AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
The Beauty of Gemina - Iscariot Blues


Czytano: 3912 razy

99%


Wykonawca:

Galerie:

Katalog płyt:
W chwili, gdy w roku 2006 zespół The Beauty of Gemina zadebiutował genialnym albumem Diary of a lost, wielu zapewne pomyślało: czy może powstać coś równie świetnego? Gdy światło dzienne ujrzało kolejne wydawnictwo, A strangers to tears, zespół wydawał się być u szczytu swych możliwości. Album At the end of the sea udowodnił, że ekipa Michaela Sele’a wciąż jeszcze pnie się ku wyżynom muzycznej wirtuozerii. I kiedy wydawało się, że szwajcarskie trio niczym już zaskoczyć nie może, a nowy album co najwyżej utrzyma wysoki poziom, pojawił się krążek Iscariot Blues.

Nie po raz pierwszy Sele próbuje za pomocą muzyki opowiedzieć historię. Na fabułę tym razem składa się dziesięć niepowtarzalnych, nieprzypadkowych kompozycji. Pierwsza niespodzianka - czwarty album jest najkrótszym z dotychczas wydanych. Otwiera go łagodne, prawie nostalgiczne Voice of winter. Uwodzi i zaskakuje, przede wszystkim niezwykle miękkim jak na Sele’a wokalem. Spokojne intro przechodzi w nieco żywsze, przywodzące na myśl głębokie lata 80. Haddon hall. Na szczególną uwagę zasługują dwa następne utwory: bluesowe Badlands oraz żywiołowe Golden Age - oba są dowodem na to, że zespół wciąż eksperymentuje. Dotychczasową lekkość przełamuje Stairs - kamień milowy Iscariot Blues. Utwór melancholijny, zaangażowany egzystencjalnie, etycznie, niemalże politycznie. Kolejne piosenki odświeżają znane z poprzednich albumów, surowsze brzmienie. Kompozycje stają się zdecydowanie cięższe, wokal Sele’a mroczniejszy i grzmiący, gitary ostrzejsze, pogłębiona zostaje również ścieżka basu. Prophecy - utwór groźny, gdzie silne partie gitar zostają zestawione z momentami industrialną ścieżką elektroniczną. W końcu: Dark Revolution - mój osobisty faworyt. Kompozycja delikatnie bluesowa, absolutnie mroczna, osadzona w zimnofalowym klimacie. June 2nd to świeża, muzyczna refleksja, przeplatana falującym brzmieniem gitar, i jednocześnie wokalna bliźniaczka Stairs, szczególnie w refrenie. Przedostatni utwór - Seven-day Wonder - wyróżnia się chyba najmocniej. Charakterystyczny riff, bardzo dynamiczne tempo i wpadający w ucho refren - prawdziwa perła. I wreszcie Last night home - najbardziej udany powrót do brzmienia lat 80.

Trzeba to powiedzieć: Iscariot Blues to dzieło polifoniczne, dopracowane i bardzo dojrzałe. Jest to prawdopodobnie najbardziej zróżnicowany i najodważniejszy album w dorobku zespołu. Muzycznie - kolejny krok ku doskonałości. Tekstowo: głęboki i otwarty. Panuje tam melancholijny porządek. Każda piosenka ma w nim swoje określone miejsce, brakuje utworów zbędnych i dodanych na siłę. Płyta jest kompletna, chociaż pozostawia niedosyt. I ciekawość. To, zdaje się, jedyna wada. Każdemu, kto chce być świadkiem doskonalenia się wzrastającej legendy niezależnego brzmienia - polecam.

Tracklista:

01. Voices Of Winter
02. Haddon Hall
03. Badlands
04. Golden Age
05. Stairs
06. Prophecy
07. Dark Revolution
08. June 2nd
09. Seven-Day Wonder
10. Last Night Home
Autor:
Tłumacz: Vixen
Data dodania: 2012-03-01 / Recenzje muzyki


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: