Setna edycja +TOG - wywiad z Bartoszem Hervy
Czytano: 5636 razy
Galerie:
- Goth'o'Mania - 2006-10-10 (Imprezy)
Ostatnie tematy na forum:
- Alternatywny blog o modzie, fotografii itp - 2015-08-25
- +TOG - dark alternative - 07.05.2010 | Gdańsk | OVO - 2010-04-27
- +TOG - dark alternative - 19.02.2010 | Gdańsk | Mechanik - 2010-02-07
- Fotografia - 2010-01-04
- +TOG -10. urodziny - 12.12.2008 | Gdynia | Ucho - 2008-12-10
- +TOG presents: HALLOWEEN | 31.10.2008 | Warszawa - 2008-10-23
- +TOG | 19.09.2008 | Gdynia | Ucho - 2008-09-09
- +TOG | 01.03.2008 | Warszawa | No Mercy - 2008-02-18
- +TOG - 9. URODZINY | 28.12.2007 | Gdynia | klub UCHO - 2007-12-06
- +TOG /temple of goths/ 68 - warszawa | 30.11.2007 - 2007-11-14
Niebawem setna edycja imprezy +TOG. O jej początkach, tworzeniu oraz jubileuszowych niespodziankach opowiada organizator Bartosz Hervy.
1. TOG odbywa się nieprzerwanie od 1999 roku i jest najstarszą tego typu imprezą. Skąd pomysł na takie wydarzenie i dlaczego taka, a nie inna nazwa? Czy w jakiś sposób impreza ewoluowała? Jak oceniasz te zmiany?
B.H: Cześć. Pomysł na takie wydarzenie wziął się z braku takich imprez w Polsce w tamtym czasie. Pod koniec 1998 roku z Jarkiem Kubickim założyliśmy polską stronę informacyjną o scenie dark - 'Gothic Art'. Nasze znajome opowiadały nam o imprezach gotyckich, jakie mają miejsce w Anglii i w Niemczech. Żaden z nas na takiej nie był, ale postanowiliśmy, że może zrobimy coś takiego w Trójmieście. Znaleźliśmy klub i zaryzykowaliśmy.
6 lutego 1999 odbyła się pierwsza impreza o nazwie Temple of Goths. Było na niej około 180 osób, co nas bardzo zdziwiło, zwłaszcza, że robiliśmy ją dość małym klubie. Grałem wtedy dużo gotyckiego metalu, tradycyjnego goth rocka i darkwave. To były także czasy, kiedy niektóre utwory puszczałem z kaset, bo do płyt nie miałem dostępu. Nazwa, jak pewnie większość się domyśla, została zaczerpnięta z utworu The Sisters of Mercy "Temple of Love". Na owe czasy chyba najbardziej popularny gotycki utwór, który leciał na vivie i mtv często w "prime timie".
Nazwę postanowiłem skrócić w 2006 roku, do trzech pierwszych liter TOG. Dlaczego? Impreza od 1999 przeszła radykalne zmiany, zaczęło się pojawiać dużo mrocznej elektroniki, która wypierała rock i przede wszystkim metal. Nie chciałem ludzi wprowadzać w błąd nazwą, więc powstał skrót oraz do dziś istniejące logo. To było też zamknięcie pewnego okresu. Impreza przez ponad 5 lat (od 2000 do 2005) odbywała się w gdańskim klubie Forty, z którym jest kojarzona przez najstarszych uczestników. TOG ewoluował i ewoluuje cały czas. Wydaje mi się, że nie było by możliwości, aby impreza istniała 15 lat bez ciągłych muzycznych zmian. Oczywiście ta ewolucja jest dość powolna, ale przez te lata zauważalna.
2. Jak wygląda czas poświęcony organizacji takiej imprezy? Co należy do twoich obowiązków? Od czego zaczynasz, a na czym kończysz taki event?
B.H: Jako że impreza ma długi staż, teraz jest mi dużo łatwiej niż na początku, mam różne kontakty, ale też doświadczenia. Sam proces jest dość prosty, choć czasochłonny. Zwykle impreza odbywa się przez długi czas w danym klubie. Czasem nawet parę dobrych lat, jak na Fortach. Więc ustala się daty z klubem i robi promocję. Ustala się, kto zagra, a później już tylko czeka na ludzi. Oczywiście do imprez większych, a u nas zwykle jest to halloween czy rocznica Toga, jest dużo bardziej skomplikowane i mozolne. Tak jest np. teraz przy setnej edycji TOGa. Trzeba skoordynować mnóstwo rzeczy, gości, zespoły, promocję. Zajmuje to sporo czasu.
3. Czy są rzeczy, których możesz nie przewidzieć lub których się obawiasz jeśli chodzi o organizację TOGa?
B.H: Po tylu latach wiem mniej więcej, ile może przyjść ludzi w danym miesiącu. Np. przenieśliśmy rocznice toga z lutego wcześniej, na grudzień. Zawsze w grudniu robiliśmy jubileusz Gothic Art., ale Gothic Art już nie istnieje, więc tę dziurę wypełniliśmy rocznicą idei imprezy TOG. W grudniu zawsze są dobre imprezy.
Jeżeli chodzi o obawy, to obawiam się zawsze nowych miejsc. Parę razy się spaliłem na miejscu, które wydawało się fajne i przyjazne, a wcale takie nie było. Ostatnim razem był to klub Sesja w Gdańsku. Zawsze jest tak, że nie wiesz, z czym się spotkasz i jakie problemy napotkasz w nowym miejscu, bo ustalenia to jedno a rzeczywistość w trakcie imprezy to drugie. Teraz nowością jest współpraca z klubem Bunkier, choć może nie jest to rozdziewiczenie, bo miałem okazję tam grać z projektem HRV w trakcie wernisażu Jarka Kubickiego. Na razie wszystko przebiega bardzo okej. Cieszymy się, że możemy świętować tam 100. edycję. Wydaje mi się, że lepszego miejsca w Trójmieście nie mogliśmy znaleźć.
1. TOG odbywa się nieprzerwanie od 1999 roku i jest najstarszą tego typu imprezą. Skąd pomysł na takie wydarzenie i dlaczego taka, a nie inna nazwa? Czy w jakiś sposób impreza ewoluowała? Jak oceniasz te zmiany?
B.H: Cześć. Pomysł na takie wydarzenie wziął się z braku takich imprez w Polsce w tamtym czasie. Pod koniec 1998 roku z Jarkiem Kubickim założyliśmy polską stronę informacyjną o scenie dark - 'Gothic Art'. Nasze znajome opowiadały nam o imprezach gotyckich, jakie mają miejsce w Anglii i w Niemczech. Żaden z nas na takiej nie był, ale postanowiliśmy, że może zrobimy coś takiego w Trójmieście. Znaleźliśmy klub i zaryzykowaliśmy.
6 lutego 1999 odbyła się pierwsza impreza o nazwie Temple of Goths. Było na niej około 180 osób, co nas bardzo zdziwiło, zwłaszcza, że robiliśmy ją dość małym klubie. Grałem wtedy dużo gotyckiego metalu, tradycyjnego goth rocka i darkwave. To były także czasy, kiedy niektóre utwory puszczałem z kaset, bo do płyt nie miałem dostępu. Nazwa, jak pewnie większość się domyśla, została zaczerpnięta z utworu The Sisters of Mercy "Temple of Love". Na owe czasy chyba najbardziej popularny gotycki utwór, który leciał na vivie i mtv często w "prime timie".
Nazwę postanowiłem skrócić w 2006 roku, do trzech pierwszych liter TOG. Dlaczego? Impreza od 1999 przeszła radykalne zmiany, zaczęło się pojawiać dużo mrocznej elektroniki, która wypierała rock i przede wszystkim metal. Nie chciałem ludzi wprowadzać w błąd nazwą, więc powstał skrót oraz do dziś istniejące logo. To było też zamknięcie pewnego okresu. Impreza przez ponad 5 lat (od 2000 do 2005) odbywała się w gdańskim klubie Forty, z którym jest kojarzona przez najstarszych uczestników. TOG ewoluował i ewoluuje cały czas. Wydaje mi się, że nie było by możliwości, aby impreza istniała 15 lat bez ciągłych muzycznych zmian. Oczywiście ta ewolucja jest dość powolna, ale przez te lata zauważalna.
2. Jak wygląda czas poświęcony organizacji takiej imprezy? Co należy do twoich obowiązków? Od czego zaczynasz, a na czym kończysz taki event?
B.H: Jako że impreza ma długi staż, teraz jest mi dużo łatwiej niż na początku, mam różne kontakty, ale też doświadczenia. Sam proces jest dość prosty, choć czasochłonny. Zwykle impreza odbywa się przez długi czas w danym klubie. Czasem nawet parę dobrych lat, jak na Fortach. Więc ustala się daty z klubem i robi promocję. Ustala się, kto zagra, a później już tylko czeka na ludzi. Oczywiście do imprez większych, a u nas zwykle jest to halloween czy rocznica Toga, jest dużo bardziej skomplikowane i mozolne. Tak jest np. teraz przy setnej edycji TOGa. Trzeba skoordynować mnóstwo rzeczy, gości, zespoły, promocję. Zajmuje to sporo czasu.
3. Czy są rzeczy, których możesz nie przewidzieć lub których się obawiasz jeśli chodzi o organizację TOGa?
B.H: Po tylu latach wiem mniej więcej, ile może przyjść ludzi w danym miesiącu. Np. przenieśliśmy rocznice toga z lutego wcześniej, na grudzień. Zawsze w grudniu robiliśmy jubileusz Gothic Art., ale Gothic Art już nie istnieje, więc tę dziurę wypełniliśmy rocznicą idei imprezy TOG. W grudniu zawsze są dobre imprezy.
Jeżeli chodzi o obawy, to obawiam się zawsze nowych miejsc. Parę razy się spaliłem na miejscu, które wydawało się fajne i przyjazne, a wcale takie nie było. Ostatnim razem był to klub Sesja w Gdańsku. Zawsze jest tak, że nie wiesz, z czym się spotkasz i jakie problemy napotkasz w nowym miejscu, bo ustalenia to jedno a rzeczywistość w trakcie imprezy to drugie. Teraz nowością jest współpraca z klubem Bunkier, choć może nie jest to rozdziewiczenie, bo miałem okazję tam grać z projektem HRV w trakcie wernisażu Jarka Kubickiego. Na razie wszystko przebiega bardzo okej. Cieszymy się, że możemy świętować tam 100. edycję. Wydaje mi się, że lepszego miejsca w Trójmieście nie mogliśmy znaleźć.
4. Co sprawia Ci najwięcej satysfakcji w tego typu działalności?
B.H.: Ludzie, którzy przychodzą na imprezę. Nowe twarze, tak zwany "nowy narybek". Wiesz, przez te 15 lat było parę razy bardzo słabo i parę razy była myśl, że to ostatnia edycja. Zawsze jednak okazywało się, że jest dla kogo robić tę imprezę. Wiadomo, że kiedyś nadejdzie koniec. Nic nie trwa wiecznie, lecz jeszcze nie teraz.
Ważni są też ludzie, którzy od lat są mega zaangażowani w TOG. Zaczynając od Wookiego aka 666V, który gra na +TOGu od 10 lat – to jest też jego rocznica, Sthilmanna, któremu od 6 lat chce się przyjeżdżać do Gdańska, Thuringwethil, która była zawsze ogromnym wsparciem dla imprezy, a teraz jest na niej didżejką, czy Piotr Kempa, który od 2003 nieprzerwanie fotografuje nasze imprezy. Jeszcze jest wielu przyjaciół, którzy wspierają i pomagają w imprezie. Bez nich na pewno tej imprezy już dawno by nie było.
5. Za nami 99 odsłon TOGa. Czy któraś z nich szczególnie utkwiła Ci w pamięci? Czy możesz wspomnieć jakieś nietypowe zdarzenie, utrudnienie?
B.H.: Na pewno wspominam 12. edycję Toga, zarazem pierwszą w klubie Forty. Jedna z nielicznych edycji, która odbyła się w niedzielę. 30 kwietnia, tego dnia odbywał się koncert My Dying Bride w Gdańsku. Zaryzykowaliśmy imprezę – i przyszło ponad 350 osób. Fajne też były edycje w klubie OVO. Tam zawsze można było zrobić koncert. Grał Deathcamp Project, Red Emprez, C.H. District czy Agonised By Love.
Z niemiłych zdarzeń, jak to napisałaś, utrudnień, raz zostałem pobity na imprezie w 2001 roku. Wstawiając się za kumpla, koledzy ochroniarzy potraktowali mnie dość niemiło. Cieżko się broni w świetle stroboskopów. Niemiłe, acz ciekawe doświadczanie. To była zdecydowanie najgorsza edycja TOG, ostatnia w tym klubie. W ogóle 2001 był dość pechowy.
6. Impreza odbędzie w nowo otwartym Bunkrze. Czy możesz opowiedzieć o tym miejscu?
B.H.:Miejsce jest niesamowite, na stronie www.facebook.com/togpl możecie zobaczyć filmik, który pokazuje elementy tego miejsca. Wielopiętrowy klub zrobiony w bunkrze przeciwlotniczym. Niesamowicie zaprojektowane wnętrza w każdym szczególe. Swoim charakterem idealnie pasuje do imprez o charakterze industrialnym. Ja się cały czas w nim gubię, mimo iż byłem tam parę razy. Wydaje mi się, że trzeba tam po prostu przyjść i samemu doświadczyć bunkrowego wnętrza.
7. Jak oceniasz sytuację i stan polskiej sceny muzycznej i organizowanych tu imprez?
B.H.:Rozumiem, że chodzi Ci o scenę dark? Mamy parę zacnych zespołów, powstaje dużo. Mamy stare dobre Deathcamp Project i Controlled Collapse. Nowe obiecujące H.EXE. Jest dużo ludzików próbujących robić coś. Fajnie. Co do imprez, to dawno nie bywałem na wyjazdowych imprezach, więc trudno mi się wypowiedzieć. Zawsze mi się podobały imprezy w Poznaniu, nie wiem, jak teraz jest.
8. Jakie atrakcje czekają fanów podczas setnej edycji imprezy?
B.H.:Przede wszystkim trzy parkiety z różną muzyką. Depeche Mode Celbration, na którym zagra wszystkim dobrze znany Serek z Łodzi, +TOG 100 czyli dark electro, synth/future pop, harsh, trance oraz Gothinnum Nu Industrium z muzyką gothic metal/rock, industrial, nu metal. Zagrają goście tacy jak djne Endzi. Live actem uświetni imprezę Sthilmann oraz nasz gdański Ebola Epe. Zmiecie z parkietu swoim elektro ciężarem wrocławski H.EXE. Podczas imprezy odbędzie się uroczyste zamknięcie wystawy Jarka Kubickiego. Trzeba być. Do zobaczenia.
fot. Baggs Kowalski
B.H.: Ludzie, którzy przychodzą na imprezę. Nowe twarze, tak zwany "nowy narybek". Wiesz, przez te 15 lat było parę razy bardzo słabo i parę razy była myśl, że to ostatnia edycja. Zawsze jednak okazywało się, że jest dla kogo robić tę imprezę. Wiadomo, że kiedyś nadejdzie koniec. Nic nie trwa wiecznie, lecz jeszcze nie teraz.
Ważni są też ludzie, którzy od lat są mega zaangażowani w TOG. Zaczynając od Wookiego aka 666V, który gra na +TOGu od 10 lat – to jest też jego rocznica, Sthilmanna, któremu od 6 lat chce się przyjeżdżać do Gdańska, Thuringwethil, która była zawsze ogromnym wsparciem dla imprezy, a teraz jest na niej didżejką, czy Piotr Kempa, który od 2003 nieprzerwanie fotografuje nasze imprezy. Jeszcze jest wielu przyjaciół, którzy wspierają i pomagają w imprezie. Bez nich na pewno tej imprezy już dawno by nie było.
5. Za nami 99 odsłon TOGa. Czy któraś z nich szczególnie utkwiła Ci w pamięci? Czy możesz wspomnieć jakieś nietypowe zdarzenie, utrudnienie?
B.H.: Na pewno wspominam 12. edycję Toga, zarazem pierwszą w klubie Forty. Jedna z nielicznych edycji, która odbyła się w niedzielę. 30 kwietnia, tego dnia odbywał się koncert My Dying Bride w Gdańsku. Zaryzykowaliśmy imprezę – i przyszło ponad 350 osób. Fajne też były edycje w klubie OVO. Tam zawsze można było zrobić koncert. Grał Deathcamp Project, Red Emprez, C.H. District czy Agonised By Love.
Z niemiłych zdarzeń, jak to napisałaś, utrudnień, raz zostałem pobity na imprezie w 2001 roku. Wstawiając się za kumpla, koledzy ochroniarzy potraktowali mnie dość niemiło. Cieżko się broni w świetle stroboskopów. Niemiłe, acz ciekawe doświadczanie. To była zdecydowanie najgorsza edycja TOG, ostatnia w tym klubie. W ogóle 2001 był dość pechowy.
6. Impreza odbędzie w nowo otwartym Bunkrze. Czy możesz opowiedzieć o tym miejscu?
B.H.:Miejsce jest niesamowite, na stronie www.facebook.com/togpl możecie zobaczyć filmik, który pokazuje elementy tego miejsca. Wielopiętrowy klub zrobiony w bunkrze przeciwlotniczym. Niesamowicie zaprojektowane wnętrza w każdym szczególe. Swoim charakterem idealnie pasuje do imprez o charakterze industrialnym. Ja się cały czas w nim gubię, mimo iż byłem tam parę razy. Wydaje mi się, że trzeba tam po prostu przyjść i samemu doświadczyć bunkrowego wnętrza.
7. Jak oceniasz sytuację i stan polskiej sceny muzycznej i organizowanych tu imprez?
B.H.:Rozumiem, że chodzi Ci o scenę dark? Mamy parę zacnych zespołów, powstaje dużo. Mamy stare dobre Deathcamp Project i Controlled Collapse. Nowe obiecujące H.EXE. Jest dużo ludzików próbujących robić coś. Fajnie. Co do imprez, to dawno nie bywałem na wyjazdowych imprezach, więc trudno mi się wypowiedzieć. Zawsze mi się podobały imprezy w Poznaniu, nie wiem, jak teraz jest.
8. Jakie atrakcje czekają fanów podczas setnej edycji imprezy?
B.H.:Przede wszystkim trzy parkiety z różną muzyką. Depeche Mode Celbration, na którym zagra wszystkim dobrze znany Serek z Łodzi, +TOG 100 czyli dark electro, synth/future pop, harsh, trance oraz Gothinnum Nu Industrium z muzyką gothic metal/rock, industrial, nu metal. Zagrają goście tacy jak djne Endzi. Live actem uświetni imprezę Sthilmann oraz nasz gdański Ebola Epe. Zmiecie z parkietu swoim elektro ciężarem wrocławski H.EXE. Podczas imprezy odbędzie się uroczyste zamknięcie wystawy Jarka Kubickiego. Trzeba być. Do zobaczenia.
fot. Baggs Kowalski
Strony:
Inne artykuły:
- Hrv. - Anaesthesia - 2009-11-03 (Recenzje muzyki)