Black Wedding - 11000 Virgins
Czytano: 4315 razy
85%
Jesień jest tą porą roku, która owiana swą nostalgiczna specyfiką, zdaje się przybliżać nas do sztuki i literatury, potęgując chęć zagłębiania się we wszystko co mogłoby poszerzać nasze horyzonty. Dlatego też, podczas gdy za oknem wietrznie i ponuro, z największą przyjemnością zamykamy się w przytulnym domu i wkraczamy na drogę niezwykłych ‘podróży’, jakie umożliwiają nam książki, bądź muzyka. Ja pokrótce opowiem Wam o tym, jak niesamowity świat przedstawia sobą dzieło stworzone przez belgijskich muzyków z Black Wedding: Louisa Zachert’a oraz Francisca Vanherle.
Kunszt - taka była moja pierwsza myśl, kiedy to przesłuchałam utworu rozpoczynającego album ‘11000 Virgins’. Bardzo pozytywne zaskoczenie, ponieważ bardzo rzadko doznaje zachwytu ‘od pierwszego razu’. A jednak, nie dość że uciecha dla ucha, to pozwalająca odnowić wiarę w to, że na ‘polu muzycznym’ można jeszcze doświadczyć jakiegoś ‘powiewu świeżości’. Enigmatyczne intro, zakrawające na dźwięki skradzione ze starej, dawno zapomnianej baśni, wzmaga u nas dozę ciekawości w odniesieniu do całego albumu. Trzeba mi zatem przyznać, iż dalsza jego część ani trochę nie ustępuje miejsca wspominanemu już „Introitus”.
Muzyka ponadczasowa, łącząca w sobie zarówno echo minionych dziejów, jako i głos teraźniejszości. Pytacie jak to możliwe? Belgijscy artyści zdecydowali się na bardzo odważny zabieg, powołując do życia styl dalece odbiegających od konwencjonalnych projektów. Średniowieczne pieśni, perkusja w orientalnym stylu, dziwaczna rytmika, a także bardzo szeroka paleta syntetycznych dźwięków kumulują się w całość, która –jakkolwiek nie kojarzona z muzyką taneczną, ma prawo sprawdzić się zarówno na parkiecie jak i w domowym zaciszu. Pozycja warta uwagi dla koneserów muzyki, jak i ludzi chcących odpocząć od bardziej konwencjonalnych nurtów. Gorąco polecam!
Tracklista:
01 Introitus
02 Et Ideo Puelle
03 Unde Quocumque
04 Rubor Sanguinis
05 Deus Enim Rorem
06 De Patria
07 Studium Divinitatis
08 Deus Enim In Prima
09 Kyrie
10 Aer Enim Volat
11 Sed Diabolus
Kunszt - taka była moja pierwsza myśl, kiedy to przesłuchałam utworu rozpoczynającego album ‘11000 Virgins’. Bardzo pozytywne zaskoczenie, ponieważ bardzo rzadko doznaje zachwytu ‘od pierwszego razu’. A jednak, nie dość że uciecha dla ucha, to pozwalająca odnowić wiarę w to, że na ‘polu muzycznym’ można jeszcze doświadczyć jakiegoś ‘powiewu świeżości’. Enigmatyczne intro, zakrawające na dźwięki skradzione ze starej, dawno zapomnianej baśni, wzmaga u nas dozę ciekawości w odniesieniu do całego albumu. Trzeba mi zatem przyznać, iż dalsza jego część ani trochę nie ustępuje miejsca wspominanemu już „Introitus”.
Muzyka ponadczasowa, łącząca w sobie zarówno echo minionych dziejów, jako i głos teraźniejszości. Pytacie jak to możliwe? Belgijscy artyści zdecydowali się na bardzo odważny zabieg, powołując do życia styl dalece odbiegających od konwencjonalnych projektów. Średniowieczne pieśni, perkusja w orientalnym stylu, dziwaczna rytmika, a także bardzo szeroka paleta syntetycznych dźwięków kumulują się w całość, która –jakkolwiek nie kojarzona z muzyką taneczną, ma prawo sprawdzić się zarówno na parkiecie jak i w domowym zaciszu. Pozycja warta uwagi dla koneserów muzyki, jak i ludzi chcących odpocząć od bardziej konwencjonalnych nurtów. Gorąco polecam!
Tracklista:
01 Introitus
02 Et Ideo Puelle
03 Unde Quocumque
04 Rubor Sanguinis
05 Deus Enim Rorem
06 De Patria
07 Studium Divinitatis
08 Deus Enim In Prima
09 Kyrie
10 Aer Enim Volat
11 Sed Diabolus