AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Wywiad z The 69 Eyes


Czytano: 4861 razy


Wykonawca:

Galerie:

Katalog płyt:
Ostatnie tematy na forum:

The 69 Eyes ponownie przyjechali do Polski, tym razem aż z trzema koncertami promującymi ich najnowszy album X! Korzystając z okazji poprosiłam o wywiad z zespołem. Niestety, z pewnych przyczyn logistycznych, nie udało się porozmawiać przed koncertem we Wrocławiu, jak było zaplanowane. Jednakże Bazie, główny gitarzysta, był tak miły i mailem odpowiedział na moje pytania.


Była to, jak mi się wydaje, wasza czwarta, i jak dotąd najdłuższa, wizyta w Polsce. Jak wam się u nas gra?
Tak, musiał to być przynajmniej czwarty raz, sam też nie jestem pewien. Zawsze lubiliśmy Polskę: mili ludzie, super fani, niesamowita wódka. Polska była jednym z pierwszych krajów, poza Finlandią i Niemcami, gdzie zyskaliśmy przyzwoitą reakcję od prasy i oddanych fanów w 1999 roku.
Miło było zagrać w Polsce tym razem na wiosnę. Zazwyczaj przyjeżdżaliśmy w czasie zimy i przez to zawsze było trochę ciężko.

Czy mieliście okazję coś pozwiedzać? Zdarza wam się to robić będąc w trasie?
Tak właściwie, był to pierwszy raz od lat kiedy jeździliśmy wanem, a noce spędzaliśmy w hotelach, więc w ciągu dnia większość czasu podróżowaliśmy. Dlatego tym razem, niestety, nie było czasu na prawdziwe zwiedzanie. Ale widzieliśmy sporą część waszego kraju przez okna naszego pojazdu: piękne pola i wzgórza.
Z reguły, kiedy jeździsz w trasę autobusem, jest zazwyczaj więcej czasu na miejscu, skoro autobus jedzie w ciągu nocy. Osobiście staram się trochę pozwiedzać, jeśli to tylko możliwe. Jak mam w zwyczaju, staram się przynajmniej pospacerować po okolicy sali koncertowej.

Wasz pierwszy koncert w Polsce, jakieś 10 lat temu, był na prawdę mały, a teraz zagraliście trzy pod rząd. Czy wasza popularność rośnie w podobnym stopniu wszędzie na świecie?
Zazwyczaj odwiedzaliśmy Polskę w ramach dłuższej trasy. Tym razem przyjechaliśmy zagrać specjalnie dla was, więc mieliśmy czas na trzy koncerty. Dobrze było zostać trochę dłużej w waszym kraju.
W zasadzie zawsze gdy ponownie odwiedzamy jakieś miasto czy kraj przychodzi więcej ludzi. Postęp jest powolny ale stały. Nie ma takiego obszaru, gdzie popularność rośnie szybciej jak gdzieś indziej, więc jest porównywalnie. W Stanach mamy dużo "nowych fanów", więc może tam odrobinę szybciej, jeśli miałbym wybrać jedno miejsce.

Wasz ostatni album różni się muzycznie od poprzednich, jest w pewnym sensie łagodniejszy. Czy było to zamierzone? Czy ma to związek ze zmianą producentów?
Tak, częściowo było to zamierzone, a częściowo związane jest ze zmianą producentów. Osobiście, wolałbym podążać ścieżką wyznaczoną przez brzmienie i styl muzyczny "Back In Blood", ale nowe piosenki, w pewnym sensie, naturalnie aż prosiły się o inne brzmienie i styl produkcji. Reszta zespołu również wolała bardziej melodyjne, lżejsze piosenki z moich demo i chcieli, aby album był wyprodukowany w sposób bardziej pasujący do "głównego nurtu" jak "Back In Blood", które w założeniu brzmiało ciężej i bardziej rockowo jak którykolwiek z albumów napisany po pierwszych 4. Klimat całości albumu i tak okazał się być bardziej rockowy niż się spodziewałem, kiedy zdecydowaliśmy się na nowych producentów.
Jestem zadowolony z ostatecznego brzmienia albumu, biorąc pod uwagę wszystkie komplikacje podczas całego procesu. Jest to jeden z najlepszych albumów, jakie stworzyliśmy.

Teksty również dotyczą innych tematów jak te na poprzednim albumie. Dlaczego całkowicie pominęliście Drakulę i wampiry?
Po prostu czuliśmy, że nadszedł czas na bardziej osobiste teksty i przyszło to naturalnie Jyrki’emu w związku z jego doświadczeniami. Bardziej osobiste teksty również idealnie pasowały do muzyki i nastroju. Z "Back In Blood" Jyrki chciał zrobić album "koncepcyjny" z wampirami jako motywem przewodnim. Lubimy zawsze ustalać dla nas jakieś granice przy tworzeniu albumu, ale teraz, z perspektywy czasu, uważam, że posiadanie tylko jednego tematu tekstów na albumie było trochę wymuszone.
A teraz kiedy "wampirzy" album jest już raz zrobiony, po co robić go ponownie? Tak czy inaczej, zawsze będzie cień Drakuli i kropla wampirzej krwi w naszych tekstach.

"Rosary Blue" jest pierwszą współpracą zespołu z innym wokalistą. Dlaczego nie zrobiliście tego wcześniej? Jak wyglądała praca?
Nigdy nie mieliśmy zamiaru robić duet z innym wokalistą. Kat Von Dee, która jest przyjaciółką zespołu od jakiegoś czasu jak również lubi naszą muzykę, rozpoczyna właśnie swoją karierę muzyczną. Zapytała się Jyrki’emu, w trakcie wizyty w Helsinkach, czy byłaby szansa zrobić wspólnie coś muzycznego. Tak się stało, że mieliśmy tę swego rodzaju balladę, "Rosary Blue", o której Jyrki natychmiast pomyślał w kontekście tej współpracy. Tak więc nie było to zaplanowane, przyszło naturalnie, jak to zawsze jest z dobrymi rzeczami.
Samo nagrywanie w studiu nie obyło się bez pewnych problemów i opóźnień, dlatego piosenka nie trafiła na album: za późno była ukończona, żeby zdążyć na termin albumu. Inny producent nad nią pracował, w innej sesji niż nad resztą albumu.

Czy są jacyś wokaliści, z którymi chcielibyście współpracować? Czy możemy się tego spodziewać w przyszłości?
Szczerze powiedziawszy, uważam, że Jyrki ma tak niezwykły głos, który jest naszym znakiem rozpoznawczym, że lepiej nie kombinować. Dlatego nie mamy planów na nowy duet, ale nigdy nie mów nigdy. Jeśli wymyślimy piosenkę, która będzie potrzebowała duetu, to czemu nie? Korzystaliśmy wcześniej z pomocy znanych wokalistów do podkładu, jak Ville Valo z HIM, Benji Madden z Good Charlotte czy L.G. Petrov z Entombed.
Tak czy inaczej, jeśli miałbym wybrać wokalistów, z którymi chciałbym współpracować, byliby to: Ian Astbury z The Cult, Alice Cooper i Andrew Eldritch z Sisters Of Mercy.

Jako zespół byliście razem, niezmiennie, od ponad 20 lat. Jaki jest tego sekret?
Chciałbym ci to powiedzieć, ale nie mam zielonego pojęcia... Pomaga to, że nikt nie jest virtuozem muzycznym, więc my razem jako zespół jesteśmy czymś wyjątkowym, czym nie moglibyśmy być z innym składem. Każdy z nas ma inną osobowość, co również pomaga kiedy mamy do czynienia ze sobą nawzajem. Nie ma żadnych blokad wewnątrz zespołu. Ale co najważniejsze, wszyscy nadal mamy pasję do robienia i grania muzyki i przeważnie dzielimy tę samą wizję muzyki i stylu zespołu. Ale nie było łatwo, mogę cię zapewnić.

Mniej więcej od czasów "Blessed Be" jesteście postrzegani jako zespół gotycki. Album sam w sobie raczej różni się od wcześniejszych. Co przyczyniło się do zmiany stylu w 2000 roku?
W latach 1999/2000 czuliśmy, że nigdzie nie zmierzamy z naszą muzyką i koncertami. Było to po "Wasting The Dawn". Wszyscy w zespole muzycznie i stylistycznie kierowali się w różne strony. Było to dobre dla pierwszych 4 albumów (z których, według mnie, "Savage Garden" i "Wrap Your Troubles In Dreams" są najlepsze), ale po "Wasting The Dawn ", które zawiera kilka super piosenek, choć produkcja nie oddała ich wartości, zdecydowaliśmy się coś z tym zrobić.
Zatrudniliśmy producenta muzycznego z zewnątrz, klawiszowca i aranżera o imieniu Johnny Lee Michaels. Jego zadaniem było złożenie w całość naszej wizji muzyki i sprawienie, że będzie bardziej zwięzła stylistycznie.
Producent chciał skupić się na naszej gotyckiej stronie, głębokim głosie Jyrki’ego i bardziej muzykalnych aranżacjach. "Blessed Be" w zamierzeniu miało być albumem gotyckim, więc była to podjęta przez nas decyzja o stylu produkcji. Piosenki i tak były napisane w ten sam sposób jak wcześniej, bez zamiaru zrobienia ich "gotyckimi".

Ostatnie słowo do polskich fanów?
Zawsze miło jest odwiedzić was kraj. Super było znowu was wszystkich zobaczyć i dzięki za wspieranie nas! Mam nadzieję, że The 69 Eyes da wam dużo muzycznych przyjemności również w przyszłości.
Jeszcze tu wrócimy! Pozdrawiam!

Jeszcze raz, dzięki za wywiad i za wspaniały koncert we Wrocławiu! Mam nadzieję zobaczyć was niedługo w Polsce!

Strony:
Autor:
Tłumacz: kantellis
Data dodania: 2013-05-23 / Wywiady


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: