The Blank VRS - The Idiots and the Envious
Czytano: 2536 razy
78%
Wyobraźcie sobie zimną, melancholijną atmosferę Szwecji u schyłku jesieni. Ciemne chmury zwieszają się nad horyzontem, utajony deszcz nie może się zdecydować, czy zesłać swoje chłodne błogosławieństwo na coraz bardziej poszarzałą ziemię, a mroźne powietrze wywołuje nieśmiałą czerwień na policzkach, jakby człowiek nie mógł być pewien, czy dobrze robi, decydując się stawić mu czoła. Wraz z tym przesuwającym się z wami powietrzem spacerujecie wilgotnymi ulicami Sztokholmu. Nagle, kątem oka, zauważacie przestrzeń odrobinę inaczej zorganizowaną, odrobinę bardziej odległą od nowoczesności. Zejście w ciasną, brukowaną uliczkę zdającą się nie być odnawianą (pomijając może kosmetyczne zmiany) od kilku dekad kusi, więc zmieniacie kierunek marszu. Przechadzając się w cieniach, osłonięci od zaczynającego się właśnie deszczu, wśród niskich budynków natrafiacie na taki, który swą architekturą skłania was do dokładniejszego sprawdzenia. Budynek wygląda na opuszczony, przez zakurzone szyby majaczą niedopowiedziane kształty, rozglądacie się wokół, ciemna uliczka świeci pustkami. Naciskacie starą mosiężną klamkę i, o dziwo, drzwi ustępują. Wchodzicie do suchego pomieszczenia. Wokół piętrzą się zasłonięte płótnem przedmioty. Krztusząc się od pyłu, odkrywacie, że macie do czynienia z czymś na kształt muzeum makabry i groteski, jednak z upodobaniem do romantycznego smutku. Pod kolejnym prześcieradłem stoi gramofon. Nastawiacie igłę na którąś z czarnych, nieoznakowanych winylowych płyt leżących obok. Z radością słyszycie pierwsze nuty Atrocity Exhibition.
Takie właśnie obrazy przywołuje muzyka The Blank VRS, duch Joy Division i wczesnego The Cure w muzeum osobliwości.
Szwedzki, a obecnie zlokalizowany w Berlinie, projekt Kalle Fagerberga ma na swoim koncie kilka pomniejszych wydawnictw, a w marcu 2013 roku przy wsparciu Pale Music Int. wydał nowe EP zatytułowane The Idiots and the Enviuos. Dla wielu już na wstępie atutem będzie fakt, że przy tworzeniu materiału Kalle korzystał z poezji Johna Wilmota, skandalisty nawiązującego do libertyńskiej filozofii, którego biografia służyła za podstawę do filmu The Libertine (gratka dla fanów Johnny’ego Deppa).
Nowe utwory to szeroki eksperyment z muzycznymi strukturami oparty na bazie new wave z lat 80. Nietypowy, nawet dziwny, ale w tym odchyleniu od znanych standardów porywający. Elementarnie i przyjemnie staroświecki z uwagi na słyszalne od razu wzorce, ale zarazem trudny do porównania z konkretnymi wykonawcami. Tu unosi się jedynie ektoplazmatyczny, eteryczny duch dawnych czasów.
Nazwa projektu ("blank verse") ma pewne odbicie w muzyce. Słuchacz nie tyle skupi a się na uporządkowanych "rymach", co na rzeczonym eksperymencie, na elementach budujących szaleństwo i neurozę. Bo muzyka i słowa na The Idiots and the Envious są bez wątpienia neurotyczne. Z jednej strony osobiste, z drugiej uniwersalne wersy podawane są przez głos o specyficznej barwie (nie każdy od razu się do niej przekona) i choć Kalle śpiewakiem bel canto raczej nie zostanie, to posiada umiejętność przekazywania dokładnie tych emocji, które pragnie przekazać – każde drżenie głosu, każda nuta jest naładowana uczuciem, niezależnie od tego, czy zbliża się do krzyku czy do szeptu. A pod tym wszystkim wibruje podskórna, ogarniająca, uczuciowa paranoja - towarzysząca w okresach niepewności i zmieszania.
Fig Head, przebojowe i chyba najbardziej udane, może uchodzić za wyznacznik zawartości całej płyty. Eteryczna, delikatna, ale wyraźna gitara elektryczna podbudowana nietypową elektroniką, która w refrenie zmienia się w obłęd pulsacji, ta właśnie gitara elektryczna, choć wykorzystana skromnie, nie może wyjść z głowy, razem z hipnotycznym rytmem tworząc klimat podskórnego niepokoju. Utwór tytułowy z kolei większy nacisk kładzie na elektronikę, desperackie synth-wave mówiące właśnie o desperacji ma jaśniejszy wydźwięk niż poprzednia kompozycja i raz po raz rzuca bliki na swoją muzyczną powierzchnię.
Uwiodły mnie Pigeon Song (for Sparrow) i kolejne po nim Polygraph. Nieustający mesmeryczny rytm, niska przesterowana gitara (rozjaśniająca się w refrenie) ciągnące się niemal przez cały pierwszy utwór wraz ze wspomnianym już głosem i gitarą basową oraz powrotem do elektronicznej pulsacji znanej z Fig Head tworzą niemal fatalistyczną, niepokojącą atmosferę. Poszczególne warstwy wychodzą na prowadzenie, milkną i znowu wybuchają, rozszarpują siebie nawzajem i znów ujednolicają, a Kalle wokalnie również podejmuje tę grę. Pigeon Song ma charakter głównie gitarowy. Polygraph zaczyna się od urzekająco rosnącego napięcia, pozornego wyciszenia, drapieżnego rzutu do przodu perkusji i krzyku, a potem następuje powrót do wprowadzającego w trans rytmu z całą gamą współtowarzyszących mu charakterystycznych dla The Blank VRS dźwięków.
Night Life/Night Death zwodzi dziecięco niewinnym początkiem, by szybko przejść do mroczniejszej, napędzanej przez perkusję, gitarę i chore efekty wędrówki, ale, niestety, nadmiernie skontrastowany, jaśniejszy muzycznie refren wydaje się nie na miejscu i psuje potencjał kompozycji. Nie ratują jej nawet interesujące, nieoczekiwane zmiany tempa.
Krótkie, niespełna dwuipółminutowe, kończące płytę Lucipheromones jest całkowicie odmienne od reszty kompozycji. Spokojne, powolne, bardziej melancholijne, z falującą, lekką elektroniką i delikatnymi, melodyjnymi dźwiękami, bez grama gitarowego przesteru. Minimalistyczne, skupione na wytworzeniu atmosfery, bez efekciarstwa. Nawet głos Kelle (w drugiej części utworu przepuszczony jednak przez filtr) staje się bardziej przyjazny, spokojniejszy, cieplejszy, tak różny od ogólnego neurotyzmu materiału, że nawet łza wydaje się być na miejscu.
Dla fanów new wave, dla fanów eksperymentu, nawet dla fanów (odrobinę szaleńczego) popu - dla fanów dobrej muzyki The Idiots and the Envious jeśli nie jest pozycją obowiązkową, to na pewno polecaną.
Tracklista:
01. Fig Head
02. The Idiots and the Envious
03. Pigeon Song (for Sparrow)
04. Polygraph
05. Night Life/Night Death
06. Lucipheromones
Takie właśnie obrazy przywołuje muzyka The Blank VRS, duch Joy Division i wczesnego The Cure w muzeum osobliwości.
Szwedzki, a obecnie zlokalizowany w Berlinie, projekt Kalle Fagerberga ma na swoim koncie kilka pomniejszych wydawnictw, a w marcu 2013 roku przy wsparciu Pale Music Int. wydał nowe EP zatytułowane The Idiots and the Enviuos. Dla wielu już na wstępie atutem będzie fakt, że przy tworzeniu materiału Kalle korzystał z poezji Johna Wilmota, skandalisty nawiązującego do libertyńskiej filozofii, którego biografia służyła za podstawę do filmu The Libertine (gratka dla fanów Johnny’ego Deppa).
Nowe utwory to szeroki eksperyment z muzycznymi strukturami oparty na bazie new wave z lat 80. Nietypowy, nawet dziwny, ale w tym odchyleniu od znanych standardów porywający. Elementarnie i przyjemnie staroświecki z uwagi na słyszalne od razu wzorce, ale zarazem trudny do porównania z konkretnymi wykonawcami. Tu unosi się jedynie ektoplazmatyczny, eteryczny duch dawnych czasów.
Nazwa projektu ("blank verse") ma pewne odbicie w muzyce. Słuchacz nie tyle skupi a się na uporządkowanych "rymach", co na rzeczonym eksperymencie, na elementach budujących szaleństwo i neurozę. Bo muzyka i słowa na The Idiots and the Envious są bez wątpienia neurotyczne. Z jednej strony osobiste, z drugiej uniwersalne wersy podawane są przez głos o specyficznej barwie (nie każdy od razu się do niej przekona) i choć Kalle śpiewakiem bel canto raczej nie zostanie, to posiada umiejętność przekazywania dokładnie tych emocji, które pragnie przekazać – każde drżenie głosu, każda nuta jest naładowana uczuciem, niezależnie od tego, czy zbliża się do krzyku czy do szeptu. A pod tym wszystkim wibruje podskórna, ogarniająca, uczuciowa paranoja - towarzysząca w okresach niepewności i zmieszania.
Fig Head, przebojowe i chyba najbardziej udane, może uchodzić za wyznacznik zawartości całej płyty. Eteryczna, delikatna, ale wyraźna gitara elektryczna podbudowana nietypową elektroniką, która w refrenie zmienia się w obłęd pulsacji, ta właśnie gitara elektryczna, choć wykorzystana skromnie, nie może wyjść z głowy, razem z hipnotycznym rytmem tworząc klimat podskórnego niepokoju. Utwór tytułowy z kolei większy nacisk kładzie na elektronikę, desperackie synth-wave mówiące właśnie o desperacji ma jaśniejszy wydźwięk niż poprzednia kompozycja i raz po raz rzuca bliki na swoją muzyczną powierzchnię.
Uwiodły mnie Pigeon Song (for Sparrow) i kolejne po nim Polygraph. Nieustający mesmeryczny rytm, niska przesterowana gitara (rozjaśniająca się w refrenie) ciągnące się niemal przez cały pierwszy utwór wraz ze wspomnianym już głosem i gitarą basową oraz powrotem do elektronicznej pulsacji znanej z Fig Head tworzą niemal fatalistyczną, niepokojącą atmosferę. Poszczególne warstwy wychodzą na prowadzenie, milkną i znowu wybuchają, rozszarpują siebie nawzajem i znów ujednolicają, a Kalle wokalnie również podejmuje tę grę. Pigeon Song ma charakter głównie gitarowy. Polygraph zaczyna się od urzekająco rosnącego napięcia, pozornego wyciszenia, drapieżnego rzutu do przodu perkusji i krzyku, a potem następuje powrót do wprowadzającego w trans rytmu z całą gamą współtowarzyszących mu charakterystycznych dla The Blank VRS dźwięków.
Night Life/Night Death zwodzi dziecięco niewinnym początkiem, by szybko przejść do mroczniejszej, napędzanej przez perkusję, gitarę i chore efekty wędrówki, ale, niestety, nadmiernie skontrastowany, jaśniejszy muzycznie refren wydaje się nie na miejscu i psuje potencjał kompozycji. Nie ratują jej nawet interesujące, nieoczekiwane zmiany tempa.
Krótkie, niespełna dwuipółminutowe, kończące płytę Lucipheromones jest całkowicie odmienne od reszty kompozycji. Spokojne, powolne, bardziej melancholijne, z falującą, lekką elektroniką i delikatnymi, melodyjnymi dźwiękami, bez grama gitarowego przesteru. Minimalistyczne, skupione na wytworzeniu atmosfery, bez efekciarstwa. Nawet głos Kelle (w drugiej części utworu przepuszczony jednak przez filtr) staje się bardziej przyjazny, spokojniejszy, cieplejszy, tak różny od ogólnego neurotyzmu materiału, że nawet łza wydaje się być na miejscu.
Dla fanów new wave, dla fanów eksperymentu, nawet dla fanów (odrobinę szaleńczego) popu - dla fanów dobrej muzyki The Idiots and the Envious jeśli nie jest pozycją obowiązkową, to na pewno polecaną.
Tracklista:
01. Fig Head
02. The Idiots and the Envious
03. Pigeon Song (for Sparrow)
04. Polygraph
05. Night Life/Night Death
06. Lucipheromones