AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Prick - Prick


Czytano: 3708 razy

75%


Kevin Michael McMahon, lider Prick, zaczynał wraz z Trentem Reznorem w zespole Lucky Pierre. Po latach, kiedy to ten drugi osiągnął ogromny sukces i założył nawet własny label, dostał od przyjaciela z dawnych lat szansę na nagranie płyty. W efekcie Prick był chyba obok Marilyna Mansona dzieckiem Nothing Records, do którego Reznor przykładał największą wagę (wyprodukował nawet cztery kawałki z tej płyty). Niestety, niewiele to pomogło, gdyż nawet mimo dość częstej rotacji singlowego "Animal" w mediach, album przeszedł w zasadzie niezauważony. No, ale czy zespół o TAKIEJ nazwie może oczekiwać większego zainteresowania mediów? "Animal" jest zresztą zdecydowanie najlepszym kawałkiem na tym krążku. Początkowo oparty na spokojnym, gitarowym motywie, następnie wzbogacony ciekawymi efektami i perkusyjnym loopie, a przy refrenie przemienia się w gitarowy pazur. Bardzo przebojowy i zilustrowany całkiem fajnym teledyskiem, powiązanym bezpośrednio z tekstem krytykującym przemysł odzieżowy, odpowiedzialny za śmierci tysięcy niewinnych zwierząt. Jednakże pierwszy singiel dość mocno różni się od reszty materiału - bardziej jego charakter oddaje drugi, "Communiqué". McMahon śpiewa w nim jak kobieta (a trzeba nadmienić, że wielkich zdolności wokalnych to on nie ma, ale nie oznacza to, że nie potrafi oryginalnie wykorzystać tego, co jednak posiada), czasem bardzo słodko, zaraz potem jednak przechodząc do ogłuszającego krzyku, wzbogaconego dodatkowo agresywnymi riffami i dynamiczną perkusją. Nie można jednak odmówić i temu kawałkowi przebojowości. Cały krążek ma bardzo wciągający, schizowaty klimat - budowany głównie właśnie przez wokal McMahona. Taki "Riverhead" czy "Other People" przez długi czas telepią się po głowie. Nad wyraz oryginalnie wychodzą pseudo-ballady pokroju ultraprzebojowego "I Apologise" (wzbogacone obłędnymi klawiszami i bliżej niezidentyfikowanymi samplami), czy zamykający płytę "Makebelieve" z wzruszającą melodyjką jak z telenoweli, ale też i świetnie kontrastującym z nią, wykrzyczanym refrenem. Z kolei "There Are No Fair Fights" wydaje się być z początku lekką, ledwo słyszalną pościelówą, by pod koniec również przerodzić się w schizowaty pazur. Macie jakieś skojarzenia, jaki inny artysta, już w tym tekście wspomniany, tak trafnie operuje ciszą w swojej twórczości? Mhm, no właśnie. Debiutancki krążek Pricka nie jest płytą łatwą w odbiorze, lecz z całą pewnością propozycją oryginalną i nieszablonową. A co za tym idzie - godną uwagi i polecenia.


Tracklista:
1. Communique
2. River Head
3. Tough
4. Other People
5. No Fair Fights
6. Animal
7. I Got It Bad
8. I Apologise
9. Crack
10. Makebelieve
Autor:
Tłumacz: alucard
Data dodania: 2009-05-31 / Recenzje muzyki




Najnowsze komentarze: