AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Thesis - Channel 1


Czytano: 3471 razy

70%


Wykonawca:

Galerie:

Katalog płyt:
Nie będzie łatwo zrecenzować tego long-play’a, ponieważ moje uczucia wobec niego są bardzo mieszane. W celu nabrania zdrowego dystansu i odpowiedniego spojrzenia, postanowiłam obejrzeć wywiad i przeczytać ich bio. Podczas lektury, moją uwagę skupiło zdanie "…nie ukazała się żadna niepochlebna recenzja dotycząca ich debiutanckiego albumu". Cóż, wygląda na to, że będę pierwszą, która rzuci kamień.
Ale zacznijmy od podstaw.

Thesis, to dość młoda stażem grupa. Współpracę rozpoczęli w 2007 roku i od tamtej pory mówią o sobie, jako o zespole psychodelic progressive post-rockowym. W 2008 wydali swój promo album i zagrali trasę promocyjną. Rok później "Chanel 1" pojawił się na sklepowych półkach, a kariera zespołu zaczęła powoli kiełkować.
"Chanel 1" jest sama w sobie dosyć…dziwna. Nie jestem w stanie ocenić jej, jako jednego kawałka. Postaram się wytłumaczyć dlaczego.

Zaczyna się, owszem, bardzo przyjemnie. Przynajmniej tak mi się wydawało, do 1:20 pierwszego utworu. Po kliku przesłuchaniach "Persephony" doszłam do jednomyślnej konkluzji, że wokalista jest…głuchy. Bardzo mi przykro, ale nie posiada on ani wyczucia ani porządnego słuchu. Oczywiście zdarzają mu się dobre momenty i przebłyski geniuszu; jak na przykład w "Like a child", "Nourisher" czy kilka pierwszych sekund w "Hidden plastic earring". Jednakże to wciąż za mało, nawet jak na debiut.

A teraz trochę o "instrumentalnej" części zespołu. Generalnie muzycy Thesis okazują się być całkiem nieźli. Zawsze sądziłam, że ta unikalna prostota i ascetyczność kompozycji jest odpowiednia tylko w wydaniu Anathemy. Dzięki chłopakom z Thesis przemyślałam kwestię i zdałam sobie sprawę w jakim błędzie byłam. Tworzą oni bowiem mało skomplikowane, ale zdecydowanie przemyślane dźwięki.
Całościowo jednak, wszystko brzmi kiepsko, kiedy Pan Krajewski uruchamia swoje struny głosowe.
Sądzę zatem, że zespół ma dwa wyjścia; pierwsze - wokalista udaje się po wskazówki do nauczyciela śpiewu i dzięki niemu przestaje zawodzić, jakby był bezustannie cierpiący. Albo drugie - skład znajduje nowego śpiewaka. Nie wiem, co to będzie, ale coś uczynione być musi, absolutnie! Szkoda okrutna, że tak liryczna, dojrzała muzyka, jest bez ustanku niszczona przez mizerną technikę wokalisty.

Dlatego też nie potrafię ujrzeć tej produkcji całościowo.
Mamy tu rewelacyjnych muzyków, ze wspaniałą intuicją i sztywnego wokalistę, który zdecydowanie nie nadąża. Przez to wszystko, nie mogę jednoznacznie stwierdzić ani, że płyta jest niewarta przesłuchania ani, że jest absolutnym "must-have".
W takim razie na zakończenie dodam kilka miłych acz obiektywnych słów. Thesis wyraźnie zmierza w dobrym kierunku. Oczywistym jest, że mają mocny, solidny koncept, jak tworzyć sztukę. Z całego serca życzę im powodzenia…i nowego wokalisty.

Tracklista:

01. Persephona
02. Alice
03. Like a Child
04. Leaving Physical
05. Not a Pean
06. Selfseduced
07. Hidden Plastic Earrings
08. Nourisher
Autor:
Tłumacz: Artemistress
Data dodania: 2012-01-04 / Recenzje muzyki


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: