Aethere - In Coma
Czytano: 3922 razy
80%
Ostatnie tematy na forum:
- Aethere - The Long Dark Tea - Time Of The Soul - 2010-09-23
Śpiączka, w tym przypadku jest tylko wydłużonym umieraniem. Na to, czego doświadcza wówczas umysł, kultura popularna ma dziesiątki teorii. Świetliste tunele, obserwacja swego obumierającego ciała z boku, wędrówki przez przepastne, na wpół oniryczne krainy… Emanuele Ratti w czwartej, ostatniej płycie Aethere oferuje towarzyszenie w jednej z takich podróży. Dedykowane zmarłemu dwa lata wcześniej Marco Corbelliemu In Coma to mroczna, niepokojąca droga w orszaku upiorów na spotkanie śmierci.
Wiecznie obecny szum płucoserca i rytmiczne pulsowanie EKG stanowią jedyny trwały punkt w wyprawie przez mglisty świat agonii. Niczym prowadzący Dantego przez Piekło Wergiliusz stoją na straży konającego, utrzymując jego ducha niejako na siłę w dogasającym ciele. Dopiero ostatni utwór, oferuje wyzwolenie.
Wraz z pacjentem zapadamy się w otchłań nieświadomości. Przewijają się tu krzyki cierpienia, dziwaczne odgłosy o nieokreślonym źródle oraz słowa rezygnacji połączonej z wolą śmierci. Całe życie przemyka przed oczami, wypełniając reminiscencją ostatnie chwile egzystencji. A może to upiory przeszłości droczą się z konającym? Może zaś odzywające się na początku i końcu głosy dzwonków nieskutecznie odpędziły złe duchy?
Nie jest to lekka płyta do słuchania w piękny, słoneczny dzień w autobusie. Każdy utwór tchnie niepokojem agonii, zaś atmosfera stopniowo gęstnieje. Trzeszczy od pękającej granicy między życiem a śmiercią. Zaglądamy za całun, pozwalając się porwać upiornym wizjom. Zdecydowanie jest to doświadczenie warte polecenia wszystkim miłośnikom dość fatalistycznych dark ambientowych brzmień.
Tracklista:
01 Part I
02 Part II
03 Part III
04 Part IV
05 Part V
06 I Am Fucking Dead (A Tribute To Marco Corbelli)
Inne artykuły:
Wiecznie obecny szum płucoserca i rytmiczne pulsowanie EKG stanowią jedyny trwały punkt w wyprawie przez mglisty świat agonii. Niczym prowadzący Dantego przez Piekło Wergiliusz stoją na straży konającego, utrzymując jego ducha niejako na siłę w dogasającym ciele. Dopiero ostatni utwór, oferuje wyzwolenie.
Wraz z pacjentem zapadamy się w otchłań nieświadomości. Przewijają się tu krzyki cierpienia, dziwaczne odgłosy o nieokreślonym źródle oraz słowa rezygnacji połączonej z wolą śmierci. Całe życie przemyka przed oczami, wypełniając reminiscencją ostatnie chwile egzystencji. A może to upiory przeszłości droczą się z konającym? Może zaś odzywające się na początku i końcu głosy dzwonków nieskutecznie odpędziły złe duchy?
Nie jest to lekka płyta do słuchania w piękny, słoneczny dzień w autobusie. Każdy utwór tchnie niepokojem agonii, zaś atmosfera stopniowo gęstnieje. Trzeszczy od pękającej granicy między życiem a śmiercią. Zaglądamy za całun, pozwalając się porwać upiornym wizjom. Zdecydowanie jest to doświadczenie warte polecenia wszystkim miłośnikom dość fatalistycznych dark ambientowych brzmień.
Tracklista:
01 Part I
02 Part II
03 Part III
04 Part IV
05 Part V
06 I Am Fucking Dead (A Tribute To Marco Corbelli)
Inne artykuły:
- Aethere - The Long Dark Tea - Time Of The Soul - 2010-09-22 (Recenzje muzyki)