[haven] - The Last Breath of Lonely Buildings
Czytano: 14071 razy
90%
Wykonawca:
Galerie:
- 2nd Wrotycz Festival - 2015-04-12 (Festiwale)
- [haven] - 2012-05-20 (Koncerty)
- Krzyk Maszyn - 2011-05-23 (Festiwale)
- [haven] - 2011-04-08 (Koncerty)
- [haven] - 2010-12-19 (Koncerty)
- Castle Party 2007 - 2007-07-27 (Festiwale)
- MASCHINENgeSCHREI 3 - 2007-05-20 (Festiwale)
- Protagosterium Tour - 2007-01-11 (Koncerty)
- Temple of Silence 2 - 2006-09-10 (Festiwale)
Katalog płyt:
- [haven] - Amity CD
- [haven] - Plastic
- [haven] - [A2982]
- [haven] - Naos
- [haven] - the last breath of lonely buildings
- 28/09 SOUND CLINIQUM #30 live: [HAVEN] // SZCZECIN - 2013-09-20
- 17/03 SOUND CLINIQUM #25 live:CH DISTRICT,[HAVEN],DEFACEMENT - 2012-03-04
Przede wszystkim powinniście być świadomi, że ta płyta nie nadaje się na
tło do innych czynności. Wydaje mi sie, że jest przeznaczona dla
słuchaczy, którzy są w stanie oderwać się od "tu i teraz" na trochę
ponad 40 minut. Pomimo tego, że pierwszy utwór ma zdecydowanie
"mechaniczny" charakter, a w innych ujawniają się wpływy trance (np. w
"redemption"), to całościowy klimat płyty jest zbyt nieuchwytny i
delikatny aby zaklasyfikować ją jako album o brzmieniu typowo
"industrialnym". Tak więc jak już pewnie zgadliście - mamy tu do
czynienia z ambientem. I tym razem jest to jego mroczna odmiana.
Niektóry postrzegają ten gatunek jako kompletnie oderwany od "muzyki" jako takiej. Aczkolwiek stwierdzenie, że ta płyta pozbawiona jest melodii byłoby dużym nieporozumieniem. Pejzaż muzyczny jest co prawda wymagający jak dla przeciętnego odbiorcy (tak, mam na myśli siebie), jednakże z chwilą kiedy pozwolicie sobie zanurzyć się w te dźwięki macie szansę odkryć, ze brak "tradycyjnych" elementów "dźwiękowej rozrywki" nie stanowi o braku wewnętrznego piękna muzyki. Często zastanawiam się - na przykład kiedy słucham "The Last Breath of Lonely Buildings" – dlaczego słuchamy dźwięków, które niewiele mają wspólnego z "piosenkami"? Gdzie tu przyjemność? I pomimo, ze nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, to nie przeszkadza mi to odczuwać satysfakcji z takiego muzycznego doświadczenia.
Co do poziomu produkcji płyty, mogę tylko uśmiechnąć – jeśli jest to robota jednego człowieka, to muszę stwierdzić, że władza jest we właściwych rękach. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby ta płyta wystąpiła jako soundtrack do filmu, gry komputerowej bądź RPG. Ponura, depresyjna podróż do królestwa, do którego różnymi sposobami dotarło już wielu artystów. To chyba największa siła ambientu – plagiat jest tutaj właściwie niemożliwy. Zawartość albumu pasuje do tytułu, a same utwory nadają mu pewną "płynną" jakość. Nie uświadczymy tutaj jakichś chropowatych elementów, które mogłyby zaburzyć proces słuchania, co moim zdaniem jest dużym plusem jeśli chodzi o projekty ambientowe.
Tak wiec jeśli chcecie posłuchać dźwięków, które nie są "piosenkami", jeśli nie szukacie "rozrywki" a raczej unikalnych "doświadczeń" i nie ma w Was strachu przed opuszczonymi budowlami w jeszcze bardziej opuszczonych miejscach - to jest to coś dla Was. Tylko nie mówcie, ze Was nie ostrzegałem – ten album to soundtrack pod Nicość, tak wiec jeśli chcecie coś w nim znaleźć, musicie posłuchać go sami. Co do tych, którzy szukają łatwych wrażeń czy głośnych zniekształconych dźwięków – dajcie sobie spokój, stracicie tylko czas.
01. angst
02. silent memories
03. insatiably
04. redemption
05. forgiveness of faults
06. voices from haven
07. prayer reflections
Inne artykuły:
Niektóry postrzegają ten gatunek jako kompletnie oderwany od "muzyki" jako takiej. Aczkolwiek stwierdzenie, że ta płyta pozbawiona jest melodii byłoby dużym nieporozumieniem. Pejzaż muzyczny jest co prawda wymagający jak dla przeciętnego odbiorcy (tak, mam na myśli siebie), jednakże z chwilą kiedy pozwolicie sobie zanurzyć się w te dźwięki macie szansę odkryć, ze brak "tradycyjnych" elementów "dźwiękowej rozrywki" nie stanowi o braku wewnętrznego piękna muzyki. Często zastanawiam się - na przykład kiedy słucham "The Last Breath of Lonely Buildings" – dlaczego słuchamy dźwięków, które niewiele mają wspólnego z "piosenkami"? Gdzie tu przyjemność? I pomimo, ze nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, to nie przeszkadza mi to odczuwać satysfakcji z takiego muzycznego doświadczenia.
Co do poziomu produkcji płyty, mogę tylko uśmiechnąć – jeśli jest to robota jednego człowieka, to muszę stwierdzić, że władza jest we właściwych rękach. Nie miałbym nic przeciwko temu, aby ta płyta wystąpiła jako soundtrack do filmu, gry komputerowej bądź RPG. Ponura, depresyjna podróż do królestwa, do którego różnymi sposobami dotarło już wielu artystów. To chyba największa siła ambientu – plagiat jest tutaj właściwie niemożliwy. Zawartość albumu pasuje do tytułu, a same utwory nadają mu pewną "płynną" jakość. Nie uświadczymy tutaj jakichś chropowatych elementów, które mogłyby zaburzyć proces słuchania, co moim zdaniem jest dużym plusem jeśli chodzi o projekty ambientowe.
Tak wiec jeśli chcecie posłuchać dźwięków, które nie są "piosenkami", jeśli nie szukacie "rozrywki" a raczej unikalnych "doświadczeń" i nie ma w Was strachu przed opuszczonymi budowlami w jeszcze bardziej opuszczonych miejscach - to jest to coś dla Was. Tylko nie mówcie, ze Was nie ostrzegałem – ten album to soundtrack pod Nicość, tak wiec jeśli chcecie coś w nim znaleźć, musicie posłuchać go sami. Co do tych, którzy szukają łatwych wrażeń czy głośnych zniekształconych dźwięków – dajcie sobie spokój, stracicie tylko czas.
01. angst
02. silent memories
03. insatiably
04. redemption
05. forgiveness of faults
06. voices from haven
07. prayer reflections
Inne artykuły:
- [haven] - Noir - 2013-09-01 (Recenzje muzyki)
- NÄO objawieniem czwartego MIFu - 2013-01-29 (Relacje)
- [haven] - Amity - 2011-08-11 (Recenzje muzyki)
- [haven] - [A2982] - 2011-07-21 (Recenzje muzyki)
- [haven] - Naos - 2007-10-30 (Recenzje muzyki)
- Protagosterium tour - 2007-01-15 (Relacje)
- Temple of Silence 2 - 2006-09-22 (Relacje)
- DarkBeat Festival - 2006-03-27 (Relacje)
- Wywiad z [haven] - 2005-12-15 (Wywiady)