracę na polu tejże współczesnej muzyki elektronicznej w instytucie, z którym zresztą współpracuję do dziś. Ale w pewien sposób nie do końca mnie to satysfakcjonowało. Tęskniłem za tym całym post-punkowo/new wave’owo/"zrób to sam" klimatem, dlatego zdecydowałem wymieszać te wszystkie doświadczenia i z tego narodził się BAD SECTOR.

Doczekamy się kiedyś obok elektroniki także "normalnych" instrumentów w orkiestrze BAD SECTOR?

Zdarza mi się użyć takowych, oczywiście odpowiednio przetworzonych (fortepian, gitara akustyczna). Muszę jednak przyznać, że nie przepadam za klasycznymi instrumentami orkiestrowymi. Jakoś zawsze te drewniane instrumenty kojarzyły mi się z bogatymi, elegancko poubieranymi starcami w filharmonii.

Czy choćby przez moment rozważałeś możliwość dołączenia przez kogoś do BAD SECTOR, czy będzie to zawsze projekt jednoosobowy?

BAD SECTOR zawsze będzie projektem osobistym. To, co tworzę jest bardzo emocjonalne i mocno powiązane z tym, kim jestem i co czuję… Niemożliwym jest dzielenie tego z kimkolwiek innym.

Szczerze mówiąc ciężko jest przylepić Twojej muzyce prostą, konkretną łatkę, "ambient", "power electronics", cokolwiek. Natomiast jeden aspekt jest oczywisty, niezależnie od niewątpliwie eksperymentalnego charakteru Twojej muzyki, melodia i klimat zawsze są w niej bardzo istotne. Czy tworzenie w ten sposób przychodzi Ci zawsze naturalnie, czy starasz się raczej pilnować, zwracać uwagę czy muzyka nie staje się _zbyt_ eksperymentalna i, co za tym idzie, zbyt trudna dla słuchacza?

Ja po prostu eksperymentuje z dźwiękiem, dopóki efekt nie jest, że tak powiem, poruszający. Zawsze używam uproszczonych melodii, ponieważ pracując z nimi jest mi łatwiej wspomniany efekt uzyskać. Podoba mi się kontrast między harmonią a chaosem, uważam, że jest to metafora całego istnienia. Jasne, że jestem zadowolony kiedy moje starania podobają się ludziom, ale nie jest to moim nadrzędnym celem. BAD SECTOR nie jest projektem komercyjnym (w prawdziwym tego słowa znaczeniu).

Lubisz ekstremalny noise? Czym dla Ciebie jest taka muzyka? Tanie szokowanie? Przekraczanie muzycznych granic? Może coś jeszcze innego?

Lubię niektóre albumy Merzbow. Myślę, że jest on bardzo utalentowany jeżeli chodzi o używanie hałasu w sposób funkcjonalny. Noise musi być zorganizowany, mieć odpowiedni kształt i porządek aby móc oddziaływać z właściwą siłą. Niezorganizowany noise zawiera bardzo mało treści.

Oczywistym zdaje się fakt, że dla każdego artysty jego ostatnie dzieło jest najlepsze czy najbardziej wyjątkowe. Chciałbym Cię jednak zapytać który swój album wyłączywszy "Chronoland" cenisz sobie najmocniej i dlaczego?

Każda płyta to odzwierciedlenie konkretnych emocji w danym okresie mojego życia… dlatego nie mogę pominąć którejkolwiek. Jakkolwiek, jak wspomniałem wcześniej, "Ampos" wciąż ma w sobie coś magicznego. "Kosmodrom" też jest ważny, głównie ze względu na popularność jaką zyskał, zwłaszcza w Rosji.

Dokładnie w tej chwili, przy opracowywaniu pytań do wywiadu słucham sobie kolejnych płyt BAD SECTOR przeglądając jednocześnie ich wydania: klasyczny jewelcase ("Plasma", "The Harrow"), piękne kartonowe wydanie ("Dolmen Factory", wersja wydana przez Faria Records), książka z poezją ("Reset"), pergaminowa koperta ("Polonoid"), plastic pack, eco pack… Jak istotna jest dla Ciebie cała oprawa danego wydawnictwa?

Jest bardzo ważna. "Obiekt rzeczywisty" to też część całej pracy, to wartość dodana, coś wyróżniającego materiał od ściągniętego z sieci pliku. Jednocześnie musi być to coś specjalnego, nie tani, standardowy jewelcase. To bardzo dobrze, że na tej scenie ludzie wciąż sobie cenią fizyczne wydawnictwa.

Choć BAD SECTOR nagrał całe mnóstwo fascynujących utworów, dla mnie osobiście jest dosyć łatwo wybrać ten wyjątkowy, najlepszy – to "Time Singularities" z "Polonoid". Chciałbym zapytać Cię o genezę powstania tego utworu.

W tamtym czasie, nagrywając "Polonoid" byłem zafascynowany kosmologią. Czytałem sporo książek na ten temat. Istnieje mnóstwo dziwnych, skomplikowanych teorii na tym polu nauki, a część z nich posiada bardzo sugestywne nazwy. Więc po prostu wybrałem kilka z nich jako tytuły dla kawałków na "Polonoid". Nawet jeżeli nie jest to album koncepcyjny, nastrój poszczególnych utworów odzwierciedla mniej więcej to, co udało mi się zrozumieć z tych właśnie przeczytanych książek.

Pomówmy chwilę o "Chronoland" – czy mógłbyś wyjaśnić znaczenie tytułów utworów? Co oznaczają wszystkie te daty, miejsca i przedmioty?

Tytuły to znaczniki czasu w formacie standardowym (w znaczeniu informatycznym). Odpowiadają konkretnym wydarzeniom mającym miejsce podczas mojego życia.

W swojej recenzji "Chronoland" napisałem: "(…)wydaje mi się, że Massimo wraca do domu po tych wszystkich wojażach kosmicznych, technologicznych eksploracjach, nowoczesnych działaniach wojennych. Jakby ostatecznie znudziło się to wszystko Włochowi, który postanowił opowiedzieć o sobie, o swoich, bo ja wiem, korzeniach, wspomnieniach związanych z miejscem, z którego pochodzi. Być może nadinterpretuję, ale mnie osobiście wszystkie elementy tegoż wydawnictwa łączą się w jedną, sensowną, melancholijną całość." Moje pytanie brzmi zatem: czy to faktycznie nadinterpretacja? Jaki rodzaj historii chciałbyś opowiedzieć poprzez "Chronoland"? Jakich tym razem użyłeś niekonwencjonalnych źródeł dźwiękowych?

"Chronoland" został nagrany w wyjątkowy sposób. Użyłem przenośnego encefalografu: połączyłem pewne pozyskiwane w czasie rzeczywistym dane z mojego mózgu, z syntezatorem. A potem zaczynałem nagrywanie (częściowo tylko pre-programowane) każdego utworu medytując nad wspomnieniem konkretnego momentu w moim życiu (jak wspominałem przy poprzednim pytaniu). Zatem owszem, jest to rodzaj dźwiękowej autobiografii świadomie stworzonej najkrótszą możliwą ścieżką, z mózgu do głośników. Nie chodzi tu o nostalgię, nic z tych rzeczy, lecz o przełożenie na dźwięk pamięci ludzkiego mózgu.

Czy czujesz się spełniony jako muzyk? Czy wciąż są jakieś cele lub granice, które chciałbyś przekroczyć z BAD SECTOR?

BAD SECTOR to tylko jedna z moich działalności związanych z muzyką. Zajmuję się nią z naukowego punktu widzenia w Narodowym Instytucie Badań (CNR). Olhon tez jest ważnym projektem, w który jestem zaangażowany. Poza tym w 2012 prawdopodobnie zainicjuję kolejny projekt, tym razem pseudorytmiczny, ale wciąż eksperymentalny…

Muszę przyznać, że jestem dużym fanem włoskiej sceny ambientowej, także tych projektów tworzących w sumie muzyczne kreacje odległe od Twoich, odległe od nowoczesnych technologii – Alio Die, Oophoi, Aglaia, żeby wymienić tylko parę. Ciekawy jestem Twojego zdania na temat takiej muzyki. Znasz tych ludzi osobiście?

Znam Stefano Musso z Alio Die. To bardzo miła i inteligentna osoba, uwielbiam jego muzykę. Ale młodszych projektów nie znam, głównie dlatego, że nie słucham już tyle muzyki, co kiedyś.

Choć muzycznie różnicie się mocno, wciąż coś Was łączy – to swego rodzaju duchowość, której oni szukają w Naturze, Ty w technologii. Zgodzisz się z taką opinią?

Zdecydowanie. Widzę też wyraźnie czerwoną linię łączącą wszystkie moje prace, nawet jeśli one same mocno się od siebie różnią. Zawsze pragnę wszczepiać moje osobiste uczucia w każdy dźwięk, jaki tworzę, nie bacząc czy pasują do struktury utworu, czy nie.

Interesujesz się literaturą albo kinem? Są jakieś książki lub filmy, które robią na Tobie wyjątkowe wrażenie?

Uwielbiam filmy science-fiction z lat 70-tych. Oglądałem "The Andromeda Strain" Roberta Wise’a dziesiątki razy! Bardzo mi się podoba estetyka tamtych filmów. Jeśli chodzi o nowsze pozycje cenię sobie Akiego Kaurismakiego, który przy użyciu skromnych środków wyrazu robi małe, ale zabawne i wzruszające dziełka. A jeżeli mówimy o literaturze, to, podobnie jak wielu innych muzyków elektronicznych, jestem wielkim fanem P. K. Dicka…

Dziękuję za wywiad. Ostatnie słowa są Twoje.

Chcę po prostu podziękować wszystkim, którzy słuchają BAD SECTOR

BAD SECTOR strona oficjalna
BAD SECTOR facebook

Strony:
Autor:
Tłumacz: Santa Sangre
Data dodania: 2012-02-28 / Wywiady




Najnowsze komentarze: