AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Wrocław Industrial Festival 2011 + koncert Clan of Xymox w Łodzi


Czytano: 6508 razy


Wykonawca:

Galerie:

Ostatnie tematy na forum:

Do Łodzi, dużego przemysłowego miasta niedaleko Warszawy, pojechałem na koncert Clan of Xymox. Podróż pociągiem rozpoczęła się w moim rodzinnym mieście Lublanie, skąd udałem się do Wiednia, a następnie przez Katowice do Wrocławia, gdzie odbywała się właśnie 10 edycja Wrocław Industrial Festival, którego oczywiście nie mogłem ominąć.

Kilka słów na temat 10 edycji Wrocław Industrial Festival
Mimo że festiwal trwał od 10 do 13 listopada, miałem możliwość uczestniczenia tylko w koncertach drugiego dnia (na szczęście był to dzień koncertu legendy EBM Absolute Body Control, zespołu, którego słucham odkąd tylko pamiętam).
Nie wiedziałem tylko, że ten konkretny dzień to nie tylko polski Dzień Niepodległości, ale również dzień meczu piłki nożnej (przykro mi, nie jestem zainteresowany tego typu sprawami), co oznaczało, że wszystkie hostele były wypełnione po brzegi, a agresywni i pijani ludzie włóczyli się po ulicach przez całą noc. Ale to już inna historia.

Miejsce
Na miejsce wydarzenia, niedaleko centrum, trafiliśmy dzięki stronie internetowej festiwalu (jednodniowa wejściówka kosztowała 110 zł). Koncerty odbywały się w znajdującej się na piętrze Hali Gotyckiej. Naprawdę można się było tam poczuć jak w gotyckim kościele.

Koncerty
Kiedy przybyliśmy do Hali Gotyckiej, polski zespół o nazwie Astrid Monroe już grał. W trakcie koncertu wokalistka o blond włosach (prawdopodobnie Astrid) stała ze związanymi rękami tyłem do publiczności. Był też facet z syntezatorem i komputerem, który przypominał mi Jeffa Goldbluma i facet w kapturze na perkusji. Massive Attack w połączeniu z Mind.in.a.Box. Wracając do Astrid Monroe, jak dla mnie, był to najlepszy występ wieczoru.

Następnie na scenie pojawił się Peter Hope’s Exploding Mind. Peter Hope to naprawdę rozgniewany facet, który w swoich tekstach wydaje się narzekać na wszystko (chociaż mogę się mylić, ponieważ nie mogłem całkowicie zrozumieć o czym śpiewa). Interesujące były projekcje wyświetlane za sceną: krowa i ręka zdrapująca coś z drugiej ręki… Brzmiało dobrze, niemniej jednak Peter Hope raczej nie zostanie moim ulubionym muzykiem.

Pozytywnie zaskoczył mnie zespół Skrol z Czech. Dynamiczna muzyka z dynamicznym damskim głosem. Nie wiem dlaczego, ale pomyślałem o Juno Reactor.

Thorofon to noise. Jako tacy muszą więc kierować swoją muzykę do ściśle określonego typu słuchaczy. Niektórzy zostali. My jednakże przyłączyliśmy się do większości tłumu, który udał się na schody zapalić papierosa, tam spotkaliśmy przyjaznych kompanów z wielu różnych krajów.

Zespół na który czekałem: Absolute Body Control. Ta dwójka zdawała się być samowystarczalna. Po kilku próbach głosu, światła zgasły i koncert rozpoczął się od "Melting Away", ballady- a przez to interesującego wyboru jak na otwierającą piosenkę, co można było odczuć jako wstęp do zwiększenia mocy w dalszej części koncertu. Zawsze dynamiczni, z nutą rock’n’rolla, ich nowe piosenki brzmią tak jak stare.

Ostatnim występem, który zobaczyłem tego wieczoru, był koncert Clock DVA. Powinni byli zagrać przed Absolute Body Control, ponieważ taneczny nastrój, w jaki wprowadzili publiczność ci drudzy, nie mógł być kontynuowany przez, jakkolwiek dobrą, muzykę Clock DVA.
Po tym koncercie udaliśmy się do domu, ponieważ nie jest łatwo wysłuchać tak wielu koncertów pod rząd.

Łódź i Clan of Xymox
12 listopada wyruszyłem w dalszą podróż do Łodzi, aby zobaczyć występ zespołu, który pragnąłem zobaczyć na żywo od wieków: Clan of Xymox. Ponieważ moim długoletnim marzeniem było także odwiedzenie Łodzi i sprawdzenie, jak się ma tamtejsza scena, była to wręcz idealna okazja.

Miasto
Za 46 zł (ok 10 Euro) kupiłem bilet do Łodzi Kaliskiej, głównej stacji kolejowej. Znalezienie centrum Łodzi nie jest trudne, jako że składa się ono z jednej szerokiej i długiej ulicy – Piotrkowskiej – na której wydaje się toczyć całe miejskie życie. Dokładnie na ulicy Piotrkowskiej znajduje się także Music Hostel, w którym się zatrzymaliśmy, miejsce godne polecenia dla każdego podróżnika o niskim budżecie.
Jedyną rzeczą jaką wiedziałem o Łodzi zanim ją zobaczyłem to fakt, że jest to miasto przemysłowe. Ze względu na złe oceny moich polskich przyjaciół, moje zainteresowanie i chęć pojechania tam tylko wzrastało. Tak więc dziś mogę potwierdzić przemysłowy urok tego miasta, może nawet pewien rodzaj "przemysłowego romansu", ukrytego gdzieś na zamglonych, pozbawionych zakrętów ulicach – takie odczucia znałem wcześniej tylko z Berlina i Bratysławy. Czemu by tam nie urządzić Industrial Festival?
Tak czy inaczej, miasto sprawia wrażenie bohemiańskiego miejsca, prawdopodobnie ze względu na swoją filmową historię. Według przewodnika Łódź In Your Pocket wszystko zaczęło się w 1948, kiedy to została założona Państwowa Wyższa Szkoła Filmowa. Wybrano Łódź, ponieważ po zniszczeniu Warszawy była to najbliższa metropolia. Znaczenie kinematografii w "Hollyłódź" podkreśla między innymi Aleja Gwiazd, usytuowana po obu stronach ulicy Piotrkowskiej. Gwiazdy na chodniku prezentują takie nazwiska jak Andrzej Wajda, Krzysztof Cieślowski czy Roman Polański, żeby wymienić tylko kilku.
Słyszałem również, że amerykański reżyser David Lynch, który odwiedza miasto od czasu do czasu, wybrał je jako miejsce akcji swojego filmu "Inland Empire". Manufaktura, konkretne miejsce, które wybrał, to stary kompleks fabryk tkackich, odnowiony i przywrócony do życia jako centrum kulturalne i handlowe, tak więc jest to istotnie czysto steampunkowe miasto, gdzie następuje konfrontacja XIX i XXI wieku.

Miejsce koncertu
Klub Dekompresja usytuowany jest poza centrum miasta, na ulicy Limanowskiego 200. Jeden z moich przyjaciół podwiózł nas tam samochodem. Wejściówka kosztowała 70 zł (ok. 16 Euro), co wydaje mi się całkiem tanio.

Po wejściu do Dekompresji znaleźliśmy się w holu, którego ściany pomalowane są na ciemno pomarańczowo i czarno, wszędzie stoją skórzane sofy, po środku bar, a przed nim parkiet. Zauważyłem stoisko handlowe i kupiłem koszulkę Clan of Xymox, po czym udaliśmy się na piwo.
Scena na drugim piętrze była ogromna, ale przestrzeń wydała mi się dziwnie mała dla całego tłumu, jako że przedzielona była barierką, za którą siedzieli ludzie.
Zakaz palenia nie był zbytnio przestrzegany. Mimo wyznaczonej przestrzeni dla palących ludzie palili wszędzie, a schody, znów jak we Wrocławiu, były miejscem zgromadzeń.

Koncert
Niedługo potem do naszych uszu dotarły jakieś dźwięki ze sceny, więc poszliśmy na górę zobaczyć supportujący Deathcamp Project. Jako że jest to lokalny zespół, tłum szybko się powiększał, aby ich wspierać. Ich brzmienie rzeczywiście było interesujące, coś pomiędzy death rock a death metal, jednakże byłem już tak podekscytowany tym, żeby wreszcie zobaczyć Xymox, że nie mogłem się właściwie skupić na ich koncercie. Szukałem później ich muzyki na youtube i zdecydowanie są warci posłuchania.

Po koncercie Deathcamp Project zeszliśmy znów na schody zapalić i porozmawiać z miejscowymi. Byli całkiem rozmowni i zaskoczeni, że jechaliśmy taki kawał drogi tylko po to, żeby zobaczyć Xymox. Dowiedziałem się od nich, że scena dark w Łodzi nie jest zbyt duża i że nie odbywa się tam zbyt wiele fajnych koncertów, oraz że Dekompresja zazwyczaj nie jest najlepszym miejscem dla gotów ze względu na "wielu dużych brutalnych kolesi szukających kłopotów". Tej nocy jednakże było przyjemnie i spokojnie.

Xy-mox!
Wkrótce usłyszeliśmy wrzaski, które oznaczały, że Xymox wszedł na scenę. Kilka chwil później nurkowalismy w sam środek tłumu pod sceną. Efekty świetlne i sztuczna mgła w połączeniu z wokalem Mooringsa i syntezatorowymi melodiami, które przyprawiały o ciarki na skórze, wywoływały wrażenie czegoś jakby w rodzaju mszy. Publiczność w jednej chwili sparaliżowana, w kolejnej już zaczynała się kołysać do rytmu. Wszędzie wokół mnie pełno było gotyckich dziewcząt przyodzianych w seksowne ciuszki a przede mną – wysoki gość, który zdaje się śledzić mnie na każdym koncercie (może go znacie?).

Moorings był w świetnej formie, nie mogłem uwierzyć jak młodo i sprawnie wygląda. Bardzo sympatyczna osoba wywierająca wrażenie na tłumie nie tylko muzyką, ale też opowieściami. Dało się odczuć, że Moorings jest gwiazdą i przywódcą "ojców założycieli gotyckiego rocka" (Xymox to on, jak można przeczytać na ich stronie internetowej). Właściwie trudno jest zdefiniować ich brzmienie, jako że ich muzyka obejmuje kilka różnych gatunków takich jak darkwave, post-punk, goth rock, synthpop i electronica.

Zarówno porozumienie między zespołem a tłumem, jak i między samymi muzykami było obecne i widoczne. Doświadczeni muzycy, którzy dbają o swoich fanów!

Zagrali nie tylko utwory z najnowszej płyty Darkest Hour, ale również starsze hity (a naprawdę mają ich sporo) takie jak "Louise", "A Day", "Back Door" czy "Jasmine & Rose". Tłum wzywał ich z powrotem na scenę słowami "Xy-mox! Xy-mox! Xy-mox!" cztery(!) razy. Normalnie to stałoby się nudne, ale nie tym razem. Zespół dał z siebie wszystko, a publiczność nie pozostała dłużna. Wszyscy poczuli smutek, kiedy w końcu już naprawdę zeszli ze sceny. Kto wie, czy to nie skusi Mooringsa do powrotu i zagrania "A Million Things"?

After-party
Z przyjemnym uczuciem, jakie zwykle towarzyszy nam po udziale w świetnym koncercie, udaliśmy się do baru na kolejne piwo. Był tam już DJ zasiadający za oknem powyżej schodów do wejściowego holu i wkrótce dołączyliśmy do ludzi, którzy zdecydowali się potańczyć. Chwilę później cały wejściowy hol wypełniony był tańczącymi. Nie mam pojęcia na ile jest to w zwyczaju klubu Dekompresja, ale było świetnie. DJ grał wave, goth rock, EBM, synthpop i indie rock. Dzień zakończył się dla wszystkich szczęśliwie.

Zakończenie
Sprawdziłem facebookową stronę fanów Clan of Xymox, którą zarządza sam Moorings. Nie jest on typem gwiazdora, umieszcza tam również prywatne zdjęcia i odpowiada na komentarze fanów. Zdaje się być usatysfakcjonowany koncertem w Łodzi, o czym wspomina w ostatnich czterech postach.

Strony:
Autor:
Tłumacz: morrigan
Data dodania: 2012-01-27 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: