RU.ARE - RU.ARE
Czytano: 2788 razy
95%
Trzy lata temu słuchałem tego albumu zaraz po debiucie. Teraz mam przyjemność recenzować go dla AlterNation. Po tych trzech latach płyta wciąż cieszy się moją sympatią, a to dość rzadkie w przypadku zespołów debiutujących, zwłaszcza przy moich wahających się upodobaniach.RU.ARE to ciąg dalszy ataku na scenę Dark Idependent ze wschodu. I po raz kolejny jest to atak bardzo udany.
Może najpierw słowo wstępu o samym zespole – RU.ARE to dwuosobowy projekt, który składa się z wokalisty Alexey’a Odintsov’a i Antona Repnikov’a, który zajmuje się syntezatorami i programowaniem. Panowie skumali się grając w metalowych kapelach, postanowili zrobić coś kompletnie innego i po długim czasie rzeźbienia wyprodukowali ten oto album.
Płyta Rosjan jest przeznaczona dla fanów melodyjnego synth-popu w stylu De/Vision, Minerve, a może nawet Depeche Mode? Znajdziemy na niej 9 utworów w wersji podstawowej, a w wersji rozszerzonej dołożono dwa remixy. Mało? Jeśli stawiamy na ilość to na pewno, bo pod względem jakości wszystko gra.
Zaczynamy od "Fonteblo". Utwór w klimatach bardziej parkietowych, lekkie modyfikacje na wokalu i mocny beat.
Następnie mamy do czynienia z "Saviour", który wypełniony jest całą paletą syntetycznych dźwięków, dopełnionych intensywnym wykorzystaniem automatu perkusyjnego. Tu nieco na dalszy plan schodzi wokal.
Trzeci na płycie "Halo" to zdecydowanie największy hit. Charakterystyczny i nieskomplikowany motyw przewodni syntezatora, wspaniały wokal, który dodatkowo daje kopa w refrenie, a cały utwór łatwo wpadający w ucho.
"Brilliant Of Night" to solidny synthpopowy kawałek, może nieco balladowy, który niczym się nie wyróżnia na tle płyty.
"Wings" to kolejny utwór, który przyciąga uwagę wokalem. Kojarzy mi się z czymś, co już kiedyś słyszałem, ale niestety nie pamiętam co to było. Niemniej jednak, to jeden z wyróżniających się kawałków.
"Remembrance" to kolejny genialny utwór! Nie napiszę nic poza tym, że to prawdziwe arcydzieło zarówno muzycznie, jak i wokalnie. To trzeba przesłuchać.
Równie wysoki poziom trzyma "Strange Games" – dynamiczny i świetnie nadający się na parkiet.
Po "Far From Love" spodziewałem się jakiejś sennej ballady, ale panowie z RU.ARE zaskoczyli mnie serwując przyzwoite dźwięki, choć nie mogli się powstrzymać od długich padów w tle, jak na utwór o miłości przystało.
Wersję podstawową płyty kończy "My Lunacy". I właściwie tyle można o tej pozycji powiedzieć, niczym się wyróżnia.
Jeszcze dwa słowa o remixach – "Halo" w wersji Monoclast jest słabe… Za wiele nie zmienili, ale wszystko co pozmieniali sprawia, że słucha się tego dużo gorzej niż oryginału. "Saviour" za który zabrali się Ikebana również nie daje jakiegoś rewolucyjnego spojrzenia na ten utwów, ot, kilka dźwięków dodane, kilka zmienione. Cały album ma się dobrze również bez remixów, a może nawet lepiej?
Wypadałoby napisać słowo podsumowania, a zatem: zajebisty. Taki właśnie jest ten album, jeśli jesteś fanem synthpopu.
Tracklista:
01. Fonteblo
02. Saviour
03. Halo
04. Brilliant Of Night
05. Wings
06. Remembrance
07. Strange Games
08. Far From Love
09. My Lunacy
10. Halo (Monoclast Remix)*
11. Saviour (Ikebana Remix)*
* Bandcamp and FiXT store exclusive