IdiotHead - Free Market Music
Czytano: 3198 razy
79%
Galerie:
- Castle Party 2014 - 2014-07-22 (Festiwale)
Ostatnie tematy na forum:
- IdiotHead - Free Market Music - 2013-09-16
Już dawno propozycja muzyczna nie wywołała we mnie tyle ambiwalentnych odczuć, co IdiotHead ze swoim "Free Market Music". Na pierwsze przesłuchanie wydaje się, że to kilka bardzo dobrze przemyślanych utworów... Ale czy na pewno? Zaraz się przekonamy.
W czym przejawia się inteligencja twórców płyty? Pierwszy duży plus za to, że ją słychać. A to nie aż takie częste, uwierzcie... Dowód numer jeden: rozwiązania rytmiczne – w pierwszych dwóch utworach ("Mucus", "Free Market Music") wydaje się, że słyszymy małe przeniesienie, jakieś synkopowania.... nic z tego, proste cztery, kiwamy główką, tupiemy nóżką. Ale na tyle subtelne, że z samego początku wydają się znacznie bardziej skomplikowane. Dobrze!
Trzecia propozycja, "Delayed Molting" – utwór, w stosunku do którego można mieć dosyć mieszane uczucia. Z jednej strony dobra, bardzo dobra energia – no i ta inteligentna rytmika (nieomal zawoalowane "trzy" w zwrotce – miodzio!), ale z drugiej, hmm... Powiem tak: wokalista śpiewa naprawdę w porządku, trafia w dźwięki, ma miłą dla ucha barwę (momentami kojarzy się nieco z Maynardem Keenanem lub Brandonem Boydem za starych, dobrych czasów), ale jest jedna rzecz, która tak mocno kłuje w uszy, że aż szkoda. Zawczasu zaznaczę, że to nie wina muzyków:) Ale akurat w tym utworze wokal (rozumiany jako ścieżka) brzmi jak nagrany w kompletnie innym studio i naprędce doklejony do utworu – słychać to zwłaszcza w refrenie. Jasne, czepiam się, może to i tak maksimum możliwości studia nagraniowego, może i nie każdy to słyszy – ale szkoda efektu, bo płyta jako całokształt jest naprawdę dobra.
Podobnie jest z różnorodnością utworów – z jednej strony wydaje się, że twórcy próbują urozmaicić zawartość płyty, z drugiej zaś okazuje się, że nie wychodzą poza ustalony schemat. Próbują wielu rzeczy, szukają swojej drogi i wydaje się, że sami nie widzą, że już dawno ją znaleźli... Niektóre z utworów sprawiają wrażenie "przekombinowanych", jakby starali się upchnąć każdy dobry pomysł koniecznie do każdego kawałka ("Karen Pommeroy", "Fucking Orthodox Pieces of Shit"). Tak czy inaczej, świadomi czy nie – energia wciąż jest dobra. Duży plus za wykorzystanie fortepianu w wymienionych utworach. Z chęcią zobaczyłabym zespół w akcji, na żywo. Mimo wszystko zabrakło małego "oddechu", jakiejś balladki, zejścia z tempa – twórcy zadbali o całkiem miłą oprawę tekstową, wokal jest naprawdę umiejętny... Do pełni satysfakcji brakuje pozycji czegoś wolniejszego, klimatycznego. Okej, są wstawki jak we wspomnianym "Delayed Molting", co dodatkowo potęguje rozdźwięk klimatyczny zwrotka-refren, ale cały jeden utwór mógłby nie być złym pomysłem. Biorąc pod uwagę zabawy rytmiczne, wcale nie zdziwiłabym się, gdyby zaproponowali jakiś walczyk 5/4 (ekstremalnie rzadko wykorzystywany motyw, a szkoda).
Kolejna pozycja - "Idiothead Defined". Trochę zabaw rytmem, trochę nałożonych wokalów, trochę krzyku... czyli już skądś to znamy. Ale czy musimy oczekiwać zmiany? To ścieżka muzyczna, którą obrał zespół, a którą dobitnie podkreślają... no, w tym wypadku chociażby tytułem ;) Słuchacze, którzy sympatyzują z gatunkiem, powinni być usatysfakcjonowani.
"Free Market Music" zaserwowano nam trzy razy. Jako że oryginał to jedna z lepszych pozycji na płycie, remixy nie mogły być gorsze. Każda propozycja wnosi coś nowego – i bardzo dobrze!
Finał pozycji ósmej – psychodeliczny akordeon i zabawy elektro. Dziękuję! Uśmiech podczas słuchania muzyki to najlepsze, co twórca może dać słuchaczowi.
Podsumowując: energia dobra, wokal świetny, teksty mądre; mały minus za zbyt dużo dobrych pomysłów na siłę wciąganych w obręb jednego utworu. Z czystym sumieniem wystawiam solidne akademickie cztery, z wyraźną tendencją zwyżkową. Do grona fanów jeszcze nie wejdę, ale do kibiców – na pewno:)
Tracklista:
01. Mucus
02. Free Market Music
03. Delayed Molting
04. Karen Pommeroy
05. Fucking Orthodox Pieces of Shit
06. Idiothead Defined
07. Free Market Music (Iggy Gruszecki remix)
08. Free Market Music (Bipolar Bears remix)
W czym przejawia się inteligencja twórców płyty? Pierwszy duży plus za to, że ją słychać. A to nie aż takie częste, uwierzcie... Dowód numer jeden: rozwiązania rytmiczne – w pierwszych dwóch utworach ("Mucus", "Free Market Music") wydaje się, że słyszymy małe przeniesienie, jakieś synkopowania.... nic z tego, proste cztery, kiwamy główką, tupiemy nóżką. Ale na tyle subtelne, że z samego początku wydają się znacznie bardziej skomplikowane. Dobrze!
Trzecia propozycja, "Delayed Molting" – utwór, w stosunku do którego można mieć dosyć mieszane uczucia. Z jednej strony dobra, bardzo dobra energia – no i ta inteligentna rytmika (nieomal zawoalowane "trzy" w zwrotce – miodzio!), ale z drugiej, hmm... Powiem tak: wokalista śpiewa naprawdę w porządku, trafia w dźwięki, ma miłą dla ucha barwę (momentami kojarzy się nieco z Maynardem Keenanem lub Brandonem Boydem za starych, dobrych czasów), ale jest jedna rzecz, która tak mocno kłuje w uszy, że aż szkoda. Zawczasu zaznaczę, że to nie wina muzyków:) Ale akurat w tym utworze wokal (rozumiany jako ścieżka) brzmi jak nagrany w kompletnie innym studio i naprędce doklejony do utworu – słychać to zwłaszcza w refrenie. Jasne, czepiam się, może to i tak maksimum możliwości studia nagraniowego, może i nie każdy to słyszy – ale szkoda efektu, bo płyta jako całokształt jest naprawdę dobra.
Podobnie jest z różnorodnością utworów – z jednej strony wydaje się, że twórcy próbują urozmaicić zawartość płyty, z drugiej zaś okazuje się, że nie wychodzą poza ustalony schemat. Próbują wielu rzeczy, szukają swojej drogi i wydaje się, że sami nie widzą, że już dawno ją znaleźli... Niektóre z utworów sprawiają wrażenie "przekombinowanych", jakby starali się upchnąć każdy dobry pomysł koniecznie do każdego kawałka ("Karen Pommeroy", "Fucking Orthodox Pieces of Shit"). Tak czy inaczej, świadomi czy nie – energia wciąż jest dobra. Duży plus za wykorzystanie fortepianu w wymienionych utworach. Z chęcią zobaczyłabym zespół w akcji, na żywo. Mimo wszystko zabrakło małego "oddechu", jakiejś balladki, zejścia z tempa – twórcy zadbali o całkiem miłą oprawę tekstową, wokal jest naprawdę umiejętny... Do pełni satysfakcji brakuje pozycji czegoś wolniejszego, klimatycznego. Okej, są wstawki jak we wspomnianym "Delayed Molting", co dodatkowo potęguje rozdźwięk klimatyczny zwrotka-refren, ale cały jeden utwór mógłby nie być złym pomysłem. Biorąc pod uwagę zabawy rytmiczne, wcale nie zdziwiłabym się, gdyby zaproponowali jakiś walczyk 5/4 (ekstremalnie rzadko wykorzystywany motyw, a szkoda).
Kolejna pozycja - "Idiothead Defined". Trochę zabaw rytmem, trochę nałożonych wokalów, trochę krzyku... czyli już skądś to znamy. Ale czy musimy oczekiwać zmiany? To ścieżka muzyczna, którą obrał zespół, a którą dobitnie podkreślają... no, w tym wypadku chociażby tytułem ;) Słuchacze, którzy sympatyzują z gatunkiem, powinni być usatysfakcjonowani.
"Free Market Music" zaserwowano nam trzy razy. Jako że oryginał to jedna z lepszych pozycji na płycie, remixy nie mogły być gorsze. Każda propozycja wnosi coś nowego – i bardzo dobrze!
Finał pozycji ósmej – psychodeliczny akordeon i zabawy elektro. Dziękuję! Uśmiech podczas słuchania muzyki to najlepsze, co twórca może dać słuchaczowi.
Podsumowując: energia dobra, wokal świetny, teksty mądre; mały minus za zbyt dużo dobrych pomysłów na siłę wciąganych w obręb jednego utworu. Z czystym sumieniem wystawiam solidne akademickie cztery, z wyraźną tendencją zwyżkową. Do grona fanów jeszcze nie wejdę, ale do kibiców – na pewno:)
Tracklista:
01. Mucus
02. Free Market Music
03. Delayed Molting
04. Karen Pommeroy
05. Fucking Orthodox Pieces of Shit
06. Idiothead Defined
07. Free Market Music (Iggy Gruszecki remix)
08. Free Market Music (Bipolar Bears remix)
Najnowsze komentarze:
holysixtynine
|
Napisano: 2013-09-16 09:11:08
Wokal w utworze "Delayed Molting" rzeczywiście został wykonany i nagrany w innym studio gościnnie przez Grégoire Fray'a (na codzień wokalista, gitarzysta i główny kompozytor belgijskiego Thot), stąd wrażenie "inności" w stosunku do reszty.
|