Wywiad z Love Like Blood
Wywiad z GUNNAREM EYSEL i YORCKIEM EYSEL z LOVE LIKE BLOOD przeprowadzony podczas Shadowplay Festiwal w Belgii 2011 przez ShinePoisonIvy.
Cześć chłopaki,bardzo miło widzieć was tutaj w Belgii. Niestety nie mogłam wziąć udziału w waszym ostatnim występie na Wave Gotik Treffen. Waszych fanów zelektryzowała informacja o koncercie pożegnalnym na tym festiwalu. Czy możecie nam powiedzieć jakie były przyczyny tak długiego milczenia?
Gunnar Eysel: Po ostatnim albumie "Chronology of a Love Affair" byłem bardzo zmęczony. Powiedziałem do Yoricka "Mam zamiar zadzwonić do Ciebie któregoś dnia, gdy ponownie wezmę do rąk gitarę, gdy będę świeży i gotowy na powrót do robienia muzyki ". Dla nas to było wówczas 15 aktywnych lat, koncerty,nagrania... Czułem się wycieńczony. Myślałem, iż już nigdy nie dotknę moich gitar. A ludzie od tego czasu ciągle pytali, co się stało z Love Like Blood? Nie rozpadliśmy się, po prostu czas się zatrzymał i czekaliśmy na odpowiedni moment, ale po 10 latach...
Zawsze wydawało mi się, iż tworzenie muzyki wymaga silnej wizji i energii. Czy w waszym przypadku więc możemy założyć, że trzeba było doładować źródła? I dlatego zrobiliście sobie przerwę?
GE: Tak, to było powodem, ale nie było żadnego planu rozpadu zespołu czy zaprzestania działalności. To miała być tylko mała przerwa, która.... trwała 10 - 12 lat - przez przypadek. W końcu zdaliśmy sobie sprawę, że nie ma powodu do powrotu, życie zmieniło się tak bardzo i skupiliśmy się na innych rzeczach.
Czy możecie nam powiedzieć co jest powodem zagrania tych dwóch pożegnalnych koncertów, pierwszego na WGT i teraz tu, w Belgii na Festiwalu Shadowplay? Co się zmieniło?
Yorck Eysel: Zostaliśmy zaproszeni przez organizatorów więc pomyśleliśmy, że jest to dobra okazja, aby pożegnać się, czego nigdy nie zrobiliśmy. Zdecydowaliśmy, że trzeba zaryzykować, zanim będzie za późno - lepiej teraz niż później.... gdy będziemy mieć 50 lat. Więc w tej chwili był na to właściwy czas, aby spróbować i zobaczyć, czy możemy to zrobić. Wiele osób mówiło nam po koncercie w Lipsku, że zagraliśmy nawet lepiej niż wcześniej.
Wróćmy do roku 1988, do początków Waszej kariery. Jak czuliście się wówczas i czym różni się to od tego jak czujecie się obecnie?
YE: Myślę, że największa różnica jest taka, że na początku mieliśmy tylko kilka utworów do odtwarzania i nie było wyboru. Graliśmy w miarę możliwości wszędzie. Teraz nie musimy tego robić, możemy wybrać i mamy wiele piosenek do wyboru.
Możemy grać koncert dla naszych fanów w rodzaju " the best of" i czuje się naprawdę dobrze,wybierając utwory ze wszystkim albumów.
W taki właśnie spontaniczny sposób powstają Wasze set-listy obecnie?
GE: Wiesz, jeżeli jesteś w branży należy grać utwory z nowego albumu do promowania go. Zawsze masz obowiązek promować nowy album, a teraz nie musimy tego robić, tylko możmy grać to, co ludzie chcieliby usłyszeć. Nie możemy zagrać jednak wszystkiego, ale możemy wybrać najlepsze utwory z każdego albumu i to sprawia wiele radości.
Zawsze pozostaje pytanie ile niezależności przemysł muzyczny pozostawia artyście. Wydawało mi się, że jesteście osobami dość niezależnymi, wiele razy zmienialiście wytwórnie...
YE: Tak jasne, ale najwięcej radości dostarczało nam gdy pracowaliśmy samodzielnie.
GE: W 1988 roku nikt w Niemczech nie sprzedawał tego rodzaju muzyki, nie było takiej wytwórni. Więc musieliśmy to zrobić sami, i nagle z zaskoczenia zaczęli nas zauważać.
Cześć chłopaki,bardzo miło widzieć was tutaj w Belgii. Niestety nie mogłam wziąć udziału w waszym ostatnim występie na Wave Gotik Treffen. Waszych fanów zelektryzowała informacja o koncercie pożegnalnym na tym festiwalu. Czy możecie nam powiedzieć jakie były przyczyny tak długiego milczenia?
Gunnar Eysel: Po ostatnim albumie "Chronology of a Love Affair" byłem bardzo zmęczony. Powiedziałem do Yoricka "Mam zamiar zadzwonić do Ciebie któregoś dnia, gdy ponownie wezmę do rąk gitarę, gdy będę świeży i gotowy na powrót do robienia muzyki ". Dla nas to było wówczas 15 aktywnych lat, koncerty,nagrania... Czułem się wycieńczony. Myślałem, iż już nigdy nie dotknę moich gitar. A ludzie od tego czasu ciągle pytali, co się stało z Love Like Blood? Nie rozpadliśmy się, po prostu czas się zatrzymał i czekaliśmy na odpowiedni moment, ale po 10 latach...
Zawsze wydawało mi się, iż tworzenie muzyki wymaga silnej wizji i energii. Czy w waszym przypadku więc możemy założyć, że trzeba było doładować źródła? I dlatego zrobiliście sobie przerwę?
GE: Tak, to było powodem, ale nie było żadnego planu rozpadu zespołu czy zaprzestania działalności. To miała być tylko mała przerwa, która.... trwała 10 - 12 lat - przez przypadek. W końcu zdaliśmy sobie sprawę, że nie ma powodu do powrotu, życie zmieniło się tak bardzo i skupiliśmy się na innych rzeczach.
Czy możecie nam powiedzieć co jest powodem zagrania tych dwóch pożegnalnych koncertów, pierwszego na WGT i teraz tu, w Belgii na Festiwalu Shadowplay? Co się zmieniło?
Yorck Eysel: Zostaliśmy zaproszeni przez organizatorów więc pomyśleliśmy, że jest to dobra okazja, aby pożegnać się, czego nigdy nie zrobiliśmy. Zdecydowaliśmy, że trzeba zaryzykować, zanim będzie za późno - lepiej teraz niż później.... gdy będziemy mieć 50 lat. Więc w tej chwili był na to właściwy czas, aby spróbować i zobaczyć, czy możemy to zrobić. Wiele osób mówiło nam po koncercie w Lipsku, że zagraliśmy nawet lepiej niż wcześniej.
Wróćmy do roku 1988, do początków Waszej kariery. Jak czuliście się wówczas i czym różni się to od tego jak czujecie się obecnie?
YE: Myślę, że największa różnica jest taka, że na początku mieliśmy tylko kilka utworów do odtwarzania i nie było wyboru. Graliśmy w miarę możliwości wszędzie. Teraz nie musimy tego robić, możemy wybrać i mamy wiele piosenek do wyboru.
Możemy grać koncert dla naszych fanów w rodzaju " the best of" i czuje się naprawdę dobrze,wybierając utwory ze wszystkim albumów.
W taki właśnie spontaniczny sposób powstają Wasze set-listy obecnie?
GE: Wiesz, jeżeli jesteś w branży należy grać utwory z nowego albumu do promowania go. Zawsze masz obowiązek promować nowy album, a teraz nie musimy tego robić, tylko możmy grać to, co ludzie chcieliby usłyszeć. Nie możemy zagrać jednak wszystkiego, ale możemy wybrać najlepsze utwory z każdego albumu i to sprawia wiele radości.
Zawsze pozostaje pytanie ile niezależności przemysł muzyczny pozostawia artyście. Wydawało mi się, że jesteście osobami dość niezależnymi, wiele razy zmienialiście wytwórnie...
YE: Tak jasne, ale najwięcej radości dostarczało nam gdy pracowaliśmy samodzielnie.
GE: W 1988 roku nikt w Niemczech nie sprzedawał tego rodzaju muzyki, nie było takiej wytwórni. Więc musieliśmy to zrobić sami, i nagle z zaskoczenia zaczęli nas zauważać.
Trzeba było ciężko pracować, aby uzyskać uznanie. Co byście zmienili, gdybyście mieli szansę? Wszystko?
YE: Jeśli miałbym szansę cofnąć się w czasie by ponownie rozpocząć, to chciałbym robić naszą muzykę z chłopakami z którymi gramy teraz. Znamy się już kilka lat, teraz mamy nawet wokalistkę w zespole. To wspaniałe, bo zawsze mieliśmy kobiece wokale na albumach, a podczas planowania trasy było bardzo ciężko znaleźć odpowiednią osobę. Teraz jest dużo łatwiej.
Mówiąc o składzie - Miałam właśnie zapytać, jak to jest pracować razem jako bracia? Czy to ułatwia współpracę czy wręcz przeciwnie?
YE: Nie mogę powiedzieć jak to jest nie być jego bratem, bo zawsze nim byłem (śmiech), ale myślę, że nie ma różnicy, nawet jeśli nie byli byśmy braćmi. Teraz łatwiej jest współpracować nam nawet z muzykami, którzy nie są częścią naszej rodziny.
Czy kiedykolwiek myśleliście o rozwinięciu solowych projektów?
GE: Nie, ja nie. (Śmiech)
YE: W pewnym momencie myślałem - byłoby miło spróbować takiej minimalistycznej muzyki pop z pewnymi chłopakami z Silke Bischoff, ale nigdy się to nie stało...
Czy zdarzają się wam takie dni, kiedy czujecie się wyjątkowo kreatywni i macie ochotę na tworzenie muzyki, chociażby dla samych siebie?
YE: W chwili obecnej jesteśmy całkowicie skoncentrowani na utworach, które mamy zamiar grać na żywo.
GE: Problem polega na tym, że stajesz się znowu głodny. Wszystkie te próby, chciałbyś spróbować czegoś nowego po prostu. Ja tak naprawdę przestałem to robić jakiś czas temu, nie chciałem się zagubić. Teraz skupiam się głównie na muzyce, którą mamy zamiar grać na żywo na naszych koncertach pożegnalnych. Zawsze wyznaczaliśmy sobie cele pracując nad kolejnym albumem. W dalszym ciągu wyznaczamy sobie cele, ale teraz jesteśmy zajęci naszym codziennym życiem.
Gunnar, naprawdę mam rozumieć, iż przez te 10 lat nawet raz nie tknąłeś gitary, nie grałeś dla siebie po prostu?
GE: Musisz mi wierzyć, jedyną rzeczą jaką grałem był Rock Band na PlayStation... (śmiech)
Już słyszałam podobne historie od innych zespołów... Rock Band musi być niezwykle wciągająca...? Tak więc zdecydowałeś, że przerwa to przerwa od muzyki dla Was obu.
GE: Tak, dokładnie, po prostu grałem bardzo rzadko na gitarze.
YE: A ja śpiewałem tylko w dniu urodzin mojej Matki... ale nie chcesz wiedzieć co to było.
YE: Jeśli miałbym szansę cofnąć się w czasie by ponownie rozpocząć, to chciałbym robić naszą muzykę z chłopakami z którymi gramy teraz. Znamy się już kilka lat, teraz mamy nawet wokalistkę w zespole. To wspaniałe, bo zawsze mieliśmy kobiece wokale na albumach, a podczas planowania trasy było bardzo ciężko znaleźć odpowiednią osobę. Teraz jest dużo łatwiej.
Mówiąc o składzie - Miałam właśnie zapytać, jak to jest pracować razem jako bracia? Czy to ułatwia współpracę czy wręcz przeciwnie?
YE: Nie mogę powiedzieć jak to jest nie być jego bratem, bo zawsze nim byłem (śmiech), ale myślę, że nie ma różnicy, nawet jeśli nie byli byśmy braćmi. Teraz łatwiej jest współpracować nam nawet z muzykami, którzy nie są częścią naszej rodziny.
Czy kiedykolwiek myśleliście o rozwinięciu solowych projektów?
GE: Nie, ja nie. (Śmiech)
YE: W pewnym momencie myślałem - byłoby miło spróbować takiej minimalistycznej muzyki pop z pewnymi chłopakami z Silke Bischoff, ale nigdy się to nie stało...
Czy zdarzają się wam takie dni, kiedy czujecie się wyjątkowo kreatywni i macie ochotę na tworzenie muzyki, chociażby dla samych siebie?
YE: W chwili obecnej jesteśmy całkowicie skoncentrowani na utworach, które mamy zamiar grać na żywo.
GE: Problem polega na tym, że stajesz się znowu głodny. Wszystkie te próby, chciałbyś spróbować czegoś nowego po prostu. Ja tak naprawdę przestałem to robić jakiś czas temu, nie chciałem się zagubić. Teraz skupiam się głównie na muzyce, którą mamy zamiar grać na żywo na naszych koncertach pożegnalnych. Zawsze wyznaczaliśmy sobie cele pracując nad kolejnym albumem. W dalszym ciągu wyznaczamy sobie cele, ale teraz jesteśmy zajęci naszym codziennym życiem.
Gunnar, naprawdę mam rozumieć, iż przez te 10 lat nawet raz nie tknąłeś gitary, nie grałeś dla siebie po prostu?
GE: Musisz mi wierzyć, jedyną rzeczą jaką grałem był Rock Band na PlayStation... (śmiech)
Już słyszałam podobne historie od innych zespołów... Rock Band musi być niezwykle wciągająca...? Tak więc zdecydowałeś, że przerwa to przerwa od muzyki dla Was obu.
GE: Tak, dokładnie, po prostu grałem bardzo rzadko na gitarze.
YE: A ja śpiewałem tylko w dniu urodzin mojej Matki... ale nie chcesz wiedzieć co to było.
Teraz za to zdecydowaliście się zagrać i zaśpiewać dwa koncerty. Czy jest to pewnego rodzaju powrót, czy tylko naprawdę ostatni pożegnalny raz na scenie?
GE: Tak, to jest coś, czego nam brakowało, aby pożegnać się z publicznością. To naprawdę wielka przyjemność dla nas mieć szansę zrobić to teraz. Jednocześnie to bardzo trudne/podchwytliwe poradzić sobie z tym niesamowitym odbiorem jaki otrzymujemy od fanów. Jesteśmy bardzo szczęśliwi że możemy teraz to zrobić.
Jak było w na WGT? Jak to jest trafić na scenę po tych wszystkich latach?
YE: Na scenie było jak za dawnych czasów, tak jakbym nie miał przerwy 10 lat, jakby ostatni raz był wczoraj...
Czy mieliście szansę spotkać się z fanami?
YE: Nie. Zostaliśmy poproszeni o zrobienie sesji z autografami, ale to było zaplanowane na następny dzień, więc nie mogliśmy tego zrobić. Jeśli spotkanie z fanami byłoby zorganizowane tego samego dnia może byśmy to zrobili.
Postawiliście fanów w bardzo ciężkiej sytuacji - ich ulubiony zespół wraca, ale tylko na ostatni koncert, spodziewałabym się nawet reakcji histerycznych....
YE: Nie, nie, nikt nie płakał...
GE: Myślę, że ludzie są naprawdę zadowoleni widząc nas na scenie, i mam wrażenie z Lipska że naprawdę się podobało. Szczerze mówiąc to wszystko o co w Love Like Blood chodzi. Na scenie nasza muzyka ma wpływ, nawet na ludzi, którzy nie wiedzieli czym Love Like Blood jest.
No tak, ale mieliście w końcu dłuższą przerwę, a czy Wam się podobało?
GE: Tak, wierz mi, że to, co jest tragiczne w tym, to fakt iż występowanie na scenie przynosi tyle radości. Do tego dochodzi wspaniały odbiór jaki otrzymaliśmy od publiczności, to sprawia iż ciężko się pożegnać, to naprawdę trudne.
Kiedyś w przeszłości opisywaliście siebie jako część sceny gotyckiej. Czy obserwowaliście co się dzieje ze sceną gotycką nawet w czasach braku aktywności ze strony zespołu? Wiecie, co się dzieje?
GE: Tak, zgadza się, ale czy coś się w ogóle dzieje?
To zależy od tego, jakie zespoły zaliczymy w skład współczesnej sceny gotyckiej... nie będziemy mówić o The Sisters... będziemy?...
GE: Nie, nie..... ale ogólnie myślę, że wszystko się bardzo pozmieniało.
YE: Zauważyłem, że zespoły które lubiliśmy kiedyś przez ostatnie 10 lat stawały się coraz gorsze. Jest coraz gorzej i to naprawdę rozczarowujące. Na żywo nie są już tacy jak ich pamiętamy 15-20 lat temu... co się stało.
GE: Nowe zespoły nie mają szansy zaistnieć, nie ma ich.
Czy widzieliście wczorajszy koncert Fields of the Nephilim?
GE: To był mój drugi raz, widziałem ich 1989 w gdy mieli pierwszą trasę koncertową w Niemczech. Grali jako support przed New Model Army. I nawet rozmawiałem wczoraj z inżynierem dźwięku - to wciąż ten sam facet, który zrobił tamtą trasę. Pamiętam mały klub w Niemczech, byłem wielkim fanem New Model Army. Miełem 17 lat może i wtedy pojawili się Nephilim, nie było widać nawet jednego muzyka bo było tak dużo dymu, tylko cienie. Było tak ciemno, i te wszystkie, utwory z "Dawnrazor"... to było niesamowite.
Ach więc to tak na nich wpadliście - zrobiliście cover piosenki Fields of the Nephilim "Love Under Will". Lubicie ten utwór w jakiś specjalny sposób czy to spontaniczny wybór, dlaczego ten właśnie utwór?
GE: Tym razem mieliśmy gotową koncepcję albumu i kiedy doszło do Fields of the Nephilim, których utwór koniecznie musiał być na tym albumie to tylko ta piosenka była dla nas. Wiele osób skarżyło się wówczas, że zmieniliśmy ją trochę. To był nasz sposób na nadanie temu utworowi delikatnie charakteru Love Like Blood.
YE: Myśleliśmy o zcoverowaniu Trees Come Down, ale wydawało się bardziej sensownym zrobienie "Love Under Will". Ten utwór ma lepsze właściwości.
GE: Tak, to jest coś, czego nam brakowało, aby pożegnać się z publicznością. To naprawdę wielka przyjemność dla nas mieć szansę zrobić to teraz. Jednocześnie to bardzo trudne/podchwytliwe poradzić sobie z tym niesamowitym odbiorem jaki otrzymujemy od fanów. Jesteśmy bardzo szczęśliwi że możemy teraz to zrobić.
Jak było w na WGT? Jak to jest trafić na scenę po tych wszystkich latach?
YE: Na scenie było jak za dawnych czasów, tak jakbym nie miał przerwy 10 lat, jakby ostatni raz był wczoraj...
Czy mieliście szansę spotkać się z fanami?
YE: Nie. Zostaliśmy poproszeni o zrobienie sesji z autografami, ale to było zaplanowane na następny dzień, więc nie mogliśmy tego zrobić. Jeśli spotkanie z fanami byłoby zorganizowane tego samego dnia może byśmy to zrobili.
Postawiliście fanów w bardzo ciężkiej sytuacji - ich ulubiony zespół wraca, ale tylko na ostatni koncert, spodziewałabym się nawet reakcji histerycznych....
YE: Nie, nie, nikt nie płakał...
GE: Myślę, że ludzie są naprawdę zadowoleni widząc nas na scenie, i mam wrażenie z Lipska że naprawdę się podobało. Szczerze mówiąc to wszystko o co w Love Like Blood chodzi. Na scenie nasza muzyka ma wpływ, nawet na ludzi, którzy nie wiedzieli czym Love Like Blood jest.
No tak, ale mieliście w końcu dłuższą przerwę, a czy Wam się podobało?
GE: Tak, wierz mi, że to, co jest tragiczne w tym, to fakt iż występowanie na scenie przynosi tyle radości. Do tego dochodzi wspaniały odbiór jaki otrzymaliśmy od publiczności, to sprawia iż ciężko się pożegnać, to naprawdę trudne.
Kiedyś w przeszłości opisywaliście siebie jako część sceny gotyckiej. Czy obserwowaliście co się dzieje ze sceną gotycką nawet w czasach braku aktywności ze strony zespołu? Wiecie, co się dzieje?
GE: Tak, zgadza się, ale czy coś się w ogóle dzieje?
To zależy od tego, jakie zespoły zaliczymy w skład współczesnej sceny gotyckiej... nie będziemy mówić o The Sisters... będziemy?...
GE: Nie, nie..... ale ogólnie myślę, że wszystko się bardzo pozmieniało.
YE: Zauważyłem, że zespoły które lubiliśmy kiedyś przez ostatnie 10 lat stawały się coraz gorsze. Jest coraz gorzej i to naprawdę rozczarowujące. Na żywo nie są już tacy jak ich pamiętamy 15-20 lat temu... co się stało.
GE: Nowe zespoły nie mają szansy zaistnieć, nie ma ich.
Czy widzieliście wczorajszy koncert Fields of the Nephilim?
GE: To był mój drugi raz, widziałem ich 1989 w gdy mieli pierwszą trasę koncertową w Niemczech. Grali jako support przed New Model Army. I nawet rozmawiałem wczoraj z inżynierem dźwięku - to wciąż ten sam facet, który zrobił tamtą trasę. Pamiętam mały klub w Niemczech, byłem wielkim fanem New Model Army. Miełem 17 lat może i wtedy pojawili się Nephilim, nie było widać nawet jednego muzyka bo było tak dużo dymu, tylko cienie. Było tak ciemno, i te wszystkie, utwory z "Dawnrazor"... to było niesamowite.
Ach więc to tak na nich wpadliście - zrobiliście cover piosenki Fields of the Nephilim "Love Under Will". Lubicie ten utwór w jakiś specjalny sposób czy to spontaniczny wybór, dlaczego ten właśnie utwór?
GE: Tym razem mieliśmy gotową koncepcję albumu i kiedy doszło do Fields of the Nephilim, których utwór koniecznie musiał być na tym albumie to tylko ta piosenka była dla nas. Wiele osób skarżyło się wówczas, że zmieniliśmy ją trochę. To był nasz sposób na nadanie temu utworowi delikatnie charakteru Love Like Blood.
YE: Myśleliśmy o zcoverowaniu Trees Come Down, ale wydawało się bardziej sensownym zrobienie "Love Under Will". Ten utwór ma lepsze właściwości.
Dziękuję za podzielenie się tą historią. Wracając do Love Like Blood - jest jakaś szansa dla fanów, którzy niestety nie mieli okazji do zobaczenia was na WGT i nie są tu dziś że wypuścicie DVD z koncertu na żywo?
GE: Rozmawialiśmy o tym, ale czas był zbyt krótki, by zorganizować nagranie koncertu. Nie wiedzieliśmy, jak może wyglądać to miejsce. To jest zawsze też kwestia finansów, a my nie idziemy na żadne kompromisy gdy chodzi o nasze produkcje. Najwyższa jakość to nasz standard, nie chcemy wszystkiego minimalizować.
YE: Z jednej strony to wielka szkoda nie mieć albumu live DVD, z drugiej strony nie jesteśmy pewni czy jest to dobre miejsce koncertowe na DVD. Miejsce na nagranie należy wybrać w góry i powinno być to nasze własne show, na festiwalu to by się nie udało.
Czy słyszeliście o DVD z ostatniego pożegnalnego występu Theatre of Tragedy? Nie brali pieniądzy od wytwórni by je wydać, ale zbierali fundusze od fanów.
YE: Tak, wiem, to jest całkiem niezły pomysł, nawet jeśli nie jest to dobre dla wytwórni, ale jest dobre dla fanów.
Zauważyłam iż na Waszej stronie internetowej nie było aktualizacji od 2004 roku. Macie teraz działającą stronę zespołu na Facebooku. Czy jest to wasz główny kanał komunikacji z fanami w chwili obecnej? Jakieś aktualizacje? Zdjęcia z ostatnich występów? Linki?
GE: No tak faktycznie, aktualizacji na stronie nie było, bo niezbyt wiele się dzieje. Tak, mamy plan, aby stworzyć archiwum głównie dla fanów, musimy tylko znaleźć trochę czasu, aby to zrobić. Chcielibyśmy, aby strona została dobrze zaprojektowana by ją umieścić w internecie..... na zawsze. (Śmiech) Nasze priorytety bardzo się przez te lata zmieniły. koncentrujemy się na realnym życiu, ale plan jest zrobić to kiedyś w przyszłości.
YE: To masowy problem z brakiem czasu. Doba nie ma wystarczająco dużo czasu... ale mamy nadzieję to zrobić.
Kilka razy w przeszłości odwiedzaliście Polskę...
YE: Tak, nawet nagraliśmy tam nasz jedyny videoklip.
W Polsce odbywa się festiwal muzyki gotyckiej Castle Party. Macie również wiernych fanów w tym kraju, zauważyłam iż polska strona internetowa Wam poświęcona została ostatnio zaktualizowana o zdjęcia z WGT. Czy jest jakaś szansa, że odwiedzicie również Polskę dając koncert pożegnalny?
YE: Słyszeliśmy o Castle Party, wygląda na doskonałe miejsce do grania.
GE: Jakiś czas temu prowadziliśmy rozmowy z polskim promotorem i zawsze dobrze się czuliśmy odwiedzając ten kraj. To wielka przyjemność zagrać dla Waszej, bardzo spontanicznej publiczności.W przeszłości bardzo to docenialiśmy.
Przyjazd do Polski byłby doskonałym pomysłem, dla fanów którzy nie mieli szansy widzieć Was na pożegnalnym koncercie w Niemczech i tu w Belgii. Jaka jest Wasza ostatnia wiadomość dla fanów dzisiaj? Czego możemy się spodziewać po set-liście?
GE: Jesteśmy bardzo ujęci wszystkimi ciepłymi reakcjami naszych fanów i bardzo dobrym odbiorem. Dziękujemy za wsparcie, którego udzielali nam przez lata. Mamy nadzieję, że będą zadowoleni z udziału w tym ostatnim koncercie. Na pewno będą niespodzianki! Zagramy cover Joy Division, wydaje się nam to dobrym pomysłem w związku z jutrzejszym występem Petera Hooka tu na Shadowplay.
YE: Zaprosimy również na scenę gościa specjalnego. Pierwszy wokalista Love Like Blood wystąpi dziś z nami. Wykonamy dwa utwory do których napisał słowa. Pierwszy raz będziemy mieć też aż trzech gitarzystów.
Brzmi wspaniale, nie mogę się doczekać. Dziękuję bardzo za wywiad i wszystkiego dobrego podczas koncertu.
LOVE LIKE BLOOD Set-Lista:
***********************************
Shadowplay Festival 2011
23, July 2011 - Kortrijk, Belgium
***********************************
The Everlasting Dream
Walking In Demimondes
Out Of Sight
Within The Realm Of A Dying Sun
Fallacious World
Night Is Young
Johannesburg *
Doomsday *
Phrases
Ylene
Dear Catherine
Kiss & Tell
Heroes
---------------------------------
A Means To An End *
Liberation
Don't Leave Me
Remember
***********************************
* z udziałem Gonzo, pierwszego wokalisty Love Like Blood.
LOVE LIKE BLOOD na Facebooku: www.facebook.com/LLBofficial
GE: Rozmawialiśmy o tym, ale czas był zbyt krótki, by zorganizować nagranie koncertu. Nie wiedzieliśmy, jak może wyglądać to miejsce. To jest zawsze też kwestia finansów, a my nie idziemy na żadne kompromisy gdy chodzi o nasze produkcje. Najwyższa jakość to nasz standard, nie chcemy wszystkiego minimalizować.
YE: Z jednej strony to wielka szkoda nie mieć albumu live DVD, z drugiej strony nie jesteśmy pewni czy jest to dobre miejsce koncertowe na DVD. Miejsce na nagranie należy wybrać w góry i powinno być to nasze własne show, na festiwalu to by się nie udało.
Czy słyszeliście o DVD z ostatniego pożegnalnego występu Theatre of Tragedy? Nie brali pieniądzy od wytwórni by je wydać, ale zbierali fundusze od fanów.
YE: Tak, wiem, to jest całkiem niezły pomysł, nawet jeśli nie jest to dobre dla wytwórni, ale jest dobre dla fanów.
Zauważyłam iż na Waszej stronie internetowej nie było aktualizacji od 2004 roku. Macie teraz działającą stronę zespołu na Facebooku. Czy jest to wasz główny kanał komunikacji z fanami w chwili obecnej? Jakieś aktualizacje? Zdjęcia z ostatnich występów? Linki?
GE: No tak faktycznie, aktualizacji na stronie nie było, bo niezbyt wiele się dzieje. Tak, mamy plan, aby stworzyć archiwum głównie dla fanów, musimy tylko znaleźć trochę czasu, aby to zrobić. Chcielibyśmy, aby strona została dobrze zaprojektowana by ją umieścić w internecie..... na zawsze. (Śmiech) Nasze priorytety bardzo się przez te lata zmieniły. koncentrujemy się na realnym życiu, ale plan jest zrobić to kiedyś w przyszłości.
YE: To masowy problem z brakiem czasu. Doba nie ma wystarczająco dużo czasu... ale mamy nadzieję to zrobić.
Kilka razy w przeszłości odwiedzaliście Polskę...
YE: Tak, nawet nagraliśmy tam nasz jedyny videoklip.
W Polsce odbywa się festiwal muzyki gotyckiej Castle Party. Macie również wiernych fanów w tym kraju, zauważyłam iż polska strona internetowa Wam poświęcona została ostatnio zaktualizowana o zdjęcia z WGT. Czy jest jakaś szansa, że odwiedzicie również Polskę dając koncert pożegnalny?
YE: Słyszeliśmy o Castle Party, wygląda na doskonałe miejsce do grania.
GE: Jakiś czas temu prowadziliśmy rozmowy z polskim promotorem i zawsze dobrze się czuliśmy odwiedzając ten kraj. To wielka przyjemność zagrać dla Waszej, bardzo spontanicznej publiczności.W przeszłości bardzo to docenialiśmy.
Przyjazd do Polski byłby doskonałym pomysłem, dla fanów którzy nie mieli szansy widzieć Was na pożegnalnym koncercie w Niemczech i tu w Belgii. Jaka jest Wasza ostatnia wiadomość dla fanów dzisiaj? Czego możemy się spodziewać po set-liście?
GE: Jesteśmy bardzo ujęci wszystkimi ciepłymi reakcjami naszych fanów i bardzo dobrym odbiorem. Dziękujemy za wsparcie, którego udzielali nam przez lata. Mamy nadzieję, że będą zadowoleni z udziału w tym ostatnim koncercie. Na pewno będą niespodzianki! Zagramy cover Joy Division, wydaje się nam to dobrym pomysłem w związku z jutrzejszym występem Petera Hooka tu na Shadowplay.
YE: Zaprosimy również na scenę gościa specjalnego. Pierwszy wokalista Love Like Blood wystąpi dziś z nami. Wykonamy dwa utwory do których napisał słowa. Pierwszy raz będziemy mieć też aż trzech gitarzystów.
Brzmi wspaniale, nie mogę się doczekać. Dziękuję bardzo za wywiad i wszystkiego dobrego podczas koncertu.
LOVE LIKE BLOOD Set-Lista:
***********************************
Shadowplay Festival 2011
23, July 2011 - Kortrijk, Belgium
***********************************
The Everlasting Dream
Walking In Demimondes
Out Of Sight
Within The Realm Of A Dying Sun
Fallacious World
Night Is Young
Johannesburg *
Doomsday *
Phrases
Ylene
Dear Catherine
Kiss & Tell
Heroes
---------------------------------
A Means To An End *
Liberation
Don't Leave Me
Remember
***********************************
* z udziałem Gonzo, pierwszego wokalisty Love Like Blood.
LOVE LIKE BLOOD na Facebooku: www.facebook.com/LLBofficial
Strony:
Inne artykuły:
- Shadowplay Festival 2011 - 2011-08-04 (Relacje)