AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
September Mourning - Melancholia


Czytano: 2280 razy

70%


Nie czekałam z niecierpliwością na debiutancki album tego projektu. Nie po tym, gdy ukazało się demo "Children of fate", brzmieniowo i wokalnie lądujące w pobliżu takich ikon pluszowego "gotyku", jak Evanescence. Zespół zapowiedział jednak nadejście wielkiej muzycznej historii - każda jedna piosenka opowiadać miała o emocjach pochłaniającej dusze ludzi bohaterki muzycznego spektaklu, September (ponurego żniwiarza, przyp. autorki). Wobec takich argumentów pozostałam bezsilna. Ciężkie granie, kobiecy wokal i historia żeńskiego żniwiarza śmierci - ciekawość wygrała z rozsądkiem.
Otwierające album "Go for the Thorat" do wyżej opisanej historii wrzuca niemalże siłą - tak mocno gitarowy i ostry wokalnie jest to utwór. Przede wszystkim ścieżka wokalna zasługuje tam, jak i w utworze następnym - "A place to call your own" - na szczególną uwagę. Zespół dobrze operuje ostrością przeplataną słodyczą głosu Emily Lazar. Muzycznie - dwa niemalże identyczne utwory, skonstruowane w podobny sposób, z ciężkimi gitarami i zamaszystą perkusją. Utwór "Always" znów przywodzi na myśl wymoszczone pluszem kompozycje Evanescence, na całe szczęście wrażenie to mija w okolicach drugiej minuty. Drugą zwrotkę Lazar śpiewa z większym wyczuciem, odsłaniając dalsze możliwości swojego warsztatu wokalnego. W zasadzie podobnie skonstruowany jest utwór "Fallen" - te same zastrzeżenia, chociaż muzycznie utrzymany jest w przyjemnym, gitarowym klimacie, przeplatanym sprawnie skomponowanym syntezatorowym tłem. "Love is war" to powrót do brzmienia pierwszych dwóch utworów - wokalny mix i hardrockowe uderzenia gitar, z nieco mocniej zaakcentowaną linią basu. "Lost Angels" zapowiada nadejście nieco bardziej ponurych, melancholijnych kawałków, z których najciekawiej prezentuje się ballada "Crimson Skies" - utwór molowy, a mimo to energicznie, mocno zaśpiewany. Przy nim jednak "Seal your fate" brzmi niemalże gniewnie. To prawdziwa perełka, utwór o silnym wokalu i urozmaiconym tle muzycznym, wciąż gitarowym, wciąż rockowym, ale już bardziej elektronicznym, i zdecydowanie bardziej rytmicznym. Dwa ostatnie utwory - "Beyond the grave" i "Last embrace" - to już wykorzystanie wyłącznie najmocniejszych stron, zaprezentowanych w poprzednich kawałkach. Całość kończy się więc mocnym, choć nieco przewrotnym uderzeniem.

Wbrew wszelkim oczekiwaniom, czas spędzony z "Melancholią" nie był czasem straconym. Chociaż jest to album brzmieniowo monotonny, miejscami chaotyczny i nierytmiczny - w złym tego słowa znaczeniu - ratuje go przede wszystkim perfekcyjny, oryginalny wokal Lazar. Jest potężny i elastyczny, za jego sprawą niedopracowane muzyczne tło czasami przestaje mieć znaczenie. Z drugiej strony perełki pokroju "Crimson Skies", "Last embrace" i przede wszystkim "Seal your fate" pokazują, że zespół stać na coś więcej, niż te kilka powtarzanych wciąż akordów. Poza tym - nie zapominajmy o historii. Jej interpretację i sposób wdrożenia do muzyki pozostawiam jednak każdemu słuchaczowi z osobna (niestety można ją przeoczyć, na marginesie). Debiut może nie fenomenalny, ale na pewno intrygujący. Na kolejny album tym razem będę czekać. Tym, którym nie straszne "różowe" momenty - polecam.

Tracklista:

01. Go for the throat
02. A place to call your own
03. Always
04. Fallen
05. Love is war
06. Lost angels
07. Crimson skies
08. Seal your fate
09. Beyond the grave
10. Last embrace
Autor:
Tłumacz: kantellis
Data dodania: 2012-10-08 / Recenzje muzyki




Najnowsze komentarze: