FOURSCHER Festival 2024
Czytano: 940 razy
FOURSCHER Festival 2024, który odbył się w Club From Hell w Erfurcie, dostarczył pełnego wrażeń weekendu, redefiniując doświadczenie elektronicznej muzyki na żywo — przynajmniej dla mnie, jako osoby uczestniczącej w tym festiwalu po raz pierwszy. Słyszałam wiele świetnych opinii o tej imprezie i w końcu dotarłam na miejsce — po ośmiu godzinach jazdy Flixbusem. Było warto. Tegoroczny line-up zgromadził pionierów i wschodzące talenty ze sceny industrialnej, EBM i dark electro, tworząc dopracowaną mozaikę dźwięków, która była zarazem wymagająca i ekscytująca. Festiwal stał się dynamicznym pokazem wszechstronności gatunku, od introspektywnych, ambientowych kompozycji po intensywną, taneczną energię EBM.
Gdybym miała opisać moje główne wrażenia z festiwalu, powiedziałabym, że nie chodzi tylko o świetny, starannie wyselekcjonowany line-up, ale przede wszystkim o tę unikalną rodzinną atmosferę, jakiej w takiej intensywności nie doświadczyłam jeszcze nigdzie indziej. Mimo że byłam tam po raz pierwszy, czułam się jak w domu — mile widziana, bezpieczna i naprawdę szczęśliwa. Publiczność była jedną z najprzyjaźniejszych, najmilszych i najbardziej otwartych na rozmowy i zabawę, z jaką miałam okazję się spotkać. I szczerze mówiąc, choć oglądanie zespołów na scenie i ich niesamowitych występów było niesamowitym przeżyciem, to właśnie ludzie nadali temu wydarzeniu wyjątkowy charakter.
Z tego względu moje relacje będą raczej ogólnymi wrażeniami niż szczegółowymi ocenami każdego z występów — atmosfera festiwalu pochłonęła mnie do tego stopnia, że to właśnie ludzki element okazał się największym pozytywem całej imprezy. Myślę, że duża w tym zasługa organizatorów, Danny’ego i Andreasa, którzy wkładają w to wydarzenie całe serce i dbają o to, by uczestnicy byli otoczeni opieką i traktowani indywidualnie. Wielkie brawa dla was!
Przechodząc do muzycznych szczegółów, całość rozpoczęła się w piątek od imprezy urodzinowej Schuby’ego, na którą niestety nie zdążyłam dotrzeć z powodu długiej podróży. Słyszałam jednak, że było naprawdę super!
Sobota: start z wykopem
Sobota rozpoczęła się występem Pyrroline, niemieckiego duetu znanego z emocjonalnej głębi i bogactwa atmosferycznego brzmienia. Ich występ nie tylko otworzył festiwal, ale też wciągnął publiczność w hipnotyzujący świat dark electro i introspektywnych dźwięków. Muzyka Pyrroline opowiada historie, prowadząc słuchaczy przez wewnętrzne konflikty, procesy leczenia i przemian. To było wyraźnie odczuwalne w reakcjach publiczności, która zatraciła się w ich muzyce, odbieranej jako coś głęboko osobistego i niemal filmowego. Każdy utwór rozwijał się, tworząc hipnotyzujące doświadczenie, które zostawiło trwały ślad. W trakcie występu pojawił się Martin Sane (Fix8:Sed8), dodając wyjątkowej energii swoim wokalem do już imponującego show.
Po Pyrroline na scenę weszło Spherical Disrupted, wciągając publiczność w rozległy, niemal pozaziemski krajobraz dźwięków ambient i industrial. Znany z mistrzowskiego budowania tekstur, Spherical Disrupted rozmył granice między muzyką a otoczeniem. Jego set był głęboko immersyjny, wypełniony mrocznymi dronami i hipnotycznymi bitami, które wprowadzały atmosferę technologicznej izolacji. To muzyka, która nie tylko ma być słyszana, ale przede wszystkim odczuwana, z każdym kolejnym dźwiękiem pogłębiającym uczucie izolacji i introspekcji. Set Mirko Plancka był wyjątkowy, pokazując, jak minimalistyczna kompozycja może być potężna, wprowadzając publiczność w stan medytacji, który trwał długo po zakończeniu występu. Na scenie pojawił się także Tino Claus (Amnistia, TC75), dodając dodatkowej agresji i emocji do industrialnego seta przygotowanego przez Mirko.
Setlista:
1. Transneptunian Objects
2. Solar Luminosity
3. Accretion Disc
4. X-Ray Flare
5. Crust
6. Adrastea
7. Basalt (Spherical Disrupted And TC75)
The Juggernauts przeszli do mocniejszych dźwięków, oferując bezkompromisowe podejście do oldschoolowego EBM. Ten belgijski duet tchnął świeżość w klasyczne bity z niesamowitą intensywnością, nawiązując do pierwotnej energii EBM, ale jednocześnie dodając współczesnej produkcji. Ich obecność była surowa i bezkompromisowa, każdy utwór przenikał do szpiku kości, definując esencję EBM. Ich charakterystyczne stroje i specyficzna scenografia były ich znakiem rozpoznawczym.
Setlista:
1. Intro
2. Damaged Illusions
3. Fear (12" remix)
4. Infected
5. Phoenix
6. Purge
7. End of Time
8. Fear (EBM remix)
9. Follow
10. Snitch Bitch
Noc kontynuował Cardinal Noire, którego set przyniósł atmosferyczną surowość niemalże spoza tego świata. Pochodzący z Finlandii zespół zafascynował publiczność swoim surowym industrialnym brzmieniem, łączącym dystopijne pejzaże z brutalną mocą. Ich podejście było głęboko immersyjne, wciągając widownię w świat na skraju rzeczywistości. Muszę przyznać, że intensywna, niemal boleśnie emocjonalna forma wyrazu wokalisty zrobiła na mnie wyjątkowe wrażenie.
Setlista:
1. Gun Metal
2. Plague Eviction
3. Killshelter
4. Narkomat
5. Useful Idiot
6. The Swans
7. MKIV Eternal
8. Vitriol
9. Diatribe
10. Inquisition (SP cover)
Wieczór zakończył Sarin, który zmienił przestrzeń w industrialny parkiet taneczny. Znany z intensywnego stylu, Sarin wypełnił salę twardymi bitami i ciemnymi, napędzającymi rytmami, co wywołało istny szał na parkiecie i było idealnym zakończeniem wieczoru.
DJ dRiLL przejął kontrolę nad afterparty, które trwało do 3 rano, zostawiając publiczność wyczerpaną, ale i pełną wrażeń po intensywnej nocy. Po raz pierwszy od wielu lat zostałam i naprawdę cieszyłam się afterparty. O wydarzeniach i przygodach na parkiecie milczeć będę z szacunku dla zdrowia psychicznego nas wszystkich tam obecnych.
Niedziela: Podróż w mrok i eksperymenty
Niedziela przyniosła wyraźną zmianę tonu, gdy Amnistia rozpoczęła dzień setem, który sięgał surowych, introspektywnych głębin industrialu i EBM. Widziałam ich wcześniej, ale ten występ trafił mnie inaczej. Czułam, jakby ich mistrzostwo wspięło się na nowy poziom, i zostałam porwana czystą mocą, która emanowała ze sceny. Intensywny, niemal paradoksalnie precyzyjny styl występu Tino idealnie współgrał z muzyczną dokładnością Steffana, tworząc hipnotyzującą synergię. Tematyka straty, wytrwałości i odkupienia mocno rezonowała, sprawiając, że ich set był jednym z niezapomnianych momentów dnia.
Setlista:
• Init / Nothing Box (premiera na żywo)
1. New Demons
2. Tightrope (premiera na żywo)
3. Sacrifice
4. Creatures
5. The Dark’s Sweet Kiss (premiera na żywo)
6. Phoenix Rising (premiera na żywo)
7. The Nature of Man
8. Song of Blood
Po Amnistii przyszedł czas na Data Void z potężnym, techno-infuzowanym setem. To był mój pierwszy raz, kiedy widziałam ten projekt na żywo, a z Jamesem Mendezem (również z zespołu Jihad) na czele, było niesamowicie zobaczyć, jak album, który uwielbiam, ożywa na scenie. Styl Jamesa jest chłodny i powściągliwy, ale dźwięk, który tworzy, jest intensywnie potężny, kreując dystopijny, filmowy świat. Jego połączenie szorstkich rytmów z upiornymi atmosferami stworzyło immersyjne doświadczenie, wciągając tłum w mroczną, pełną napięcia przestrzeń.
Setlista:
01 - Seven Seconds
02 - Crash, Burn & Resurrect
03 - This Night Goes on Forever
04 - Control
05 - A Failure of Language
06 - What's Left Unsaid
07 - Nothing Changes
08 - So Alien
Dla mnie Amorphous było jednym z najbardziej wyróżniających się występów festiwalu. Widziałam Amorphous w 2022 roku podczas Fixed on Black, ale tym razem, z albumem Skepticism jako głównym punktem programu, doświadczenie osiągnęło zupełnie nowy poziom. Umiejętność Gila do tworzenia oszałamiającej muzyki, połączona z jego charyzmą i scenicznymi ruchami pełnymi mocy, stworzyły hipnotyzujące przeżycie, któremu nie można było się oprzeć. Gil łączy elementy electro, industrialu i trance w sposób, który jest głęboko wciągający, a cała publiczność była zahipnotyzowana. Brawo, Gil!
Setlista:
- out of the abyss
- algorithm
- brutalism
- cyber futurism
- virtual uprising
- technology & control (instrumental)
- enotional dissonance
- backfired
- broken mirror
- episode
- blackout
Na zakończenie festiwalu, Haujobb dostarczył mistrzowski pokaz wyrafinowanej muzyki elektronicznej. Ich set, obejmujący industrial, IDM i ambient, był podróżą przez ewolucję elektronicznego dźwięku. Każdy utwór wydawał się starannie skomponowanym doświadczeniem, stanowiąc odpowiednie zwieńczenie weekendu pełnego niesamowitej muzyki.
FOURSCHER Festival 2024 nie był tylko festiwalem; był świętem muzyki elektronicznej w jej najciemniejszych odmianach. Club From Hell w Erfurcie zapewnił idealne gotyckie, undergroundowe tło dla tego zgromadzenia pełnego oddanych fanów i ciekawych nowicjuszy. Dzięki line-upowi obejmującemu klasyczne EBM, industrialne pejzaże dźwiękowe i eksperymentalny noise, FOURSCHER udowodnił, że jest wydarzeniem, którego nie można przegapić. Stworzył intymną, elektryzującą atmosferę, zapraszając wszystkich do głębokiego zanurzenia się, połączenia i transformacji przez moc muzyki.