H.E.R.R. - Vondel's Lucifer - First Movement
Czytano: 6710 razy
85%
To jest płyta, którą naprawdę ciężko będzie zrecenzować. Bynajmniej jednak nie ze względu na to, że jest nijaka lub skrajnie nieinteresująca. Powiedzmy, że nie znam się na recenzowaniu sztuk teatralnych, a tak chyba by należało odbierać Vondel’s Luficer.
Kilka słów w ramach wstępu – w 1654 roku duński pisarz Joost Van Den Vondel napisał sztukę „Lucifer”. Jest to sztuka opowiadająca o aniołach w niebie, a właściwie ich buncie przeciwko Bogu i upadku. Chodzi naturalnie o bunt Lucyfera oraz innych aniołów spowodowany zazdrością o miłość Boga do ludzi i jego planach wobec nich. Przejdźmy jednak do konkretów – cały album podzielony jest na cztery części – prolog oraz trzy akty. W prologu poznajemy genezę powstania rodu ludzkiego oraz jego upadek, historia raczej każdemu znana, chciał czy nie, księga Genesis implikowana jest od najmłodszych lat każdemu. Ciekawiej przedstawia się już Akt I, w któym poznajemy Apolliona, anielskiego wysłannika i Belzebuba, jednego z potężniejszych aniołów Boga. Oni to razem z jeszcze jednym [arch]aniołem – Gabrielem – zaniepokojeni są pozycją jaką ludzie otrzymali od swojego stwórcy i tym, że prawdopodobnie to oni będą mieli w przyszłości rządzić niebiosami i sami zasiądą na tronie Boga. Rozwinięcie fabuły miejsce ma w akcie trzecim, kulminacyjnym dla albumu. Lucyfer, wódz wszystkich aniołów i najpotężniejszy z nich oświadcza, że „lepiej jest być pierwszym księciem w którymś z niższych poziomów egzystencji, niż drugim, drugim lub mniej, nawet w błogosławionym świetle”. Lucyfer decyduje się zebrać swoich zwolenników i zbuntować przeciwko posłusznej Bogu reszcie aniołów. Dochodzi do konfrontacji sił dobra i zła, w cieniu tego wszystkiego stoi jednak Michał, archanioł - wojownik, zdolny pokonać Lucyfera i jego hordę.
Historia, jak sami widzicie, wielce ciekawa i intrygująca, nadająca się w zupełności na scenariusz. Zasadniczo – to jest scenariusz, scenariusz sztuki teatralnej, zaadaptowany na potrzeby muzyki. Głównym wokalistą ponownie został Troy Southgate, o bajeczniym angielskim akcencie. Szczerze nie wyobrażam sobie, by ktoś dał radę lepiej zaintonować treść, którą miał do przekazania. Zasadniczo ciężko mówić tu jednak o wokaliście, a to ze względu na konstrukcję i koncepcję albumu. Wszystko utrzymane jest w stylu barokowym, neoklasycznym – nie pozwala więc tak naprawdę na wielki popis wokalny – chyba, że w chórze. Całość ma bardzo dopasowany do treści i roku powstania dzieła oryginalnego klimat, przypuszczalnie dzięki zastosowaniu instrumentów takich jak flet, akordeon czy organy. Kto zna wcześniejsze dokonania H.E.R.R. wie mniej więcej o czym mowa – wiele się w tej kwesti nie zmieniło. Dodatkowym muzycznym atutem albumu jest z pewnością lista gości użyczających swoich głosów – są to mianowicie Richard Leviathan (Ostara), Dev (While Angels Watch), Holger F. (Belborn), Cornelius Mikael Waldner (Sagittarius) i Maria Southgate (HERR/Survival Unit). Wszyscy oni występują gościnnie na płycie podkładając głosy pod różne postacie występujące w historii, którą pozwoliłem sobie streścić w poprzednim akapicie.
Dobra, teraz najtrudniejsza część. Spróbuję ocenić w jakiś sposób ten album, choć wydaje mi się, że obiektywna ocena nie jest tu możliwa. Przede wszystkim, H.E.R.R. jest zespołem, który poznać warto, a nawet trzeba – przeciwskazań ku temu by zacząć od tej płyty nie widzę. Jest świetnie wyprodukowana, ma rewelacyjny klimat, koncepcja albumu też nie pozostawia wiele do życzenia. Z drugiej strony jednak – jeśli nie jesteś człowiekiem posługującym się dosyć biegle językiem angielskim, to sporo cię ominie. To bardziej ścieżka dźwiękowa do filmu którego nie ma, niż samodzielny album. Kolejna sprawa – jeśli już podchodzisz w odpowiedni sposób do treści, to może się zdażyć również tak, że płyta stanie się po prostu nudna. No bo tak naprawdę ile można razy słuchać tej samej historii? Nie mniej – jest to rewelacyjne połączenie folku z nurtem Neoclassic i Barokiem. Osobiście bardzo serdecznie polecam!
Lista utworów:
01. Prologue - Innocent Hearts. Untouched By Angels
02. Act I - Of Angels And Men
03. Act I - Gabriel's Proclamation
04. Act I - The Meek Shall Inherit The Earth
05. Act II - Enter Lucifer
06. Act II - First Prince In Some Lower Court
07. Act II - Lucifer's Dream
08. Act II - The Path Of Obedience
09. Act II - Fugegeuer
10. Act II - Spirits' Waltz
11. Act II - To Calm This Restless Discontent
12. Act III - Awake The Stars
13. Act III - Our Bliss Departed
14. Act III - Den Standert Lucifers
http://herr.tegendemuur.nl/
Inne artykuły:
Kilka słów w ramach wstępu – w 1654 roku duński pisarz Joost Van Den Vondel napisał sztukę „Lucifer”. Jest to sztuka opowiadająca o aniołach w niebie, a właściwie ich buncie przeciwko Bogu i upadku. Chodzi naturalnie o bunt Lucyfera oraz innych aniołów spowodowany zazdrością o miłość Boga do ludzi i jego planach wobec nich. Przejdźmy jednak do konkretów – cały album podzielony jest na cztery części – prolog oraz trzy akty. W prologu poznajemy genezę powstania rodu ludzkiego oraz jego upadek, historia raczej każdemu znana, chciał czy nie, księga Genesis implikowana jest od najmłodszych lat każdemu. Ciekawiej przedstawia się już Akt I, w któym poznajemy Apolliona, anielskiego wysłannika i Belzebuba, jednego z potężniejszych aniołów Boga. Oni to razem z jeszcze jednym [arch]aniołem – Gabrielem – zaniepokojeni są pozycją jaką ludzie otrzymali od swojego stwórcy i tym, że prawdopodobnie to oni będą mieli w przyszłości rządzić niebiosami i sami zasiądą na tronie Boga. Rozwinięcie fabuły miejsce ma w akcie trzecim, kulminacyjnym dla albumu. Lucyfer, wódz wszystkich aniołów i najpotężniejszy z nich oświadcza, że „lepiej jest być pierwszym księciem w którymś z niższych poziomów egzystencji, niż drugim, drugim lub mniej, nawet w błogosławionym świetle”. Lucyfer decyduje się zebrać swoich zwolenników i zbuntować przeciwko posłusznej Bogu reszcie aniołów. Dochodzi do konfrontacji sił dobra i zła, w cieniu tego wszystkiego stoi jednak Michał, archanioł - wojownik, zdolny pokonać Lucyfera i jego hordę.
Historia, jak sami widzicie, wielce ciekawa i intrygująca, nadająca się w zupełności na scenariusz. Zasadniczo – to jest scenariusz, scenariusz sztuki teatralnej, zaadaptowany na potrzeby muzyki. Głównym wokalistą ponownie został Troy Southgate, o bajeczniym angielskim akcencie. Szczerze nie wyobrażam sobie, by ktoś dał radę lepiej zaintonować treść, którą miał do przekazania. Zasadniczo ciężko mówić tu jednak o wokaliście, a to ze względu na konstrukcję i koncepcję albumu. Wszystko utrzymane jest w stylu barokowym, neoklasycznym – nie pozwala więc tak naprawdę na wielki popis wokalny – chyba, że w chórze. Całość ma bardzo dopasowany do treści i roku powstania dzieła oryginalnego klimat, przypuszczalnie dzięki zastosowaniu instrumentów takich jak flet, akordeon czy organy. Kto zna wcześniejsze dokonania H.E.R.R. wie mniej więcej o czym mowa – wiele się w tej kwesti nie zmieniło. Dodatkowym muzycznym atutem albumu jest z pewnością lista gości użyczających swoich głosów – są to mianowicie Richard Leviathan (Ostara), Dev (While Angels Watch), Holger F. (Belborn), Cornelius Mikael Waldner (Sagittarius) i Maria Southgate (HERR/Survival Unit). Wszyscy oni występują gościnnie na płycie podkładając głosy pod różne postacie występujące w historii, którą pozwoliłem sobie streścić w poprzednim akapicie.
Dobra, teraz najtrudniejsza część. Spróbuję ocenić w jakiś sposób ten album, choć wydaje mi się, że obiektywna ocena nie jest tu możliwa. Przede wszystkim, H.E.R.R. jest zespołem, który poznać warto, a nawet trzeba – przeciwskazań ku temu by zacząć od tej płyty nie widzę. Jest świetnie wyprodukowana, ma rewelacyjny klimat, koncepcja albumu też nie pozostawia wiele do życzenia. Z drugiej strony jednak – jeśli nie jesteś człowiekiem posługującym się dosyć biegle językiem angielskim, to sporo cię ominie. To bardziej ścieżka dźwiękowa do filmu którego nie ma, niż samodzielny album. Kolejna sprawa – jeśli już podchodzisz w odpowiedni sposób do treści, to może się zdażyć również tak, że płyta stanie się po prostu nudna. No bo tak naprawdę ile można razy słuchać tej samej historii? Nie mniej – jest to rewelacyjne połączenie folku z nurtem Neoclassic i Barokiem. Osobiście bardzo serdecznie polecam!
Lista utworów:
01. Prologue - Innocent Hearts. Untouched By Angels
02. Act I - Of Angels And Men
03. Act I - Gabriel's Proclamation
04. Act I - The Meek Shall Inherit The Earth
05. Act II - Enter Lucifer
06. Act II - First Prince In Some Lower Court
07. Act II - Lucifer's Dream
08. Act II - The Path Of Obedience
09. Act II - Fugegeuer
10. Act II - Spirits' Waltz
11. Act II - To Calm This Restless Discontent
12. Act III - Awake The Stars
13. Act III - Our Bliss Departed
14. Act III - Den Standert Lucifers
http://herr.tegendemuur.nl/
Inne artykuły:
- H.E.R.R. / Der Arbeiter / Storm of Capricorn / Ghost of Breslau - Hopes Die In Winter - 2006-02-04 (Recenzje muzyki)