Reizstrom - Interferenz
Pierwsze, co można powiedzieć o najnowszej propozycji Reizstrom to niezaprzeczalny fakt, że płyta jest spójna i doskonale wyważona. Znajdziemy tu wszystko – ostre bity, łagodniejsze brzmienia, budowanie napięcia, wokal "suchy" i melodyjny... Mimo mnogości zastosowanych środków wykonawczych wszystko tworzy niepodzielną całość. Trudno znaleźć utwór, który mógłby wybić się ponad którykolwiek inny, więc ocena zazwyczaj będzie jednakowa – niektórzy uznają płytę za przeciętną, inni za bardzo dobrą. Jak zwykle – to kwestia gustu, a ja zachęcam do wyrobienia własnej opinii.
Szczerze przyznam, że troszkę dziwi mnie wybór twórców odnośnie I Will Believe jako pierwszego utworu. Muzycznie jest najmniej "doskonały" ze wszystkich zaproponowanych kompozycji – brudna harmonia, która rani uszy... ale może w tym szaleństwie jest metoda? Mimo wszystko wpada w ucho, nierzadko łapałam się na nuceniu go. W drugiej połowie nagromadzenie warstw elektronicznych niweluje kiepskie wrażenie, jakie pojawia się po intro, fałsze zacierają się i później jest już tylko lepiej.
Prawdziwa zabawa zaczyna się od Fernlicht, pozycji po niemiecku. Tu widać najdojrzalsze rozwiązania muzyczne – dużo warstw elektroniki, nośny bit, cudowną energię. Wokalista jeszcze nie szaleje ze skalą głosu, ale w tym utworze nie wydaje się to specjalnie potrzebne. W następnym utworze Invisible Force już go więcej, to jedna z bardziej melodyjnych pozycji na płycie, jednocześnie pozbawiona typowo synth-popowego przesadnego optymizmu. Znaczna ilość niskich bitów skutecznie temu zapobiega. Plus bardzo miły dla ucha dwugłos w drugiej części utworu.
Compromise może kojarzyć się z cięższą Dioramą, podobnie Winners and Losers – dużo świeżego bitu, ładna melodia, dobry tekst. To naprawdę niezła płyta.
I kolejna pozycja po niemiecku... nie mogę wyjść z podziwu, jak doskonale ten język się broni w takiej konwencji. Tausend Augen to utwór bardzo klimatyczny, spokojny, melodyjny – trudno byłoby zmienić w nim bodaj nutę, jest dokładnie w takim miejscu, w którym był potrzebny i taki, jak miał brzmieć. Słowem – doskonały.
Waking Up Normal - wracamy do tego, co już słyszeliśmy.. Wraca energia, melodia i tekst. Dwa pozostałe nie wnoszą nic nowego, bo... wcale nie muszą. Jest konsekwentnie i spójnie, a to naprawdę ważne.
Pod względem tekstowym na pewno nikogo nie obrażą. Nie są wtórne, każdy niesie inne przesłanie, zarazem konsekwentnie wpasowując w założoną konwencję. Po cichu dodam, że oceniam warstwę angielską, z językiem niemieckim nie sympatyzuję zbyt mocno – ale sprawdza się bezbłędnie, zresztą jak zwykle w klimacie electro (pozycje 3, 7). Wierzę, że i tam się sprawdzają.
Cóż mogę powiedzieć na koniec... ogólnie rzecz biorąc, spełnili swoje zadanie. Nagrali bardzo dobrą płytę. Niestety nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nieco poniżej swoich możliwości... Może to naciski wytwórni, może zabrakło wiary we własne siły – ale Reizstrom powtarza zabiegi, które znamy już od dawien dawna od niezliczonej ilości wykonawców. Nie przemycili tam zbyt wielu swoich pomysłów...ale czy musieli?
Niekoniecznie. Jeśli płyta tak brzmi, to znaczy, że tak właśnie miała brzmieć. A to zawsze jest dobre.
Tracklista:
01. I Will Believe
02. It's Your Turn
03. Fernlicht
04. Invisible Force
05. Compromise
06. Winners and Losers
07. Tausend Augen
08. Waking Up Normal
09. Despot
10. Narcotic
Inne artykuły:
Szczerze przyznam, że troszkę dziwi mnie wybór twórców odnośnie I Will Believe jako pierwszego utworu. Muzycznie jest najmniej "doskonały" ze wszystkich zaproponowanych kompozycji – brudna harmonia, która rani uszy... ale może w tym szaleństwie jest metoda? Mimo wszystko wpada w ucho, nierzadko łapałam się na nuceniu go. W drugiej połowie nagromadzenie warstw elektronicznych niweluje kiepskie wrażenie, jakie pojawia się po intro, fałsze zacierają się i później jest już tylko lepiej.
Prawdziwa zabawa zaczyna się od Fernlicht, pozycji po niemiecku. Tu widać najdojrzalsze rozwiązania muzyczne – dużo warstw elektroniki, nośny bit, cudowną energię. Wokalista jeszcze nie szaleje ze skalą głosu, ale w tym utworze nie wydaje się to specjalnie potrzebne. W następnym utworze Invisible Force już go więcej, to jedna z bardziej melodyjnych pozycji na płycie, jednocześnie pozbawiona typowo synth-popowego przesadnego optymizmu. Znaczna ilość niskich bitów skutecznie temu zapobiega. Plus bardzo miły dla ucha dwugłos w drugiej części utworu.
Compromise może kojarzyć się z cięższą Dioramą, podobnie Winners and Losers – dużo świeżego bitu, ładna melodia, dobry tekst. To naprawdę niezła płyta.
I kolejna pozycja po niemiecku... nie mogę wyjść z podziwu, jak doskonale ten język się broni w takiej konwencji. Tausend Augen to utwór bardzo klimatyczny, spokojny, melodyjny – trudno byłoby zmienić w nim bodaj nutę, jest dokładnie w takim miejscu, w którym był potrzebny i taki, jak miał brzmieć. Słowem – doskonały.
Waking Up Normal - wracamy do tego, co już słyszeliśmy.. Wraca energia, melodia i tekst. Dwa pozostałe nie wnoszą nic nowego, bo... wcale nie muszą. Jest konsekwentnie i spójnie, a to naprawdę ważne.
Pod względem tekstowym na pewno nikogo nie obrażą. Nie są wtórne, każdy niesie inne przesłanie, zarazem konsekwentnie wpasowując w założoną konwencję. Po cichu dodam, że oceniam warstwę angielską, z językiem niemieckim nie sympatyzuję zbyt mocno – ale sprawdza się bezbłędnie, zresztą jak zwykle w klimacie electro (pozycje 3, 7). Wierzę, że i tam się sprawdzają.
Cóż mogę powiedzieć na koniec... ogólnie rzecz biorąc, spełnili swoje zadanie. Nagrali bardzo dobrą płytę. Niestety nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nieco poniżej swoich możliwości... Może to naciski wytwórni, może zabrakło wiary we własne siły – ale Reizstrom powtarza zabiegi, które znamy już od dawien dawna od niezliczonej ilości wykonawców. Nie przemycili tam zbyt wielu swoich pomysłów...ale czy musieli?
Niekoniecznie. Jeśli płyta tak brzmi, to znaczy, że tak właśnie miała brzmieć. A to zawsze jest dobre.
Tracklista:
01. I Will Believe
02. It's Your Turn
03. Fernlicht
04. Invisible Force
05. Compromise
06. Winners and Losers
07. Tausend Augen
08. Waking Up Normal
09. Despot
10. Narcotic
Inne artykuły:
- Reizstrom - Invisible Force - 2013-07-27 (Recenzje muzyki)