Luno - Litato
Czytano: 2303 razy
92%
Założony w 2009 czeski kwartet Luno, określający swoją muzykę jako psycho pop, wbija w ziemię finezyjnym wykorzystaniem spektrum brzmień, które kojarzą się z dźwiękami zawartymi na ich wydawnictwach, pozostając jednym z najbardziej wartych uwagi zespołów sceny nowoczesnego eksperymentalnego rocka. Na wydanym w 2011 roku EP – następcy debiutanckiego albumu - o dźwięcznym tytule "Litato" doszukiwać można się wpływów gatunków i stylów takich jak ethereal, darkwave, trip hop czy psychedelic.
Grupa składa się z muzyków obecnych od lat na czeskiej scenie (Ema Brabcová wraz z zespołem Khoiba miała nawet chlubny zaszczyt supportować The Cure), którzy nie stawiają na tanie efekciarstwo, korzystając ze swoich niewątpliwie szerokich umiejętności, ale skupiają się na stworzeniu niebanalnej, dokładnie przemyślanej i przykuwającej uwagę kompozycji, która wraz z magiczną barwą głosu wokalistki zapiera dech w piersiach. Mimo tej oszczędności, z każdego dźwięku wypływa muzyczny talent i doświadczenie, które każą chylić czoła przed całą czwórką.
Słowo "litato" to pochodna łacińskiego "litatus", które ma związek z obietnicą sprzyjających wróżb, co doskonale pasuje nie tylko do zaprezentowanej muzycznej formy, ale i odnosi się do czterech wartych uwagi liryków stanowiących treść utworów zawartych na płycie – każdy z nich jest albo pragnieniem naprawy zawiedzionej przeszłości, albo odpowiedzią na poszukiwania jaśniejszej drogi.
EP składa się z dwóch części – na początku słuchacz zapoznaje się z pełnymi, gitarowymi wersjami utworów, by potem porównać je z akustycznym obliczem zespołu. To dwa akty ze zmienioną reżyserią lub dwie strony lustra, po jednej z nich życie jest pełne oniryzmu, po drugiej – pewniejsze, mocniejsze. Na taflę pada jednak i odbija się w swoich refleksach, przenikając każdą ze stron w równym stopniu, srebrzyste księżycowe światło – to głos Emy Brabcovej. Eteryczny – zawieszony w eterze, przenikający go, ale nieuchwytny, niemal anielski, rozświetlający przestrzeń, gdy tylko wyjdzie zza chmur. Urzekający, hipnotyzujący, jest zaklęciem, za którym trudno nie podążyć, równie bajeczny jak głos Björk, jednak bardziej wyważony, mniej afektowany i z większymi pokładami pierwotnej melancholii.
Utrzymaną w stylu surowego, psychodelicznego triphopu wypełnionego melancholią właśnie zawartość rozpoczyna utwór tytułowy – zespół pokusił się tu o grę słów, gdyż "litato" okazuje się być również fonetyczną formą imienia przedstawionej w liryku postaci – symbolu. Już pierwsze, oszczędne dźwięki wprowadzają słuchacza w trans, a gdy na prowadzenie wychodzi głos Emy, słuchacz jest już zniewolony. Riffy przesterowanej gitary i klawisze tworzą charakterystyczną melodię, której elementy są powoli wykluczane i wprowadzane na nowo, tworząc formę niejakiej zabawy muzyką. Nie można zapominać też o perkusji doskonale podtrzymującej trwający przez całą długość utworu trans u słuchacza.
Target fish przewyższa jednak tytułową kompozycję. Bardziej płynne, z niskim basem w tle, bardziej umiarkowanym rytmem perkusji, perfekcyjnie poprowadzoną gitarą i linią wokalną lśni niezwykle jasno i całą swoją poetyckością, darkwave’ową atmosferą opływa każdą cząsteczkę powietrza, którą wzbudza do ruchu w wywołanej fali dźwiękowej. Utrzymane w podobnym stylu Ankle deep in a swamp of lies to najlepszy punkt wydanego materiału. Pełne smutku zwrotki, rozjaśniony gitarowo refren, zintensyfikowana emocjonalność, uwolnienie jej pokładów pod koniec kompozycji i mistrzowska, przewrotna magia słów wyrażających ból i nadzieję zarazem – tylko tego jednego utworu mógłbym słuchać godzinami, choć całe EP nie trwa nawet trzydziestu minut.
See you in water wyróżnia się natomiast najbardziej, rozpoczyna je nietypowy dla poprzedników rytm, elektryczna transowość, najbardziej ponury, przepełniony smutkiem klimat i wokal wydobywający się na początku z głębi, inne składniki są jak lekki ornament prześlizgujący się w tle. W końcu jednak wszystko wybucha, a słuchacz daje ponieść się przejmującej gitarze elektrycznej i mocnemu śpiewowi, choć nadal przepełnionemu poczuciem beznadziejności. A potem wszystko zanika, jak ciało spadające powoli w głąb rzeki, coraz bardziej niewidoczne.
Akustyczne odpowiedniki są jak efemeryczne refleksy księżycowego światła na wodzie, ulotnym odbiciem twardego świata. To wprowadzenie w niezwykle intymny, subtelnie poruszający świat, pełen oniryzmu. Kompozycje na niczym nie tracą, a nawet zyskują – zyskują nowy wymiar, w który słuchacz może uciec, skupiając się bardziej na poetyckiej stronie niż na rockowej ekspresji, mniej tu psychodelicznego popu, a więcej nieprzerwanej melancholii. W tym wydaniu trudno wyróżnić jakikolwiek utwór, wszystkie zbliżają się do doskonałości w swojej akustycznej formie.
EP "Litato" było moim pierwszym zetknięciem się z zespołem i okazało się nie lada niespodzianką. Luno to srebrzyste piękno zaklęte w dźwiękach, a samo wydawnictwo na pewno może zostać określone nie inaczej jak sprzyjający jasnej przyszłości grupy omen.
Tracklista:
01. Litato
02. Target fish
03. Ankle deep in a swamp of lies
04. See you in water
05. Litato (acoustic)
06. Target fish (acoustic)
07. Ankle deep in a swamp of lies (acoustic)
08. See you in water (acoustic)
Grupa składa się z muzyków obecnych od lat na czeskiej scenie (Ema Brabcová wraz z zespołem Khoiba miała nawet chlubny zaszczyt supportować The Cure), którzy nie stawiają na tanie efekciarstwo, korzystając ze swoich niewątpliwie szerokich umiejętności, ale skupiają się na stworzeniu niebanalnej, dokładnie przemyślanej i przykuwającej uwagę kompozycji, która wraz z magiczną barwą głosu wokalistki zapiera dech w piersiach. Mimo tej oszczędności, z każdego dźwięku wypływa muzyczny talent i doświadczenie, które każą chylić czoła przed całą czwórką.
Słowo "litato" to pochodna łacińskiego "litatus", które ma związek z obietnicą sprzyjających wróżb, co doskonale pasuje nie tylko do zaprezentowanej muzycznej formy, ale i odnosi się do czterech wartych uwagi liryków stanowiących treść utworów zawartych na płycie – każdy z nich jest albo pragnieniem naprawy zawiedzionej przeszłości, albo odpowiedzią na poszukiwania jaśniejszej drogi.
EP składa się z dwóch części – na początku słuchacz zapoznaje się z pełnymi, gitarowymi wersjami utworów, by potem porównać je z akustycznym obliczem zespołu. To dwa akty ze zmienioną reżyserią lub dwie strony lustra, po jednej z nich życie jest pełne oniryzmu, po drugiej – pewniejsze, mocniejsze. Na taflę pada jednak i odbija się w swoich refleksach, przenikając każdą ze stron w równym stopniu, srebrzyste księżycowe światło – to głos Emy Brabcovej. Eteryczny – zawieszony w eterze, przenikający go, ale nieuchwytny, niemal anielski, rozświetlający przestrzeń, gdy tylko wyjdzie zza chmur. Urzekający, hipnotyzujący, jest zaklęciem, za którym trudno nie podążyć, równie bajeczny jak głos Björk, jednak bardziej wyważony, mniej afektowany i z większymi pokładami pierwotnej melancholii.
Utrzymaną w stylu surowego, psychodelicznego triphopu wypełnionego melancholią właśnie zawartość rozpoczyna utwór tytułowy – zespół pokusił się tu o grę słów, gdyż "litato" okazuje się być również fonetyczną formą imienia przedstawionej w liryku postaci – symbolu. Już pierwsze, oszczędne dźwięki wprowadzają słuchacza w trans, a gdy na prowadzenie wychodzi głos Emy, słuchacz jest już zniewolony. Riffy przesterowanej gitary i klawisze tworzą charakterystyczną melodię, której elementy są powoli wykluczane i wprowadzane na nowo, tworząc formę niejakiej zabawy muzyką. Nie można zapominać też o perkusji doskonale podtrzymującej trwający przez całą długość utworu trans u słuchacza.
Target fish przewyższa jednak tytułową kompozycję. Bardziej płynne, z niskim basem w tle, bardziej umiarkowanym rytmem perkusji, perfekcyjnie poprowadzoną gitarą i linią wokalną lśni niezwykle jasno i całą swoją poetyckością, darkwave’ową atmosferą opływa każdą cząsteczkę powietrza, którą wzbudza do ruchu w wywołanej fali dźwiękowej. Utrzymane w podobnym stylu Ankle deep in a swamp of lies to najlepszy punkt wydanego materiału. Pełne smutku zwrotki, rozjaśniony gitarowo refren, zintensyfikowana emocjonalność, uwolnienie jej pokładów pod koniec kompozycji i mistrzowska, przewrotna magia słów wyrażających ból i nadzieję zarazem – tylko tego jednego utworu mógłbym słuchać godzinami, choć całe EP nie trwa nawet trzydziestu minut.
See you in water wyróżnia się natomiast najbardziej, rozpoczyna je nietypowy dla poprzedników rytm, elektryczna transowość, najbardziej ponury, przepełniony smutkiem klimat i wokal wydobywający się na początku z głębi, inne składniki są jak lekki ornament prześlizgujący się w tle. W końcu jednak wszystko wybucha, a słuchacz daje ponieść się przejmującej gitarze elektrycznej i mocnemu śpiewowi, choć nadal przepełnionemu poczuciem beznadziejności. A potem wszystko zanika, jak ciało spadające powoli w głąb rzeki, coraz bardziej niewidoczne.
Akustyczne odpowiedniki są jak efemeryczne refleksy księżycowego światła na wodzie, ulotnym odbiciem twardego świata. To wprowadzenie w niezwykle intymny, subtelnie poruszający świat, pełen oniryzmu. Kompozycje na niczym nie tracą, a nawet zyskują – zyskują nowy wymiar, w który słuchacz może uciec, skupiając się bardziej na poetyckiej stronie niż na rockowej ekspresji, mniej tu psychodelicznego popu, a więcej nieprzerwanej melancholii. W tym wydaniu trudno wyróżnić jakikolwiek utwór, wszystkie zbliżają się do doskonałości w swojej akustycznej formie.
EP "Litato" było moim pierwszym zetknięciem się z zespołem i okazało się nie lada niespodzianką. Luno to srebrzyste piękno zaklęte w dźwiękach, a samo wydawnictwo na pewno może zostać określone nie inaczej jak sprzyjający jasnej przyszłości grupy omen.
Tracklista:
01. Litato
02. Target fish
03. Ankle deep in a swamp of lies
04. See you in water
05. Litato (acoustic)
06. Target fish (acoustic)
07. Ankle deep in a swamp of lies (acoustic)
08. See you in water (acoustic)