Epica - Requiem for the Indifferent
Czytano: 4880 razy
0%
Galerie:
- Open Mind Festival 2010 - 2010-08-23 (Festiwale)
- M'era Luna 2008 - 2008-08-09 (Festiwale)
- M'era Luna 2006 - 2006-08-12 (Festiwale)
- Castle Party 2005 - 2005-10-10 (Festiwale)
Katalog płyt:
Requiem for the Indifferent to najnowszy, piąty już album holenderskiego zespołu muzycznego Epica, który w Europie ukazał się 9 marca 2012 roku. Posiada on trzynaście niezwykłych utworów, dających ponad godzinę muzyki z gatunku gothic/symphonic metal.
Płytę otwiera utwór Karma będący instrumentalnym wstępem do całości, ozdobionym charakterystycznymi już dla zespołu chórami. Drugi kawałek to Monopoly on Truth, ukazujący nam tą typową dla Epici mieszankę mezzosopranu Simone Simons i growlu Marka Jansena, nieco żywiołowych brzmień i subtelnych zwolnień, które spotkamy na całym albumie. Elementem zwracającym uwagę w tej piosence, umiejscowionym mniej więcej na półmetku, jest kobiecy głos, którego sposób śpiewania nieco przypomina modny w dzisiejszej muzyce popularnej sylabotonizm. Jest to nieco drażniący ucho moment, gdyż całkowicie nie pasuje ani do koncepcji albumu, ani do całej muzyki Holendrów.
Trzeci utwór Storm the Sorrow, w większości zaśpiewany przez Simone, zachwyca swoją melodyjnością i lekkością, choć piosenkarka zbytnio nie popisała się tu wokalnie. Jest to piosenka z rodzaju tych utworów, które są mniej symfoniczne, gdyż muzycy oszczędzają trochę na operowym śpiewie i wstawkach orkiestralnych.
Porywającym utworem jest Delirium. Jego początkowe momenty chóralne wręcz zachęcają do dalszego słuchania. Nieziemsko piękny fortepian wprowadza słuchacza
w nieco melancholijny stan, a późniejsze brzmienia i głos wokalistki unoszą ku niebiosom
i budzą uczucie niezwykłości. Przez całość utworu, odnosi się wrażenie, że mamy do czynienia z czymś innym, wyróżniającym się na tle całego albumu.
Po spokojnym ukołysaniu następują nieco drapieżniejsze nuty. Internal Warfare jest bardziej metalowy i przemieszany trochę różnymi konwencjami muzycznymi. Użyte są dość ciekawe i wyróżniające się partie gitarowe, które świadczą o eksperymentalnym podejściu do muzyki.
Requiem for the Indifferent to po Monopoly on Truth i Delirium, jeden z najlepszych utworów albumu Epici. Rozpoczyna się niezwykle interesującym wstępem, w którego tle można usłyszeć nieco brzmień orientalnych (również pojawiają się one później w Serenade of Self-Destruction) Błędem jest tu słabe uwydatnienie ich, przez co piosenka traci nieco na swej oryginalności. Nadrabia jednak niesamowitymi chórami, które towarzyszą przez większą część utworu.
Ośrodkiem całej płyty jest kawałek Amina, będący łagodnym instrumentalnym przejściem z części pierwszej płyty w część drugą. Jest on niczym cisza przed burzą, ale niestety burzą bez grzmotów.
Druga część nie zachwyca już tak bardzo. Guilty Demeanor tak samo jak późniejsze Stay the Course i Deter the Tyrant nie wyróżniają się niczym szczególnym, nie porywają, nie ciekawią, nie zachęcają. Dopiero Deep Water Horizon, charakteryzuje się interesującym motywem. Muzycy użyli bowiem tu klasycznego dźwięku gitary, które nasuwa na myśl twórczość
np. Empyrium. Także ciekawy brzmieniowo jest Avalanche, w którym urzeka w szczególności śpiew chóru.
Podsumowując. Album należy przesłuchać więcej niż raz. Trzeba go przetrawić, przemyśleć, wsłuchać się w niego bardzo dogłębnie. Inaczej nie dostrzeże się tych plusów, które posiada. Niemniej jednak, nie jest to rewelacyjna płyta. Myślę, że The Divine Conspiracy czy chociażby Consign to Oblivion są o poziom wyżej. Holendrzy nie stworzyli nic specjalnie nowego. Bardziej odczuwalne jest tutaj pójście w stronę komercji, choć i to już widać też we wcześniejszych albumach.
Trackilista:
01. Karma
02. Monopoly On Truth
03. Storm The Sorrow
04. Delirium
05. Internal Warfare
06. Requiem For The Indifferent
07. Anima
08. Guilty Demeanor
09. Deep Water Horizon
10. Stay The Course
11. Deter The Tyrant
12. Avalanche
13. Serenade Of Self-Destruction
Inne artykuły:
Płytę otwiera utwór Karma będący instrumentalnym wstępem do całości, ozdobionym charakterystycznymi już dla zespołu chórami. Drugi kawałek to Monopoly on Truth, ukazujący nam tą typową dla Epici mieszankę mezzosopranu Simone Simons i growlu Marka Jansena, nieco żywiołowych brzmień i subtelnych zwolnień, które spotkamy na całym albumie. Elementem zwracającym uwagę w tej piosence, umiejscowionym mniej więcej na półmetku, jest kobiecy głos, którego sposób śpiewania nieco przypomina modny w dzisiejszej muzyce popularnej sylabotonizm. Jest to nieco drażniący ucho moment, gdyż całkowicie nie pasuje ani do koncepcji albumu, ani do całej muzyki Holendrów.
Trzeci utwór Storm the Sorrow, w większości zaśpiewany przez Simone, zachwyca swoją melodyjnością i lekkością, choć piosenkarka zbytnio nie popisała się tu wokalnie. Jest to piosenka z rodzaju tych utworów, które są mniej symfoniczne, gdyż muzycy oszczędzają trochę na operowym śpiewie i wstawkach orkiestralnych.
Porywającym utworem jest Delirium. Jego początkowe momenty chóralne wręcz zachęcają do dalszego słuchania. Nieziemsko piękny fortepian wprowadza słuchacza
w nieco melancholijny stan, a późniejsze brzmienia i głos wokalistki unoszą ku niebiosom
i budzą uczucie niezwykłości. Przez całość utworu, odnosi się wrażenie, że mamy do czynienia z czymś innym, wyróżniającym się na tle całego albumu.
Po spokojnym ukołysaniu następują nieco drapieżniejsze nuty. Internal Warfare jest bardziej metalowy i przemieszany trochę różnymi konwencjami muzycznymi. Użyte są dość ciekawe i wyróżniające się partie gitarowe, które świadczą o eksperymentalnym podejściu do muzyki.
Requiem for the Indifferent to po Monopoly on Truth i Delirium, jeden z najlepszych utworów albumu Epici. Rozpoczyna się niezwykle interesującym wstępem, w którego tle można usłyszeć nieco brzmień orientalnych (również pojawiają się one później w Serenade of Self-Destruction) Błędem jest tu słabe uwydatnienie ich, przez co piosenka traci nieco na swej oryginalności. Nadrabia jednak niesamowitymi chórami, które towarzyszą przez większą część utworu.
Ośrodkiem całej płyty jest kawałek Amina, będący łagodnym instrumentalnym przejściem z części pierwszej płyty w część drugą. Jest on niczym cisza przed burzą, ale niestety burzą bez grzmotów.
Druga część nie zachwyca już tak bardzo. Guilty Demeanor tak samo jak późniejsze Stay the Course i Deter the Tyrant nie wyróżniają się niczym szczególnym, nie porywają, nie ciekawią, nie zachęcają. Dopiero Deep Water Horizon, charakteryzuje się interesującym motywem. Muzycy użyli bowiem tu klasycznego dźwięku gitary, które nasuwa na myśl twórczość
np. Empyrium. Także ciekawy brzmieniowo jest Avalanche, w którym urzeka w szczególności śpiew chóru.
Podsumowując. Album należy przesłuchać więcej niż raz. Trzeba go przetrawić, przemyśleć, wsłuchać się w niego bardzo dogłębnie. Inaczej nie dostrzeże się tych plusów, które posiada. Niemniej jednak, nie jest to rewelacyjna płyta. Myślę, że The Divine Conspiracy czy chociażby Consign to Oblivion są o poziom wyżej. Holendrzy nie stworzyli nic specjalnie nowego. Bardziej odczuwalne jest tutaj pójście w stronę komercji, choć i to już widać też we wcześniejszych albumach.
Trackilista:
01. Karma
02. Monopoly On Truth
03. Storm The Sorrow
04. Delirium
05. Internal Warfare
06. Requiem For The Indifferent
07. Anima
08. Guilty Demeanor
09. Deep Water Horizon
10. Stay The Course
11. Deter The Tyrant
12. Avalanche
13. Serenade Of Self-Destruction
Inne artykuły:
- Epica i Eluveitie w Krakowie - 2015-11-19 (Relacje)
- Relacja z Open Mind Festival 2010 - 2010-12-02 (Relacje)
- M'era Luna 2008 - 2008-10-03 (Relacje)
- M'era Luna 2006 - 2006-08-15 (Relacje)
- Castle Party 2005 - 2005-10-09 (Relacje)