AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Red Emprez + MonoLight


Czytano: 4242 razy


Wykonawca:

Galerie:

Ostatnie tematy na forum:

9 września wrocławski klub Alive wypełniły elektroniczne, mroczne brzmienia. Wszystko to za sprawą dwóch rodzimych kapel - Red Emprez i Monolight. Tłumów nie było, co jednak postrzegam jako niewątpliwą zaletę. Klub jest kameralny i większej publiki by po prostu nie pomieścił. Dzięki temu spokojnie można było obejrzeć i wysłuchać tego co oba zespoły miały do zaprezentowania.

Zaczynał wrocławski Monolight. Niedawno powstały zespół jest efektem współpracy kilku muzyków z formacji CO.IN. i d’Archangel. Do tej pory ma na swoim koncie demo zatytułowane "how close am i?", które miał już okazję zaprezentować na tegorocznym Castle Party. Pod koniec bieżącego roku ma ukazać się ich debiutancka płyta. Muzyka zespołu jest połączeniem współczesnych, elektronicznych brzmień i gitarowych riffów rocka gotyckiego. Całość, w zestawieniu z bardzo dobrym wokalem, tworzy przyjemną dla ucha, hipnotyzującą mieszankę.
Kapela zagrała osiem utworów. Sześć z nich pochodzi ze wspomnianego już dema. Pozostałe dwa to, znana z repertuaru d’Archangel, piosenka "fall" oraz świeżutki utwór "ribbons feathers". Występ bardzo udany, dynamiczny, niezwykle pozytywnie przyjęty przez publiczność. Zespół, mimo krótkiego stażu, zdołał już zgromadzić niemałą rzeszę fanów. Według mnie, szczególne brawa należą się za wykonanie "how close am i?" oraz coveru legendarnego Joy Division "dead souls" w nowej, ciekawej aranżacji. Jedyne co mogę zarzucić koncertowi Monolight to drobne usterki techniczne pod postacią momentami zbyt cichego basu oraz wokalu. Jednak generalnie - bardzo duży pozytyw i wielkie brawa.



1. it don't mean nothing
2. silent ally
3. jason
4. fall
5. in the neon lights
6. how close am i?
7. dead souls
8. ribbons feathers

Ok. 22-giej na scenie zagościł białostocki Red Emprez. Tego dwuosobowego projektu raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. Istnieje już ładnych parę lat, ma na koncie dwie płyty i doceniany jest zarówno w kraju (występy m.in. na Castle Party, Out of Line Festival) jak i za granicą (Wave Gotik Treffen czy Electro Prague Festival). Ich muzyka jest pełną artystycznej ekspresji mieszanką melodyjnych dźwięków i syntetycznych bitów. Wkomponowany w to wszystko komputerowo przesterowany wokal dodaje całości tajemniczego klimatu.
Koncert rozpoczęli od energetycznego "The Circle" z płyty "On the Lash", wprowadzając słuchaczy w ekscytujący stan wyczekiwania. Potem było równie dynamicznie. Duży plus za wykonanie "Clubgirls and Poofs" czy "My Possesion". Kawałki chwytliwe, pełne świdrujących dźwięków i pulsujących bitów. Nie mogło zabraknąć jednak też nieco melancholii. Tu swa rolę świetnie spełniły hipnotyzujące, pełne erotyzmu "Caress me" czy "Fix me up". Stałym punktem występów duetu stało się chyba też pieprzne, aczkolwiek nieco tandetne "Pussy Lover". Według mnie zespół, również ze względu na wizerunek sceniczny, jest bardziej przekonujący w nieco subtelniejszym wydaniu. Całość zamknęła się żywiołowym "Everyone's Girlfriend".
Nie sposób nie zauważyć, że Red Emprez są koncertowo zespołem doświadczonym. Dopracowane techniczne detale w połączeniu ze specyficzną, ciekawą muzyką i zróżnicowaną ekspresją wokalisty tworzą miłe odbiorcy widowisko. Warto w tym miejscu wspomnieć o interesujących (szczególnie dla męskiej części publiczności) wizualizacjach. Dodawały całości niepowtarzalnego, nasiąkniętego erotyzmem klimatu. Czerwona Cesarzowa jest tajemnicza i intrygująca - pewnie dlatego tak pożądana.



1. The Circle
2. The Race
3. Clubgirls and Poofs
4. My Possession
5. Fix me up
6. The Dog
7. Caress me
8. Time to Say Goodbye
9. Pussy Lover
10. Everyone's Girlfriend

Strony:
Autor:
Tłumacz: Poison_Ivy
Data dodania: 2010-12-31 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: