AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Depeche Mode


Czytano: 13043 razy


Wykonawca:

Galerie:

Ostatnie tematy na forum:

14 marca na największej polskiej arenie - katowickim Spodku - wystąpił długo oczekiwany zespół - klasyka i legenda - Depeche Mode, rodem z angielskiego miasteczka Basildon. Zainteresowanie koncertem już od połowy 2005 roku było olbrzymie, bilety sprzedane zostały na wiele miesięcy przed samym koncertem. Efekt tego był do zobaczenia w Spodku
2 dni temu, ale zacznijmy od początku. Dzięki nieco wcześniejszemu ‘desantowi’ na Górny Śląsk i okolice wydarzenie to mogłem kontemplować bez zmęczenia podróżą przez pół Polski, był też czas na aklimatyzację w zimowej scenerii i temperaturze Katowic. W dniu koncertu już ok. 17:00 byliśmy pod Mega Klubem gdzie zorganizowany został dość spontanicznie before party - sporo ludzi, szybkie piwko lub dwa, nieco ruchu na parkiecie tak w sam raz na rozgrzewkę. Przed 19:00 już byliśmy pod Spodkiem zajmując strategiczną pozycję w okolicach bramki wejściowej, dzięki czemu newralgiczny moment dostania się do środka minął bezboleśnie i szybko, do występu supportu, którym podczas tej części trasy Touring The Angel jest The Bavery. Panowie zaczęli swoje punkowo-Cure’owe granie ok. 20:00. Osobiście zespół ten niczym mi nie imponował, muzyka dość wtórna i nie wróżę im nawet 25% kariery, jaką zrobili grający po nich panowie z DM. Spodek stopniowo zapełniał się, zarówno trybuny jak i płyta tak, że tuż przed koncertem Depeche Mode był już komplet, ok. 9000 fanów oczekujących na Intro. Miejsca nasze nie były może zbyt rewelacyjne - korona hali, ale dość blisko środka sceny, jednak dawały okazję do zobaczenia wszystkiego dość dokładnie. Scena z racji mniejszych wymiarów hali została okrojona do 3 szt telebimów ale w sumie i tak było to niezłe, prezentowało się lepiej niż na oglądanych przeze mnie wcześniej fotkach. Zespół zaczął punktualnie, tuż po 21:00, grając na początek nieco utworów z najnowszej płyty Playing The Angel, starsze klasyki wprowadzane były stopniowo ale już te nowe utwory rozbujały Spodek. Reakcje fanów były fantastyczne, po każdym z utworów skandowano wielkim chórem ‘depeche mode, depeche mode’ lub jak po solowo wykonanych utworach przez twórcę tekstów DM - ‘Martin! Martin!’ Druga połowa setlisty to już same hity w stylu ‘Personal Jesus’, ‘Just cant get enough’, ‘Walking in my shoes’, ‘Enjoy the silence’ no i oczywiście - podczas drugiego bisu - ‘Never let me down again’. Całość koncertu zakończyli - dla ukojenia rozgrzanej publiczności - wykonaniem w duecie na specjalnym podświetlanym wybiegu - „Goodnight Lovers” - Dave Gahan & Martin Gore. Reasumując były to 2 godziny niesamowitej muzyki, okraszonej wizualizacjami słynnego Antona Corbijn’a, reżysera najlepszych videoklipów DM, F242 i innych, doskonale nagłośnione i maksymalnie profesjonalne. Fani, którzy byli podczas tej trasy już na koncertach w Niemczech czy też w Pradze, jednogłośnie oceniają że pod względem klimatu (publika, reakcje, klimat) ten koncert był najlepszy z tego co mieli okazję zobaczyć. Doskonałym przykładem może być fakt iż podczas Never Let me Down Again (poza kilkoma sztywniakami w loży VIP - podobno widziano tam Kube Wojewódzkiego czy też Kaje Paschalską) - 9000 osób uniosło w górę ręce i rytmicznie wymachiwali rytualnie do rytmu wskazanego przez Dava Gahana. Dowodem na to iż reakcja fanów spodobała się zespołowi jest fakt iż po raz pierwszy na tej trasie Dave podziękował nam słowami ‘You’re the great audience’, niektóre kawałki zostały praktycznie odśpiewane przez publiczność a podczas Shake The Disease zaklaskali bardzo profesjonalnie dając dowód doskonałej znajomości tematu. Kto nie był może żałować niezależnie od tego jak bardzo lubi twórczość DM, ponieważ było to wydarzenie na skalę lat na polskiej scenie. Sądzę, że klimat stadionowych koncertów nie jest w stanie dorównać temu co wydarzyło się w ostatni wtorek w Spodku.

Hale opuściliśmy po koncercie także dość płynnie i szybko, po krótkim czekaniu w szatni (miało się to szczęście hehe) i potem po eleganckim wbiciu się w busa na Megaafter w Piramidzie w Chorzowie zaczeliśmy się bawić - zleciało od 12:00 do 5:00 rano w rytmach DM (dolna wielka sala z super laserem) oraz nieco kameralniej przy muzie 80s (DJ James) oraz electro. Sama impreza osobiście bardzo mi się podobała, mimo iż bar nie porażał wyborem, ale nie picie alkoholu było celem tej nocy a dobra zabawa w doborowym towarzystwie - taki był plan i został wykonany. Ogólna ocena całości (koncert, after, wyjazd) - 101% Reach Out and Touch Faith!

Oto pełna setlista koncertu:
Introspectre
A Pain That I'm Used To
John the Revelator
A Question Of Time
Policy Of Truth
Precious
Walking in My Shoes
Suffer Well
Damaged People
Home
I Want It All
The Sinner In Me
I Feel You
Behind the Wheel
World in My Eyes
Personal Jesus
Shake the Disease
Just Can't Get Enough
Everything Counts
Never Let Me Down Again
Goodnight Lovers
Autor:
Tłumacz: Attack
Data dodania: 2006-03-16 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: