Dark Fabrikk: CH District + RSM
Czytano: 4500 razy
Galerie:
- H.Exe + RSM - 2012-07-09 (Koncerty)
Ostatnie tematy na forum:
- RSM - 2016-09-26
- ORBICIDE & RSM + SYNTHETIC MADNESS: 05.04.2014: Kraków - 2014-03-08
- 17/03 SOUND CLINIQUM #25 live:CH DISTRICT,[HAVEN],DEFACEMENT - 2012-03-04
- [28.05.2011] INSIDE BUNKER act VIII: RSM vs. H.EXE - 2011-05-10
Kraków dzielnie wspiera rozwój rodzimej sceny, niczym się nie zraża. W ramach pierwszej odsłony (i miejmy nadzieję, że nie ostatniej) imprez spod znaku Dark Fabrikk, mieliśmy okazję zobaczyć i usłyszeć dwa polskie projekty: CH District, uznany na ojczyźnie, jak obczyźnie, oraz dobrze rokujący RSM.
Impreza odbyła się w klubie Kazamaty, który od pewnego już czasu gości wydarzenia podobnego typu. Zgodnie z rozkładem, jako pierwszy zaprezentować się miał przedstawiciel cięższej odmiany elektroniki z północy, Sabes, jednakże z przyczyn niezależnych od organizatora, wykonawca nie dotarł do Krakowa. Niemniej, uczestnikom eventu w pewien sposób oczekiwanie na pozostałych artystów rekompensowały sety, składnie i przyzwoicie dobrane, niepozbawione utworów popularnych i chwytliwych.
W pierwszej kolejności na klubowej scenie zagościł RSM, prjekt założony w roku 2008 w Moskwie. Muzyka, którą uraczył zgromadzonych duet cechowała się wysokim stopniem urozmaicenia, od wariacji na temat rhytmic noiseu, przez wyeksploatowane niemal do cna elementy dark electro, na eterycznych dzwiękach modnego ostatnio witch houseu kończąc. Frontman projektu, Sychy, starał się zarazić publiczność swoją energią, jednak, niestety, gros osób pozostało biernych, jak to ostatnimi czasy bywa. Występ jak najbardziej dynamiczny, dobór utworów trafny, próba nawiązania kontaktu z uczestnikami odnotowana. Rozczulał fakt, iż obok kompozycji najnowszych, pojawiły się starsze, dostrzegalnie bardziej rażące swego rodzaju przypadkowością w spajaniu szeregu dźwięków w całość.
Po niedługiej chwili na scenie ukazali się reprezentanci obozu CH District aby orzeźwić publikę koktajlem z soczystych basów i przyjemnie cierpkich dystorsji rozmaitych dźwięków. Set, który został nam tego wieczoru zaserwowany, wypełniony był tak olbrzymim ładunkiem energetycznym, iż nie pozwalał na zwolnienia, chwilę na zaczerpnięcie oddechu. Zgromadzeni zdawali się chłonąć utwory każdą komórką swojego ciała; stanie w miejscu zakrawało wręcz na nieprzyzwoitość. Kompozycje, chociaż różniące się od siebie, uzupełniały się idealnie, budując niezwykłą atmosferę, nasycając coraz cięższe od elektroniki powietrze syntetycznymi tonami. Muzyka stanowiła swego rodzaju abstrakcyjny nośnik, umożliwiający sprawny przekaz wrażeń pomiędzy wykonawcami a publicznością. CH District swoim występem niewątpliwie zaspokoiło potrzeby najbardziej wybrednego i wymagającego miłośnika gatunku.
Inne artykuły:
Impreza odbyła się w klubie Kazamaty, który od pewnego już czasu gości wydarzenia podobnego typu. Zgodnie z rozkładem, jako pierwszy zaprezentować się miał przedstawiciel cięższej odmiany elektroniki z północy, Sabes, jednakże z przyczyn niezależnych od organizatora, wykonawca nie dotarł do Krakowa. Niemniej, uczestnikom eventu w pewien sposób oczekiwanie na pozostałych artystów rekompensowały sety, składnie i przyzwoicie dobrane, niepozbawione utworów popularnych i chwytliwych.
W pierwszej kolejności na klubowej scenie zagościł RSM, prjekt założony w roku 2008 w Moskwie. Muzyka, którą uraczył zgromadzonych duet cechowała się wysokim stopniem urozmaicenia, od wariacji na temat rhytmic noiseu, przez wyeksploatowane niemal do cna elementy dark electro, na eterycznych dzwiękach modnego ostatnio witch houseu kończąc. Frontman projektu, Sychy, starał się zarazić publiczność swoją energią, jednak, niestety, gros osób pozostało biernych, jak to ostatnimi czasy bywa. Występ jak najbardziej dynamiczny, dobór utworów trafny, próba nawiązania kontaktu z uczestnikami odnotowana. Rozczulał fakt, iż obok kompozycji najnowszych, pojawiły się starsze, dostrzegalnie bardziej rażące swego rodzaju przypadkowością w spajaniu szeregu dźwięków w całość.
Po niedługiej chwili na scenie ukazali się reprezentanci obozu CH District aby orzeźwić publikę koktajlem z soczystych basów i przyjemnie cierpkich dystorsji rozmaitych dźwięków. Set, który został nam tego wieczoru zaserwowany, wypełniony był tak olbrzymim ładunkiem energetycznym, iż nie pozwalał na zwolnienia, chwilę na zaczerpnięcie oddechu. Zgromadzeni zdawali się chłonąć utwory każdą komórką swojego ciała; stanie w miejscu zakrawało wręcz na nieprzyzwoitość. Kompozycje, chociaż różniące się od siebie, uzupełniały się idealnie, budując niezwykłą atmosferę, nasycając coraz cięższe od elektroniki powietrze syntetycznymi tonami. Muzyka stanowiła swego rodzaju abstrakcyjny nośnik, umożliwiający sprawny przekaz wrażeń pomiędzy wykonawcami a publicznością. CH District swoim występem niewątpliwie zaspokoiło potrzeby najbardziej wybrednego i wymagającego miłośnika gatunku.
Inne artykuły:
- Halotan Records - Sampler 03 - 2012-02-25 (Recenzje muzyki)