Vanguard - Santuary
Czytano: 2960 razy
70%
Wykonawca:
Katalog płyt:
- Vanguard - Never Surrender CD
- Vanguard - I Want To Live MCD
- Vanguard - Retribution CD + Digital
- Vanguard - Let Us Fall CDS
- Vanguard - On my own CDS
- Vanguard - Shine CDS
- Vanguard - Goodbye CDS
- Vanguard - Sanctuary Expanded Version CD + Digital
Najświeższa propozycja formacji Vanguard zowie się "Sanctuary" i bardzo chciała zaserwować nam nowe spojrzenie na termin synthpop. Czy im to wyszło? Przyjrzyjmy się uważnie.
Już w pierwszym utworze uderzają w nas mocnym, syntezatorowym brzmieniem podpartym całkiem miłym dla ucha, aczkolwiek nieco banalnym bitem. Gdy wchodzi wokal... robi się nieco ciekawiej. Może i głos wokalisty nie jest jakiś bardzo zapadający w serce i pamięć, ale ładunek emocjonalny, jaki nam serwuje, broni całokształtu. Tak samo z drugim utworem, 'Goodbye' – bardzo standardowy bit, ale emocje intensywne i dobre.
Cała płyta prezentuje właśnie taki poziom – w warstwie muzycznej raczej nas nie zaskakują, ale poziom tekstu i emocje prezentowane przez wokalistę lokują całość kilka oczek wyżej, niż chciałoby się ocenić. Poza tym płyta jest dobrze wyważona – utwory szybkie łagodnie przechodzą w wolniejsze, nieco melancholijne (pozycje 3, 6, 9, 12 - widzicie, jaka ładna symetria?).
Wróćmy do warstwy muzycznej. Przyznam, że niespecjalnie nas mogą zaskoczyć. Gdzieś w jednym utworku nieśmiało pomyka z dużym prawdopodobieństwem "naturalny" fortepian, ale cichutko i nieomal niezauważalnie... (12)
Powraca pytanie często przeze mnie zdawane – czy rewolucje są potrzebne? To kwestia podejścia. Ogólnie płyta jest podręcznikowym przykładem synhpopu. Jest tam baaardzo dużo ciekawej harmonii, niekiedy zaskakujące rozwiązania – ale to już dobrze znamy, przynajmniej my, dzieci chowane na Depeszach. Dobrze to słychać chociażby w 7 pozycji, 'In your arms'. Kolejna, 'Whad did you achieve', rozpoczyna się dosyć mrocznym bitem, co ładnie koresponduje z wydźwiękiem całej piosenki, w tym niezbyt optymistycznym tekstem.
Moim osobistym faworytem jest dziesiąta propozycja, 'Trigger'. Wydaje się być kwintesencją całej płyty, wszelkie możliwe środki wykonawcze poznane wcześniej znajdujemy właśnie tam. Mroczny bit, lekki bit, dobry tekst, nie aż tak banalna harmonia, efekty na wokalu – wpada w ucho. Kolejny, 'Rage', też można tak opisać. 'A certain end', jak sama nazwa wskazuje, kończy płytę – spokojnie, tak na pożegnanie. Ładny, nieco sentymentalny utworek.
Podsumowując – dzieci mrocznego synthu nie będą zadowolone, wyznawcy Depeszów również nie będą aż tak usatysfakcjonowani jak mogliby. Ale ci, którzy ogólnie lubią synhpop, powinni być zadowoleni. To dobrze skonstruowana, przemyślana, spójna płyta. Czego chcieć więcej?
Tracklista:
01. Shine
02. Goodbye
03. Save me from myself
04. Now that we're here
05. My world
06. Make the cut clean
07. In your arms
08. What did you achieve
09. Obscene
10. Trigger
11. Rage
12. A certain end
Inne artykuły:
Już w pierwszym utworze uderzają w nas mocnym, syntezatorowym brzmieniem podpartym całkiem miłym dla ucha, aczkolwiek nieco banalnym bitem. Gdy wchodzi wokal... robi się nieco ciekawiej. Może i głos wokalisty nie jest jakiś bardzo zapadający w serce i pamięć, ale ładunek emocjonalny, jaki nam serwuje, broni całokształtu. Tak samo z drugim utworem, 'Goodbye' – bardzo standardowy bit, ale emocje intensywne i dobre.
Cała płyta prezentuje właśnie taki poziom – w warstwie muzycznej raczej nas nie zaskakują, ale poziom tekstu i emocje prezentowane przez wokalistę lokują całość kilka oczek wyżej, niż chciałoby się ocenić. Poza tym płyta jest dobrze wyważona – utwory szybkie łagodnie przechodzą w wolniejsze, nieco melancholijne (pozycje 3, 6, 9, 12 - widzicie, jaka ładna symetria?).
Wróćmy do warstwy muzycznej. Przyznam, że niespecjalnie nas mogą zaskoczyć. Gdzieś w jednym utworku nieśmiało pomyka z dużym prawdopodobieństwem "naturalny" fortepian, ale cichutko i nieomal niezauważalnie... (12)
Powraca pytanie często przeze mnie zdawane – czy rewolucje są potrzebne? To kwestia podejścia. Ogólnie płyta jest podręcznikowym przykładem synhpopu. Jest tam baaardzo dużo ciekawej harmonii, niekiedy zaskakujące rozwiązania – ale to już dobrze znamy, przynajmniej my, dzieci chowane na Depeszach. Dobrze to słychać chociażby w 7 pozycji, 'In your arms'. Kolejna, 'Whad did you achieve', rozpoczyna się dosyć mrocznym bitem, co ładnie koresponduje z wydźwiękiem całej piosenki, w tym niezbyt optymistycznym tekstem.
Moim osobistym faworytem jest dziesiąta propozycja, 'Trigger'. Wydaje się być kwintesencją całej płyty, wszelkie możliwe środki wykonawcze poznane wcześniej znajdujemy właśnie tam. Mroczny bit, lekki bit, dobry tekst, nie aż tak banalna harmonia, efekty na wokalu – wpada w ucho. Kolejny, 'Rage', też można tak opisać. 'A certain end', jak sama nazwa wskazuje, kończy płytę – spokojnie, tak na pożegnanie. Ładny, nieco sentymentalny utworek.
Podsumowując – dzieci mrocznego synthu nie będą zadowolone, wyznawcy Depeszów również nie będą aż tak usatysfakcjonowani jak mogliby. Ale ci, którzy ogólnie lubią synhpop, powinni być zadowoleni. To dobrze skonstruowana, przemyślana, spójna płyta. Czego chcieć więcej?
Tracklista:
01. Shine
02. Goodbye
03. Save me from myself
04. Now that we're here
05. My world
06. Make the cut clean
07. In your arms
08. What did you achieve
09. Obscene
10. Trigger
11. Rage
12. A certain end
Inne artykuły:
- Vanguard - Retribution - 2018-04-28 (Recenzje muzyki)
- Vanguard - Let Us Fall - 2014-06-09 (Recenzje muzyki)