AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
United Mind Club - World Blood History


Czytano: 2281 razy

70%


Na początku istnienia, muzyka tego rosyjskiego zespołu była trudna do zdefiniowania. Artyści tworzyli ją eksperymentalnie łącząc ze sobą różne gatunki metalu. Obecnie, po nagraniu w 2011 roku albumu "World Blood History", ich styl określany jest mianem Dark Symphonic Industrial Metalu. Zapowiada się interesująco?

Intro wprowadza nas w tajemniczy świat. Spokojna muzyka przeplata się z brzmieniem skrzypiec, elektronicznymi wstawkami i cichym, kobiecym zawodzeniem. Kończy się niespodziewanie, urywa się w najmniej oczekiwanym momencie. Zakładamy, że ten zabieg jest zamierzony i ma na celu pozostawienie niedosytu, zaproszenie do zapoznania się z pozostałymi utworami.
Już drugi kawałek ukazuje, że słuchając płyty nie popadniemy w melancholię, będzie mrocznie, co jednak nie oznacza smętnie. W "B.B.B.P." szturmem wchodzą gitary, a głos damski zostaje zastąpiony męskim. Utwory oparte są na typowym, industrialnym brzmieniu – ostre dźwięki gitar współgrają z elektroniką. Wyraźnie zarysowane elementy symfonii współpracują z artykulacją głosu wokalisty, którego głośny szept, fragmenty mówione przeradzają się momentami w krzyk. Czystym, melodyjnym partiom towarzyszy pogłos, chórki i fabryczny, kontrolowany chaos. Śpiew pełen jest emocji, dzięki czemu nastrój udziela się się słuchaczom. Tracklistę można uznać za mało zróżnicowaną, zwłaszcza, gdy słucha się jej kilka razy z rzędu. Kolejne kawałki oparte są na podobnych motywach, co jest zastanawiające, gdyż połączenie w jedność tak odmiennych gatunków muzycznych niesie ze sobą niezliczenie wiele kombinacji i wariantów twórczych. Na szczęście, trafiłam na jedną perełkę, którą jest "Dreams of Luther". Zainteresowałam się nią, jeszcze przed odtworzeniem całego albumu, ze względu na znamienny tytuł – każdy z nas z pewnością pamięta niemieckiego reformatora Marcina Lutra. Jak się później okazało, ten powiew historii wart był uwagi. Nagranie od razu wpada w ucho, pełne jest chwytliwych wersów zaśpiewanych/wykrzyczanych z "jajem". Jestem pewna, że wielu słuchaczom zapadnie ono w pamięć już przy pierwszym kontakcie. Osobom lubiącym długie wstępy okraszone biciem kościelnych dzwonów rodem z opuszczonej, gotyckiej świątyni (nareszcie mamy obiecany Dark!), zdecydowanie polecam "For nobody but me". W kwestii wokalu wiele się jednak nie zmieniło, mamy chór, szepty – czyli powtórkę z rozrywki.

Ważnym aspektem każdego wydawnictwa płytowego jest oprawa graficzna, w tym wypadku stworzona przez słynne studio projektowe Moon Ring Design. Mimo prestiżu firmy, okładka zdecydowanie mnie nie zachwyciła. Naszpikowana jest symboliką, a to sprawia wrażenie nieuporządkowanej wizji. Główna postać, przywodzi na myśl trupią Matkę Boską w koronie. Otaczają ją klepsydry i zegar – przypominają śmiertelnikom o nieubłaganym upływie czasu. Dopełnieniem obrazu są przedramiona z krwawymi napisami "FEEL" i "LOVE". Czyżby zauroczenie turpizmem? Logo zespołu wyraźnie nie pasuje do makabrycznego kolażu, a tytuł płyty jest niemal niewidoczny. Mam nadzieję, że muzycy nie wykosztowali się za bardzo, byłoby ogromnie szkoda.

Tracklista:

01. When you were still alive
02. B.B.B.P.
03. Dreams of Luther
04. Jaguar
05. Its just bleeding
06. Interview with the beast
07. For nobody but me
08. World Blood of History
Autor:
Tłumacz: morrigan
Data dodania: 2014-12-15 / Recenzje muzyki




Najnowsze komentarze: