Allseits - Hel
Czytano: 2228 razy
96%
Galerie:
- Castle Party 2019 - 2019-07-22 (Festiwale)
- Mera Luna 2016 - 2016-08-21 (Festiwale)
- Wave Gotik Treffen 2015 - 2015-06-02 (Festiwale)
- Hellhounds Festival - 2009-02-15 (Festiwale)
- Hell Night Tour 2007 - 2007-10-30 (Koncerty)
- Hell.System #10 - 2005-10-19 (Imprezy)
- Hell.System #4 - 2005-10-15 (Imprezy)
- Hell.System #3 - 2005-10-15 (Imprezy)
Ostatnie tematy na forum:
- Inkubus Sukkubus - Queen of Heaven, Queen of Hell - 2013-04-01
- I.E.M: HELLoween 2009 - ogólnopolska impreza dark independent w Poznaniu - 2009-09-16
- Fallen Angels Party: Cyber Hell - 22.11.2008 - Wrocław - 2008-11-14
- Hell-0 Deathday Party [Bydgoszcz, 31.10.2008] - 2008-10-22
- Helloweenowe Rock Party - Kraków, 30.10.2008 - 2008-10-22
- STROMMOUSSHELD+C.H. District - 08.06.2007 - Kraków - 2007-06-05
Hel, inaczej Niflheim – "ciemny świat", Niflhel – "ciemny hel", Náströnd - "wybrzeże umarłych". Trafiają tam ci, których ominęła chwalebna śmierć na polu bitwy. Mityczne, skandynawskie królestwo śmierci władane przez upiorną, na wpół trupią boginię Hel, odzianą w suknię Mdłość, spoczywającą na łożu letargu.
W niesamowitą podróż do tej mitycznej, ponurej krainy zabiera nas Nina Kernicke - niemiecka multinstrumentalistka, eksperymentatorka, autorka solowego projektu Allseits, działająca także pod nazwą All Sides. Artystka ma już na swoim koncie współpracę z niemieckimi pionierami drone'owych brzmień – grupą Troum, a także ze znakomitą kanadyjską formacją AUN, której twórczość podobnie sytuuje się w kręgach muzyki drone i dark ambient.
Nie chcę opisywać albumu "Hel" w kilku prostych zdaniach, uważam, że zasługuje on na więcej uwagi choćby przez wzgląd na to, czego dotyczy. Jedynym słusznym sposobem odzwierciedlenia atmosfery i mrocznego piękna, jakie w sobie kryje byłoby przeniesienie jego treści na płótno. Ponieważ jednak nie jest to miejsce na wystawę, postaram wykreować te malowidła w Waszej wyobraźni za pomocą słów. Mam nadzieję, że choć trochę mi się to uda. Zatem zapraszam w podróż.
Wędrówka rozpoczyna się od kosmicznego drzewa życia, mitycznego centrum wszechświata - jesionu Yggdrasil, którego korzenie sięgają Niflheimu. On to spaja dziewięć skandynawskich światów. Niewyobrażalny jest jego ogrom i potęga.
Do Krainy Ciemności prowadzi Helvegr - "droga do Hel", zanim jednak wstąpi się na nią, trzeba przekroczyć mroźną rzekę Gjöll, rzekę lamentu, której nurt niesie ostrza noży. Na jej brzegu słychać trzaski i pojękiwania pękającego lodu, odbijające się echem od zlodowaciałych skał. Szmer wody miesza się z żałobnym zawodzeniem.
Na rzece Gjöll położony jest złoty most Gjallarbrú, a przejścia strzeże olbrzymia dziewica – Modgudr. Jej ciężki i chłodny oddech raz po raz z wolna unosi ogromne ciało. Choć niemal zastygła jak kamień, potężne serce Modgudr rytmicznie dudni, a jej czujność nie jest uśpiona. Tuż za nią z półmroku wyłania się Helvegr.
Z daleka dobiegają już pomruki bestii warującej u bram Niflheimu. Zimne wiatry huczą pośród gór, z każdą chwilą ujadanie psa staje się głośniejsze. Jesteśmy coraz bliżej. Garm, strażnik piekieł, jest niespokojny, szarpie się, warczy, wyszczerza powleczone krwią kły. Z zaświatów przedzierają się piski i krzyki, narasta zaciekły skowyt, złowieszcza kakofonia zupełnie nas ogłusza. Oto stoimy w przedsionku Królestwa Umarłych.
Zapada cisza. Ściany lodowej jaskini odbijają dźwięk każdego kroku, każdego ruchu, najmniejszej, spadającej kropli, najdrobniejszego, toczącego się kamyka. Gdzieś przed nami widnieje czerwony punkt. To Fjalar, boski kogut, czekający w skupieniu na czas, w którym spełni się jego przeznaczenie. Przyjdzie bowiem dzień, kiedy Fjalar zapieje całą swą istotą, aby wezwać do apokaliptycznej walki bogów i olbrzymów. Wtedy to nastanie Ragnarök, zmierzch bogów, koniec doczesnego świata.
Wkraczamy w ciemność, z oddali da się jeszcze słyszeć szczekanie psa, kogut łypie na nas okiem, chwilami dziwnie skrzecząc. Ale wszystko to nie ma już znaczenia, rozpływamy się w mroku. Jesteśmy w Hel. Przed nami roztacza sie czarna otchłań. Bezmiar smutku i zapomnienia, wypełniony cieniami ludzkich istnień. Pochłaniające nas, nieskończone królestwo melancholii.
Tracklista:
1. Yggdrasil
2. Gjöll
3. Modgudr
4. Garm
5. Fjalar
6. Hel
W niesamowitą podróż do tej mitycznej, ponurej krainy zabiera nas Nina Kernicke - niemiecka multinstrumentalistka, eksperymentatorka, autorka solowego projektu Allseits, działająca także pod nazwą All Sides. Artystka ma już na swoim koncie współpracę z niemieckimi pionierami drone'owych brzmień – grupą Troum, a także ze znakomitą kanadyjską formacją AUN, której twórczość podobnie sytuuje się w kręgach muzyki drone i dark ambient.
Nie chcę opisywać albumu "Hel" w kilku prostych zdaniach, uważam, że zasługuje on na więcej uwagi choćby przez wzgląd na to, czego dotyczy. Jedynym słusznym sposobem odzwierciedlenia atmosfery i mrocznego piękna, jakie w sobie kryje byłoby przeniesienie jego treści na płótno. Ponieważ jednak nie jest to miejsce na wystawę, postaram wykreować te malowidła w Waszej wyobraźni za pomocą słów. Mam nadzieję, że choć trochę mi się to uda. Zatem zapraszam w podróż.
Wędrówka rozpoczyna się od kosmicznego drzewa życia, mitycznego centrum wszechświata - jesionu Yggdrasil, którego korzenie sięgają Niflheimu. On to spaja dziewięć skandynawskich światów. Niewyobrażalny jest jego ogrom i potęga.
Do Krainy Ciemności prowadzi Helvegr - "droga do Hel", zanim jednak wstąpi się na nią, trzeba przekroczyć mroźną rzekę Gjöll, rzekę lamentu, której nurt niesie ostrza noży. Na jej brzegu słychać trzaski i pojękiwania pękającego lodu, odbijające się echem od zlodowaciałych skał. Szmer wody miesza się z żałobnym zawodzeniem.
Na rzece Gjöll położony jest złoty most Gjallarbrú, a przejścia strzeże olbrzymia dziewica – Modgudr. Jej ciężki i chłodny oddech raz po raz z wolna unosi ogromne ciało. Choć niemal zastygła jak kamień, potężne serce Modgudr rytmicznie dudni, a jej czujność nie jest uśpiona. Tuż za nią z półmroku wyłania się Helvegr.
Z daleka dobiegają już pomruki bestii warującej u bram Niflheimu. Zimne wiatry huczą pośród gór, z każdą chwilą ujadanie psa staje się głośniejsze. Jesteśmy coraz bliżej. Garm, strażnik piekieł, jest niespokojny, szarpie się, warczy, wyszczerza powleczone krwią kły. Z zaświatów przedzierają się piski i krzyki, narasta zaciekły skowyt, złowieszcza kakofonia zupełnie nas ogłusza. Oto stoimy w przedsionku Królestwa Umarłych.
Zapada cisza. Ściany lodowej jaskini odbijają dźwięk każdego kroku, każdego ruchu, najmniejszej, spadającej kropli, najdrobniejszego, toczącego się kamyka. Gdzieś przed nami widnieje czerwony punkt. To Fjalar, boski kogut, czekający w skupieniu na czas, w którym spełni się jego przeznaczenie. Przyjdzie bowiem dzień, kiedy Fjalar zapieje całą swą istotą, aby wezwać do apokaliptycznej walki bogów i olbrzymów. Wtedy to nastanie Ragnarök, zmierzch bogów, koniec doczesnego świata.
Wkraczamy w ciemność, z oddali da się jeszcze słyszeć szczekanie psa, kogut łypie na nas okiem, chwilami dziwnie skrzecząc. Ale wszystko to nie ma już znaczenia, rozpływamy się w mroku. Jesteśmy w Hel. Przed nami roztacza sie czarna otchłań. Bezmiar smutku i zapomnienia, wypełniony cieniami ludzkich istnień. Pochłaniające nas, nieskończone królestwo melancholii.
Tracklista:
1. Yggdrasil
2. Gjöll
3. Modgudr
4. Garm
5. Fjalar
6. Hel