Alesaparanoid - Aparanoia
Czytano: 2980 razy
90%
Ciekawa sprawa z tymi projektami z Ukrainy. Najpierw trafiłem na Na-Hag, industrialno-tribalowy twór Andriya Symonovycha, później był Whitar Maksyma Bobryka, który jak przywalił swoim ‘Equilibrium Path’ tak opuchlizna nadal trzyma. Tym razem natknąłem się na Alesaparanoid, projekt kolesia, którego imienia nawet nie potrafiłem znaleźć. Wstyd, wiem, ale nie zmienia to faktu, że odkąd jego muzyka weszła mi do głowy, tak nie chce wyjść. A ja bynajmniej nie mam zamiaru jej wyganiać.
Technicznie rzecz ujmując, ‘Aparanoia’ to połączenie industrialu i rhythmic noise’u, z domieszką eksperymentu. Opis wyciągnięty z internetu i przy tym całkiem precyzyjny. Oczywiście jest to wielkie uproszczenie, bo i nie mamy tu do czynienia z klasyczną łupanką z ewentualnym ‘egzotycznym’ samplem, a raczej z muzyką, która już u swoich podstaw zakłada zerwanie z konwencją i nastawienie na inne podejście do tematu. Kawałki nie lecą na łeb na szyję, dominują wolniejsze tempa w centrum których zawsze występuje solidny rdzeń dookoła którego krążą wszelkie inne elementy. Lżejsze, melodyjne dźwięki przeplatające się z szorstkimi zgrzytami to na ‘Aparanoii’ norma, czego najlepszym przykładem jest utwór ‘Forgotten Dreams’. Delikatne ‘plumkanie’ klawiszy przerwane jest tu nagłym wybuchem paniki pod postacią ostrego noise’u okraszonego wrzaskiem. Co prawda jest to przykład najwyraźniejszy, ale idealnie obrazuje na czym album stoi.
Wisienkami (tak, dwiema) na torcie są utwory ‘Black Steel’ oraz ‘Out’. Pierwszy zapada w pamięć za sprawą obecności wokalu, który mimo iż przypomina freestylowy rap (kobiecy dodam) to wpisał się w konwencję idealnie. Drugi utwór wyróżnia się dzięki zastosowaniu dźwięków, nazwijmy to etnicznych. Sampel instrumentu bliżej mi nieznanego (choć sam dźwięk kojażę) w połączeniu z męskim głosem kojażącym się jednoznacznie z bliskim wschodem nadaje ‘Out’ głębi, w którą z chęcią raz za razem się zanużam.
Perełki na tej Ukrainie, nie powiem. Alesaparanoid utwierdza mnie w przekonaniu, że nie ma to jak pogrzebać sobie w internetowych czeluściach w poszukiwaniu czegoś wartościowego. Już trzykrotnie trafilem w dziesiątkę i niczym rasowy hazardzista, mam ochotę na więcej. Jedyny mankament całego tego przedsięwzięcia to brak fizycznych kopii albumów do kupienia, co zapewne wynika z braku wydawcy. Poszczególne utwory dostepne są na Bandcamp wykonawcy, gdzie odsyłam wszystkich zainteresowanych. Warto.
Tracklista:
01 In
02 Aparanoia
03 Rust of Sands
04 Dedicated to Dead Space
05 Forgotten Dreams
06 Intensive Care
07 Destructed Peace
08 2006
09 Infected Cube
10 Black Steel
11 Out
Technicznie rzecz ujmując, ‘Aparanoia’ to połączenie industrialu i rhythmic noise’u, z domieszką eksperymentu. Opis wyciągnięty z internetu i przy tym całkiem precyzyjny. Oczywiście jest to wielkie uproszczenie, bo i nie mamy tu do czynienia z klasyczną łupanką z ewentualnym ‘egzotycznym’ samplem, a raczej z muzyką, która już u swoich podstaw zakłada zerwanie z konwencją i nastawienie na inne podejście do tematu. Kawałki nie lecą na łeb na szyję, dominują wolniejsze tempa w centrum których zawsze występuje solidny rdzeń dookoła którego krążą wszelkie inne elementy. Lżejsze, melodyjne dźwięki przeplatające się z szorstkimi zgrzytami to na ‘Aparanoii’ norma, czego najlepszym przykładem jest utwór ‘Forgotten Dreams’. Delikatne ‘plumkanie’ klawiszy przerwane jest tu nagłym wybuchem paniki pod postacią ostrego noise’u okraszonego wrzaskiem. Co prawda jest to przykład najwyraźniejszy, ale idealnie obrazuje na czym album stoi.
Wisienkami (tak, dwiema) na torcie są utwory ‘Black Steel’ oraz ‘Out’. Pierwszy zapada w pamięć za sprawą obecności wokalu, który mimo iż przypomina freestylowy rap (kobiecy dodam) to wpisał się w konwencję idealnie. Drugi utwór wyróżnia się dzięki zastosowaniu dźwięków, nazwijmy to etnicznych. Sampel instrumentu bliżej mi nieznanego (choć sam dźwięk kojażę) w połączeniu z męskim głosem kojażącym się jednoznacznie z bliskim wschodem nadaje ‘Out’ głębi, w którą z chęcią raz za razem się zanużam.
Perełki na tej Ukrainie, nie powiem. Alesaparanoid utwierdza mnie w przekonaniu, że nie ma to jak pogrzebać sobie w internetowych czeluściach w poszukiwaniu czegoś wartościowego. Już trzykrotnie trafilem w dziesiątkę i niczym rasowy hazardzista, mam ochotę na więcej. Jedyny mankament całego tego przedsięwzięcia to brak fizycznych kopii albumów do kupienia, co zapewne wynika z braku wydawcy. Poszczególne utwory dostepne są na Bandcamp wykonawcy, gdzie odsyłam wszystkich zainteresowanych. Warto.
Tracklista:
01 In
02 Aparanoia
03 Rust of Sands
04 Dedicated to Dead Space
05 Forgotten Dreams
06 Intensive Care
07 Destructed Peace
08 2006
09 Infected Cube
10 Black Steel
11 Out