AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
OFF Festival Club


Czytano: 2267 razy


Galerie:

Ostatnie tematy na forum:

Zastanawiałam się od czego zacząć i nie mogę się powstrzymać od stwierdzenia, że Katowicki OFF Festival Club właściwie można by opisać w trzech słowach: hałas, ciemność i dym. Festiwal odbył się 16.04 w zmienionej w zasadzie w ostatniej chwili lokalizacji, mianowicie w Teatrze Gugalander. Miejsce to charakteryzuje się dość specyficzną atmosferą. Mroczny klimat starego teatru przywodzi na myśl upiora z opery. Ciekawe wnętrze, aczkolwiek nie do końca odpowiednie dla tego typu imprezy. Licznie przybyli fani zgromadzeni na niezbyt dużej powierzchni, do tego brak klimatyzacji i ogromne ilości dymu – wszystko to sprawiło, że momentami trudno było oddychać i cokolwiek dostrzec.

Jako pierwsi na scenie zagościli muzycy z duetu Niwea. Swój występ rozpoczęli w absolutnej ciemności. Chwila zastanowienia czy to już występ czy jeszcze strojenie i ci, których występy zostały nazwane "bolesną psychodramą" stworzyli nam nastrój depresyjnych uzewnętrznień spotęgowanych dodatkowo wątłym światłem i kłębami dymu. Swój stosunkowo krótki set zakończyli utworem utrzymanym w dość hipnotyzującym rytmie. Przerwa techniczna – publiczność wyrusza na poszukiwanie tlenu – nieco więcej światła.



Następnie powrót ciemności i dymu, pod sceną znów gęsto. Tym razem to Zs przejmuje dowodzenie. Ten występ to spora dawka energii i nakładających się na siebie dźwięków. Przyznam szczerze, że wyraźny dźwięk saksofonu, w który postawiłam sobie zadanie wsłuchania się, udało mi się wychwycić raz. Prawdę mówiąc na co dzień nie zwykłam obcować z tego typu muzyką toteż było to dla mnie intrygujące doświadczenie. I mimo, że nie do końca przypadło mi do gustu to jednak stwierdzam, że czasem warto dać sobie ‘pokroić mózg’ w ten sposób, choćby po to żeby oderwać go od codziennych spraw. Występ ten odbył się nie bez ofiar, mam tutaj na myśli pęknięte struny gitary, co jednak można uznać za dowód zaangażowania muzyków w ich twórczość. Tak czy inaczej zadowolił on publiczność, która domagała się bisu.



Kolejna przerwa, poszukiwanie tlenu, powrót, a na scenie Kid606. Zdecydowanie bardziej taneczne rytmy, co dało się też zauważyć w reakcjach publiczności, która wiła się i prężyła próbując zsynchronizować się z wirującymi dźwiękami. Utrudniało to szybkie tempo oraz nieoczekiwane wstawki i zmiany rytmu. Analizując wyrazy twarzy co poniektórych stwierdzam, że cel wciągnięcia publiczności w muzyczny wir został osiągnięty.



Po dłuższej przerwie na scenie pojawił się Masami Akita ze swoim projektem Merzbow, a przed samą scena zgromadzili się wszyscy słuchacze spragnieni surrealistycznej kakofonii dźwięków. Koncerty Merzbowa są ciężkie do opisania - na nich trzeba po prostu być i zobaczyć i usłyszeć ten psychodeliczny miks dźwięków jakie wylewają się z głośników. Hipnoza i trans w jaki wpada szalejąca publika jest równie nieopisany jak sama muzyka Akity. Przecięty widz stwierdziłby że tłum się czegoś nawdychał, tu jednak można raczej powiedzieć że publika się nasłuchała Merzbowa i efekt jest równie niesamowity...



Nie ukrywajmy że tego typu festiwale nie są przeznaczone dla szerokiej publiki, a dla raczej bardzo wybranego grona, jednakże Ci którzy sobie taką muzykę cenią powinni być w pełni usatysfakcjonowani. Choć może festiwal nie miał najwspanialszej lokalizacji to jego różnorodność muzyczna uratowała sprawę i pozostawiła we mnie ciekawe doznania... Choć nie wiem czy w przyszłości pozwolę się zetknąć z tego typu wydarzeniem.

Strony:
Autor:
Tłumacz: morrigan
Data dodania: 2011-05-27 / Relacje




Najnowsze komentarze: