AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Die Sektor - (-)existence


Czytano: 2806 razy

97%


Wykonawca:

Katalog płyt:
Jedynie nieliczne i wybrane zespoły mogą konkurować z Die Sektor jeśli idzie o szybkość i precyzje z jaka udało im się zawojować zarówno klubowe parkiety jak i obytych industrialnych koneserów. "(-)existence" stanowi trzeci i zamykający rozdział Void Trilogy - intensywnego i surowego opusu zapoczątkowanego w 2011 na "Applied Structure In a Void", wyrafinowanego na "Final Electro Solution", rok później, a w 2013 skierowanemu ku nowym i ekscytującym horyzontom, które zwiastują koniec jednego rozdziału w historii zespołu ale jednocześnie początek zupełnie świeżej wizji ewolucji ich dźwięku która już na tym albumie powoli i ostrożnie daje się poznać słuchaczom spomiędzy fundamentów jego struktury.

Precyzyjnie zaaranżowany balans pomiędzy przytłaczającym dźwiękowym chaosem i melodyjnym właściwościom elektronicznego natarcia zaserwowanego przez Die Sektor, jest bardziej oczywiste na "(-)existence" niż kiedykolwiek przedtem. I wydaje się ze ten planowy krok opłacił się po stokroć szczególnie na tych fragmentach albumu które zwalniają jego tempo i oferują bardziej rozważna ofensywę. Fani unikatowego podejścia zespołu do banałów wciąż dominującego dubstepowego trendu nie powinni czuć się zagrożeni. Nowy krążek wciąż oferuje dostatek okazji dla muzyków z Atlanty na zabawę konwencjami a dla słuchaczy na powrót do otchłani pełnej elektronicznych niuansów i melodii kolidujących ze ścianami kakofonicznych dźwięków.

Otwierające album "Beneath" składa się z kaustycznych, hałaśliwych warstw otaczających słuchacza jak śmiertelna muzyczna pułapka ale tempo i nurt utworu są przejrzyste i dramatycznie wspinają się ku refrenowi, wraz z towarzyszącymi zgiełkowi wokalom i melodyjnym zsyntetyzowanym motywom. Ta złożona konstrukcja jest cierpliwie zrealizowana na reszcie albumu czyniąc z niego rodzaj emocjonalnej orgii i tanecznego podkładu dla szaleńca- rodzaj dualizmu który rzadko materializuje się w industrialu z porównywalnym natężeniem.
Dylogia "Blood I & II" kroczy dumnie w tym drugim kierunku dopóki hipnotyczne tempo "ROM" i "Nine" po raz kolejny nie przypominają dlaczego Die Sektor na przestrzeni zaledwie kilku albumów permanentnie ucementowali swoja wprawę w preparacji czystej i niczym nie rozcieńczonej mikstury gniewu i dynamicznego momentum beatow. " Nine" jest jednocześnie pierwszą okazją dla fanów zespołu na ucztowanie na tych składnikach ich twórczości- nieskazitelnej kompozycji i eskalującej dynamice utworów, które zawsze determinowały ich sukces.

Ale to nie sposób w jaki Die Sektor znowu skutecznie zrealizowali swoja znajoma wizje ale ich śmiała i nieoczekiwana determinacja z jaka podważyli status quo ich stylu, która czyni z "(-)existence" tak ważne i emocjonujące wydarzenie. Romantyczne, melancholijne nawet tony "Crucifix" permanentnie dominują wizje albumu jaka pozostaje w głowie słuchacza, jednocześnie popychając zespól w kierunku mrocznej, wypaczonej serenady lub kołysanki dla rozbitego umysłu, rodzaju kompozycji która jest unikatowa w historii Die Sektor ale używa znajomych industrialnych elementów po to by podkreślić i wzmocnić swoja popowa melodramatyczna strukturę.
Gdzieś między agresją utworów takich jak " Severity" które budują na dziedzictwie poprzednich albumów i nowym świeżym podejściu Die Sektor do rozpoznawalnych elementów ich dźwięku "(-)existence" oferuje potężne i niezapomniane doznanie. Jednocześnie perfekcyjny, drobiazgowy i dziewiczo nieokrzesany, kakofoniczny i melodyjny, ten nowy krążek stanowi testament dla wizji zespołu i spina tą część ich kariery nie tylko poprzez oczywiste i kompleksowe podsumowanie wszystkich nieodzownych elementów ich stylu- ich zaangażowania w bezkompromisową industrialną energię i klarowność dubstepowych wpływów ale także dzięki niezaprzeczalnemu pędowi by ewoluować i kapitalizować na bezkresnym zdawałoby się, potencjale. Potencjale który pozwala im na rewaluacje gatunku i ich własnej w nim pozycji. "(-)existence" jest najlepszym krążkiem jaki nagrali ale jest jednocześnie (i co dla wielu będzie bardziej elektryzujące niż sama jakość albumu) daleki od określenia na jakie sposoby grupa z Atlanty będzie w stanie zaskoczyć fanów w przyszłości.

Tracklista:

01. Beneath
02. Blood I
03. ROM
04. Nine
05. Solder
06. Crucifix
07. Severity
08. Unborn
09. Sum
10. Blood II
11. Comatose
Autor:
Tłumacz: DamienG
Data dodania: 2014-02-17 / Recenzje muzyki


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: