Rumours About Angels - Birth Process
Czytano: 5300 razy
0%
Początki projektu sięgają roku 1999, kiedy to Jarosław Kubicki – plastyk, grafik, fotograf, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Gdyni – stworzył kilka luźnych prac w ramach zajęć w pracowni malarstwa. Dwa lata później wraz z dosyć znanym w naszym kraju Bartoszem Hervy rozpoczęli planowanie konceptualnego tworu, który częściowo bazowałby na wcześniej wspomnianych pracach Jarosława Kubickiego. Projekt ruszył pełna parą w drugiej połowie 2004 roku. Premierowe przedstawienie projektu odbyło się w gdańskim kościele św. Jana w 2005 roku. 17 sierpnia 2009 to data oficjalnej premiery płyty projektu Rumours About Angels – Birth Process. Album został wydany nakładem Alchera Visions w ilości 444 sztuk digipack.
Płyta już na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie mrocznej i ponurej – oprawiona w czarne, kartonowe pudełko z piórkiem na okładce. Tytuł albumu "Birth Process" daje jasno do zrozumienia, że artyści pragnęli przedstawić proces narodzin anioła za pośrednictwem 7 utworów i 12 prac graficznych. Koncepcja albumu opiera się na zderzaniu sprzeczności - piękno i brzydota, doskonałość i skaza, wszechmoc i bezradność, erotyzm i antyerotyzm, cisza i hałas. Już pierwszym sygnałem takiego zamiaru jest owe piórko z okładki płyty, kontrastujące z nagimi, pozbawionymi skrzydeł aniołami, przedstawionymi na obrazach zamieszczonych w booklecie. Wizualna część "Birth Process" to elektroniczny collage, w którym Jarosław Kubicki zastosował szereg technik: od rysunku ołówkiem, przez fotografię, malarstwo, aż po skany tkanin, gazy opatrunkowej, czy nawet kawałów blachy, bądź kartek zarysowanych piórkiem z tuszem, pomazanych pędzlem z farbą. Mimo połączenia tak wielu technik wizualna część "Birth Process" nie traci na spójności. Mamy tu ciąg obrazów, przedstawiających postacie w rożnych pozach, w różnych warunkach, które łączą się w konceptualną opowieść, jednocześnie istniejąc jako samodzielne obrazy. Każdemu utworowi przypisana jest co najmniej jedna praca graficzna.
Dużym plusem materiału jest towarzyszące słuchaniu krążka i przeglądaniu prac, uczucie brzmieniowej, stylistycznej i konceptualnej jedności. Doskonale słychać, że zostały one skomponowane z głową. Wyraźnie widać, że nie wrzucono ich w losowej kolejności. Z każdą sekundą rośnie napięcie. Mamy do czynienia z elektroniczną mieszanką ambientu i industrialu w bardzo ciekawym i świeżym wydaniu, trwającym niecałą godzinę i podzielonym na 7 kompozycji (plus 8 remixów z drugiej płyty). Album otwierają szeptane słowa "angel" i ciężkie, basowe, miarowe bicie, co w kontekście koncepcji projektu brzmi monumentalnie i tajemniczo. Druga kompozycja rozkręca atmosferę, nadaje tempa wizji albumu. Początkowe ciężkie, hutnicze bicie z czasem ustępuje, robiąc miejsce klasycznym dla ambientu dźwiękom – strunowym, falującym tłom muzycznym, delikatnej melodii, nadającemu tempa kickowi. Z każdym kolejnym utworem czuć rosnący niepokój, rozwój wizji i towarzyszących im emocji.
W połowie pierwszej płyty pojawia się mój faworyt – utwór ‘Wings Reconstructed’ (który chyba nie tylko przeze mnie został doceniony, ponieważ pięć z ośmiu miksów na drugiej płycie, to właśnie przeróbki tego kawałka). Rozpoczyna się od słyszanych już na początku albumu szeptów (ot, drobny zabieg, ale i to wywołuje poczucie uczestnictwa w pewnym procesie, który jest tematem płyty). Kilka taktów spokojnych efektów dźwiękowych przeplata się z rytmicznym, pulsująco-falującym motywem muzycznym. Świetnie się słucha. Następujący po nim utwór rozładowuje napięcie, by później zalać słuchacza miażdżącymi, trzeszczącymi potężnymi dźwiękami na końcu płyty. To muzyczny akcent końca historii, zawarty w utworze "Destiny of Agony".
Abstrahując od koncepcji, brzmienie albumu jest naprawdę zachwycające. Można usłyszeć dużo padów, pływających i pulsujących między lewym a prawym kanałem. Co jakiś czas pojawia się klasyczne pianino, często osadzone na industrialnych, przesterowanych szumiących i trzeszczących dźwiękach. Ucho cieszą także przejrzyste, proste rytmy, zbudowane a to z ciężkiego, przestrzennego, basowego kicka, a to z charczącego bicia. Do tego co jakiś czas pojawiają się standardowe perkusyjne rytmy (podobno ulubionym intrumentem Bartosza Hervy jest automat perkusyjny), przyjemne, ciepłe linie basu i sporo ozdobników, "przeszkadzajek" i industrialnych, noise’owych wstawek. Generalnie więc muzyczny krajobraz jest bardzo zróżnicowany, jednak, w dalszym ciągu, niezwykle spójny.
Podoba mi się również pomysł na rozwiązanie kwestii drugiej płyty. Umieszczone tam remixy zatytułowano zbiorczo "Reconstructed", nawiązując tym samym do tytułu całego albumu. Chociaż mixy, w moim mniemaniu, są już rzeczą drugoplanową, a czasem nawet nieco zakłócającą album jako całość, to szkoda byłoby nie posłuchać dokonań m.in. szczecińskiego God’s Bow.
Pierwszy remix utworu "Wings Constructed" wykonał niemiecki projekt Mnemonic. Chociaż zachowana została główna, charakterystyczna melodia, rytm nieco urozmaicono, to utwór nie porywa tak, jak w oryginale. Jest bardziej ciągły i jeszcze mocniej osadzony na rytmie, przez co słucha się go z większym spokojem. Mixując ten sam utwór, kawał dobrej roboty wykonał projekt God’s Bow. Ta wersja różni się znacznie od pierwotnej. Na pierwszym planie mamy żeński wokal, bardzo lekki, przestrzenny i niezwykle ujmujący. Najciekawszy mix z "Reconstructed", w moim mniemaniu. Kolejne wersje są bardzo rytmiczne, klubowe wręcz, co było do przewidzenia biorąc pod uwagę ogólną, od dawna stosowaną ideę przyświecającą tworzeniu remixów. Za to utwór "Leaves Scars" nie doczekał się swojej tanecznej wersji (jest rytmicznie - owszem, ale niezbyt tanecznie). Pierwszy mix, wykonany przez Punish Yourself, został urozmaicony o dodatkowe dźwięki, które podniosły dynamikę utworu. Słuchając drugiej płyty, nie mogłem się doczekać, by usłyszeć, jak God’s Bow przedstawi "Leaves Scars" (po jakże udanym mixie "Wings Constructed"). Ten remix jest równie zachwycający. Bardzo przestrzenny, również rytmiczny i znowu gdzieś tam, daleko w tle, można usłyszeć piękny, żeński głos. I chociaż nie jestem wielkim zwolennikiem przerabiania i "utaneczniania" tak ambitnych utworów, to ten zestaw remixów prezentuje się świetnie.
Moje odczucia po zapoznaniu się z całością – niesamowite. Od dawna nie spotkałem ludzi, którzy włożyliby tyle zaangażowania i pomysłów w konstruowanie albumu. Po zagłębieniu się w muzykę i część wizualną "Birth Process" łatwo zakochać się w świecie wykreowanym przez Rumours About Angels.
Tracklista:
CD 1:
1. Embryo Crawling
2. Loneliness & Incompleteness
3. Phenomena Tied
4. Wings Constructed
5. Martyrland
6. Leaves Scars
7. Destiny of Agony
CD 2:
1. Wings Constructed (mnemonic mix)
2. Wings Constructed (god's bow mix)
3. Wings Constructed (fgfc820 mix)
4. Leaves Scars (punish yourself mix)
5. Leaves Scars (god's bow mix)
6. Wings Constructed (forgotten sunrise mix)
7. Wings Constructed (attrition mix)
8. Leaves Scars (sadist mix)
Płyta już na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie mrocznej i ponurej – oprawiona w czarne, kartonowe pudełko z piórkiem na okładce. Tytuł albumu "Birth Process" daje jasno do zrozumienia, że artyści pragnęli przedstawić proces narodzin anioła za pośrednictwem 7 utworów i 12 prac graficznych. Koncepcja albumu opiera się na zderzaniu sprzeczności - piękno i brzydota, doskonałość i skaza, wszechmoc i bezradność, erotyzm i antyerotyzm, cisza i hałas. Już pierwszym sygnałem takiego zamiaru jest owe piórko z okładki płyty, kontrastujące z nagimi, pozbawionymi skrzydeł aniołami, przedstawionymi na obrazach zamieszczonych w booklecie. Wizualna część "Birth Process" to elektroniczny collage, w którym Jarosław Kubicki zastosował szereg technik: od rysunku ołówkiem, przez fotografię, malarstwo, aż po skany tkanin, gazy opatrunkowej, czy nawet kawałów blachy, bądź kartek zarysowanych piórkiem z tuszem, pomazanych pędzlem z farbą. Mimo połączenia tak wielu technik wizualna część "Birth Process" nie traci na spójności. Mamy tu ciąg obrazów, przedstawiających postacie w rożnych pozach, w różnych warunkach, które łączą się w konceptualną opowieść, jednocześnie istniejąc jako samodzielne obrazy. Każdemu utworowi przypisana jest co najmniej jedna praca graficzna.
Dużym plusem materiału jest towarzyszące słuchaniu krążka i przeglądaniu prac, uczucie brzmieniowej, stylistycznej i konceptualnej jedności. Doskonale słychać, że zostały one skomponowane z głową. Wyraźnie widać, że nie wrzucono ich w losowej kolejności. Z każdą sekundą rośnie napięcie. Mamy do czynienia z elektroniczną mieszanką ambientu i industrialu w bardzo ciekawym i świeżym wydaniu, trwającym niecałą godzinę i podzielonym na 7 kompozycji (plus 8 remixów z drugiej płyty). Album otwierają szeptane słowa "angel" i ciężkie, basowe, miarowe bicie, co w kontekście koncepcji projektu brzmi monumentalnie i tajemniczo. Druga kompozycja rozkręca atmosferę, nadaje tempa wizji albumu. Początkowe ciężkie, hutnicze bicie z czasem ustępuje, robiąc miejsce klasycznym dla ambientu dźwiękom – strunowym, falującym tłom muzycznym, delikatnej melodii, nadającemu tempa kickowi. Z każdym kolejnym utworem czuć rosnący niepokój, rozwój wizji i towarzyszących im emocji.
W połowie pierwszej płyty pojawia się mój faworyt – utwór ‘Wings Reconstructed’ (który chyba nie tylko przeze mnie został doceniony, ponieważ pięć z ośmiu miksów na drugiej płycie, to właśnie przeróbki tego kawałka). Rozpoczyna się od słyszanych już na początku albumu szeptów (ot, drobny zabieg, ale i to wywołuje poczucie uczestnictwa w pewnym procesie, który jest tematem płyty). Kilka taktów spokojnych efektów dźwiękowych przeplata się z rytmicznym, pulsująco-falującym motywem muzycznym. Świetnie się słucha. Następujący po nim utwór rozładowuje napięcie, by później zalać słuchacza miażdżącymi, trzeszczącymi potężnymi dźwiękami na końcu płyty. To muzyczny akcent końca historii, zawarty w utworze "Destiny of Agony".
Abstrahując od koncepcji, brzmienie albumu jest naprawdę zachwycające. Można usłyszeć dużo padów, pływających i pulsujących między lewym a prawym kanałem. Co jakiś czas pojawia się klasyczne pianino, często osadzone na industrialnych, przesterowanych szumiących i trzeszczących dźwiękach. Ucho cieszą także przejrzyste, proste rytmy, zbudowane a to z ciężkiego, przestrzennego, basowego kicka, a to z charczącego bicia. Do tego co jakiś czas pojawiają się standardowe perkusyjne rytmy (podobno ulubionym intrumentem Bartosza Hervy jest automat perkusyjny), przyjemne, ciepłe linie basu i sporo ozdobników, "przeszkadzajek" i industrialnych, noise’owych wstawek. Generalnie więc muzyczny krajobraz jest bardzo zróżnicowany, jednak, w dalszym ciągu, niezwykle spójny.
Podoba mi się również pomysł na rozwiązanie kwestii drugiej płyty. Umieszczone tam remixy zatytułowano zbiorczo "Reconstructed", nawiązując tym samym do tytułu całego albumu. Chociaż mixy, w moim mniemaniu, są już rzeczą drugoplanową, a czasem nawet nieco zakłócającą album jako całość, to szkoda byłoby nie posłuchać dokonań m.in. szczecińskiego God’s Bow.
Pierwszy remix utworu "Wings Constructed" wykonał niemiecki projekt Mnemonic. Chociaż zachowana została główna, charakterystyczna melodia, rytm nieco urozmaicono, to utwór nie porywa tak, jak w oryginale. Jest bardziej ciągły i jeszcze mocniej osadzony na rytmie, przez co słucha się go z większym spokojem. Mixując ten sam utwór, kawał dobrej roboty wykonał projekt God’s Bow. Ta wersja różni się znacznie od pierwotnej. Na pierwszym planie mamy żeński wokal, bardzo lekki, przestrzenny i niezwykle ujmujący. Najciekawszy mix z "Reconstructed", w moim mniemaniu. Kolejne wersje są bardzo rytmiczne, klubowe wręcz, co było do przewidzenia biorąc pod uwagę ogólną, od dawna stosowaną ideę przyświecającą tworzeniu remixów. Za to utwór "Leaves Scars" nie doczekał się swojej tanecznej wersji (jest rytmicznie - owszem, ale niezbyt tanecznie). Pierwszy mix, wykonany przez Punish Yourself, został urozmaicony o dodatkowe dźwięki, które podniosły dynamikę utworu. Słuchając drugiej płyty, nie mogłem się doczekać, by usłyszeć, jak God’s Bow przedstawi "Leaves Scars" (po jakże udanym mixie "Wings Constructed"). Ten remix jest równie zachwycający. Bardzo przestrzenny, również rytmiczny i znowu gdzieś tam, daleko w tle, można usłyszeć piękny, żeński głos. I chociaż nie jestem wielkim zwolennikiem przerabiania i "utaneczniania" tak ambitnych utworów, to ten zestaw remixów prezentuje się świetnie.
Moje odczucia po zapoznaniu się z całością – niesamowite. Od dawna nie spotkałem ludzi, którzy włożyliby tyle zaangażowania i pomysłów w konstruowanie albumu. Po zagłębieniu się w muzykę i część wizualną "Birth Process" łatwo zakochać się w świecie wykreowanym przez Rumours About Angels.
Tracklista:
CD 1:
1. Embryo Crawling
2. Loneliness & Incompleteness
3. Phenomena Tied
4. Wings Constructed
5. Martyrland
6. Leaves Scars
7. Destiny of Agony
CD 2:
1. Wings Constructed (mnemonic mix)
2. Wings Constructed (god's bow mix)
3. Wings Constructed (fgfc820 mix)
4. Leaves Scars (punish yourself mix)
5. Leaves Scars (god's bow mix)
6. Wings Constructed (forgotten sunrise mix)
7. Wings Constructed (attrition mix)
8. Leaves Scars (sadist mix)