AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
FakOff Festival #1


Czytano: 7293 razy


Wykonawca:

Galerie:

Ostatnie tematy na forum:

9 kwietnia ruszyliśmy z Poznania pośpiechem o 14.20, który dojechał kulturalnie do Wrocławia z niewielkim 80 minutowym opóźnieniem, eh to PKP ;) Na miejscu nastąpił mały rozpad naszej poznańskiej grupy i każdy poszedł coś ze sobą zrobić, najeść się, napić itp. W każdym bądź razie na festiwal zostałem zaprowadzony przez przesympatyczną wrocławską ekipę „klimaciorów”.
Klub: niewielki, scena raczej średnia strasznie zawalona sprzętem nagłaśniającym i rurami od klimatyzacji biegnącymi pod sufitem, słabe oświetlenie sceny uruchomiło mi lampkę ostrzegawczą w głowie, że będę musiał używać nie lubianego flasha w aparacie. Poza tym będąc około 20 było widać, że ludzie dopiero się schodzą stąd opóźnienie. Ale co tam, można było przynajmniej ze spokojem porozmawiać ze znajomymi.
Koncert rozpoczął kr-lik i jego projekt Controlled-Collapse. Ludzie trochę niemrawo zareagowali na muzykę, ale w końcu po paru kawałkach troszkę zgęstniało pod sceną. CC miałem okazję zobaczyć na żywo w Poznaniu podczas drugiej edycji Black Flames Festival i musze przyznać ze na FakOff’ie zespół wypadł lepiej. Być może dla tego iż zagrali więcej kawałków niż na BFF 2, być może dlatego że tutaj zabrzmieli odrobinę lepiej, ponieważ lepiej było słychać wokal kr-lika (choć moim zdaniem nadal był odrobinę za cicho). Tak więc można szczerze powiedzieć iż mieliśmy dobrego polskiego reprezentanta.
Terrorfakt. Zostałem zdmuchnięty z ziemi, aż trudno mi było usiedzieć za kamerą i obiektywem aparatu. Najchętniej rzuciłbym oba urządzenia w kąt i poszedł pod scenę. Duet z USA zagotował niektórym krew w żyłach, beatem zdmuchiwał kufle z piwem ze stołów (autentycznie!!), a wizualizacjami wprowadzał czasem w osłupienie tak, że niektóre osoby z wrażenia przestawały tańczyć i zapatrywały się w transie w obraz jaki był rzucony na ekran za zespołem. Moim zdaniem noiseowy Terrorfakt wypadł lepiej niż gwiazda festiwalu, mieli zdecydowanie bardziej urozmaicony repertuar utworów niż E-Craft. Aż żałowałem, że nie zabisowali na koniec.
Na E-Craft czekało sporo ludzi i z racji tej, iż byli główną atrakcja festiwalu to wraz z pierwszymi dźwiękami ludzie natychmiast pojawili się pod sceną. Ponad godzinny popis wraz z dwoma bisami to dobry wynik. Muzyka okraszona wizualizacjami generowanymi w takt muzyki na żywo i skoczne kawałki zmusiły każdego choćby poruszania głową w takt rytmu. To niemieckie trio dało z siebie wszystko i zrobili to naprawdę dobrze choć jak już mówiłem byli dla mnie troszkę za monotonni, ale to tylko moje zdanie, większość na sali chyba uważała inaczej. W końcu gdyby nie publika nie byłoby jeszcze dwóch bisów.
Ogólnie festiwal uważam za udany, choć szkoda ze była na nim tak nieduża frekwencja. Niech szczerze żałują Ci którzy nie byli – jest czego żałować, a teraz aż z przyjemnością powrócę do oglądania nakręconych fragmentów festiwalu.
Autor:
Tłumacz: Dobermann
Data dodania: 2005-10-09 / Relacje


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: