AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Wywiad z zespołem Diorama


Czytano: 6632 razy


Wykonawca:

Galerie:

Katalog płyt:
Ostatnie tematy na forum:



Witajcie Diorama. Jesteście tuż po niesamowitym show. Jakie są wasze wrażenia?

Torben Wendt (T): Tak. Albo może nie. To zależy! Przebyliśmy bardzo długą drogę żeby się tu dostać. Jechaliśmy około dziewięć i pół godziny. Troje z nas jechało samochodem ponieważ pochodzimy z południowo zachodniej części Niemiec. A Felix czternaście godzin samolotem ponieważ nie został odebrany na lotnisku.

Felix Marc (F): Wrocławskie lotnisko jest miejscem, w którym warto być, zostać również…

T: Tak więc w pewnym sensie był to nie lada kłopot żeby tu być. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. Właściwie zawsze tak jest w Polsce – świetna publiczność, naprawdę dobry klimat tak, że mogliśmy świetnie się bawić, czujemy się tutaj jak w domu, a ten festiwal jest szczególnym miejscem – zdaje się, że gramy tu po raz drugi. Dobrze jest tu być, dobrze jest grać w Polsce.

F: Występ minął bardzo szybko. Nie pamiętam nawet, że grałem jakiś przebój godzinę temu.

T: Chciałbym żebyś skierowała to pytanie do publiczności ponieważ my świetnie się bawiliśmy na scenie. Wszyscy zgadzamy się co do tego, że był to dla nas fajny występ i możemy tylko mieć nadzieję, że publiczność się z tym zgodzi.

Ciekawi mnie kiedy możemy się spodziewać nowego albumu i kolejnej trasy.

T: Cóż, kolejny album już się tworzy. Mamy nadzieję, że będzie gotowy pod koniec roku, na początku kolejnego – tak więc powinien się ukazać w pierwszej połowie 2012. Jednym z naszych pierwszych celów podróży, w rzeczy samej, będzie oczywiście Polska. Mieliśmy już koncert w Poznaniu, rok czy dwa lata temu, później w Warszawie i zawsze było tutaj świetnie. Także z pewnością zaprezentujemy nasz nowy album również tutaj.

Czy macie już koncepcję dla tego albumu? Czy tym razem będą to trójkąty?

F: Nie, ale myślę, że te parasole są bardzo inspirujące!

T: Zrezygnowaliśmy z sześcianów i w chwili obecnej dyskutujemy nad tematem ponieważ nieustanne przewożenie tych sześcianów z miejsca na miejsce jest nieco irytujące. Tak więc musimy wymyślić coś, co łatwiej będzie przemieszczać.

Może parasole, może piłki nożne!

F: Zbieramy pomysły. Możemy zdradzić, że prawdopodobnie pod koniec września będzie miała miejsce burza mózgów – zespołowa burza mózgów – kiedy to zastanowimy się nad koncepcją. Tak więc póki co jest to otwarta kwestia. Ale wy również możecie przesyłać nam swoje propozycje.

Masz na myśli fanów?

F: Jasne!

Jak wygląda proces nagrywania albumu? Chodzi mi o to, co jest pierwszym elementem w procesie twórczym?

T: Pierwszym elementem jest zazwyczaj swego rodzaju muzyczny szkielet – rytm, muzyczny zarys, jakaś melodia. Jeśli wszystko idzie dobrze i tekst pojawia mniej więcej w tym samym czasie to musimy tylko upewnić się, że wszystko pasuje, a potem następuje długi proces łączenia wszystkiego w całość. Ale nie ma czegoś takiego jak przepis na idealną piosenkę czy przebój. Nie planujemy muzyki, ona po prostu powstaje. Czasami potrzeba jednego wieczoru żeby stworzyć piosenkę, czasami dwóch lat – tak więc jest to naprawdę zróżnicowany proces. Wolę piosenki, które powstają w jeden wieczór, bo przysparzają mniej pracy. Tak jak powiedziałem, nie ma czegoś takiego jak przepis, niektóre piosenki są pisane i produkowane tylko przeze mnie, niektóre przez cały zespół i każdy ma bardzo ważny wpływ na dany utwór. Felix również bardzo mocno przyczynia się do tego, jaki jest ostateczny rezultat. Jest to raczej tworzenie z różnych kawałków, staramy się wykorzystywać wszystkie nasze mocne strony i zdolności, łączyć je, by mieć pewność, że powstanie coś znaczącego.

Czy jest taka piosenka, której nigdy nie zagracie na żywo?

T: Tak. Jest kilka takich piosenek, których nigdy nie zagramy na żywo ponieważ one po prostu nie nadają się do przedstawiania kontekstu. Mogę dać przykład – piosenki takie jak "Beamer", utwory instrumentalne, które tylko zanudziłyby ludzi.

Dlaczego nie gracie na żywo utworów, które wasi fani określają przebojami – takich jak "All That Matters" czy "Golden Boy"?

T: Zawsze musimy dokonywać selekcji. I zawsze będą ludzie, których życzeń nie spełnimy. Nie możemy spełnić wszystkich. Naprawdę się staramy, zawsze upewniamy się, co do piosenek umieszczanych w set liście, czy jest jakaś zmiana, żeby nie zawsze grać to samo, żeby była różnorodność. Prawie po każdym występie ludzie pytają nas "Dlaczego zagraliście tę piosenkę? Dlaczego nie zagraliście tamtej?" Prawda jest taka, że nie możesz usatysfakcjonować wszystkich. Zwłaszcza na festiwalu, kiedy jesteś skazany na granie bardziej rozrywkowych, energetycznych utworów. Tylko po to żeby nie skazywać widowni na męczarnie.

Czy zamierzacie wydać koncertowe DVD?

T: Były takie plany I plany nadal są!

F: Odłożyliśmy to w planie. Efekt musi być dobry. Póki co nagraliśmy kilka kawałków, które nie do końca są satysfakcjonujące. Ale byłoby miło gdyby się udało.

T: Miejscem nagrań mogłaby być Serbia, Belgrad, który jest dla nas naprawdę dobrym miejscem do grania.

Jeszcze jedna rzecz, o którą chciałam zapytać – czy jest jakieś szczególne miejsce, w którym chcielibyście zagrać?

T: Myślę, że dla nas samych przyjemniejsze jest granie w klubach w porównaniu z festiwalami ponieważ możemy tam zaoferować całe bogactwo różnych stylistyk, kierunków, które reprezentujemy. Na festiwalach, tak jak już powiedziałem, jesteśmy skazani na granie łatwiejszych w odbiorze przebojów i żywiołowych numerów. Mam skłonność do większego upodobania sobie klubowych występów. Oczywiście są pewne miejsca, w których ludzie naprawdę dobrze nas odbierają – z mojej perspektywy Polska jest jednym z tych krajów, Serbia również, oczywiście Rosja – Wschodnia Europa, Niemcy. Z jakiegokolwiek powodu. Grecja, Hiszpania, Meksyk… Australia… Japonia, Fidżi, Argentyna! Zawsze warto je podkreślić. To jednak nie jest tak, że jedziemy w jakieś miejsce i jesteśmy pewni, że to będzie wielki sukces, to zawsze jest walka.

Czy są jakieś inne zespoły czy inne formy sztuki, które was inspirują lub wpływają na waszą muzykę?

Marquess (M): Prywatnie, zespoły grające progresywnego rocka są moimi ulubionymi, ale słucham też funk i soul, które uatrakcyjniają mnie na scenie. To ważne ponieważ to, co gram często pochodzi właśnie z funku i soulu i jest to coś, co osobiście lubię. Nie ma jakichś szczególnych zespołów, które są bardzo znane. Porcupine Tree, na przykład, jest obecnie jednym z moich ulubionych, ale jest też kilka innych zespołów, które nas inspirują.

F: Interesujące w naszym zespole jest to, że każdy z nas ma inne pochodzenie muzyczne. Klasyczna fortepianowa edukacja – monsieur Wendt, rock, pop, club i techno – taka kombinacja daje prawdopodobnie interesującą odpowiedź dlaczego Diorama ma tak wiele aspektów. I jest to coś, co ludzie zapewne bardziej odczują na żywo niż na płycie… na płycie trudniej nas uchwycić, też ze względu na reklamy, które sprowadzają wszystko do schematów, tak więc prawdopodobnie można by się spodziewać Porcupine Tree aka Diorama.

M: Nie pochodzimy wyłącznie z muzyki elektronicznej. Myślę, ze nasza różnorodność ma źródło we wszystkich kierunkach. Nie skupiamy się tylko na jednej scenie muzycznej. Wydaje mi się, że to jest nasz przepis.

Sash Fiddler (s): To jest ważne ponieważ nie chcemy się ograniczać. To jest sedno sprawy. Muzyka jest tym, co czujesz, a jeżeli czuję wszystko, to nie chcę się ograniczać.

A jak wygląda sprawa emocji? Które emocje jest wam najtrudniej wyrazić?


T: Radość. Prawdopodobnie. Diorama ma bardzo melancholijne usposobienie, smutne usposobienie, agresywne usposobienie, być może, gniewne usposobienie. To znaczy, nie chodzi o to, że nie jesteśmy nastawieni na zabawę, bardzo kręci nas nonsens i tego rodzaju rzeczy, ale jeżeli brać muzykę Dioramy poważnie to raczej przedstawia ona negatywne spektrum emocji. Tak więc, nie zupełnie jesteśmy w stanie odzwierciedlać na scenie nastroje szczęścia – no wiesz, blask słońca, kwiaty. Nasza muzyka sięga głębiej, raczej dotyczy czeluści, otchłani w nas samych, obłędów. Powiedziałbym więc, że szczęśliwe uczucia nie są nadużywane w naszej muzyce.

A o czym śni Diorama?

T: Masz na myśli nasz rozwój i karierę czy nasze osobiste sny bądź koszmary?

Też. Ale raczej sny niż koszmary.

T: Mamy tendencje do snucia planów od rozdziału do rozdziału. To, co liczy się teraz to kolejny album, kolejny rok, kolejne koncerty, które zamierzamy zagrać. A później zobaczymy gdzie powiedzie się nam najlepiej. To nie jest tak, że mamy jakiś wielki plan gdzie znajdziemy się za 10 lat.

F: Zapewne dlatego nie znajdujemy się nigdzie…

T: Taaa, zapewne. Wszyscy studiowaliśmy coś niezwiązanego z muzyką - międzynarodowy biznes, ekonomię – w życiu zawodowym nasz sposób myślenia jest bardziej kontrolowany, muzycznymi mędrcami nie jesteśmy zupełnie. Szybujemy, pozwalamy rzeczom dziać się, to jest ta wolność, której naprawdę potrzebujemy. Zobaczmy. Skłamałbym gdybym powiedział, że nie chcę być bogaty i sławny, ale jeśli tak się nie stanie to w porządku. Po prostu staramy się być sobą, pozostać uczciwymi wobec siebie i wiernymi ideałom, z których się wywodzimy.

Czy chcielibyście powiedzieć kilka słów fanom, którzy uczestniczyli w dzisiejszym koncercie?

T: Kilka słów… dobrze… Rower. Ściana. Zegarek. Kąt. Pająk. But. Parasol. Dym. Ryba.

Bardzo dziękuję za rozmowę I życzymy wszystkiego dobrego!

Strony:
Autor:
Tłumacz: morrigan
Data dodania: 2012-09-16 / Wywiady


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: