Blood - Seppuku
Czytano: 4541 razy
40%
Galerie:
- Nocturnal Culture Night 2013 - 2013-09-12 (Festiwale)
- Amphi Festival 2013 - 2013-07-25 (Festiwale)
- Blank Faces + Blood Runs Deep - 2012-12-05 (Koncerty)
- Castle Party 2012 - 2012-08-02 (Festiwale)
- Blood + Victorians - 2012-04-08 (Koncerty)
- A Pale Horse Named Death + Blood Runs Deep - 2012-02-15 (Koncerty)
- Bloodgroup - 2012-01-26 (Koncerty)
- Shadowplay Festival 2011 - 2011-07-28 (Festiwale)
- Bloodgroup - 2011-02-02 (Koncerty)
- Blood Lust Party: Urodziny Ryha - 2006-03-27 (Imprezy)
Ostatnie tematy na forum:
- Swinefeaster - Blood Red Semaphore - 2019-08-14
- Bloody Sunday festival 24.04.2011 Berlin - krótka relacja ;) - 2011-04-25
- BloodLust Night 18.09 (sob) - Poznań - 2010-09-10
- SYLWESTER BloodLust 2010 rock/80s/dm/electro-Poznań U Bazyla - 2009-12-26
- BloodLust Night Ressurected 14-11-2009 Poznań - 2009-10-31
- 9.11 Noise & Blood Festival // Szczecin - 2008-09-12
- BloodLust Night - edycja specjalna - 19 maj Wrocław - 2007-05-14
- BloodLust Night - 28 kwietnia - Poznań - 2007-04-16
- BloodLust 3rd Birthday - FESTUNG BRESALU BLITZKRIEG AN POSEN - 31 MAR POZNAN - 2007-03-15
- Miguel And The Living Dead live + BloodLust Afterparty 3/03 Poznań - 2007-03-05
Już dawno nie trafiła mi się do posłuchania płyta spod szyldu ciężkiego grania nie dość, że z Hiszpanii, to jeszcze w rodzimym języku, przesłuchałam więc z zainteresowaniem, co tam w cieplejszych krajach wiedzą o metalu.
Zespół Blood istnieje od 1999 roku i jak do tej pory wydał 4 płyty: "0.08 atm", "Psike", recenzowane "Seppuku" oraz tegoroczną "X-Cultura". Mają na koncie również epkę z 2006 roku – "G.E.N". Ich inspiracją były takie zespoły jak Oomph!, Rammstein, Paradise Lost, Depeche Mode i Tristania. Słuchając jednak "Seppuku" słyszałam przede wszystkim wpływ Rammsteina.
Zacznę nieco od końca, czyli od ogólnego wrażenia po tym, jak przebrzmiała ostatnia nuta na płycie. Wrażenie było takie, jakby pewnego słonecznego dnia Rammstein właśnie spotkał prostego duszą i czynem metala, a następnie wpadł na miłośnika gotyckich klawiszy.
I tak, paradoksalnie, narodziło się "Seppuku".
Płytę otwiera "Progenie", w którym uwagę zwracają na siebie klawisze, dzięki którym całość przestaje być tak bardzo kopią "Sonne" Rammsteina, które wciąż gdzieś mi tam pobrzmiewa. Następujące po nim "Vudu" to już industrialno-metalowy kop z przewagą gitar i ultra prostej sekcji rytmicznej w tle. Dodane w refrenie klawisze nieco urozmaicają tę prostotę. Dalej – "Ion+", powolny, prosty i klimatyczny kawałek, gdzie po raz kolejny bez klawiszy całość byłaby aż nazbyt prosta i nudna.
"Exilio" to już zupełnie inna bajka. Mamy tu mocne zaznaczenie elektroniki i w przeciwieństwie do poprzednich kawałków – mnóstwo rozbudowania, jeśli chodzi o kompozycję. Kolejne "Jibaro" byłoby naprawdę miłym i wpadającym w ucho, prostym metalowym kawałkiem, gdyby nie zduszony, wokal, który psuje naprawdę fajną linię melodyczną, oraz po częstokroć niepotrzebnie upraszczane do minimum gitary. W "Red de indra" przebrzmiewa future pop – świetnie brzmiałoby po remiksie. "Apostol" – jest rewelacyjnym kawałkiem ze względu na postawienie na to, co zespół ma najlepsze, czyli klawisze. Dominują w niemalże całym kawałku, tworząc rewelacyjne tło z pogranicza gotyku i ebm-u. Dodane na końcu gitary w końcu spełniły swoją rolę, czyli w swojej prostocie stały się tylko dodatkiem. Całość niesamowicie psuje wokal, który brzmi mi tak samo jak już któryś z rzędu kawałek i najchętniej bym go stamtąd wywaliła.
Ostatnie 3 utwory, czyli "Gotika", "Conciencia" i "Egos" to remixy. "Gotika" zyskała szaleńcze tempo, dla mnie o tych kilka bpmów za szybko, jak do tańczenia, ale co kto lubi. "Conciencia" dla odmiany posiada tempo zwolnione, z domieszką future popu, ale całość remixu jest z kategorii soft, gdzie ledwie je słychać. W "Egosie" natomiast nie ma żadnych wątpliwości, że ktoś tu się ostro zabawiał elektroniką, ale to na co zwracam uwagę, to zmasakrowane wokale, które raz słychać lepiej, raz gorzej, podobnie wrażenie pojawia mi się także czasami przy muzyce.
Na koniec zespół dodał jako bonus "Red de Indra", które jest po prostu masakrycznie zajeżdżone przez fałszujący, żeński wokal. Jego odsłuchanie było męczarnią. Nie wiem czy miało to być w założeniu twórcze wykorzystanie dysonansów, ale żeby to zrobić trzeba mieć naprawdę solidny wokal i dobry plan, tutaj zaś nie ma ani jednego, ani drugiego.
Podsumujmy więc. Blood w swej płycie hojnie czerpie z Rammstaina posługując się do tego solidną koparką. Wrażenie kopiowania stylu nasuwa mi się średnio co 10 sekund. Wokal jest zupełną pomyłką – jego możliwości są mocno średnie, albo się nimi nie chwali. Typowo powarkujący – w konfrontacji z bardziej złożoną melodią wychodzi ze zduszoną chrypą. Gitara jak dla mnie za prosta, brzmi jakby grał na niej ktoś, kto niedawno nauczył się kilku riffów. Całość ratują tylko i wyłącznie klawisze, na które należy dmuchać i chuchać, bo bez nich cała muzyka stanie się po prostu nijaka. Spodobały mi się jedynie dwa pierwsze kawałki oraz po części "Apostol". Coś jest na rzeczy, ale trzeba by konkretnych zmian, żebym mogła bez oporów i z przyjemnością słuchać Blood.
Tracklista;
01. Progenie
02. Vudu
03. Ion+
04. Exilio
05. Jibaro
06. Red de Indra
07. Apostol
08. Gotika (M.C.R. Remix)
09. Conciencia (Skanner Replica Remix)
10. Egos (Animassacre Remix)
11. Red de Indra (Bonus Track)
Inne artykuły:
Zespół Blood istnieje od 1999 roku i jak do tej pory wydał 4 płyty: "0.08 atm", "Psike", recenzowane "Seppuku" oraz tegoroczną "X-Cultura". Mają na koncie również epkę z 2006 roku – "G.E.N". Ich inspiracją były takie zespoły jak Oomph!, Rammstein, Paradise Lost, Depeche Mode i Tristania. Słuchając jednak "Seppuku" słyszałam przede wszystkim wpływ Rammsteina.
Zacznę nieco od końca, czyli od ogólnego wrażenia po tym, jak przebrzmiała ostatnia nuta na płycie. Wrażenie było takie, jakby pewnego słonecznego dnia Rammstein właśnie spotkał prostego duszą i czynem metala, a następnie wpadł na miłośnika gotyckich klawiszy.
I tak, paradoksalnie, narodziło się "Seppuku".
Płytę otwiera "Progenie", w którym uwagę zwracają na siebie klawisze, dzięki którym całość przestaje być tak bardzo kopią "Sonne" Rammsteina, które wciąż gdzieś mi tam pobrzmiewa. Następujące po nim "Vudu" to już industrialno-metalowy kop z przewagą gitar i ultra prostej sekcji rytmicznej w tle. Dodane w refrenie klawisze nieco urozmaicają tę prostotę. Dalej – "Ion+", powolny, prosty i klimatyczny kawałek, gdzie po raz kolejny bez klawiszy całość byłaby aż nazbyt prosta i nudna.
"Exilio" to już zupełnie inna bajka. Mamy tu mocne zaznaczenie elektroniki i w przeciwieństwie do poprzednich kawałków – mnóstwo rozbudowania, jeśli chodzi o kompozycję. Kolejne "Jibaro" byłoby naprawdę miłym i wpadającym w ucho, prostym metalowym kawałkiem, gdyby nie zduszony, wokal, który psuje naprawdę fajną linię melodyczną, oraz po częstokroć niepotrzebnie upraszczane do minimum gitary. W "Red de indra" przebrzmiewa future pop – świetnie brzmiałoby po remiksie. "Apostol" – jest rewelacyjnym kawałkiem ze względu na postawienie na to, co zespół ma najlepsze, czyli klawisze. Dominują w niemalże całym kawałku, tworząc rewelacyjne tło z pogranicza gotyku i ebm-u. Dodane na końcu gitary w końcu spełniły swoją rolę, czyli w swojej prostocie stały się tylko dodatkiem. Całość niesamowicie psuje wokal, który brzmi mi tak samo jak już któryś z rzędu kawałek i najchętniej bym go stamtąd wywaliła.
Ostatnie 3 utwory, czyli "Gotika", "Conciencia" i "Egos" to remixy. "Gotika" zyskała szaleńcze tempo, dla mnie o tych kilka bpmów za szybko, jak do tańczenia, ale co kto lubi. "Conciencia" dla odmiany posiada tempo zwolnione, z domieszką future popu, ale całość remixu jest z kategorii soft, gdzie ledwie je słychać. W "Egosie" natomiast nie ma żadnych wątpliwości, że ktoś tu się ostro zabawiał elektroniką, ale to na co zwracam uwagę, to zmasakrowane wokale, które raz słychać lepiej, raz gorzej, podobnie wrażenie pojawia mi się także czasami przy muzyce.
Na koniec zespół dodał jako bonus "Red de Indra", które jest po prostu masakrycznie zajeżdżone przez fałszujący, żeński wokal. Jego odsłuchanie było męczarnią. Nie wiem czy miało to być w założeniu twórcze wykorzystanie dysonansów, ale żeby to zrobić trzeba mieć naprawdę solidny wokal i dobry plan, tutaj zaś nie ma ani jednego, ani drugiego.
Podsumujmy więc. Blood w swej płycie hojnie czerpie z Rammstaina posługując się do tego solidną koparką. Wrażenie kopiowania stylu nasuwa mi się średnio co 10 sekund. Wokal jest zupełną pomyłką – jego możliwości są mocno średnie, albo się nimi nie chwali. Typowo powarkujący – w konfrontacji z bardziej złożoną melodią wychodzi ze zduszoną chrypą. Gitara jak dla mnie za prosta, brzmi jakby grał na niej ktoś, kto niedawno nauczył się kilku riffów. Całość ratują tylko i wyłącznie klawisze, na które należy dmuchać i chuchać, bo bez nich cała muzyka stanie się po prostu nijaka. Spodobały mi się jedynie dwa pierwsze kawałki oraz po części "Apostol". Coś jest na rzeczy, ale trzeba by konkretnych zmian, żebym mogła bez oporów i z przyjemnością słuchać Blood.
Tracklista;
01. Progenie
02. Vudu
03. Ion+
04. Exilio
05. Jibaro
06. Red de Indra
07. Apostol
08. Gotika (M.C.R. Remix)
09. Conciencia (Skanner Replica Remix)
10. Egos (Animassacre Remix)
11. Red de Indra (Bonus Track)
Inne artykuły:
- Blood + Victorians - 2012-05-06 (Relacje)
- Wywiad z Love Like Blood - 2011-08-16 (Wywiady)
- Shadowplay Festival 2011 - 2011-08-04 (Relacje)
- Zombie Girl - Blood, Brains & Rock'n Roll - 2011-03-09 (Recenzje muzyki)
- Agapesis - Mistress of blood - 2010-06-14 (Recenzje muzyki)