New Zero God - Fun Is A Four Letter Word
Czytano: 2968 razy
75%
New Zero God to grecki zespół, powstały w 2006 roku, grający muzykę na pograniczu post punka, rocka gotyckiego i klasycznego. W zespole udzielają się: na wokalu Mike Pougounas, na gitarze Averkios Hadjiantoniadis (byli członkowie Flowers Of Romance), na gitarze basowej Costas Spanos, a na perkusji Dimitris "Sidheog" Steves (obaj grali wraz z Pougounasem w jego poprzednim zespole Nexus). Fun Is A Four Letter Word to debiutancki album, wydany przez wytwórnię Puzzlemusik w lutym 2010 roku.
Zacznę tym razem od końca – płyta mi się podoba, momentami nawet bardzo. Jestem przy tym niezwykle pozytywnie zaskoczona faktem, że New Zero God pochodzi z Grecji, a brzmi jak rasowy, profesjonalny brytyjski zespół. Fun Is A Four Letter Word to album czerpiący z bardzo dobrych źródeł muzycznych – słuchanie go przywodzi na myśl zespoły takie jak The Cult, rockowymi, energetycznymi utworami, a także Ikon, klimatami mroczniejszymi, bardziej gotyckimi. Podobieństwa te objawiają się tak muzycznie jak i wokalnie, szczególnie więc polecam tę płytę fanom takich brzmień.
Płyta ta, choć konsekwentna brzmieniowo, zawiera dość zróżnicowane utwory. Pierwszy Bang Bang z bardzo energicznym, punk-rockowym brzmieniem, kojarzy mi się z twórczością New Model Army. To nie koniec porównań – spokojniejsze, aczkolwiek intrygujące Kiss The Witch przywiodło mi na myśl Edwina Collinsa, zwłaszcza że utwór ten jest niezwykle chwytliwy i z pewnością nadawałby się do puszczania w stacjach radiowych. Z kolei Pain Called Pleasure z przesterowanym głosem wokalisty, niepokojący i dużo bardziej skomplikowany, ujawnił otwartość zespołu na muzyczne eksperymenty. Po nim następują dwa gotyckie akcenty – "sistersowsko" brzmiący Dead Inside i bardzo udany Lap Of The Universe.
Dziwi mnie wybór szóstego utworu na tytułowy. Fun Is A Four Letter Word jest rockową piosenką ze zbyt prostym refrenem, tak samo jak następujący po niej Eon. Strangest Of Fruits jest natomiast utworem najbardziej zbliżonym klimatem do twórczości wspomnianego na początku zespołu Ikon. Po mrocznej balladzie Winners, następują nieco gangstersko brzmiące The Love Hatesong (podobnie energiczny do pierwszego utworu z płyty i równie udany) oraz Spider Jack. Album zamyka niemal w całości instrumentalny Nightshift.
Zdecydowałam się na wspomnienie tu wszystkich utworów z Fun Is A Four Letter Word by jak najlepiej uwidocznić jej różnorodność i bardzo pozytywnie kojarzące się brzmienia. Podobno lubimy to co znamy – tę płytę słucha się jak nawiązania do znanych, dobrych klasyczno i gotycko rockowych oraz post punkowych klimatów, więc nietrudno polubić ją od pierwszego usłyszenia. Ja ją polubiłam i z przyjemnością jeszcze nieraz do niej wrócę.
Tracklista:
1. Bang Bang
2. Pain Called Pleasure
3. Kiss The Witch
4. Dead Inside
5. Lap Of The Universe
6. Fun Is A Four Letter Word
7. Eon
8. Strangest Of Fruits
9. Winners
10. The Love Hatesong
11. Spider Jack
12. Nightshift
Zacznę tym razem od końca – płyta mi się podoba, momentami nawet bardzo. Jestem przy tym niezwykle pozytywnie zaskoczona faktem, że New Zero God pochodzi z Grecji, a brzmi jak rasowy, profesjonalny brytyjski zespół. Fun Is A Four Letter Word to album czerpiący z bardzo dobrych źródeł muzycznych – słuchanie go przywodzi na myśl zespoły takie jak The Cult, rockowymi, energetycznymi utworami, a także Ikon, klimatami mroczniejszymi, bardziej gotyckimi. Podobieństwa te objawiają się tak muzycznie jak i wokalnie, szczególnie więc polecam tę płytę fanom takich brzmień.
Płyta ta, choć konsekwentna brzmieniowo, zawiera dość zróżnicowane utwory. Pierwszy Bang Bang z bardzo energicznym, punk-rockowym brzmieniem, kojarzy mi się z twórczością New Model Army. To nie koniec porównań – spokojniejsze, aczkolwiek intrygujące Kiss The Witch przywiodło mi na myśl Edwina Collinsa, zwłaszcza że utwór ten jest niezwykle chwytliwy i z pewnością nadawałby się do puszczania w stacjach radiowych. Z kolei Pain Called Pleasure z przesterowanym głosem wokalisty, niepokojący i dużo bardziej skomplikowany, ujawnił otwartość zespołu na muzyczne eksperymenty. Po nim następują dwa gotyckie akcenty – "sistersowsko" brzmiący Dead Inside i bardzo udany Lap Of The Universe.
Dziwi mnie wybór szóstego utworu na tytułowy. Fun Is A Four Letter Word jest rockową piosenką ze zbyt prostym refrenem, tak samo jak następujący po niej Eon. Strangest Of Fruits jest natomiast utworem najbardziej zbliżonym klimatem do twórczości wspomnianego na początku zespołu Ikon. Po mrocznej balladzie Winners, następują nieco gangstersko brzmiące The Love Hatesong (podobnie energiczny do pierwszego utworu z płyty i równie udany) oraz Spider Jack. Album zamyka niemal w całości instrumentalny Nightshift.
Zdecydowałam się na wspomnienie tu wszystkich utworów z Fun Is A Four Letter Word by jak najlepiej uwidocznić jej różnorodność i bardzo pozytywnie kojarzące się brzmienia. Podobno lubimy to co znamy – tę płytę słucha się jak nawiązania do znanych, dobrych klasyczno i gotycko rockowych oraz post punkowych klimatów, więc nietrudno polubić ją od pierwszego usłyszenia. Ja ją polubiłam i z przyjemnością jeszcze nieraz do niej wrócę.
Tracklista:
1. Bang Bang
2. Pain Called Pleasure
3. Kiss The Witch
4. Dead Inside
5. Lap Of The Universe
6. Fun Is A Four Letter Word
7. Eon
8. Strangest Of Fruits
9. Winners
10. The Love Hatesong
11. Spider Jack
12. Nightshift