AlterNation - magazyn o muzyce Electro, Industrial, EBM, Gothic, Darkwave i nie tylko
Vilkduja - Nežinau


Czytano: 3500 razy

95%


Rzadko kiedy mamy możliwość obcowania z takimi perełkami jak "Nežinau" – szczególnie kiedy owe perły pochodzą zza naszych północno-wschodnich granic. Znacie jakichś litewskich muzyków oscylujących stylistycznie w pobliżu dark independent? Nie? W takim razie poznajcie Vilkduję!

Otóż Vilkduja to lo-fi/neofolkowy projekt założony przez Povilasa Vaitkevičiusa w Wilnie, a "Nežinau" jest czwartym krążkiem w jego dorobku. O postaci samego muzyka nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej ponad to, że regularnie występuje na Menuo Juodaragis, a w swojej głowie posiada bardzo konkretną i oryginalną wizję artystyczną. Jego najbardziej znanym (jak mi się zdaje) utworem jest "Dovanok Man Akivarus", do którego został nawet nagrany teledysk.
Jednak to nie o osobie pana Povilasa chcę tutaj pisać – tylko o jego opus magnum. Tak się składa, że "Nežinau" to rzecz wizjonerska i absolutna. Nie uświadczymy tu ani bombastycznych pieśni, ani łojących, metalowych gitar. W zamian dostajemy spokojny noise (sic!) nafaszerowany tu i ówdzie synth-popem i oczywiście wymienionym już wcześniej, stanowiącym trzon całego projektu, neofolkiem. Prawda, że ciekawie? A to jeszcze nie wszystko!
O albumie nie można w zasadzie powiedzieć złego słowa; każdy utwór brzmi niepowtarzalnie, każdy "brudny" dźwięk jest zamierzony i tylko dodaje uroku poszczególnym kompozycjom. Wokal również do najczystszych nie należy – mamy tu do czynienia z mocnym przesterowaniem dźwięku, co jednak należy liczyć na plus, gdyż w tej formie dodaje on utworom więcej głębi i smaczku.
Gdybym miał opisać każdy utwór za pomocą jednego, właściwego mu zdania, powiedziałbym, że:
"Ounėm" to przede wszystkim stanowcze, wręcz marszowe intro;
"Jūra kartu" jest czymś na kształt przemijającego wspomnienia;
"Dauguma" stanowi całkiem szybką, bujającą miniaturę;
"Kai žydi gėlės" jest porywjącym mariażem tanecznego synth-popu z gitarą w stylu pierwszych nagrań Neutral Milk Hotel;
"Demonai ir dovanos antrukart" to rozwijający się stopniowo, elektroniczno-folkowy twór;
"Kai žydi katės" - no cóż, tutaj odsyłam do Sonic Youth i nagranego przez nich swego czasu przerywnika opatrzonego tytułem "Scooter + Jinx";
"Utopija" jest smutną, przejmującą do głębi balladą;
"Ak, blizgesy..." to już lekko przytłaczający, wlekący się powoli noise zachaczający w swej stylistyce o drone;
"Jelle kieri stjaa (Uruz)" spokojnie poradziłby sobie na debiucie The Residents – jest po prostu mroczniejszą wersją utworów z "Meet the Residents";
"Velniop" jest czystą, paraliżującą tajemniczością;
"Ci ci ci" natomiast stanowi melancholijne, z lekka patetyczne zakończenie.

Teoretycznie mógłbym napisać więcej, ale "Nežinau" jest materiałem do słuchania, a nie opisywania. Tak dobra muzyka powinna obronić się sama przez się. Jedyne czego mogę żałować to fakt, że nie rozumiem śpiewanych słów, gdyż te, co do jednego, są słowami litewskimi, a tłumaczeń, nawet na angielski, jest mało. Nie przeszkadza mi to jednak w rozkoszowaniu się tą muzyczną ucztą.
I jeszcze taka drobna uwaga na koniec: w poszukiwaniu nowych rytmów, nie bójmy się podążać na wschód. Tamtejsza muzyka naprawdę nie jest słaba; jest wręcz przeciwnie - genialna... tylko maksymalnie niedoceniona...

Tracklista:
01. Ounėm
02. Jūra kartu
03. Dauguma
04. Kai žydi gėlės
05. Demonai ir dovanos antrukart
06. Kai žydi katės
07. Utopija
08. Ak, blizgesy...
09. Jelle kieri stjaa (Uruz)
10. Velniop
11. Ci ci ci
Autor:
Tłumacz: hellium
Data dodania: 2015-07-22 / Recenzje muzyki


Inne artykuły:




Najnowsze komentarze: